Dołącz do nas

Piłka nożna

[KONFERENCJA] Górak: „Nikt mi celu baraży nie dał”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po bardzo słabym spotkaniu GieKSy z Arką Gdynia odbyła się konferencja prasowa, w której wzięli udział trenerzy obu drużyn: Ryszard Tarasiewicz i Rafał Górak.

Ryszard Tarasiewicz: Potwierdziło się to, co mówiłem po meczach u nas w Gdyni. Nieźle się prezentujemy, stwarzamy sobie wystarczającą ilość sytuacji, żeby zdobywać bramki. Dziś mieliśmy tego potwierdzenie. Mimo że ułatwiło nam grę wykluczenie zawodnika, to do tego czasu powinniśmy już bramkę strzelić. Wiemy, że mamy deficyt punktowy i każde prowadzenie przy przewadze wywołuje taką emocję niezrównoważoną. Wiemy, że jesteśmy skazani na zwycięstwo, ale musimy być czujni o grę w defensywie. GieKSa bardzo dobrze i odpowiedzialnie gra. Oczywiście jeszcze raz chcę podkreślić, że jeden mniej zawodnik to nie jest taka różnica, jak w hokeju. Uważam, ze fajnie się skończyło i cieszymy się ze zwycięstwa. Gratuluję zawodnikom trzech punktów.

Pytanie: Czy mimo wszystko się pan czegoś w ofensywie nie spodziewał więcej po rywalu?
Tarasiewicz:
Wie pan, ja raczej ocenę przeciwnika zostawiam na lokalnym podwórku. Ja nie jestem od oceniania gry przeciwnika.

Pytanie: Ostatnio dużo mówiło się o gorącym krześle, jest ulga?
Tarasiewicz
: Tak, bardzo. Z jakiego powodu mi pan zadał pytanie? Kto tak pisał? Nie wybierajmy sobie ofiar. Nie będę mówił, jaka jest moja sytuacja w stosunku do mediów. Dzisiaj mamy 8. kolejkę i ja nie uważam, żeby w jakimś meczu, byliśmy słabsi od rywala. My powinniśmy mieć 20 punktów, a po 4. kolejce powinniśmy wygrać 100. mecz. Później znowu słaby mecz. Ja przepraszam, że tak odpowiadam. Nikt nie jest przywiązany. Tutaj jest zupełny absurd z takimi pytaniami. Arka Gdynia nie jest mistrzem świata.

Pytanie: Z czego wynika dysonans w meczach wyjazd-dom?
Tarasiewicz:
Może tak jest. Jesteśmy u siebie zmuszeni do szybkiego rozwiązania kwestii bramek, a mecz trwa 90 minut. Uważam, że naprawdę nie jest tak, że jest Arka Gdynia, a reszta ligi walczcie o drugie miejsce.

Pytanie: Chciałbym wrócić z pytaniem: czy trener odetchnął z ulgą?
Tarasiewicz:
Mi chodzi o co innego. Jest dziewięć kolejek do końca i można coś wyprostować. Nie klei się w ogóle gra, punktujemy sporadycznie. Nie zawsze dobra gra odpowiada dorobkowi punktowemu. Tutaj naprawdę powiem panu: „tak, odetchnąłem”.

***

Rafał Górak: Zasłużone zwycięstwo Arki. Bardzo słabe 25 minut, które zaważyło o tym, jak to się potoczyło. Przed czerwoną wydawało mi się, że wracamy na właściwe tory. Z taki zespołem jak Arka w dziesięciu gra się bardzo ciężko. To było najsłabsze 25 minut od kiedy pamiętam. Wydaje mi się, że ten progres, który jest widoczny, przyniesie jeszcze taką gorzką pigułkę. Ja tym jestem rozczarowany, ale muszę to wziąć na klatę.

Pytanie odnośnie braku jednego zawodnika w stosunku do wypowiedzi Tarasiewicza.
Górak:
Chętnie bym się zamienił z nim, jak tak twierdzi.

Pytanie dotyczące Repki i jego wypowiedzi.
Górak:
Jeżeli chodzi o Oskara, to trzeba jego wypytać. Ja nawet tego nie czytałem i nie wiem. Cel? Cel w piłce, możemy dużo opowiadać. Jak będziecie szczęśliwi z tego powodu, to mogę powiedzieć, że baraże. Nikt mi takiego celu nie dał, więc muszę zadać takie pytanie.

Pytanie: Czy możemy napisać, że gramy co najmniej o baraże?
Górak:
GieKSa chciała dziś wygrać i chcemy wygrywać w każdym meczu. Co znaczy co najmniej? Musimy być cierpliwi. Jeżeli dziś powiemy, że celem jest gra o baraże, bo nikt mi z góry nie powiedział tego. Ma być progres i coraz lepsza drużyna. Mamy robić coraz więcej, że ta drużyna będzie gotowa do wygrania z przeciwnikiem. Nie chcę uciekać od niczego.

Pytanie: Odczucie kibiców jest takie, że w związku z bojkotem, że przez brak celu drużyny kibice mogą nie przychodzić na stadion.
Górak:
Kibiców, jeżeli tylko mogę, to zapraszam na stadion i do tego, żeby oglądali każdy mecz. Dla mnie to, co pan mówi, jest uproszczeniem. Jeżeli ja miałbym każdego kibica zapewnić, nie chciałbym żadnego z kibiców oszukiwać. Jesteśmy w procesie, który ma doprowadzić do tego, żeby GieKSa miała drużynę w Ekstraklasie. Nie będę zapewniać o tym. Wiem, jaka jest sytuacja i wiem, co jest za moimi plecami. Repka czy Błąd nie odcinają się od tego, żeby drużyna skończyła na najwyższym poziomie w tabeli.

Pytanie o Broda, dlaczego nie gra?
Górak:
Ja za to decyduje, dzisiaj nasza kadra wygląda tak, że gdyby nie przepis, to by żaden z młodzieżowców nie zagrałby. Alan zagrał w dwóch spotkaniach dobrze, w trzecim gorzej. Ja mam nad nim parasol ochronny i go mocno pilnuję. We wtorek już mamy wypad do Szczecina.

Pytanie z forum o wywiad. Problemem jest liczna meczów w krótkim czasie, a dzisiaj zawodnicy po przerwie człapali po boisku.
Górak:
Przewaga drużyny przeciwnej doprowadza do tego, że zespół jest cofnięty. Bramki można było uniknąć i być może wtedy w tabeli, wyglądałoby to inaczej. Zdaję sobie sprawę, że przeciwnicy nas zamknęli. Teraz mieliśmy czas, ale trzeba zrozumieć, że wtedy po tych meczach w krótkim czasie, spotkanie z Sandecją było dla nas bardzo trudne. Dzisiaj drużyna była normalnie przygotowana i w pełni chęci, żeby grać. Jeśli ktoś tak mówi, to takie ma odczucie. Przeciwnik też ma swoje umiejętności, ja mam największy żal o te 25 minut.

Pytanie: Jakie nastawienie przed Pucharem Polski?
Górak:
Mamy ogromny problem ze zdrowiem i tyczy się to wielu zawodników. Będę musiał zebrać wszystkie siły. Nie jest tajemnicą, że mieliśmy od kilku sezonów wielki handicap, że problemu ze zdrowiem nie było. Teraz tak jest i nie jest to dobre dla funkcjonowania zespołu.

Pytanie. Jak z Błądem?
Górak:
Z Błądem i z Figlem jest po prostu kiepsko. Zawodnicy grają na swoje ryzyko. Doprowadzamy ich do takiej funkcjonalności, żeby mogli grać, bo chcą pomóc, ale grają tak na 60-70 proc. funkcjonalności. Każdy dzień wpływa na korzyść. Rafał zagrał cały mecz, jeśli jutro w stanie łóżka, to będzie dobrze. Ma pękniętą kość policzkową.

Pytanie: Jak z Repką?
Górak:
Zaczepił gołą stopą o kafelki po odnowie biologicznej i ma zerwany paznokieć. Banalna rzecz, a jednak nam się przydarzyła.

Pytanie o zmianę Kościelniaka.
Górak:
Uraz stopy i zmiana taktyczna. Wydaje mi się, że trochę mógł więcej grać, więc zmiana taktyczna.

Pytanie o Roginicia.
Górak
: Roginić gra po dużej gorączce, był bardzo odwodniony, od dwóch dni jest w treningu.

Pytanie: Trenera muszą wkurzać momenty straty bramki?
Górak:
Summa summarum, mimo że od 30. minuty graliśmy jednego zawodnika mniej. Zagraliśmy jedno ze słabszych spotkań. Nauczka dla zespołu, który uwierzył, że brak wyznaczenia celu jest wyznacznikiem. Wszystkiego żeśmy się uczyli, w tym sezonie nie będę o tym mówić i irytuje taka strata bramki.

Pytanie: O celu się pan wypowiedział, a może jest nim temat PJS?
Górak
: Jeżeli chodzi o PJS jest to u mnie na ostatnim miejscu. Jest to sztuczne, przepis o młodzieżowcu jest przepisem skostniałym i złym.

Pytanie: Zarotujecie mocno w Szczecinie składem?
Górak:
Zobaczymy, jak ze zdrowiem. Od pewnego czasu w zasadzie rotujemy, więc ciężko to porównać.

Pytanie: Może zagra Szczuka?
Górak:
Być może w Szczecinie będzie jego moment, bo jest bardzo utalentowanym bramkarzem.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


15 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

15 komentarzy

  1. Avatar photo

    Kato

    28 sierpnia 2022 at 15:51

    A gdzie duch sportowy, co to znaczy że nikt nie wyznaczył takich a takich celów.
    Czekają nas dwa, trzy lata grania o nic. Może tylko dramatyczna obrona przed spadkiem. Realia władzy.

  2. Avatar photo

    dębiana

    28 sierpnia 2022 at 16:30

    przecież to było fatalne ….

  3. Avatar photo

    AP

    28 sierpnia 2022 at 16:30

    Głupie pier… zawsze gra się o zwycięstwo, o awans. Jeśli tak nie jest to powinno się takie osoby wywalic z klubu. Pierwszy powinien dostać kopa szkodnik szczer…

  4. Avatar photo

    as

    28 sierpnia 2022 at 17:21

    Nie nabierajcie się na te bajki. W tamtym roku uczyliśmy się tej ligi, w tym gramy o najwyższe cele czyli o nic. Jak spadniemy zmienią trenera i zaś od nowa dostanie 2 lata na awans. Ludzie ileż można tak nas upokarzać? Będziemy jeszcze większym pośmiewiskiem jak ruch awansuje choćby przez baraże a my nadal będziemy wierzyli w tych ludzi. Cały ten protest też wydaje się dziwny, czy bojkotem coś osiągniecie?

  5. Avatar photo

    Kato

    28 sierpnia 2022 at 17:35

    Z trybun więcej osiągniemy przy jednym zdaniu wszystkich kibiców.
    Co z tego że nie kupimy i nie przyjdziemy na mecz skoro władza ma kasę z naszych podatków bo to miejski klub i bilety to jest tylko jakiś procent.
    Lepiej gdyby kibice z Blaszoka kupili bilety na główną, blisko władzy.

  6. Avatar photo

    Rick

    28 sierpnia 2022 at 20:20

    Rad bym poznać zamierzenia właściciela , miasta Katowice co do dalszych działań . Przecież to jest cyrk . Wizerunkowo – katastrofa . Promocja miasta ???????

  7. Avatar photo

    3kolory

    28 sierpnia 2022 at 20:28

    Też uważam że ten bojkot nic nie da ….(na szpile nie chodzę teraz jak tak niby lepiej) ale …
    Co dla szczerbatego za różnica jak teraz nie oszukujmy się jest kibiców ok 1000 osób mniej i to wszystko.

  8. Avatar photo

    Irishman

    29 sierpnia 2022 at 06:45

    Oczywiście, że dla prezesa bojkot to jakiś problem skoro przez niego finanse się pogorszą. Nie przy spadku frekwencji w jednym czy drugim meczu ale w kontekście całego sezonu, wszystkich sekcji to już tak.

    Pytanie jest jednak inne. Co o tym wszystkim myśli ten, od kogo realnie zależą losy klubu czyli właściciel? Bo to on będzie musiał wyrównać stratę lub/oraz zgodzić się na gorsze wyniki, które w końcu nadejdą… Jeśli już nie nadchodzą, a zobaczymy jak się będą prezentować hokeiści i siatkarze, którzy jeszcze nie rozpoczęli przecież sezonu.
    Chociaż te „ambitne” cele jak choćby co najmniej CZWARTE MIEJSCE DLA MISTRZA POLSKI w lidze, w której liczy się tak naprawdę 5 drużyn to chyba jednak uda się zrealizować ; ; 😉

  9. Avatar photo

    Łukasz Z.

    29 sierpnia 2022 at 08:38

    Mam pytanie do osób decyzyjnych jaki jest pomysł na ten przedłużający się i jak na razie nic pozytywnego nie przynoszący protest. Wizerunku klubu to w żaden sposób nie poprawia, sponsorów nie przyciąga,drużynie nie pomaga a jeśli miasto jest po stronie prezesa to jego też się nie pozbędziemy.

  10. Avatar photo

    Kato

    29 sierpnia 2022 at 10:09

    Sam nie odejdzie i nie zostanie odwołany. Władza daje jasne sygnały. Kibice z za płotu nic nie uzyskają, bo to miejskie pieniądze a nie prywatnego inwestora.
    Więcej można uzyskać z trybuny głównej przez odpowiednio skierowany doping i nacisk na rozwiązanie tego sporu. Tak mi się wydaje.

  11. Avatar photo

    Irishman

    29 sierpnia 2022 at 11:08

    Czy, aby na pewno ten bojkot do niczego nie prowadzi??? Nagle dziwnym trafem można sprzedawać bilety na mecze GieKSy w centrum miasta, na Rynku w Regionalnego Centrum Informacji Turystycznej prowadzonym przez Wydział Promocji Urzędu Miasta Katowice. Można zorganizować prezentacje drużyny Mistrza Polski na stadionie. Zdaje się, że ruszyły też jakieś inne akcje promujące nasze mecze. A więc jednak się da!

    Natomiast też się na tym zastanawiałem na ile bardziej skuteczniejsze byłoby, szczególnie podczas transmisji telewizyjnej okazywanie naszej dezaprobaty z trybun?

  12. Avatar photo

    Kato

    29 sierpnia 2022 at 12:15

    Blaszok też jest w centrum a jednocześnie jest sklepem kibica.
    Bez porównania,
    Blaszok jest najlepszy.
    Inicjatywy prezentacji dla kibiców bez kibiców zostawiam bez komentarza.
    Najmilej wspominam spontan spod Spodka, najlepsze bo szczere od serca świętowanie zdobycia majstra.
    To co organizuje władza zostawiam bez komentarza.

  13. Avatar photo

    macgyver179

    29 sierpnia 2022 at 14:36

    Nie ma celu to będą sobie pykać, raz za czasu wygrają żeby nie było i tak nas będą w h… robić następne kolejne sezony. W tabeli są 4 zespoły (w tym dwóch beniaminków),które są przed nami w tabeli, które w zeszłym roku nie grały w 1 lidze?? To co one nie muszą się uczyć tej ligi??
    A może one mają postawiony jasny CEL. Według Góraka jak zajmiemy 7 miejsce to będzie progres i sukces. Super myślenie. Ciekawe jak długo będą nas jeszcze w h… robić.

  14. Avatar photo

    Solski

    29 sierpnia 2022 at 15:04

    Zero ambicji. Taki typowy Polski minimalizm. Ja to już nie pamiętam kiedy ostatnio GieKSa wygrała różnicą 3-4 bramek. Gramy z przewagą 1 zawodnika (Bruk-Bet, Resovia) i co? I zamiast zamknąć wynik to pozwalamy grac przeciwnikowi i „zobaczymy co będzie”. Przed sezonem były zapowiedzi, ze ma być lepiej niż w minionym sezonie. Tzn co ma być lepiej? Więcej zdobytych punktów, więcej zdobytych bramek? (nie grozi), mniej straconych bramek? Co ma być lepiej? Bo dla każdego kibica lepiej, tzn co najmniej baraże. Już mnie powoli przestają interesować opowieści trenera na konferencjach. Bo z ostatniej wyszedł właśnie minimalizm, czyli widocznie wszystko jest ok nie stawiając sobie żadnych sportowych celów bo nikt trenerowi „nie kazał”

  15. Avatar photo

    Kato

    29 sierpnia 2022 at 18:39

    Jeżeli nie kazali, to znaczy że co… Nie wymagają, bo tak jest dobrze i władzy chyba to pasuje.
    A więc dopiero po oddaniu nowego stadionu zaczną grać i dostaniemy zielone światło.
    Tak to obecnie widzę.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Balon de GieKS’or

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!

Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.

To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.

Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.

Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.

Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.

Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.

Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.

Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.

Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.

I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!

A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!

Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.

No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.

Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.

Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.

Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.

Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.

0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.

W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.

Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Powaga drużyny zachowana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.

Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.

Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.

GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.

Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.

Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.

W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:

Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.

Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.

Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.

Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.

Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.

Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.

Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉

Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.

Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.

Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.

Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.

Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga