Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mediów: GieKSa Katowice wywozi komplet punktów z Wrocławia

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Drużyna kobieca rozegrała jedno spotkanie ligowe, w którym wygrała ze Śląskiem Wrocław 3:1 (0:0). W nadchodzącym tygodniu zespół rozegra sparingowy mecz z Górnikiem Łęczna (12.11). Piłkarze wygrali z Chojniczanką Chojnice 3:0 (0:0). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Ostatnie spotkanie ligowe w tym roku drużyna rozegra w najbliższy piątek 11 listopada o godzinie 20:30 z ŁKS-em Łódź.

W ubiegłym tygodniu drużyna siatkarzy rozegrała jedno spotkanie przegrywając na wyjeździe z Aluron CMC Wartą Zawiercie 0:3. Kolejne spotkanie zespół zagra siódmego listopada z Cuprum Lubin, w Katowicach. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 17:30.

Hokeiści rozegrają swoje kolejne spotkanie szesnastego listopada.

 

PIŁKA NOŻNA

slaskwroclaw.pl – GieKSa za mocna

Piłkarki Śląska przegrały z GKS-em Katowice 1:3 w spotkaniu 10. kolejki Ekstraligi Kobiet. Wrocławianki od 36. minuty musiały radzić sobie w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Oliwii Krysman, a honorowego gola dla WKS-u zdobyła Marcelina Buś.

 

kobiecyfutbol.pl – GieKSa Katowice wywozi komplet punktów z Wrocławia

W meczu otwierającym 10.kolejkę Ekstraligi GKS Katowice pokonał we Wrocław i przynajmniej na jeden dzień został samodzielnym liderem.

Na początku spotkania faulowana w polu karnym była Maciążka, a do piłki ustawionej na jedenastym metrze podeszła Hajduk, a jej uderzenie wybroniła Bocian. Przełomowym momentem w spotkaniu była 36.minuta gdy czerwoną kartkę otrzymała Oliwia Krysman. Katowiczanki szybko wykorzystały grę w przewadze i wyszły na prowadzenie kilka sekund po rozpoczęciu drugie części spotkania, a bramkę zdobyła Nikola Brzęczek. Odpowiedź Wrocławianek nastąpiła siedem minut później gdy do wyrównania doprowadziła Marcelina Buś. Przyjezdne ponownie na prowadzenie wyszły za sprawą Amelii Bińkowskiej, która w 81.minucie ustaliła wynik spotkania zdobywając drugą bramkę.

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice: Co trener Rafał Górak sądzi o rekordowej liczbie czerwonych kartek dla jego piłkarzy?

Czerwona kartka Oskara Repki w meczu z Ruchem w Chorzowie, była już taką szóstą karą dla piłkarzy GKS-u Katowice w obecnym sezonie! Co o tym niechlubnym rekordzie sądzi trener Rafał Górak?

W rozgrywkach Fortuna I Ligi katowiczanie pięciokrotnie kończyli mecze w dziesiątkę. Dwa z tych wykluczeń były udziałem Bartosza Jaroszka, a po jednym razie do szatni wędrowali Jakub Arak, Michał Kołodziejski i wspomniany Repka. W Fortuna Pucharze Polski ich los podzielił Patryk Szwedzik. Ten bilans uzupełnia czterdzieści (!) żółtych ligowych kartek (rekordzista Michał Kołodziejski ma ich siedem) oraz pięć pucharowych.

– Średnia, zwłaszcza w czerwonych kartkach, odbiegła nam daleko od normy – komentuje trener Rafał Górak. – Część z nich na pewno można przypisać ambicji, zapomnieniu w ferworze walki, takiemu „chciejstwu” w pogoni za wynikiem, ale mam też wrażenie, że sędziowie czasem nas po prostu krzywdzą. Uważam, że druga żółta kartka, oznaczająca wyrzucenie z gry, powinna być „wyraźna”, a zdarza się, że bywa pokazywana za „miękkie” przewinienie.

W GKS-ie funkcjonuje regulamin umożliwiający karanie za osłabienie zespołu. – Stosujemy go tylko wtedy, gdy zawodnik zagra bardzo nieodpowiedzialnie lub niesportowo. Taką męską rozmowę miał Jaroszek po Podbeskidziu, inne przypadki wynikały z ferworu gry – podkreśla szkoleniowiec GieKSy

Przed sezonem trenerzy mają szkolenia ze zmian w przepisach i ich interpretacji. – Dostajemy pewne wytyczne, uczula się nas na nowinki, ale weryfikacja następuje na boisku. My tylko staramy się przekazać zawodnikom „ducha” tych wykładni – zaznacza Rafał Górak. – Sędziowie jednak też czasem interpretują coś „w lewo”, czasem „w prawo” , te linie podziału nie zawsze są jasne. Ale przede wszystkim mam wrażenie, że generalnie poszło to wszystko w kierunku karania. Byłem obrońcą i często widzę, że teraz takie zagrania, jakie zdarzało mi się wykonywać, kończą się na przykład karnym. Ta tendencja też ma pewien wpływ na ten nasz kartkowy bilans.

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – Z szybkością Pendolino

[…] Derby naszego regionu padły, zgodnie z oczekiwaniami, łupem siatkarzy z Zawiercia, którzy pokonali dość pewnie GKS Katowice. Tylko w pierwszym secie gospodarze mieli trochę problemów, ale później dysponowali większą siłą uderzeniową. To niezły prognostyk przez debiutem w Lidze Mistrzów. Powody do zadowolenia ma zespół z Lublina, który po raz pierwszy w tym sezonie zdobył komplet punktów, wygrywając w Bielsku-Białej. Ledwo zakończyła się 7. kolejka spotkań, a dzisiaj zaczyna się następna. Rozgrywki PlusLigi mkną z szybkością pendolino.

Mecze zespołów z Zawiercia oraz Katowic zawsze były wyrównane. 1. set tylko to potwierdził, bo o wszystkim zadecydowała gra na przewagi. Siatkarze GKS-u mieli 4 piłki setowe, ale nie potrafili tego wykorzystać i gospodarze wyszli z poważnej opresji. O wygranej zadecydował udany atak z 2. linii Uros Kovacević. Nim do tej kluczowej akcji obserwowaliśmy twarde spotkanie okraszona sporą ilością błędów w polu serwisowym. Gospodarze popełnili ich 5 i zaliczyli as serwisowego (Miguel Tavares), zaś goście 7 i bez punktu. Przyjezdni mieli nieznaczną przewagę, ale w końcowych fragmentach miejscowi doprowadzili do remisu. Rozpoczęła się gra punkt za punkt i ostatecznie o wygranej zadecydował serbskich przyjmujący. Siatkarze GKS-u mieli słabsze przyjęcie, ale imponowali gra w obronie, gdzie brylował Bartomiej Mariański.

Jednak w kolejnej odsłonie od połowy seta Aluron zbudował 5-punktową przewagę i już nie roztrwonił. Podopieczni trenera Michała Winiarskiego grali na równym poziomie. Dawid Konarski prezentował się poniżej swoich możliwości i został zastąpiony przez 20-letniego, utalentowanego Dawida Dulskiego. I on nie zawiódł oczekiwań, kilka razy udanie zaatakował i ponadto był groźny w polu serwisowym. Trener Grzegorz Słaby próbował różnych ustawień, ale nie przyniosło to wymiernych efektów. Gospodarze grali swobodnie i ten rytm utrzymali w kolejnym secie i przewaga jeszcze bardziej była wyraźna. Siatkarze z Zawiercia dysponowali lepszą zagrywką i on w dużej mierze ustawiła tę potyczkę. A ponadto w ważnych momentach ciężar odpowiedzialności brał Kovacević, który kończył trudne piłki. Cieszy również dobry występ Dulskiego, zastąpił Konarskiego i grał już do końca meczu.

Aluron CMC Warta Zawiercie – GKS Katowice 3:0 (29:27, 25:20, 25:19)

 

siatka.org – Bartosz Mariański: W Zawierciu możemy, u siebie z Cuprum Lubin musimy

GKS Katowice w Zawierciu musiał uznać wyższość miejscowych siatkarzy. Podopieczni Grzegorza Słabego przegrali 0:3, ale swoje szanse mieli chociażby w premierowej odsłonie.  – Myślę, że trochę nam podciął skrzydła ten pierwszy set, bo mieliśmy swoje szanse. W drugim secie też graliśmy jak równy z równym, ale tylko do pewnego momentu. W trzeciej partii rywal nam już całkowicie odjechał i nie było co zbierać – powiedział Strefie Siatkówki libero GKS-u, Bartosz Mariański.

W 7. kolejce PlusLigi GKS Katowice przegrał 0:3 z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Goście z Katowic mogą żałować głównie premierowej odsłony, w której ulegli rywalom dopiero po walce na przewagi. W kolejnych partiach zawiercianie wzmocnili swoją zagrywkę czym mocno utrudnili grę ekipie GKS-u. – Na pewno zawiercianie tutaj we własnej hali czują się dobrze i widać to było przede wszystkim w polu zagrywki. Mieliśmy jednak swoje szanse, których nie wykorzystaliśmy. Zabrakło nam też trochę szczęścia, bo piłka, która wpada po taśmie, a Bartek Kwolek pod nią podkłada rękę przy stanie chyba 28:27, zazwyczaj takie coś się kończy błędem przeciwnika. Tu akurat się to nie zdarzyło i zawiercianie wygrali pierwszego seta, a potem cały mecz – skomentował Bartosz Mariański. Kolejne sety nie były już tak wyrównane, a inicjatywę dość szybko przejmowali gospodarze. – Myślę, że trochę nam podciął skrzydła, bo mieliśmy swoje szanse. W drugim secie też graliśmy jak równy z równym, ale tylko do pewnego momentu. W trzeciej partii rywal nam już całkowicie odjechał i nie było co zbierać – podsumował libero katowiczan.

Jego drużynę czekają już kolejne wyzwania. W następnych kolejkach podopieczni Grzegorza Słabego będą o ligowe punkty rywalizować najpierw z Cuprum Lubin, a następnie z BBTS-em Bielsko-Biała – obie te drużyny są niżej notowane w ligowej tabeli. – Myślę, że to są rywale, z którymi będziemy chcieli wygrywać. W Zawierciu możemy, u siebie z Cuprum Lubin musimy. Potem czeka nas pojedynek z BBTS-em Bielsko-Biała i to są dwa mecze, które będziemy chcieli wygrać I wygrać je za trzy punkty – zapowiedział Bartosz Mariański. Pojedynek z Cuprum Lubin zaplanowany został na poniedziałek, o godzinie 20:30.

 

HOKEJ

hokej.net – Rewolucja w Hokejowej Lidze Mistrzów. Miejsce dla Polski zagrożone

Rewolucja w Hokejowej Lidze Mistrzów. Od przyszłego sezonu będzie w niej grało mniej drużyn, a Polska nie dostanie już stałej „dzikiej karty”, choć ciągle będzie szansa na występy dla drużyn z naszego kraju.

Decyzja o rewolucyjnych zmianach w rozgrywkach zapadła podczas dzisiejszego nadzwyczajnego zgromadzenia akcjonariuszy rozgrywek w szwajcarskim Zugu. Zmiany wejdą w życie już od przyszłego sezonu. Przede wszystkim zdecydowano o zmniejszeniu liczby uczestników rozgrywek z 32 do 24. Zlikwidowana zostanie faza grupowa, a zastąpi ją tzw. sezon zasadniczy, w którym wszystkie zespoły stworzą jedną grupę uczestników, ale będą rywalizowały „systemem szwajcarskim”, w którym nie każdy gra z każdym. To rozwiązanie podobne do tego, które po reformie rozgrywek wprowadzi od 2024 roku piłkarska Liga Mistrzów. W niej jednak liczbę uczestników zwiększono, a nie zmniejszono. Każda drużyna biorąca udział w rozgrywkach Hokejowej Ligi Mistrzów zagra w sezonie zasadniczym z 6 rywalami, ale z każdym tylko raz. Nie będzie rewanżów. Na podstawie zdobytych w takich meczach punktów i goli zespoły zostaną sklasyfikowane na miejscach 1-24, a 16 najlepszych awansuje do fazy pucharowej, która zostanie rozegrana w dotychczasowym formacie. Nie będzie jednak losowania par 1/8 finału, ponieważ drużyny zostaną rozstawione wg miejsc po sezonie zasadniczym (1 z 16, 2 z 15, 3 z 14 itd.)

W związku z likwidacją fazy grupowej nie będzie już losowania grup, zastąpi je za to losowanie przeciwników dla każdej z drużyn. W tym celu drużyny zostaną podzielone na 4 koszyki po 6 zespołów według osiągnięć ligowych w poprzednim sezonie. Każdy wylosuje po 2 rywali z 3 pozostałych koszyków.

Zmienia się także liczba uczestników rozgrywek z poszczególnych krajów. Każda z 6 lig założycielskich Hokejowej Ligi Mistrzów otrzyma w niej po 3 miejsca. Mowa o ligach: czeskiej, fińskiej, niemieckiej, szwajcarskiej, szwedzkiej i międzynarodowej ICE Hockey League. W pierwszej kolejności kwalifikować się będą mistrzowie tych lig, następnie zwycięzcy sezonu zasadniczego, 2. drużyna rozgrywek zasadniczych i w razie konieczności 3. zespół w tabeli.

Pewne miejsce w rozgrywkach będzie także miał zwycięzca Hokejowej Ligi Mistrzów. Jego liga otrzyma prawo wystawienia dodatkowego przedstawiciela.

W ten sposób obsadzonych będzie 19 miejsc (obrońca tytułu + 6 x 3 drużyny z lig założycielskich). 5 pozostałych obsadzą drużyny, które otrzymają „dzikie karty”. Organizatorzy rozgrywek ustalili, że minimalna liczba krajów reprezentowanych w HLM ma wynosić 11, a zatem każdą „dziką kartę” dostanie drużyna z innej ligi i nie będzie to żadna z 6 lig założycielskich.

Zespół z Polski będzie mógł więc otrzymać „dziką kartę”, ale przynajmniej na razie nie będzie tak jak w ostatnich latach, gdy byliśmy pewni, że mistrz naszego kraju ma prawo występu po zatwierdzeniu przez zarząd Hokejowej Ligi Mistrzów. Dziś organizatorzy poinformowali jedynie, że przydzielanie „dzikich kart” na każdy sezon będzie podlegało zatwierdzeniu przez zarząd, a decyzja zapadnie w późniejszym terminie.

W obecnym sezonie w HLM występowali przedstawiciele 7 lig „aspirujących”, czyli innych niż założycielskie: duńskiej, francuskiej, norweskiej, polskiej, słowackiej, brytyjskiej i słoweńskiej, tyle że Olimpija Lublana dostała „dziką kartę” w związku z brakiem możliwości występów przedstawiciela Ukrainy. W dwóch ostatnich sezonach wykluczone z rozgrywek były z kolei drużyny z Białorusi.

Na korzyść Polski w staraniach o „dziką kartę” może przemawiać aspekt sportowy, bo w ligowym rankingu Hokejowej Ligi Mistrzów za 4 ostatnie sezony PHL zajmuje 7. miejsce, a więc najwyższe ze wszystkich lig aspirujących.

W nowym formacie rozgrywek nie będzie już także automatycznego miejsca dla zwycięzcy Pucharu Kontynentalnego, z którego w tym sezonie korzystała Comarch Cracovia, choć nie jest wykluczone, że triumfatorzy PK będą otrzymywali „dzikie karty”.

Hokejowa Liga Mistrzów w swoim komunikacie poinformowała, że zmiany nad którymi pracowano przez 2 lata, są podyktowane chęcią zapewnienia większej ekskluzywności rozgrywek, a nowy format zwiększy równowagę konkurencyjną i atrakcyjność rywalizacji.

Najważniejsze zmiany w formacie Hokejowej Ligi Mistrzów od sezonu 2023-24:

– zmniejszenie liczby uczestników z 32 do 24;

– likwidacja fazy grupowej;

– „system szwajcarski” – 6 meczów każdej drużyny z innymi rywalami, brak rewanżów;

– awans do 1/8 finału dla 16 najlepszych drużyn w tabeli sezonu zasadniczego;

– po 3 miejsca dla każdej z 6 lig założycielskich;

– 5 „dzikich kart” dla drużyn z lig aspirujących.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga