W środę o 21:00 rozpoczęło się spotkanie, wyczekiwane przez fanów z otoczką taką, jaka powinna być. W ramach Puchar Polski GKS Katowice odwiedził przy Bukowej Górnik Zabrze.
W składzie GieKSy nastąpiło kilka zmian w porównaniu do meczów ligowych. Od pierwszych minut wystąpili Pietrzyk, Szczuka i Figiel, który powrócił po kontuzji. W Górniku natomiast mecz z ławki rezerwowych zaczynał lider zespołu – Lukas Podolski.
Od początku spotkania katowiczanie rozpoczęli kilkoma składnymi akcjami. Po jednej z nich mocny strzał z ostrego kąta Rogali odbił Szromnik, a w kolejnej Mak z pola karnego w dobrej sytuacji fatalnie przestrzelił. W 9. minucie fatalną stratą przed polem karnym popisał się Figiel, ale Szczuka świetnie wyszedł i na tyle zasłonił bramkę Kapralikowi, że ten minimalnie chybił. Równo kwadrans czekali fani na zademonstrowanie oprawy zgodowej na Trybunie Głównej oraz Blaszoku. Figiel zanotował kolejną katastrofalną stratę w 19. minucie spotkania, której konsekwencją był rzut rożny dla Górnika. Stały fragment na bramkę zamienił strzałem głową z bliskiej odległości Sebastian Musiolik. Nie minęło kilka minut, a odpowiedział Pietrzyk precyzyjnym strzałem zza pola karnego, ale piłka po koźle odbiła się od słupka i wylądowała za linią końcową. Mecz mocno się wyrównał, ale kolejna groźna akcja należała do GieKSy. Kombinacyjną akcję Mak-Rogala-Kozubal zakończył strzałem ten ostatni, ale bramkarz Górnika z trudem sięgnął piłki. Kolejną bramkę dla Górnika zapoczątkował Figiel podaniem prosto do rywala w środku pola. Akcję na prawej stronie pięknym strzałem wykończył Lukoszek, piłka odbiła się po drodze od zawodnika GieKSy. W 40. minucie błąd popełnił Repka, ale Górnik nie zdołał tego wykorzystać. Mocne dośrodkowanie Kapralika minęło wszystkich zawodników w polu karnym. Do końca pierwszej połowy nie oglądaliśmy wielu sytuacji bramkowych, natomiast kilka błędów w środku pola mogło zakończyć się groźnymi akcjami po obu stronach.
Na drugą połowę trener Rafał Górak zdecydował się nie dokonywać żadnych zmian, natomiast trener Urban wprowadził na boisko Lukasa Podolskiego oraz Damiana Rasaka. W 56. minucie kapitalną okazję do zdobycia bramki miał Jędrych, który po dograniu z rzutu wolnego stanął oko w oko z golkiperem Górnika, ale bramkarz obronił jego strzał głową. Górnik, a w zasadzie Musiolik pokazał Jędrychowi miejsce w szeregu około 10 minut później po kontrze, ale jego strzał w sytuacji sam na sam obronił Szczuka. Czas mijał, a Górnik wydawało się, że chciał ten mecz dograć najmniejszym nakładem sił, głęboko broniąc i sporadycznie atakując. Piętnaście minut przed końcem huknął jak z armaty Kozubal zza pola karnego, ale świetnie interweniował Szromnik. Tuż po tym zagraniu na boisku zameldował się Aleman. A zaraz po tym GieKSa rozegrała rzut rożny w taki sposób, że sam na sam od połowy wybiegł Ennali i pokonał Szczukę pięknym lobem. Próbował jeszcze Danek wybić piłkę, ale niestety piłka wylądowała w siatce po raz trzeci. Minutę przed końcem regulaminowego czasu Repka podał do Szczuki, ale pierwszy przy piłce był rywal, a konkretnie Ennali, który pokonał naszego bramkarza. Sędzia nie doliczył nic do tego spotkania i darował GieKSie dalszą męczarnię na murawie.
27.09.2023, Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 0:4 (0:2)
Bramki: Musiolik (20), Lukoszek (36), Ennali (77, 89).
GKS Katowice: Szczuka – Wasielewski (70. Danek), Jędrych, Komor, Repka, Rogala – Shibata (57. Błąd), Figiel (57. Baranowicz), Kozubal, Mak (76. Aleman) – Pietrzyk (57. Arak)
Górnik Zabrze: Szromnik – Sekulić, Szcześniak, Kapralik (68. Ennali), Pacheco (46. Podolski), Musiolik (80. Dadok), Olkowski (46. Rasak), Lukoszek (80. Chmarek), Siplak, Janicki, Czyż.
Żółte kartki: Sekulić, Pacheco, Rasak, Kapralik.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 5794.
dzbanek
27 września 2023 at 23:56
Jeszcze 1 taki mecz i zegar Goraka znowu zacznie tykac.
Mleczak
29 września 2023 at 10:51
Ostatnie porażki myślę, że juz były dostateczną weryfikacją umiejętności góraka, gość nie potrafi zarządzać meczem, jego taktyka jest przewidywalna, rywale rozpracowują nas bez większych problemów. Przy tym wszystkim nie można odmówić zaangażowania piłkarzom, więc werdykt jest prosty, z tym trenerem niczego nie zdobędziemy…