Zapraszamy Was do lektury drugiego artykułu Tomka (pierwszy tutaj), który opisał swoje wrażenia po meczu z Zagłębiem Lubin. Jeśli chciałabyś/chciałbyś, aby Twój tekst pojawił się na GieKSa.pl lub chciałabyś/chciałbyś zaangażować się w życie redakcji (naprawdę – czasem wystarczy 30 minut tygodniowo), to zapraszamy do kontaktu na mailu gieksainfo[at]gmail.com. Ale nie przedłużając – zapraszamy do lektury.
Za nami druga kolejka ekstraklasy. Jest zaskakująco, ciekawie i nie do końca logicznie. W pierwszej kolejce Jagiellonia dostała u siebie od beniaminka z Niecieczy, Lech w Poznaniu przegrał z Cracovią, a Pogoń została rozbita w Radomiu. W drugiej serii Jagiellonia odebrała Widzewowi trzy punkty w doliczonym czasie gry. Lech, po kiepskiej pierwszej połowie, dokonał remontady w Gdańsku, a Raków oddał trzy punkty beniaminkowi z Płocka. Zapowiada się kolejny sezon nieoczywistych rezultatów. Nie ma jednego hegemona, który wyróżniałby się ponad inne kluby. Podobnie jest wśród tzw. outsiderów. Rozgrywki są wyrównane, co oznacza zaciętą walkę o punkty w każdym meczu.
Jedyny mecz z tamtego sezonu, który z mojej perspektywy był spacerkiem, to ten z Puszczą na wyjeździe. Były spotkania, w których graliśmy naprawdę ładnie dla oka, jednak w każdym z nich trzeba było zapierdzielać. Tak też zapowiadało się przed poniedziałkową potyczką. Czułem, że to będzie trudny mecz, bo Zagłębie już w zeszłej kampanii było dla nas niewygodne. Nie myślałem jednak, że do przerwy będzie 0:2. Boisko przypominało nieco to z meczu Polska – RFN w 1974 roku. Była to duża niedogodność, z którą drużyna z Lubina radziła sobie znacznie lepiej. GieKSa była zablokowana. Bez zbędnej analizy – pierwsza połowa to jedna z tych, o których chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Karny mógł nas dobić, ale paradoksalnie… był takim „plaskaczem”, który obudził drużynę. Widać było sportową złość w zespole, choćby po zachowaniu Arka Jędrycha, który od razu po golu ruszył po piłkę, by wznowić grę.
Po przerwie na boisko wyszła już inna drużyna. Nie wiem, co trener powiedział w szatni, ale zaczęło to wyglądać lepiej. Nasza drużyna atakowała na bramkę przy Blaszoku i z każdą akcją kibice robili coraz większy hałas. Czuć było, że napędza to drużynę, a znowu gra piłkarzy – napędzała kibiców. Dosłownie pachniało golem i po to przychodzę na mecze, żeby oddychać taką atmosferą. Ostatecznie wyciągnęliśmy remis – dwa razy trafił Nowak. Szczególnie ten drugi gol to był kunszt — zmieścić piłkę w krótkim rogu nie było łatwo.
Wiadomo, że skupiamy swoją uwagę na nowych twarzach i oceniamy, co wnoszą do zespołu. Pisałem po meczu z Rakowem i podtrzymuję teraz — to był ponownie ciężki mecz dla napastnika. Macie Rosołek nie miał ani jednej sytuacji bramkowej i nie stwarzał zagrożenia poza niegroźnym strzałem z główki w pierwszej odsłonie meczu. W drugiej połowie został zmieniony (w podobnym czasie jak z Rakowem) przez Aleksandra Buksę. Daleki jestem od skreślania kogokolwiek po dwóch meczach, ale gdy tylko ozdrowieje Zrelak, to trudno oczekiwać, by trener Górak upierał się przy innym rozwiązaniu na szpicy. Życzę bramki na odblokowanie, bo umiejętności są, tylko jakoś… wstydzi się je zaprezentować.
Podobnie mógłbym napisać o Łukasiaku. Walczył, był, zaliczył kilka strat i… tyle. Zastąpił go Marcel Wędrychowski i po raz kolejny można było poczuć powiew świeżości na boisku. Był bliski zdobycia gola – poprzeczka uratowała gości. Widać u niego ciąg na bramkę, ale zaliczył też kilka niepotrzebnych strat. O Buksie można napisać jedynie to, że zameldował się na murawie. Mecz zakończył się zdobyciem punktu, który należy szanować.
Mam nadzieję, że gra zespołu z każdym meczem będzie wyglądała coraz lepiej. Najważniejsze, że to jest ten sam GieKaeS pod względem ambicji, walki i nieodpuszczania. Jestem z tego dumny, tak samo z postawy kibiców. Drużyna ma wsparcie, nie ma ciśnienia, bo większość rozumie, co się stało w tamtym sezonie. Proces budowania marki GKS Katowice trwa. Ostatnie, czego tej drużynie potrzeba, to złe emocje. Teraz czekają nas mecze z Widzewem i Legią. Kolejne trudne spotkania. Będę w Łodzi, by dać tyle, ile mogę od siebie dać tej drużynie. A mogę nawet wtedy, gdy przegrywają 0:2, napędzić ich słowami…
Naprzód GieKSiarze!
Tomek
Najnowsze komentarze