Dołącz do nas

Felietony Prasówka

Echa meczu z Flotą w mediach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice zainaugurował rozgrywki 1 ligowe meczem z Flotą w Świnoujściu. GieKSiarze zaliczyli falstart, ulegając Flocie 0-1.

Tak o meczu pisały media.

gkskatowice.eu: Porażka na inaugurację

Początek spotkania zdecydowanie należał do piłkarzy trenera Baniaka. Dużo pracy mieli nasi stoperzy, których nękał Nwaogu. Większość piłek była kierowana do tego gracza, co pokazuje zaufanie jakie maja do niego koledzy z drużyny. Katowiczanie pierwszą sytuację mieli dopiero w 11 minucie po rzucie rożnym. Niestety zarówno w tej sytuacji jak i przy kolejnych stałych fragmentach gry obrona gospodarzy grała pewnie i zdecydowanie. Pod naszą bramką z kolei strzałami z dystansu nękał Budziłka Bodziony. Warto również podkreślić dobrą współpracę Grzelaka oraz Opałacza. Na ataki Floty z naszej strony odpowiadał jedynie Gancarczyk. Obraz gry zmienił się dopiero w końcówce pierwszej połowy. Kilka stałych fragmentów gry oraz dłuższe utrzymywanie się przy piłce dawało nadzieję na lepszą grę w drugiej części. Również groźny strzał Pitrego z 35 metrów niewiele minął poprzeczkę bramki Gąsińskiego. Niestety te nadzieje rozwiał w 42 minucie Opałacz, który po dobrym podaniu Grzelaka zdecydowanie wszedł w pole karne, złamał akcję do środka i pięknie uderzył zewnętrzną częścią stopy w okienko bramki strzeżonej przez Budziłka. Nasz bramkarz miał niewiele do powiedzenia w tej sytuacji. To była ostatnia akcja podbramkowa w tej części gry.
Drugą połowę ponownie lepiej rozpoczęli piłkarze ze Świnoujścia. Co prawda nie było już takiej przewagi gospodarzy jednak to oni byli groźniejszym zespołem. Nadal niewidoczni Zieliński oraz Wołkowicz nie wspierali w ofensywie Gancarczyka. Zmiany, których dokonał trener również nie przełożyły się na groźne sytuacje bramkowe. Prawym skrzydłem „szarpał” Gancarczyk jednak brakowało wykończenie, a dodatkowo dobrze asekurowali się obrońcy Floty. Ostatnie minuty meczu to zdecydowana przewaga GieKSy jednak bez efektu bramkowego.
Niestety nowy sezon zaczynamy od porażki. Kolejne spotkanie nasi piłkarze zagrają na Bukowej, gdzie podejmować będą Sandecję Nowy Sącz.

slask.sport.pl: GKS Katowice w bardzo słabym stylu przegrał w Świnoujściu

Wygląda na to, że upał pokonał katowiczan. Z Flotą zagrali słabo i bez pomysłu. Nie pomógł debiutujący w lidze w barwach GKS-u doświadczony Tomasz Wróbel. W 38. minucie gola mógł strzelić Przemysław Pitry, który chytrym lobem prawie z połowy boiska chciał pokonać bramkarza. To była chyba najlepsza okazja. Podopieczni Rafała Góraka mogli przegrać wyżej, ale dobrze spisywał się bramkarz Łukasz Budziłek, który obronił kilka groźnych strzałów. W 43. minucie był jednak bezradny, kiedy po lewej stronie Marek Opałacz zakręcił Dominikiem Sadzawickim i z ostrego kąta przywalił w okienko. W drugiej połowie GKS nie był w stanie nic zdziałać.

gs24.pl: Flota Świnoujście – GKS Katowice 1:0. Udany start Wyspiarzy

Mecz toczył się w potwornym upale, kilkakrotnie piłkarze korzystali z przerw na uzupełnienie płynów. Lepiej w tych warunkach odnaleźli się piłkarze Floty.

W pierwszej połowie Wyspiarze posiadali zdecydowaną przewagę. Aktywni w ofensywie byli zwłaszcza Krzysztof Bodziony oraz Charles Nwaogu, nieźle układała się współpraca na lewej stronie Marka Opałacza i Rafała Grzelaka.

Jednak dopiero w 42. minucie Flota zdobyła bramkę. Efektownie w pole karne wszedł Marek Opałacz, zwodem oszukał dwóch defensorów gości i uderzeniem czubkiem buta umieścił piłkę w siatce.

Po przerwie gospodarze próbowali podwyższyć wynik. Dogodne sytuacje stworzyli sobie m.in. Nwaogu i Bodziony, ale wynik meczu nie uległ zmianie.

sport.pl: Flota Świnoujście wygrywa z GKS Katowice na inaugurację

Udanie rozpoczęli pierwszoligowe rozgrywki piłkarze Floty. Przed własną publicznością pokonali 1:0 GKS. Imponowali zaangażowaniem, a gdyby nie słaba skuteczność, powinni wygrać wyżej.
Kibice Floty z niepokojem czekali na inaugurację sezonu. Po odejściu pięciu podstawowych piłkarzy forma świnoujścian była sporą niewiadomą. Jednak nikt, kto pojawił się w niedzielne południe na stadionie przy ulicy Matejki, nie mógł być zawiedziony. Wyspiarze zagrali z zębem i polotem. Dogodnych sytuacji mieli bez liku i gdyby zachowali więcej spokoju pod bramką rywali, powinni zdobyć więcej niż jedną bramkę.

Wyspiarze wyszli na boisko mocno zmotywowani i od pierwszych minut założyli wysoki pressing. Przyjezdni nie potrafili poradzić sobie z agresywną grą Floty i z trudem wyprowadzali piłkę z własnej połowy. Gospodarze szybko osiągnęli przewagę, a najaktywniejsi z przodu byli Krzysztof Bodziony i Charles Nwaogu. Obaj powinni wpisać się w pierwszej połowie przynajmniej raz na listę strzelców, a najlepszą okazję zmarnowali, gdy źle rozegrali kontrę 2 na 1.

W końcówce tej części gry Flota, zmęczona bieganiem w palącym słońcu, nieco spuściła z tonu. Gdy wydawało się, że kibice nie obejrzą przed przerwą bramek, piękną akcją błysnęli lewonożni piłkarze Floty. Rafał Grzelak wypuścił Marka Opałacza, a ten kapitalnie przymierzył z ostrego kąta.

– Strzelałem z czuba. Aż duży palec mnie boli – mówił w przerwie Opałacz.

Po zmianie stron najwięcej nerwów kosztowały trenera Bogusława Baniaka pierwsze minuty. To wtedy musiał najgłośniej pokrzykiwać do swoich podopiecznych. Ale ani w tym fragmencie, ani w całym meczu GKS nie oddał groźnego strzału. Duża w tym zasługa Marka Niewiady, który rozgrywał bardzo dobre spotkanie i dominował w środku pola.

A z przodu znów w świetnych sytuacjach znaleźli się Nwaogu i Bodziony, ale znów nie potrafili pokonać Łukasza Budziłka. Mimo skromnego prowadzenia, zwycięstwo wyspiarzy nie było jednak ani przez chwilę zagrożone.

Nowy sezon Flota inaugurowała z dwoma debiutantami w składzie. Bramkarzowi Szymonowi Gąsińskiemu i pomocnikowi Rafałowi Grzelakowi przypadła trudna rola zastąpienia Grzegorza Kasprzika i Sebastiana Olszara, którzy latem przenieśli się do Termaliki Nieciecza. Grzelak spisał się bardzo dobrze, a w meczowych statystykach zapisał się asystą. Gąsiński popełniał błędy przy wyprowadzeniu piłki, ale co najważniejsze, nie puścił bramki.

sportowefakty.pl: Małe, wielkie zwycięstwo – relacja z meczu Flota Świnoujście – GKS Katowice

Mimo przeciwności Flota rozpoczęła sezon od zwycięstwa w ładnym stylu. Im gorzej tym lepiej? – Może coś w tym jest… – zastanawiał się Marek Opałacz, autor złotego gola w meczu z GKS-em.
Marek Opałacz znalazł drogę do bramki Łukasza Budziłka w 42. minucie. Dynamiczne wejście w pole karne, zgubienie rywali balansem ciała i mocne uderzenie po długim rogu – tak wyglądała decydująca akcja widowiska.
Flota zmagała się latem z problemami finansowymi, musiała pogodzić się z odejściem trenera i rozbiorem jedenastki. Mimo przeciwności rozpoczęła sezon nie tylko efektywnie, ale także efektownie. Ich prowadzenie powinno być wyższe, ale zawiodła skuteczność. – Nie ma co ukrywać, że to główny mankament w naszej grze – przyznał Marek Niewiada.
Świetne szanse strzeleckie mieli Charles Nwaogu oraz Krzysztof Bodziony. Wyszli oni sam na sam z bramkarzem i powinni go zapytać, z którego rogu bramki chce wyciągnąć piłkę. Tymczasem strzelali tuż obok niego, umożliwiając mu interwencję. Flota Świnoujście oddała kilkanaście strzałów, jednak większości brakowało precyzji. Blisko celu był po rzutach rożnych Michał Stasiak, ale a to nadział się na Budziłka, a to minimalnie przestrzelił.
Fajną partię rozegrał Charles Nwaogu, niezłą piłkę pokazali Bodziony i Rafał Grzelak. Minusy? Wiele nieporadnych kontaktów z piłką zaliczył nowy bramkarz Szymon Gąsiński. Jeżeli nie popracuje nad koncentracją w czasie spotkań, to świnoujskich kibiców czeka wiele nerwowych chwil. Kilka zastrzeżeń można mieć do młodzieżowca Mateusza Wrzesnia, który na dodatek przeliczył się z siłami i tuż przed przerwą „odcięło mu prąd”.
GKS Katowice nie potwierdził wysokich aspiracji. Kilka zrywów Janusza Gancarczyka i Michała Zielińskiego to za mało na choćby remis. – Flota odniosła zasłużone, jednobramkowe zwycięstwo – zauważył trener Rafał Górak. Jego podopieczni mieli problem ze zbudowaniem akcji, na dodatek gubili się w tyłach.
Bramkarz świnoujścian nie miał swojego dnia i… goście mogli to wykorzystać. Dwa, płaskie uderzenia Gancarczyka, czyli jedyne celne uderzenia nie sprawiłyby jednak problemu żadnemu profesjonalnemu golkiperowi.
Po ostatnim gwizdku gracze GKS-u szybko zapakowali się do autokaru i korzystali z upalnego dnia nad morzem. Woda w Bałtyku ma przyjemną temperaturę i także dlatego nieporównywalnie chłodniejszą kąpiel zafundowała im w niedzielę Flota. Za Bogusławem Baniakiem i jego zespołem dwa przekonujące zwycięstwa. Teraz czeka ich wyjątkowy dla „Bebeto” wyjazd do Legnicy.

katowice.naszemiasto.pl: Flota Świnoujście – GKS Katowice 1:0

Od porażki rozpoczęli nowy sezon w pierwszej lidze piłkarze katowickiego GKS-u, którzy w Świnoujściu przegrali z Flotą 0:1. Mecz rozgrywany był w ponad 30-stopniowym upale. Flota Świnoujście – GKS Katowice 1:0.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga