Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.
Drużyna kobieca rozegrała jedno spotkanie ligowe, w którym wygrała ze Śląskiem Wrocław 3:1 (0:0). W nadchodzącym tygodniu zespół rozegra sparingowy mecz z Górnikiem Łęczna (12.11). Piłkarze wygrali z Chojniczanką Chojnice 3:0 (0:0). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Ostatnie spotkanie ligowe w tym roku drużyna rozegra w najbliższy piątek 11 listopada o godzinie 20:30 z ŁKS-em Łódź.
W ubiegłym tygodniu drużyna siatkarzy rozegrała jedno spotkanie przegrywając na wyjeździe z Aluron CMC Wartą Zawiercie 0:3. Kolejne spotkanie zespół zagra siódmego listopada z Cuprum Lubin, w Katowicach. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 17:30.
Hokeiści rozegrają swoje kolejne spotkanie szesnastego listopada.
PIŁKA NOŻNA
slaskwroclaw.pl – GieKSa za mocna
Piłkarki Śląska przegrały z GKS-em Katowice 1:3 w spotkaniu 10. kolejki Ekstraligi Kobiet. Wrocławianki od 36. minuty musiały radzić sobie w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Oliwii Krysman, a honorowego gola dla WKS-u zdobyła Marcelina Buś.
kobiecyfutbol.pl – GieKSa Katowice wywozi komplet punktów z Wrocławia
W meczu otwierającym 10.kolejkę Ekstraligi GKS Katowice pokonał we Wrocław i przynajmniej na jeden dzień został samodzielnym liderem.
Na początku spotkania faulowana w polu karnym była Maciążka, a do piłki ustawionej na jedenastym metrze podeszła Hajduk, a jej uderzenie wybroniła Bocian. Przełomowym momentem w spotkaniu była 36.minuta gdy czerwoną kartkę otrzymała Oliwia Krysman. Katowiczanki szybko wykorzystały grę w przewadze i wyszły na prowadzenie kilka sekund po rozpoczęciu drugie części spotkania, a bramkę zdobyła Nikola Brzęczek. Odpowiedź Wrocławianek nastąpiła siedem minut później gdy do wyrównania doprowadziła Marcelina Buś. Przyjezdne ponownie na prowadzenie wyszły za sprawą Amelii Bińkowskiej, która w 81.minucie ustaliła wynik spotkania zdobywając drugą bramkę.
dziennikzachodni.pl – GKS Katowice: Co trener Rafał Górak sądzi o rekordowej liczbie czerwonych kartek dla jego piłkarzy?
Czerwona kartka Oskara Repki w meczu z Ruchem w Chorzowie, była już taką szóstą karą dla piłkarzy GKS-u Katowice w obecnym sezonie! Co o tym niechlubnym rekordzie sądzi trener Rafał Górak?
W rozgrywkach Fortuna I Ligi katowiczanie pięciokrotnie kończyli mecze w dziesiątkę. Dwa z tych wykluczeń były udziałem Bartosza Jaroszka, a po jednym razie do szatni wędrowali Jakub Arak, Michał Kołodziejski i wspomniany Repka. W Fortuna Pucharze Polski ich los podzielił Patryk Szwedzik. Ten bilans uzupełnia czterdzieści (!) żółtych ligowych kartek (rekordzista Michał Kołodziejski ma ich siedem) oraz pięć pucharowych.
– Średnia, zwłaszcza w czerwonych kartkach, odbiegła nam daleko od normy – komentuje trener Rafał Górak. – Część z nich na pewno można przypisać ambicji, zapomnieniu w ferworze walki, takiemu „chciejstwu” w pogoni za wynikiem, ale mam też wrażenie, że sędziowie czasem nas po prostu krzywdzą. Uważam, że druga żółta kartka, oznaczająca wyrzucenie z gry, powinna być „wyraźna”, a zdarza się, że bywa pokazywana za „miękkie” przewinienie.
W GKS-ie funkcjonuje regulamin umożliwiający karanie za osłabienie zespołu. – Stosujemy go tylko wtedy, gdy zawodnik zagra bardzo nieodpowiedzialnie lub niesportowo. Taką męską rozmowę miał Jaroszek po Podbeskidziu, inne przypadki wynikały z ferworu gry – podkreśla szkoleniowiec GieKSy
Przed sezonem trenerzy mają szkolenia ze zmian w przepisach i ich interpretacji. – Dostajemy pewne wytyczne, uczula się nas na nowinki, ale weryfikacja następuje na boisku. My tylko staramy się przekazać zawodnikom „ducha” tych wykładni – zaznacza Rafał Górak. – Sędziowie jednak też czasem interpretują coś „w lewo”, czasem „w prawo” , te linie podziału nie zawsze są jasne. Ale przede wszystkim mam wrażenie, że generalnie poszło to wszystko w kierunku karania. Byłem obrońcą i często widzę, że teraz takie zagrania, jakie zdarzało mi się wykonywać, kończą się na przykład karnym. Ta tendencja też ma pewien wpływ na ten nasz kartkowy bilans.
SIATKÓWKA
sportdziennik.com – Z szybkością Pendolino
[…] Derby naszego regionu padły, zgodnie z oczekiwaniami, łupem siatkarzy z Zawiercia, którzy pokonali dość pewnie GKS Katowice. Tylko w pierwszym secie gospodarze mieli trochę problemów, ale później dysponowali większą siłą uderzeniową. To niezły prognostyk przez debiutem w Lidze Mistrzów. Powody do zadowolenia ma zespół z Lublina, który po raz pierwszy w tym sezonie zdobył komplet punktów, wygrywając w Bielsku-Białej. Ledwo zakończyła się 7. kolejka spotkań, a dzisiaj zaczyna się następna. Rozgrywki PlusLigi mkną z szybkością pendolino.
Mecze zespołów z Zawiercia oraz Katowic zawsze były wyrównane. 1. set tylko to potwierdził, bo o wszystkim zadecydowała gra na przewagi. Siatkarze GKS-u mieli 4 piłki setowe, ale nie potrafili tego wykorzystać i gospodarze wyszli z poważnej opresji. O wygranej zadecydował udany atak z 2. linii Uros Kovacević. Nim do tej kluczowej akcji obserwowaliśmy twarde spotkanie okraszona sporą ilością błędów w polu serwisowym. Gospodarze popełnili ich 5 i zaliczyli as serwisowego (Miguel Tavares), zaś goście 7 i bez punktu. Przyjezdni mieli nieznaczną przewagę, ale w końcowych fragmentach miejscowi doprowadzili do remisu. Rozpoczęła się gra punkt za punkt i ostatecznie o wygranej zadecydował serbskich przyjmujący. Siatkarze GKS-u mieli słabsze przyjęcie, ale imponowali gra w obronie, gdzie brylował Bartomiej Mariański.
Jednak w kolejnej odsłonie od połowy seta Aluron zbudował 5-punktową przewagę i już nie roztrwonił. Podopieczni trenera Michała Winiarskiego grali na równym poziomie. Dawid Konarski prezentował się poniżej swoich możliwości i został zastąpiony przez 20-letniego, utalentowanego Dawida Dulskiego. I on nie zawiódł oczekiwań, kilka razy udanie zaatakował i ponadto był groźny w polu serwisowym. Trener Grzegorz Słaby próbował różnych ustawień, ale nie przyniosło to wymiernych efektów. Gospodarze grali swobodnie i ten rytm utrzymali w kolejnym secie i przewaga jeszcze bardziej była wyraźna. Siatkarze z Zawiercia dysponowali lepszą zagrywką i on w dużej mierze ustawiła tę potyczkę. A ponadto w ważnych momentach ciężar odpowiedzialności brał Kovacević, który kończył trudne piłki. Cieszy również dobry występ Dulskiego, zastąpił Konarskiego i grał już do końca meczu.
Aluron CMC Warta Zawiercie – GKS Katowice 3:0 (29:27, 25:20, 25:19)
siatka.org – Bartosz Mariański: W Zawierciu możemy, u siebie z Cuprum Lubin musimy
GKS Katowice w Zawierciu musiał uznać wyższość miejscowych siatkarzy. Podopieczni Grzegorza Słabego przegrali 0:3, ale swoje szanse mieli chociażby w premierowej odsłonie. – Myślę, że trochę nam podciął skrzydła ten pierwszy set, bo mieliśmy swoje szanse. W drugim secie też graliśmy jak równy z równym, ale tylko do pewnego momentu. W trzeciej partii rywal nam już całkowicie odjechał i nie było co zbierać – powiedział Strefie Siatkówki libero GKS-u, Bartosz Mariański.
W 7. kolejce PlusLigi GKS Katowice przegrał 0:3 z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Goście z Katowic mogą żałować głównie premierowej odsłony, w której ulegli rywalom dopiero po walce na przewagi. W kolejnych partiach zawiercianie wzmocnili swoją zagrywkę czym mocno utrudnili grę ekipie GKS-u. – Na pewno zawiercianie tutaj we własnej hali czują się dobrze i widać to było przede wszystkim w polu zagrywki. Mieliśmy jednak swoje szanse, których nie wykorzystaliśmy. Zabrakło nam też trochę szczęścia, bo piłka, która wpada po taśmie, a Bartek Kwolek pod nią podkłada rękę przy stanie chyba 28:27, zazwyczaj takie coś się kończy błędem przeciwnika. Tu akurat się to nie zdarzyło i zawiercianie wygrali pierwszego seta, a potem cały mecz – skomentował Bartosz Mariański. Kolejne sety nie były już tak wyrównane, a inicjatywę dość szybko przejmowali gospodarze. – Myślę, że trochę nam podciął skrzydła, bo mieliśmy swoje szanse. W drugim secie też graliśmy jak równy z równym, ale tylko do pewnego momentu. W trzeciej partii rywal nam już całkowicie odjechał i nie było co zbierać – podsumował libero katowiczan.
Jego drużynę czekają już kolejne wyzwania. W następnych kolejkach podopieczni Grzegorza Słabego będą o ligowe punkty rywalizować najpierw z Cuprum Lubin, a następnie z BBTS-em Bielsko-Biała – obie te drużyny są niżej notowane w ligowej tabeli. – Myślę, że to są rywale, z którymi będziemy chcieli wygrywać. W Zawierciu możemy, u siebie z Cuprum Lubin musimy. Potem czeka nas pojedynek z BBTS-em Bielsko-Biała i to są dwa mecze, które będziemy chcieli wygrać I wygrać je za trzy punkty – zapowiedział Bartosz Mariański. Pojedynek z Cuprum Lubin zaplanowany został na poniedziałek, o godzinie 20:30.
HOKEJ
hokej.net – Rewolucja w Hokejowej Lidze Mistrzów. Miejsce dla Polski zagrożone
Rewolucja w Hokejowej Lidze Mistrzów. Od przyszłego sezonu będzie w niej grało mniej drużyn, a Polska nie dostanie już stałej „dzikiej karty”, choć ciągle będzie szansa na występy dla drużyn z naszego kraju.
Decyzja o rewolucyjnych zmianach w rozgrywkach zapadła podczas dzisiejszego nadzwyczajnego zgromadzenia akcjonariuszy rozgrywek w szwajcarskim Zugu. Zmiany wejdą w życie już od przyszłego sezonu. Przede wszystkim zdecydowano o zmniejszeniu liczby uczestników rozgrywek z 32 do 24. Zlikwidowana zostanie faza grupowa, a zastąpi ją tzw. sezon zasadniczy, w którym wszystkie zespoły stworzą jedną grupę uczestników, ale będą rywalizowały „systemem szwajcarskim”, w którym nie każdy gra z każdym. To rozwiązanie podobne do tego, które po reformie rozgrywek wprowadzi od 2024 roku piłkarska Liga Mistrzów. W niej jednak liczbę uczestników zwiększono, a nie zmniejszono. Każda drużyna biorąca udział w rozgrywkach Hokejowej Ligi Mistrzów zagra w sezonie zasadniczym z 6 rywalami, ale z każdym tylko raz. Nie będzie rewanżów. Na podstawie zdobytych w takich meczach punktów i goli zespoły zostaną sklasyfikowane na miejscach 1-24, a 16 najlepszych awansuje do fazy pucharowej, która zostanie rozegrana w dotychczasowym formacie. Nie będzie jednak losowania par 1/8 finału, ponieważ drużyny zostaną rozstawione wg miejsc po sezonie zasadniczym (1 z 16, 2 z 15, 3 z 14 itd.)
W związku z likwidacją fazy grupowej nie będzie już losowania grup, zastąpi je za to losowanie przeciwników dla każdej z drużyn. W tym celu drużyny zostaną podzielone na 4 koszyki po 6 zespołów według osiągnięć ligowych w poprzednim sezonie. Każdy wylosuje po 2 rywali z 3 pozostałych koszyków.
Zmienia się także liczba uczestników rozgrywek z poszczególnych krajów. Każda z 6 lig założycielskich Hokejowej Ligi Mistrzów otrzyma w niej po 3 miejsca. Mowa o ligach: czeskiej, fińskiej, niemieckiej, szwajcarskiej, szwedzkiej i międzynarodowej ICE Hockey League. W pierwszej kolejności kwalifikować się będą mistrzowie tych lig, następnie zwycięzcy sezonu zasadniczego, 2. drużyna rozgrywek zasadniczych i w razie konieczności 3. zespół w tabeli.
Pewne miejsce w rozgrywkach będzie także miał zwycięzca Hokejowej Ligi Mistrzów. Jego liga otrzyma prawo wystawienia dodatkowego przedstawiciela.
W ten sposób obsadzonych będzie 19 miejsc (obrońca tytułu + 6 x 3 drużyny z lig założycielskich). 5 pozostałych obsadzą drużyny, które otrzymają „dzikie karty”. Organizatorzy rozgrywek ustalili, że minimalna liczba krajów reprezentowanych w HLM ma wynosić 11, a zatem każdą „dziką kartę” dostanie drużyna z innej ligi i nie będzie to żadna z 6 lig założycielskich.
Zespół z Polski będzie mógł więc otrzymać „dziką kartę”, ale przynajmniej na razie nie będzie tak jak w ostatnich latach, gdy byliśmy pewni, że mistrz naszego kraju ma prawo występu po zatwierdzeniu przez zarząd Hokejowej Ligi Mistrzów. Dziś organizatorzy poinformowali jedynie, że przydzielanie „dzikich kart” na każdy sezon będzie podlegało zatwierdzeniu przez zarząd, a decyzja zapadnie w późniejszym terminie.
W obecnym sezonie w HLM występowali przedstawiciele 7 lig „aspirujących”, czyli innych niż założycielskie: duńskiej, francuskiej, norweskiej, polskiej, słowackiej, brytyjskiej i słoweńskiej, tyle że Olimpija Lublana dostała „dziką kartę” w związku z brakiem możliwości występów przedstawiciela Ukrainy. W dwóch ostatnich sezonach wykluczone z rozgrywek były z kolei drużyny z Białorusi.
Na korzyść Polski w staraniach o „dziką kartę” może przemawiać aspekt sportowy, bo w ligowym rankingu Hokejowej Ligi Mistrzów za 4 ostatnie sezony PHL zajmuje 7. miejsce, a więc najwyższe ze wszystkich lig aspirujących.
W nowym formacie rozgrywek nie będzie już także automatycznego miejsca dla zwycięzcy Pucharu Kontynentalnego, z którego w tym sezonie korzystała Comarch Cracovia, choć nie jest wykluczone, że triumfatorzy PK będą otrzymywali „dzikie karty”.
Hokejowa Liga Mistrzów w swoim komunikacie poinformowała, że zmiany nad którymi pracowano przez 2 lata, są podyktowane chęcią zapewnienia większej ekskluzywności rozgrywek, a nowy format zwiększy równowagę konkurencyjną i atrakcyjność rywalizacji.
Najważniejsze zmiany w formacie Hokejowej Ligi Mistrzów od sezonu 2023-24:
– zmniejszenie liczby uczestników z 32 do 24;
– likwidacja fazy grupowej;
– „system szwajcarski” – 6 meczów każdej drużyny z innymi rywalami, brak rewanżów;
– awans do 1/8 finału dla 16 najlepszych drużyn w tabeli sezonu zasadniczego;
– po 3 miejsca dla każdej z 6 lig założycielskich;
– 5 „dzikich kart” dla drużyn z lig aspirujących.
Najnowsze komentarze