Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mediów: GieKSa wygrywa w Sosnowcu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Ekstraliga ze względu na zgrupowanie kadry pauzuje. Kolejna runda spotkań zostanie rozegrana 15-16 października. Nasza drużyna zmierzy się w Katowicach ze Sportową Czwórką Radom. Piłkarze, w ramach dwunastej kolejki spotkań zmierzyli się na wyjeździe ze Skrą Częstochowa. Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Męska drużyna kolejne spotkanie rozegra na Bukowej w najbliższą sobotę, z Chrobrym Głogów, o godzinie 15:00.

Drużyna siatkarzy rozpoczęła rozgrywki ligowe w sezonie 2022/23 meczem wyjazdowym z Jastrzębskim Węglem. Nasza drużyna przegrała z wicemistrzami Polski 0:3. Kolejne spotkanie siatkarze rozegrają już jutro, z Projektem Warszawa. Początek meczu o 16:30 w hali w Szopienicach.

W minionym tygodniu hokeiści rozegrali trzy spotkania – wszystkie zwycięskie. We wtorek z Unią Oświęcim 4:1, w piątek z Zagłębiem Sosnowiec 5:2 i w niedzielę z Podhalem Nowy Targ 5:0. W tym tygodniu nasza drużyna rozegra dwa spotkania. Pierwsze z nich zostanie rozegrane jutro na lodowisku na Janowie, początek o godzinie 18:00. Będzie to mecz w ramach rozgrywek Hokejowej Ligi Mistrzów z Fehérvár AV19. W niedzielę zespół zmierzy się w PHL, na wyjeździe z Unią Oświęcim.

 

PIŁKA NOŻNA

dziennikzachodni.pl – Nowy stadion GKS Katowice: Co słychać na budowie po blisko roku od rozpoczęcia prac?

14 października minie rok od rozpoczęcia budowy nowego stadionu GKS Katowice. Inwestycja powinna zakończyć się w drugim półroczu 2024 roku. Sprawdziliśmy jak wygląda sytuacja.

Nowy stadion powstaje przy ulicach Bocheńskiego, Upadowej i Dobrego Urobku. Kompleks, który będzie areną występów piłkarzy, piłkarek i siatkarzy GKS Katowice oraz stanowić centrum treningowe obejmuje boisko z trybunami na 14.896 osób, halę mieszcząca 2.792 kibiców, dwa boiska treningowe trawiaste, parkingi i małą infrastrukturę. Pozostałe plany zostały przesunięte do drugiego etapu, którego terminy nie zostały określone. Niedawno katowicka Rada Miasta uchwaliła zmianę w budżecie, w myśl której na inwestycję zostanie wydanych nie – jak planowano – 248,8 mln, a 285,9 milionów złotych brutto.

– Obecnie trwają prace przy wykonywaniu fundamentów obiektu hali sportowej, ich zaawansowanie wynosi około 70 procent. W najbliższym czasie planowane jest także rozpoczęcie prac instalacyjnych na tym obszarze oraz robót żelbetowych fundamentów dla stadionu – informuje Magdalena Skorupka-Kaczmarek, przedstawicielka spółki NDI do kontaktu z mediami. – Pod koniec roku planujemy rozpoczęcie montażu prefabrykatów elementów żelbetowych, natomiast pod koniec pierwszego kwartału przyszłego roku rozpoczęcie prefabrykacji konstrukcji stalowej dachu, która ma zostać zamontowana w całości do trzeciego/czwartego kwartału 2023 roku. Istotnym elementem prac są te związane ze zmianą otoczenia nowego obiektu.

– Intensywnie pracujemy przy zagospodarowaniu terenu: zakończono prace przy kanalizacji deszczowej w nowo budowanym pasie drogowym ul. Upadowej, wzdłuż boisk treningowych od ul Bocheńskiego, gdzie przebudowano już większość sieci elektroenergetycznych. Trwają tam prace związane z drogowymi warstwami konstrukcyjnymi oraz budowa kanału technologicznego – dodaje Magdalena Skorupka-Kaczmarek. – W najbliższym czasie rozpocznie się montaż słupów oświetleniowych wzdłuż drogi. Wykonawca przygotowuje się również do robót drogowych na terenie projektowanych parkingów, gdzie trwają już prace związane z rozprowadzeniem okablowania pod oświetlenie. W listopadzie planujemy także montaż słupów oświetleniowych dla boisk treningowych, tu fundamenty zostały już wykonane.

Na terenie budowy osuszono dwa zbiorniki wodne. Konieczne było powstanie dwóch zbiorników retencyjnych o pojemności 650 m oraz 975 metrów sześciennych.
– W dalszym ciągu trwają roboty związane z sieciami wodociągowymi, kanalizacją deszczową oraz sanitarną, które w większości zostały zakończone na terenie projektowanych boisk treningowych i parkingów, a front robót został przeniesiony na obszar zagospodarowania hali i stadionu – zaznacza rzeczniczka NDI. – Tam z kolei planowane jest kontynuowanie prac wodociągowych do zasilania budynku głównego oraz budowa zbiornika retencyjnego na cele podlewania murawy boisk treningowych.

 

sportdziennik.com – „Dixon” walczy o powrót

Daniel Tanżyna przyznaje, że z tygodnia na tydzień jego stan zdrowia poprawia się. Chce, by ligowy debiut w GieKSie przypadł jeszcze na tę jesień. Choć trafił do Katowic latem ze statusem jej najstarszego zawodnika – prócz niego w szatni nie ma nikogo urodzonego w latach 80. – to nie zdołał jeszcze zaliczyć ligowego debiutu. Rozegrał kilka epizodów w sparingach, ale na więcej nie pozwoliło zdrowie. Kibice GieKSy zadają sobie pytanie, kiedy wreszcie będą mogli ujrzeć Daniela Tanżynę na boisku.

– Chcę zdążyć na ostatnie jesienne mecze – podkreśla środkowy obrońca, borykający się z dolegliwością pleców.

4 marca. Tego dnia stoper zbliżający się do 33. urodzin zagrał o punkty po raz ostatni. Ujrzał żółtą kartkę, a jego Widzew Łódź wygrał w Olsztynie ze Stomilem 2:0. Potem kroczył po awans do ekstraklasy już bez „Dixona”, przez trzy wcześniejsze lata będącego podporą drużyny. – Już tydzień przed tym meczem czułem bóle kręgosłupa – opowiada.

– Posiłkowałem się tabletkami przeciwzapalnymi, przeciwbólowymi. Po powrocie z Olsztyna nie mogłem wstać z łóżka, byłem cały pokrzywiony, klub wysłał mnie na rezonans. Podczas badania usłyszałem: „Ale ma pan ogromny próg bólu!”. Powiedziano mi, że przepuklina powoduje duży nacisk i ludziom z tym ciężko funkcjonować. Polecono bym od razu jechał na SOR. Udałem się do lekarza klubowego, skonsultowaliśmy się też z innymi i zapadła decyzja, że muszę usunąć fragment przepukliny, która powoduje nacisk na nerw. Wszystko szło zgodnie z planem. Minęło 3,5 miesiąca rehabilitacji zacząłem treningi indywidualne, potem z drużyną. Sparingi zaczęły się w naszym drugim tygodniu podczas pobytu na Słowacji. Miałem dość mocne starcie z rywalem, poczułem delikatny ból w kręgosłupie. Uznałem, że trzeba to przegryźć, zacisnę zęby, pewnie przestanie i będzie OK. Z tygodnia na tydzień pogłębiało się to jednak, aż wreszcie musiałem „zjechać do boksu”. Okazało się, że uraz się odnowił. Leczymy go zachowawczo, z tygodnia na tydzień jest progres, ból jest coraz mniejszy.

Widząc postępy „Dixon” ma nadzieję, że ta jesień nie jest jeszcze dla niego całkowicie stracona.

– Tak czasem w piłce jest, że urazy przytrafiają się znienacka. Wszystko było dobrze, zimą zmienialiśmy nawierzchnię. Ze sztucznej na naturalną, potem odwrotnie… Plecy się odezwały. Ten okres bez gry, meczu ligowego jest dla mnie ciężki, ale takie bywa to piłkarskie życie. Takie sytuacje kształtują charakter. Codziennie robię wszystko, by wrócić do piłki, bo sprawia mi ogromną radość. Smutno mi, gdy chłopaki idą na boisko trenować, a ja udaję się na salkę na kolejną cześć rehabilitacji. Wierzę, że jestem bliżej niż dalej i jeszcze pomogę chłopakom – mówi Tanżyna.

Sam przyznaje, że po ludzku mu wręcz głupio, że nie jest w stanie pomóc GieKSie.

– Źle się z tym czuję, bo przyszedłem latem do nowego klubu, ktoś mi zaufał, a ja nie jestem w stanie się odwdzięczyć. Widzę w tym swoją winę, bo taki już jestem, że nie odpuszczam, nie boję się ciężkiej pracy i zamiast napalać się na pierwsze sparingi, mogłem jeszcze ten mój powrót stonować. Zapłaciłem wysoką cenę za nadmiar ambicji – nie ukrywa doświadczony obrońca.

Nakręca go myśl, by doczekać jeszcze debiutu nie tyle w GieKSie co ekstraklasie. Wierzy, że dokona tego w Katowicach.

– Miałem latem ofertę z klubu z niższego poziomu, na bardzo godnych warunkach, ale wolałem grę o coś, perspektywę przeżycia czegoś. Po prostu to lubię. Po bardzo fajnym spotkaniu z dyrektorem Góralczykiem byłem przekonany, że dokonuję odpowiedniego wyboru. Wierzę, że jesteśmy w stanie coś ugrać. Na razie plasujemy się w środku stawki, ale sporo meczów przed nami, dlatego liczę, że jesień skończymy wyżej i wiosną będziemy walczyć dalej. Miejsca barażowe na pewno są w naszym zasięgu. Cieszę się, że jestem w tej szatni. Dużo jest w moją stronę „szydery”. Słyszę pytania: „To co dziadek, kiedy do treningu?”. Zdrowie w sporcie jest najważniejsze, bez tego nic nie ma, dlatego robię wszystko, by je odzyskać i pomóc chłopakom na boisku – kończy Tanżyna.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Udana inauguracja Jastrzębian, GKS Katowice pokonany

W inauguracyjnym meczu PlusLigi Jastrzębski Węgiel okazał się lepszy od GKS-u Katowice. Wicemistrzowie Polski w trzech setach pokonali katowiczan, ekipa ze stolicy Górnego Śląska pomimo dzielnej postawy zeszła z boiska pokonana. Szczególnie zacięta była trzecia partia, w której szala zwycięstwa przechodziła z jednej strony na drugą stronę.

Pierwszy punkt nowego sezonu PlusLigi padł po błędzie w polu zagrywki Jurija Gladyra, a po kontrze Jakuba Jarosza GKS prowadził dwoma oczkami (5:3). Stan rywalizacji wyrównał dopiero błąd przyjezdnych w ataku (6:6). Przy serwisachTomasza Fornala i dzięki dwóm blokom to jastrzębianie odskoczyli (11:9). Fornal do tego całkiem dobrze bronił, a goście popełniali błędy, które nie pozwoliły im zbliżyć się do wicemistrzów Polski (13:16). Było też sporo popsutych zagrywek (18:16), ale w końcu kontra Marcina Kani pozwoliła katowiczanom złapać kontakt punktowy, a do remisu doprowadził trudny serwisGeorgiego Seganowa (21:21). W końcówce GKS wyrzucił jednak piłkę w aut (22:24) i po mocnym ataku Fornala pierwszy set padł łupem gospodarzy.

Tym razem początek partii należał do jastrzębian, którzy szybko wypracowali sobie zaliczkę, zawdzięczając to między innymi trudnym serwisom (8:4). Podopieczni Grzegorza Słabego próbowali gonić rywali, ale to wicemistrzowie Polski dominowali, głównie w ofensywie, choć i im przytrafiały się pomyłki (15:11). GKS był w stanie bronić coraz mocniejsze ataki rywali, ale nie potrafił wyprowadzić z tego skutecznej kontry (15:20). To udawało się za to miejscowym (22:15), pojedynczy blok Stephena Boyera doprowadził do piłki setowej (24:16). Co prawda serwisy Damiana Domagały pozwoliły obronić jeszcze trzy z nich (20:24), ale w końcu akcję na lewej flance skończył Trevor Clevenot.

Kontra Jakuba Szymańskiego sprawiła, że to goście prowadzili na początku seta numer trzy (3:1), na tablicy wyników przez dłuższą chwilę utrzymywała się niewielka przewaga katowiczan, ale kiedy kontrę wykorzystał Boyer, był remis po 9. As serwisowy Gonzalo Quirogiprzywrócił jego ekipie prowadzenie (11:9), ale tym razem jastrzębianie wyrównali po bloku Clevenota. To on był liderem swojej drużyny, która w połowie seta zbudowała sobie dwa oczka zaliczki (17:15). Waleczny GKS się nie poddawał i wykorzystując kontrę na lewej flance doprowadził do remisu, a ta z prawego dała im minimalne prowadzenie 20:19. Sytuację na korzyść gospodarzy odwrócił nie kto inny jak Clevenot (22:21), jednak cały czas katowiczanie walczyli, na bandy w obronie wskoczył aż Jakub Jarosz (22:23). Mocny atak francuskiego przyjmującego dał piłkę meczową Jastrzębskiemu Węglowi. Zagrywkę już jednak zepsuł i o wyniku tej partii miała decydować gra na przewagi. Jarosz uderzył mocno zza linii 9. metra (26:25), jednak końcówka należała do gospodarzy. Kontra Rafała Szymury i Boyera przechyliła szalę na ich korzyść.

Jastrzębski Węgiel – GKS Katowice 3:0 (25:23, 25:20, 28:26)

 

HOKEJ

sportdziennik.com – Cierpliwość nagrodzona

Nie ma już drużyny niepokonanej, bo mistrzowie kraju wypunktowali wicemistrzów. Katowiczanie po przegranej w Sanoku szybko doszli do równowagi i zdobyli komplet punktów w Oświęcimiu. Przez większość meczu posiadali przewagę i gospodarze nie byli w stanie im się przeciwstawić.

Zespół z Oświęcimia w ostatnim czasie zebrał wiele pochlebnych recenzji, ale trudno się dziwić skoro zaliczył komplet, 5 wygranych. Natomiast obrońcy tytułu mistrzowskiego z Katowic w niedzielę sracili miano niepokonanych. Byliśmy ciekawi jak podopieczni trenera Jacka Płachty pozbierają się po tej wpadce.

Szybko okazało się po przegranej nie było śladu i katowiczanie w 1. tercji pokazali się z jak najlepszej strony. Gdy Krystian Dziubiński za spowodowanie upadku powędrował do boksu kar, „firmowy” atak otworzył wynik meczu. Gola zdobył Bartosz Fraszko, ale słowa uznania należą się też asystentom: Brandonowi Magee i Grzegorzowi Pasiutowi. Gospodarze próbowali szybko odrobić straty, ale John Murray po strzałach m.in. Tommi Laaksy, Łukasza Krzemienia czy Sebastiana Kowalówki nie dał się zaskoczyć.

W 13 min doszło do niecodziennej sytuacji, bowiem Patryk Wajda mocno naciskany przez jednego z zawodników gospodarzy skierował krążek do własnej bramki. Sędziowie po naradzie jednak gola nie uznali, bowiem odgwizdali uwolnienie. Katowiczanie mocno pracowali w strefie neutralnej i rozbijali akcje ofensywne rywali. A sami 2 razy zaskoczyli Linusa Lundina.

Najpierw zrobił to Hampus Olsson, a potem Kanadyjczyk Magee przekierował krążek po wrzutce Jakuba Wanackiego. Trudno winić szwedzkiego golkipera za stratę goli, bo uderzenia były precyzyjne. Goście prowadzili 3:0 w pełni zasłużenie, bo przez większość czasu kontrolowali wydarzenia na tafli.

Gospodarze kolejną odsłonę rozpoczęli z animuszem, ale dość szybko zostali „utemperowani” przez gości. Jedni i drudzy znów mieli wiele sytuacji strzeleckich, lecz ani razu krążek nie wpadł do siatki. Duża w tym zasługa obu golkiperów, którzy są głównymi postaciami w lidze na tej pozycji. Ponadto goście grali rozważnie oraz cierpliwie i to również było przyczyną tercji bez bramek. Miejscowi kibice coraz bardziej byli poirytowani i nie szczędzili krytycznych uwag pod adresem swoich hokeistów.

Kiedy Shigeki Hitosato na początku ostatniej tercji zdobył kolejnego gola już nabraliśmy przekonania, że przyjezdnym nie stanie się krzywda. Na dodatek Andrij Denyskin otrzymał karę 5 min za atak łokciem i katowiczanie nie wychodzili z tercji gospodarzy. Jednak nie podwyższyli wyniku. Starania gospodarzy o honorowego gola w końcu przyniosły rezultat. Na niespełna 2 min przed końcem Michael Cichy znalazł sposób na pokonanie Murraya.

Goście odnieśli pewne zwycięstwo, bo grali spokojnie i cierpliwie. Gospodarze zbyt szybko chcieli odrobić straty i stąd też w ich grze było sporo nerwowości.

 

hokej.net – Druga tercja zdecydowała. GieKSa wygrywa w Sosnowcu

Trzy punkty przywieźli z Sosnowca hokeiści GKS-u Katowice, którzy wygrali na Stadionie Zimowym 5:2 w ramach 8. kolejki Polskiej Hokej Ligi. O zwycięstwie GieKSy nad Zagłębiem zdecydowała druga tercja, w której goście zdobyli trzy gole.

Piątkowy pojedynek bardzo dobrze rozpoczął się dla podopiecznych Grzegorza Klicha, którzy już w trzeciej minucie wyszli na prowadzenie. Grając z przewagą jednego zawodnika podanie Jarosława Rzeszutki na bramkę zamienił Jakub Witecki, który z bliska pokonał Johna Murraya. Wynik ten utrzymał się do 11. minuty, kiedy to goście doprowadzili do wyrównania. Po akcji Christiana Blomqvista krążek wślizgnął się do bramki obok interweniującego bramkarza Zagłębia, który powstrzymał pierwszą próbę napastnika GKS, jednak przy dobitce był już bezradny. Premierowa odsłona była wyrównana i takim wynikiem również się zakończyła.

W drugiej tercji katowiczanie częściej „byli na krążku” jednak dobra postawa Patrika Spěšnego sprawiła, że wynik nie zmieniał się. Przełomowa okazała się 29. minuta meczu, gdy szybką wymianę krążka w liczebnej przewadze na gola zamienił Patryk Kogut. Sosnowiczanie nie nacieszyli się jednak prowadzeniem zbyt długo, bowiem dwie minuty później Brandon Magee przejechał wzdłuż bramki i posłał krążek obok interweniującego bramkarza Zagłębia. W 35. minucie hokeiści Zagłębia ponownie mogli wyjść na prowadzenie, jednak grając w podwójnej przewadze nie znaleźli sposobu na pokonanie Murraya, który powstrzymał próby Michała Kotlorza i Dominika Nahunki. Tuż po zakończonych karach podopieczni Jacka Płachty przeprowadzili szybką kontrę i po raz pierwszy w dzisiejszym meczu wyszli na prowadzenie, strzelcem Joona Monto. Odsłona zakończyła się dwubramkowym prowadzeniem GKS, gdyż na 40 sekund przed jej końcem krążek przy słupku zmieścił Niko Mikkola.

Ostatnie 20 minut ukazało w miarę wyrównaną grę. Zagłębie, mimo prób, nie było w stanie nawiązać kontaktu z rywalem. Na domiar złego w 53. minucie meczu Dominik Nahunko zaatakował przeciwnika głową za co otrzymał karę meczu. Wcześniej „Mietek” spowodował upadek Matiasa Lehtonena czego konsekwencją było siedem minut przewagi katowiczan. Wynik meczu na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry ustalił Shigeki Hitosato.

 

GieKSa wraca z Nowego Targu z wygraną i czystym kontem!

GKS Katowice pokonał w meczu wyjazdowym Podhale Nowy Targ w ramach 9. kolejki Polskiej Hokej Ligi. Katowiczanie popisali się skutecznością w przewagach, po których trzykrotnie cieszyli się ze zdobytego trafienia. Wydawało się, że po golu w 1. minucie zdobytym przez Hapmusa Olssona w pierwszej tercji czeka nas jeszcze wiele emocji. Jednak okazało się to tylko złudzeniem i przez resztę pierwszej części gry nie doczekaliśmy się kolejnych trafień.

W drugiej tercji rozwiązał nam się worek z karami i bramkami. Swoich szans nawet w podwójnej przewadze nie wykorzystali gospodarze. Po chwili się to na nich zemściło, bo Christian Blomqvist zdobył w 26. minucie gola w przewadze. Dwie minuty później ponownie w przewadze z trafienia cieszył się Brandon Magee. Jednak to nie był koniec, ponieważ po kilku sekundach Matias Lehtonen po raz czwarty trafił do bramki strzeżonej przez Kevina Lindskouga, którego chwilę później zastąpił Paweł Bizub.

W ostatniej części regulaminowego czasu gry na kolejną bramkę musieliśmy czekać do 46. minuty. Wtedy Shigeki Hitosato wykorzystał składną akcję całej drużyny w przewadze i po raz piąty katowiczanie mogli cieszyć się ze zdobytej bramki, a po raz trzeci z trafienia w liczebnej przewadze. Więcej trafień w tym spotkaniu nie oglądaliśmy, a to oznacza, że GieKSa pewnie wygrała na terenie rywala.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga