Piłka nożna
Niewykorzystana szansa Banika
W ostatnich dwóch ligowych kolejkach Gambrinus Ligi, Banik Ostrava za cel miał odskoczyć dołowi tabeli i spokojnie przygotowywać się do kolejnych spotkań. Niestety podopieczni trenera Martina Svedika zawiedli na całej linii i zamiast minimum czterech punktów, zdobyli tylko jeden i to bardzo szczęśliwie. W tym momencie nasi czescy przyjaciele w ligowej tabeli zajmują 10 miejsce z dorobkiem 12 punktów co oznacza, iż nad ostatnim zespołem mają tylko 2 oczka przewagi.
19 października przed Banikiem wydawało się pewne 3 punkty, gdyż na Bazaly przyjechał ostatni w tabeli Znojmo. Niestety z przebiegu gry można było się zastanawiać czy to aby nie gospodarze okupują ostatni plac w ligowym zestawieniu. W 37. minucie piłkarz gości Hnanicek pokonał Pavlenke i stadion w Ostrawie zamilkł. Kiedy kompromitacja Banika była już blisko w doliczonym czasie gry udało się uratować przynajmniej punkt za sprawą wprowadzonego w 65. minucie Chorwata Kukeca. Jedyny w barwach Banika obcokrajowiec uratował resztki honoru drużynie prowadzonej przez Svedika. Z trybun kolejny słaby mecz Ostrawian obserwowało 5102 kibiców, którzy w średnich nastrojach opuszczali stadion. Warto zaznaczyć, iż to goście przeważali w całym spotkaniu, gdyż mimo remisowego czasu posiadania piłki, Znojmo oddało na bramkę Banika 5 celnych i 10 niecelnych strzałów, natomiast gospodarze celnie strzelali również 5 krotnie, natomiast niecelnie tylko 4 razy. Tak więc w samych strzałach 9-15. Goście również zaangażowaniem bardziej imponowali od gospodarzy, 20 razy przekraczając zdaniem arbitra przepisy, podczas gdy Banik dopuścił się 12 fauli. Po stronie Banika dwie żółte kartki, Znojmo z trzema żółtkami.
W miniony weekend Banik udał się do Pragi na spotkanie z Duklą. Piłkarze i fani Banika liczyli na zdecydowanie lepszą postawę drużyny w czeskiej stolicy niż w spotkaniu z outsiderem Znojmo, jednak przeliczyli się. Banik przegrał ten mecz 0:1, a jedynego w spotkaniu gola zdobył precyzyjnym strzałem z rzutu karnego Maly, a na zegarze była wówczas 59. minuta. Mecz w miarę wyrównany ze wskazaniem na zwycięskich gospodarzy, posiadanie piłki kształtowało się podobnie, jak w starciu Banikowców ze Znojmo, mianowicie 50/50. Jeżeli chodzi o strzały na bramkę lepsza była Dukla, której piłkarze w światło bramki strzeżonej przez Pavlenke uderzali 10 razy, natomiast 11 strzałów mijało jego świątynię. Goście odpowiedzieli 5 trafnymi próbami i 7 niecelnymi. W strzałach więc 21-12 dla Dukli Praga. Sędzia Kocourek prowadzący te zawody odgwizdał 15 fauli gospodarzy i 16 gości karząc zawodników Dukli trzema żółtymi kartkami, a Banika czterema. Mecz z trybun obserwowało 2745 widzów.
Miejmy nadzieję, że Banik Ostrava nie będzie musiał drżeć do końca sezonu o ligowy byt i wreszcie zacznie regularnie punktować. Przed podopiecznymi Martina Svedika następujące zadania.
03.11.13 Banik Ostrava – Sigma Olomuniec godz. 19 (niedziela)
08.11.13 FC Vysocina – Banik Ostrava godz. 18 (piątek)
23.11.13 Banik Ostrava – FK Teplice godz. 15 (sobota)
01.12.13 Mlada Boleslav – Banik Ostrava godz. 17 (niedziela)
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.


Luke Skywalker
29 października 2013 at 21:54
Nareszcie jest herb Banika!
Fajnie by było jakby jeszcze statystyki piłkarskie u kibicowskie wróciły jak w zeszłym sezonie.
Vickie
6 września 2014 at 18:49
wonderful publish, very informative. I wonder why the other experts of this sector don’t notice
this. You must proceed your writing. I am sure, you’ve a
huge readers’ base already!
Check out my weblog: minecraft pc