GKS Katowice przegrał z Wisłą Płock 0:2. Po meczu rozmawialiśmy z zawodnikiem gospodarzy Mikołajem Lebedyńskim.
Ten mecz był dla was bardzo trudny czy spodziewaliście się cięższej przeprawy?
Trudno powiedziec. Przede wszystkim przed meczem mieliśmy problemy z brakiem dwóch młodzieżowców, którzy są na kadrze – Patryka Stępinskiego i Arka Recy. Od początku wyszedł Paweł Łysiak, który dostawał nieco mniej szans. Jak widac jednak mamy wyrównaną kadrę i nie stanowiło to dla nas problemu. Pokazaliśmy to w tym spotkaniu. Skupialiśmy się na sobie i przyniosło to zamierzony efekt.
GieKSa zrobiła w przerwie dwie ofensywne zmiany, ale wy to szybko zneutralizowaliście strzelając drugiego gola.
Zdawaliśmy sobie sprawę, że 1:0 nie jest bezpiecznym rezultatem. Chcieliśmy 15 minut po przerwie odeprzec ataki GKS, bo wiedzieliśmy, że na nas ruszą. Myślę, że udało się nam. Potwierdziliśmy to drugą bramką i gra się uspokoiła.
Oddaliście inicjatywę, ale to chyba było kontrolowane?
Na pewno podświadomie nie pędziliśmy na hurra do przodu. 2:0 to już dobry wynik. Gdzieś tam GieKSa miała swoje sytuacje, a my jeszcze przez 10 minut graliśmy w osłabieniu. Utrzymaliśmy wynik i nie mieliśmy nerwówki.
Graliście z przeciwnikiem, który od 7 meczów nie przegrał, a od 4 nie stracił bramki. Czy taka wygrana umacnia was w przekonaniu, że walka o ekstraklasę jest realna?
Skupialiśmy się na sobie. Sami przekonaliśmy się, że w tej lidze nie ma słabszych meczów, niezależnie od pozycji w tabeli rywala. Trzeba grac na wysokim, równym poziomie, aby te punkty zdobywac. Cieszymy się z tych trzech punktów, bo nie było to łatwe spotkanie.