Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Mecz z Resovią widziany przez trójkolorowe okulary

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kolejny mecz zakończony, więc czas na podsumowanie od naszego kibica – Modego Kozy.

Do stolicy Podkarpacia udaliśmy się podrażnieni, po dobrym meczu z Miedzią, który ostatecznie skończyliśmy z zerowym dorobkiem punktowym. Mecz w Rzeszowie był tym bardziej ważny, gdyż na dole stawki zrobiło się bardzo ciasno. Ciągle też nie odnieśliśmy jeszcze w tym sezonie zwycięstwa na wyjeździe.

Mecz zaczęliśmy wyśmienicie za sprawą trio: Szymczak-Woźniak-Szwedzik, które sfinalizowało akcje niczym z PlayStation. Po zdobytym golu mieliśmy jeszcze dwie sytuacje: jedną Szymczaka, drugą Pavlasa, który świetnie ograł zawodnika w polu karnym, ale jego strzał był zbyt sygnalizowany i bardziej w środek, niż przy słupku. Trochę mało, żeby zaskoczyć dobrze dysponowanego bramkarza Rzeszowian. Z biegiem czasu oddaliśmy pole drużynie Resovii, co skutkowało interwencjami Kudły, który trzymał nas przy życiu. Nic nie trwa wiecznie, gola straciliśmy po stałym fragmencie gry i sporym zamieszaniu pod naszą bramką, które bez skrupułów wykorzystał gracz Sovii (Kudła bez szans, strzał z bliskiej odległości i bardzo silny. Zamieszany w stratę gola był Woźniak, nie przecinając lecącej piłki). Hebel mega mocno bił stałe fragmenty gry, o czym przekonaliśmy się w późniejszej fazie meczu po raz kolejny. Od 37. min wróciliśmy do gry jako takiej, nie broniąc, tylko co jakiś czas próbując odgryzać się Sovii, szukając swoich szans na drugą bramkę. Ta nadeszła w doliczonym czasie pierwszej połowy. Po małym kotle w polu karnym gospodarzy najprzytomniej po strzale Woźniaka odnalazł się MÓJ NOWY BOŻYSZCZ PRZY BUKOWEJ – PATRYK SZWEDZIK. Tak, tak, nie macie oczopląsów, napisałem te słowa. Przez lata mieliśmy kompleks idola, w moim odczuciu kogoś z kim byśmy się mogli utożsamiać, jak niegdyś z Fortukiem, Jojko czy w nowszych czasach Widuchem, Sznaucnerem, czy w moim przypadku Gajtkiem. Ten chłopak jest znakomity w moich oczach, dochodzi do licznych sytuacji, strzela bramki, nie boi się wejścia w pojedynek „1 na 1” i co najważniejsze jest NASZ. Wiadomo, ma też swoje niedociągnięcia, jak choćby problem z wykorzystywaniem niektórych sytuacji. Ale ten synek skończył dopiero 20 lat. Dajmy mu się rozwijać i grać, bo w tym wieku nie ma nic ważniejszego dla tego chłopaka, niż ciągła gra na poziomie I ligi. Na przerwę zeszliśmy z prowadzeniem, które w dużej zasłudze możemy przypisać Dawidowi Kudle, gdyż parę razy nienagannie spisał się między słupkami naszej bramki.

Po przerwie mogliśmy zamknąć mecz, gdyż mieliśmy parę sytuacji, ale Resovia ciągle naciskała, próbując doprowadzić do wyrównania. Co im się udało. Po raz kolejny mocno piłkę ze stałego fragmentu gry bił Hebel i znów Arkadiusz Woźniak był zamieszany w stratę gola. Zawodnik uciekł popularnemu Wąskiemu na krótki słupek i na tablicy świetlnej widniał znowu remis. Kudła w tej sytuacji nie mógł chyba za wiele zrobić, jak i przy pierwszym golu. Do końca meczu to już obustronne ataki. Każdy chciał zadać ostateczny cios dający trzy pkt.

Na koniec chciałabym poruszyć temat, który sprowadza się do tego, że zaczynamy otwierać te mecze, strzelamy jako pierwsi bramkę. Nawet przy stracie, umiemy zadać znowu drugi cios, lecz nie potrafimy tego prowadzenia utrzymać. Z Resovią na początku prowadziliśmy 2-0, ostatecznie 2-2. Polkowice głupi karny pod koniec meczu. Tychy ten sam przypadek. Z Arką u siebie dwa razy wychodziliśmy na prowadzenie – skończyliśmy z niczym. Miedź to samo. W Rzeszowie zdobyliśmy jeden punkt. Musimy się nauczyć takie mecze „zabijać”, bo to już nie druga liga i Znicz Pruszków czy inne Pogonie Siedlce. Ta liga błędów nie wybacza, o czym przekonujemy się na każdym kroku. Na plus może uznać także to, że tracimy mało goli z gry w ostatnim czasie. Tu jest też pole do poprawy, żeby zapobiec tym traconym po stałych fragmentach gry. Ostatnią rzeczą, która trochę irytuje, są zmiany. Jaki ma sens wpuszczania zawodnika w 88. minucie, kiedy jest remis? Rozumiem, że przy prowadzeniu możemy takowe przeprowadzić jako typowe zmiany taktyczne, kradnące czas i wybijające przeciwnika z rytmu.

PS. Czeka nas ostatni mecz w tym roku na Podbeskidziu. O punkty będzie mega ciężko, jak i w każdym dotychczasowym spotkaniu tego sezonu. Wierzę jednak, że zawodnicy zregenerują się na tyle dobrze, że będą mogli sprawić małą niespodziankę nam kibicom na święta!

AVE GIEKSA!

Mody Koza

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Magiczny wieczór

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii, przygotowanej przez Gosię, z wygranego 3:2 meczu z Radomiakiem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga