GieKSa w meczu z Sandecją straciła cztery bramki, z czego trzy były kuriozalne. Tak słabej obrony nie mieliśmy dawno. Znów się skompromitowali, naprawdę trudno uwierzyć, że niektóre łamagi grają na poziomie pierwszoligowym. Takich goli to się nawet na placu nie traci. Przedstawiamy graficznie pierwszego i trzeciego gola traconego przez GKS. W drugim przypadku Rafał Pietrzak zaserwował nam swoje danie główne, czyli olanie krycia. Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni.
0:1 Leimonas (2-sam.)
Wyrzut z autu. Zasieki w postaci Bębenka i Czerwińskiego.
Piłka przechodzi przez naszych zawodników.
Zawodnik, który ją otrzymał – znów podąża do narożnika.
Nasi zawodnicy lekko pogubieni. We dwóch startują do jednego przeciwnika.
Bębenek dopiero teraz zreflektował się, że warto pokryć rywala.
Przeciwnik jednak otrzymuje piłkę. Zwróćmy uwagę na Burkhardta i jego oponenta.
Jak widać, krycie na radar wychodzi Filipowi wyśmienicie.
Przeciwnik był szybszy, bo być musiał. Wyrobił sobie wcześniej na tyle dobrą pozycję, że Burkhardt już nie miał szans go dogonić.
Mamy więc ostry kąt.
Wstrzelenie piłki.
Futbolówka przeszła metr obok Dobrolińskiego. Brak refleksu porażający.
Leimonas nieudolnie odbija piłkę.
I mamy bramkę samobójczą.
2:3 Sobotka (75)
Od początku interesuje nas „randka” Pietrzaka z Sobotką.
Następuje dośrodkowanie.
I tu już widać, że Pietrzak spuścił Sobotkę z oczu.
Bartosz powoli, acz systematycznie, zbliża się do pola karnego. Kamiński próbuje wybić górną piłkę.
Nie udaje mu się to, a futbolówka odbija się od rywala. Sobotka sobie hasa.
Odbita piłka. Jaka jest różnica pomiędzy Sobotką, a Pietrzakiem? Sobotka rusza na pełnej parze, Pietrzak stoi.
Nic dziwnego, że Bartosz ma sporo miejsca.
Uderza mocno, a spóźniony Pietrzak bawi się w matrix.
Mocny strzał Sobotki, piłkę próbuje załapać Dobroliński.
Przepuszcza jednak piłkę.
A ta wpada do bramki.