Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o GieKSa-Korona: W piłce czasami wygrywa słabszy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania GKS Katowice – Korona Kielce. GieKSa przegrała 1:2 (1:1).

cksport.pl – Korona wreszcie odwróciła wynik spotkania i wygrała przy Bukowej! Błanik znów superrezerwowym

[…] Już w pierwszej minucie dobrą akcję na lewym skrzydle przeprowadził Mariusz Fornalczyk, lecz jego zagranie w pole karne na rzut rożny wybił jeden z defensorów gospodarzy. W kolejnych akcja to przyjezdni zostali zepchnięci do głębokiej defensywy, jednak skutecznie radzili sobie z wszystkimi próbami ofensywnymi rywali. Niestety, tylko do piętnastej minuty. Wówczas po dobrze rozegranej akcji w bocznym sektorze boiska Bartosz Nowak wprowadził podaniem Lukasa Klemenza w pole karne, a ten pokonał Xaviera Dziekońskiego.

„Koroniarze” próbowali odpowiedzieć, ale strzał Jewgienija Szykawki z 24. minuty minął bramkę katowiczan. Siedem minut później kapitalnym rajdem popisał się Wiktor Długosz, który wpadł w pole karne i został sfaulowany przez Alana Czerwińskiego. Wojciech Myć podyktował „jedenastkę”, której nie wykorzystał Pedro Nuno. Arbiter nakazał ponowne wykonanie rzutu karnego, gdyż Dawid Kudła podczas interwencji popełnił błąd odrywając stopę od linii. Powtórka Portugalczyka była już skuteczna i na tablicy wyników przy Bukowej było 1:1.

W 45. minucie do piłki w polu karnym Korony dopadł Bartosz Nowak, ale Pau Resta ofiarnie zablokował groźny strzał zawodnika „GieKSy”. Swoich sił spróbował po chwili Mariusz Fornalczyk, jednak jego strzał poszybował daleko obok bramki miejscowych. Do przerwy rezultat nie uległ już zmianie.

Po zmianie stron aktywniejsi byli podopieczni Jacka Zielińskiego. Najpierw dobrą dwójkową akcję Długosz – Fornalczyk zablokował Arkadiusz Jędrych, a po chwili wychowanek Korony sprawdził czujność golkipera „złoto-zielono-czarnych” celnym strzałem z dystansu.

W odpowiedzi Borja Galan łatwo zwiódł Dominicka Zatora, ale jego podanie na szczęście nie dotarło do żadnego z kolegów. W 56. minucie groźny strzał oddał Adrian Błąd i piłkę z trudem odbił Dziekoński. Ten sam duet zmierzył się ponownie pięć minut później i znów górą był młodzieżowiec.

W 70. minucie po kolejnej bardzo dobrej akcji Wiktora Długosza niecelnie uderzał Mariusz Fornalczyk, który był blisko i na wprost bramki, ale nie trafił między słupki. Kwadrans później przed świetną okazją stanął Adam Zrel’ák, trafił jednak w stopę Miłosza Trojaka i piłka poszybowała wysoko ponad poprzeczką. Chwilę później po dośrodkowaniu aktywnego Galana główkował Jędrych, ale świetną paradą popisał się Dziekoński. W kolejnej akcji słowacki napastnik wpadkował piłkę do bramki przyjezdnych jednak był na pozycji spalonej.

Kilkadziesiąt sekund później zakotłowało się w polu karnym „GieKSiarzy” po zagraniu Huberta Zwoźnego i do piłki dopadł Dawid Błanik. Wprowadzony kilkanaście minut wcześniej skrzydłowy pokonał Dawida Kudłę i wyprowadził „żółto-czerwonych” na prowadzenie 2:1. Podopieczni Rafała Góraka próbowali wyrównać, ale skutecznie w destrukcji spisali się gracze gości i ostatecznie Korona dowiozła upragnione zwycięstwo.

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice przeżyli szok na meczu z Koroną Kielce. Zespół z Bukowej przegrał, chociaż powinien wysoko wygrać

Piłkarze GKS Katowice narzucali rytm gry i atakowali raz za razem. Nawet pierwsi strzelili gola, a jednak zeszli z boiska pokonani przez Koronę Kielce. Kibice nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli.

Pierwszy w historii Ekstraklasy mecz GKS Katowice z Koroną Kielce miał sporą stawkę dla obu zespołów.Goście wciąż balansują na granicy strefy spadkowej, natomiast gospodarze liczyli na punkty dające awans do górnej połowy tabeli. Patrząc na jesienne występy obu zespołów to piłkarze Rafała Góraka – chociaż nigdy by się do tego zapewne nie przyznali – byli faworytami tego poniedziałkowego starcia.

Katowiczanie z tej roli wywiązywali się od pierwszej akcji. Zepchnęli Koronę na jej połowę i szukali sposobu na przedarcie się przez linie obrony. Udało się już po kwadransie. Ambitny AdrianBłąd odebrał piłkę przy linii bocznej i w ten sposób zaczął akcję, którą zamknęła wymiana podań z „klepki” między Bartoszem Nowakiem i Lukasem Klemenzem, dzięki czemu stoper znalazł się sam na sam z Xavierem Dziekońskim i dał GieKSie prowadzenie.

W 32 minucie stało się jednak coś szokującego. Piłkę sprzed własnej bramki wybił Dziekoński i ta po kilkudziesięciu metrach spadła przedWiktorem Długoszem. Po lewej stronie kielczanina biegł Alan Czerwinski, po prawej Lukas Klemenz, ale ten pierwszy próbował interweniować dopiero w polu karnym i sędzia Wojciech Myć zinterpretował to zagranie jako faul. Po długiej analizie VAR to potwierdził i Pedro Nuno stanął przy punkcie jedenastu metrów. Jego strzał odbił Dawid Kudła, który utonął w objęciach kolegów, ale wyciągnął go z nich sędzia i nakazał powtórkę jedenastki. Tym razem golkiper został na linii i był bardzo blisko ponownej obrony, ale nie na tyle, by nie dać się pokonać.

Rafał Górak z kolei miał inny kłopot i jeszcze przed wznowieniem gry musiał zmienić kontuzjowanego Mateusza Kowalczyka, a wprzerwie kolejnego poszkodowanego Bartosza Nowaka. W dużej mierze był to efekt utraty kontroli nad meczem przez arbitra, który zresztą schodząc na przerwę wysłuchał wielu mocnych słów z trybun.

Drugą połowę GKS rozpoczął jak pierwszą, tyle, że nie zdobył gola. Za to stracił trzeciego kontuzjowanego piłkarza – do listy pechowców dołączył Lukas Klemenz. W ostatnich minutach gospodarze przeprowadzali szturm za szturmem, Adam Zrelak trafił nawet do siatki, ale ze spalonego. Za to w kolejnej akcji Korona… zdobyła gola! Fatalne zachowanie obrońców pozwoliło Dawidowi Błanikowi na poprawkę własnego strzału i przedziwna porażka GKS-u stała się faktem. Po meczu cieszyła się drużyna, która długimi fragmentami walczyła tylko o przetrwanie, a remis wydawał się szczytem jej marzeń.

weszlo.com – W piłce czasami wygrywa słabszy. Korona zdobyła stadion przy Bukowej

Przed tym sezonem do Ekstraklasy awansowały trzy zespoły: Lechia Gdańsk, GKS Katowice i Motor Lublin. O ile ci pierwsi w obecnych rozgrywkach najczęściej się kompromitują i nieprzypadkowo zajmują przedostatnie miejsce, o tyle GKS i Motor pokazują, że można nie mieć wielkich pieniędzy i potencjału, ale grać odważnie i strzelać gole. Zespół z Lublina rozbił w weekend 4:2 Pogoń Szczecin. GKS co prawda przegrał dziś 1:2 z Koroną Kielce, ale momentami, zwłaszcza w pierwszej połowie pokazywał fajne granie. Szkoda tylko, że ten zespół traci tak dużo, gdy na boisku nie ma Bartosza Nowaka. Korona wygrała, dzięki golowi w końcówce, ale miała dziś przy Bukowej sporo szczęścia.

[…] U siebie zespół Rafała Góraka pokonał już Jagiellonię Białystok i Pogoń, a teraz chciał wywalczyć trzy punkty na Koronie Kielce. Początek meczu wskazywał na to, że może się udać. Ostatecznie nie wyszło, nie zgarnął nawet punktu, choć kibice obejrzeli spotkanie zdominowane przez swoich ulubieńców.

Bartosz Nowak to dla nas przykład świetnego ruchu transferowego. Mogłoby się wydawać, że to gość, który powinien występować w większym klubie, tymczasem działaczom GKS-u udało się sprawić, że ofensywny pomocnik trafił właśnie do klubu z Bukowej. Świetny technicznie, zaskakujący rywali, z dobrym uderzeniem. Nie może dziwić, że Nowak stał się liderem GKS-u. Dziś swoją klasę pokazał przy akcji bramkowej. Ale nie tylko on.

Lukas Klemenz, jeden z trzech środkowych obrońców zespołu Góraka, w 2015 roku był wypożyczony do Korony. Dziś rano powiedział żonie, że strzeli gola byłemu klubowi. I jak zapowiedział, tak zrobił. I to w jakim stylu. Klemenz podłączył się do akcji ofensywnej i pobiegł w pole karne rywali. Piłkę świetnie, w swoim stylu, odegrał mu Nowak i chwilę później obrońca gospodarzy trafił do siatki.

W pierwszej połowie najbardziej na boisku podobał nam się Nowak, który, oprócz asysty, szukał niesztampowych zagrań i kilka z nich mogło przynieść zagrożenie pod bramką gości. Niestety, pomocnik nie wyszedł już na drugą połowę, ze względu na naciągnięty mięsień czworogłowy uda. A ten, który go zastąpił – Mateusz Mak – był najgorszy na murawie.

GKS atakował i wydawało się, że kontroluje mecz, ale do czasu. Jeszcze przed przerwą nastąpił błysk Korony – swoją szybkość pokazał Wiktor Długosz, który szarżował w pole karne GKS-u, po czym został powalony na ziemię przez Alana Czerwińskiego. Ale właśnie – powalony? Powtórki nie pokazują jednoznacznie faulu, a jeżeli już delikatny kontakt miał miejsce, niewykluczone, że nastąpił tuż przed linią pola karnego. Sędziowie długo sprawdzali całą sytuację na wozie VAR, ale ostatecznie Wojciech Myć podtrzymał decyzję o przyznaniu karnego. Do piłki podszedł Pedro Nuno i za pierwszym razem jego strzał obronił Dawid Kudła. Powtórki pokazały jednak, że bramkarz zbyt wcześnie ruszył przed linię bramkową. Powtórka i tym razem gol, choć Kudła bliski był kolejnej skutecznej interwencji.

W drugiej połowie długo nie oglądaliśmy goli. GKS miał inicjatywę, przeważał, ale gdy na murawie nie było Nowaka, w jego grze brakowało elementu zaskoczenia. Czasami poszarpał Adrian Błąd, coś pokazał kilka razy Borja Galan, parę niezłych zagrań miał Adam Zrelak. Ale to tyle. Można było odnieść wrażenie, że dla Korony ten remis nie jest zły, a gospodarzom brakuje i trochę argumentów, i trochę determinacji.

Choć w końcówce przycisnęli – groźnie uderzali Zrelak i Arkadiusz Jędrych. Słowak trafił nawet do siatki, ale był na pozycji spalonej. Gdy wydawało się, że GKS ostatecznie, podobnie jak w meczu ze Śląskiem, podzieli się u siebie punktami z rywalem, to Korona niespodziewanie wyprowadziła decydujący cios. Gola na 2:1, po błędzie Bartosza Jaroszka, strzelił Dawid Błanik.

Wynik wynikiem, w piłce nożnej nie zawsze wygrywa lepszy zespół. Dziś zwyciężył ten piłkarsko słabszy. Mimo wszystko i tak podtrzymujemy to, od czego zaczęliśmy – chcemy w Ekstraklasie właśnie takich beniaminków, jak zespoły z Katowic i Lublina.

echodnia.eu – Korona Kielce pokonała GKS Katowice 2:1 w meczu PKO BP Ekstraklasy. To bardzo ważne zwycięstwo drużyny Jacka Zielińskiego

[…] W 4 minucie po rzucie rożnym uderzał Arkadiusz Jędrych, ale Pau Resta zablokował ten strzał.

W 15 minucie Lukas Klemenz przeprowadził dwójkową akcję z Bartoszem Nowakiem. Wyszedł sam na sam i strzałem w krótki róg pokonał Xaviera Dziekońskiego.

Bramkarz Korony nie był bez winy przy tym trafieniu. Strzał był w krótki róg, niezbyt mocny, a futbolówka przeszła pod nogami Xaviera Dziekońskiego. Warto przypomnieć, że Lukas Klemenz ma na koncie występy w Koronie. W sezonie 2014/2015 ten urodzony w Niemczech zawodnik zaliczył dziesięć spotkań w kieleckim zespole w ekstraklasie.

W 24 minucie po dośrodkowaniu Dominicka Zatora główkował Jewgienij Szykawka, ale piłka przeszła metr obok słupka bramki strzeżonej przez Dawida Kudłę.

W 32 minucie Wiktor Długosz dostał prostopadłe podanie, wszedł odważnie między dwóch zawodników GKS. W polu karnym został popchnięty przez Alana Czerwińskiego i sędzia Wojciech Myć podyktował rzut karny. Później przez trzy minuty trwała jeszcze analiza VAR, a za ten system odpowiedzialni byli w tym spotkaniu Daniel Stefański i Michał Obukowicz. Decyzja została podtrzymana – rzut karny!

W 35 minucie Korona wykonywała rzut karny. Strzelał Pedro Nuno, ale Dawid Kudła obronił. Bramkarz GKS przed oddaniem strzału wyszedł jednak z bramki i dlatego jedenastka została powtórzona.

W 37 minucie Pedro Nuno jeszcze raz wykonywał rzut karny. Uderzył w lewy róg bramki Dawida Kudły. Bramkarz GKS wyczuł intencje strzelca, ale uderzenie było precyzyjne, przy słupku i piłka wpadła do bramki. A więc 1:1!

Do przerwy w Katowicach było 1:1. W pierwszej połowie obydwie drużyny oddały po jednym celnym strzale, miały więc stuprocentową skuteczność.

-Dzisiaj rano powiedziałem, że strzelę gola. Miałem przygotowaną specjalną cieszynkę i udało się – mówił w przerwie Lukas Klemenz, strzelec gola dla gospodarzy w wywiadzie dla Canal+.

-Cieszę się, że moja szybkość przydała się drużynie. Trudno mi oceniać, czy był karny, ja czułem kontakt i cieszę się, że Pedro Nuno doprowadził do wyrównania – powiedział Wiktor Długosz dla stacji Canal+.

Do drugiej połowy Korona przystąpiła z jedną zmianą. Za Pedro Nuno wszedł Martin Remacle. W 48 minucie z 20 metrów uderzył Wiktor Długosz, ale Kudła odbił piłkę.

W 56 minucie mocny strzał oddał Adrian Błąd, Xavier Dziekoński nie bez problemu obronił to uderzenie. W 69 minucie po bardzo dobrym dograniu Wiktora Długosza w dogodnej sytuacji znalazł się Mariusz Fornalczyk, ale nieczysto uderzył w piłkę. W 81 minucie z 18 metrów uderzył Martin Remacle, ale Kudła końcami palców wybił piłkę na rzut rożny.

W 86 minucie Adam Zrelak zdobył bramkę dla GKS, ale nie została uznana, ponieważ napastnik GKS był na spalonym.

W 88 minucie po akcji prawą stroną piłka trafiła do Dawida Błanika. Uderzył lewą nogą z woleja z kilkunastu metrów i pokonał Dawida Kudłę! Wielka radość w Koronie!

W końcówce gospodarze przycisnęli. Kilka razy było gorąco na polu karnym Korony. Ale wynik nie uległ zmianie. Podopieczni trenera Jacka Zielińskiego wygrali 2:1, zdobywając bardzo ważne punkty!

przegladsportowy.onet.pl – Jak w kalejdoskopie! Gol w 88. minucie wszystko zmienił

Korona Kielce wyszarpała wygraną w Katowicach! Drużyna Jacka Zielińskiego przegrywała już po kwadransie gry, ale odwróciła losy spotkania. Zwycięską bramkę w 88. minucie zdobył Dawid Błanik, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. Akcję wcześniej do siatki trafili gospodarze, ale ich gol nie został uznany.

GKS Katowice rywalizuje z Motorem Lublin o miano najlepszego beniaminka pierwszej tercji sezonu. Mimo dobrego początku niewykluczone, że będą jeszcze musieli walczyć o utrzymanie w lidze. Przeciwnikiem w tej rywalizacji z pewnością będzie Korona Kielce, więc drużynie z Górnego Śląska zależało, by zdobyć trzy punkty w pojedynku ze Scyzorami na własnym terenie.

GKS był zdecydowanie lepszy w pierwszym kwadransie, czego zwieńczeniem była akcja z 15. minuty. Bartosz Nowak świetnie dojrzał lukę w defensywie rywali i posłał podanie do wchodzącego w pole karne Lukasa Klemenza. Stoper zachował się niczym rasowy napastnik, choć zadania specjalnie nie utrudniał mu Xavier Dziekoński.

Bohaterem pierwszej połowy mógł być bramkarz gospodarzy — Dawid Kudła. Alan Czerwiński sfaulował Wiktora Długosza, a po długiej analizie VAR sędzia Wojciech Myć wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Pedro Nuno. Portugalczyk drobił kroki przed oddaniem strzału, a Kudła nie wytrzymał narastających emocji. Obronił uderzenie, ale wyszedł z linii bramkowej. Przy powtórzonej jedenastce znów wyczuł rywala, jednak tym razem strzał był zbyt celny.

Druga połowa również była zacięta, choć groźniejsze sytuacje zaskakująco stwarzali goście. W decydujących momentach brakowało im jednak skutecznego dogrania. Plany Rafała Góraka niweczyły kontuzje. Jeszcze w pierwszej części spotkania zejść musiał powołany niedawno do kadry Michała Probierza Mateusz Kowalczyk. Po przerwie na boisko nie wyszedł asystent Bartosz Nowak, a następnie urazu doznał strzelec gola Lukas Klemenz.

W końcówce spotkania znów ożywili się gospodarze i nawet trafili do siatki. W 86. minucie Adam Zrelak zdobył jednak bramkę, będąc na spalonym, więc sędziowie słusznie nie uznali gola. Wszystko zmieniło się jak w kalejdoskopie, bowiem już w następnej akcji to Koroniarze poszli z akcją. Na raty bramkę zdobył Dawid Błanik, który pojawił się na boisku niecały kwadrans wcześniej.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga