Po przegranym meczu w 1/16 Pucharu Polski z trzecioligową Unią Skierniewice porozmawialiśmy z Bartoszem Jaroszkiem.
Co dzisiaj nie zagrało?
Bartosz Jaroszek: Przede wszystkim wynik. Nie tak sobie wyobrażaliśmy naszą przygodę w Pucharze Polski. Jesteśmy zawiedzeni tym, jak się ten mecz skończył. Cóż… gratulacje dla drużyny Unii Skierniewice, która nas pokonała i była dzisiaj od nas lepsza.
Co stało się z drużyną po przerwie reprezentacyjnej?
Nic się nie stało. My cały czas realizujemy konsekwentnie nasz plan na każdy mecz. Każdy mecz jest też inny i nie wszystko nam tak wychodzi, jakbyśmy sobie tego życzyli. Natomiast patrzymy już w kierunku Korony Kielce i będziemy chcieli zakończyć przygotowania do tego spotkania na 100 proc.
Jak z perspektywy murawy oceniasz drugą żółtą kartkę dla Oskara Repki?
Sędzia zdecydował, że się należała i ja nie chciałbym komentować decyzji sędziego. Sędzia Małyszek uznał, że należy ukarać Oskara drugą żółtą kartką i taką podjął decyzję. Mnie zostaje to przyjąć, jako piłkarzowi. Nie chcę oceniać pracy sędziego.
Jakie się grało na takim kameralnym stadionie?
Bardzo ładny i nowoczesny obiekt z bardzo dobrą atmosferą. Lokalni kibice mieli swego rodzaju święto piłki nożnej. Natomiast duży żal, że nie skończyło się po naszej myśli.
Możne jeśli byłbyś kapitanem tak, jak w Niecieczy, to byśmy wygrali?
Odkąd tutaj jestem, to Arek Jędrych jest kapitanem i dzisiaj GKS jest w Ekstraklasie. Myślę, że to są odpowiednie ręce, żeby zakładać opaskę kapitańską w GKS-ie Katowice.
Najnowsze komentarze