Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

[POMECZOWO] Nikt w Katowicach się już na to nie nabiera…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Tyle co pisaliśmy o konieczności braku spotkań bardzo słabych czy żenujących, a już w pierwszej kolejce powtarzamy schematy z poprzedniego sezonu. Czyli przeciętny przeciwnik u siebie, a my bijemy głową w mur i nie stwarzamy sobie groźnych sytuacji. Do tego zaliczamy niezrozumiałe straty w środku pola i tracimy frajerską bramkę. Mając wiedzę z poprzednich wielu sezonów, kibice mogą być zaniepokojeni.

Łuaszowi Pielorzowi, piłkarzowi z doświadczeniem na poziomie pierwszoligowym nie przystoi podawać w taki sposób. To było czyste niechlujstwo lub po prostu techniczny brak. Rozumiemy, że Łukasz nie jest wybitnym technikiem, ale podanie po ziemi na 20 metrów prosto do przeciwnika nie ma prawa się zdarzyć. Nawet jak Jerzy Brzęczek tracił piłkę w meczu ze Szwecją, kiedy gola strzelił Ljungberg, dało się to jeszcze jakoś wytłumaczyć. Straty Pielorza – ni w cholerę się nie da.

Pisaliśmy, że nie będziemy się pastwić nad drużyną, ale oceniać za konkretne mecze. Niestety – nawet mimo przyzwoitej pierwszej połowy, ostateczny rezultat i obraz gry po przerwie każe powiedzieć, że wyczerpaliśmy limit jednego bardzo słabego meczu z naszej rozpiski w jednym z poprzednich artykułów. Zaczęliśmy od tego, że podarowaliśmy Wigrom chyba sześć rzutów rożnych w pierwszym kwadransie. Tym razem nic się nie stało po nich, ale cholera – statystyka może być zabójcza, bo jeśli rywal ma korner za kornerem to ryzyko utraty bramki wzrasta w zastraszającym tempie. Potem jako tako konstruowaliśmy akcje ofensywne, ale Zoch musiał się wysilić jedynie dwa razy po strzałach z dystansu – owszem ładnych, celnych, ale tak naprawdę średnio groźnych. A po przerwie to było już bicie głową w mur, spadek wiary w korzystny rezultat, no i wspomniana mega-strata Pielorza.

Po raz kolejny przykre jest to, że na Bukową przyjeżdża średniak, a na naszym tle gra w roli profesorów. Wigry kontrolowały grę, rywale zachowywali się bardzo mądrze taktycznie i w zasadzie nie było dla nich zagrożenia, że utracą prowadzenie. Ktoś może powiedzieć, że piłkarze GKS nie są jeszcze zgrani, a w składzie wyszło pięciu nowych zawodników. Ale do jasnej cholery – w Wigrach nowopozyskanych piłkarzy było czterech: Cverna, Bucholc, Augustyniak i Radecki. Dodatkowo grali tacy piłkarze jak Kądzior czy Gąska, którzy w poprzednim sezonie rozegrali 13-14 spotkań. Więc jak to jest – nowi z Wigier wkomponowali się i grają swoje, a my jak zwykle jesteśmy zagubieni na boisku?

Oczywiście to nie oznacza, że nowi u nas byli najsłabsi. Bo i Foszmańczyk coś tam próbował, i Abramowicz. Mandrysz zderzył się z pierwszoligową ścianą, ale potencjał ma. Nowak na wysokim poziomie, Sobków dość drewniany, ale miał najlepszą sytuację. Najgorsi niestety byli ci, których dobrze znamy. O Pielorzu już mówiliśmy, ale znów niewidoczny (niewidzialny) był Gonzo, a Maciej Bębenek zagrał tak jak na początku poprzedniego sezonu, czyli beznadziejnie. Do tego dwójka stoperów – Kamyk i Oliver – było jakichś „zadżumionych”, jak to powiedział niegdyś występujący u nas Tomasz Sokołowski.

W pierwszej lidze jesteśmy już dziesiąty rok. Przed każdym sezonem było mniejsze lub większe pompowanie balonika, zaciągi transferowe, nowi trenerzy, nowe nadzieje. A wypadaliśmy w tych pierwszych sezonach tak: zwycięstwa z Łomżą, Widzewem i Wigrami rok temu. Remis z Dolcanem. I uwaga, uwaga – w dupę z Turem, Pogonią, Flotą, Niecieczą, ŁKS i teraz z Wigrami, z czego trzy ostatnie wymienione mecze u siebie. 3 wygrane, 1 remis i 6 porażek na inaugurację. Statystyka tragiczna. Statystyka „zimnych pryszniców”…

Aaaa właśnie, co do zimnego prysznica. Trener Jerzy Brzęczek na konferencji powiedział, że może dobrze, że „taki zimny prysznic przydarzył się teraz, w pierwszej kolejce”. Przez chwilę można było się zastanawiać, czy szkoleniowiec zapomniał o tym, co wydarzyło się w Radomiu. Bo przecież tam też chyba był zimny prysznic, więc teraz był lodowaty. Tym bardziej, że szkoleniowiec wtedy powiedział, że „taka porażka pomoże nam w następnych spotkaniach”. Teraz jeśli przegramy w Głogowie, to trener może powiedzieć, że „dobrze że taki wyjazdowy zimny prysznic zdarzył nam się już w drugiej kolejce”. I tak w kółko, sezon zimnych pryszniców, wiadomo, lato jest i upał…

Gdyby to był pierwszy, drugi, trzeci sezon, kibice może by jeszcze zachowali chłodną głowę. Jednak mamy już 9-letnie doświadczenie z zaplecza ekstraklasy i nikt już nie ocenia przegranych w pierwszej kolejce jako „wypadków przy pracy”, „pierwszych śliwek robaczywek” (użyliśmy w LIVE takiego stwierdzenia, ale chyba po to by samych siebie uspokoić) czy „falstartu”. Dobrze wiemy, że pierwsza kolejka bardzo często bywała wyznacznikiem i papierkiem lakmusowym tego, co możemy oglądać w rundzie jesiennej – nawet nie tyle pod kątem rezultatu, co samej gry. Pamiętamy, jak pompowany był balon za Fornalaka, mecz z Dolcanem, fantastyczna atmosfera i marzenia o ekstraklasie. Był remis, a potem lecieliśmy porażką za porażką, na czele z odpadnięciem z PP w Zdzieszowicach i 1:6 u siebie z Podbeskidziem. Pamiętamy porażkę z Niecieczą u siebie, a potem wygraną dopiero w ósmej czy dziewiątej kolejce. Czy porażkę z ŁKS i wygraną chyba w piątej. Kibice w Katowicach już się nie nabierają na teksty o zimnych prysznicach. Porażka w pierwszym meczu u siebie w takim stylu wywołuje jak najbardziej uzasadniony niepokój co do przyszłości. Mamy też doświadczenia z zaciągami, które wyjściowo wydawały się bardzo dobre, a potem okazywały się szrotem. I tu też kibice mają pełne prawo się obawiać czy pozyskani zawodnicy wniosą coś do drużyny. Za wiele lat kisimy się w pierwszoligowym marazmie, żeby uznać, że wszystko jest OK i w „następnych meczach wyciągniemy wnioski”.

Oczywiście, nie jest powiedziane, że tym razem nie będzie inaczej. Że rzeczywiście zespół się obudzi. Wierzymy w to mocno, ale raczej rozpatrywalibyśmy to w kategorii miłej niespodzianki, bo jak na razie powielamy jota w jotę schemat z poprzednich sezonów.

Jak na razie bilans tego sezonu jest taki: dwa mecze, dwie porażki, zero strzelonych bramek i dwie stracone. Odpadnięcie z Pucharu Polski i zawalona inauguracja. Teraz już tylko od trenera i piłkarzy zależy czy będzie lepiej czy gorzej. Chrobry jest podrażniony wysoką porażką w Olsztynie, a wiemy, że w Głogowie łatwo się nie gra i nie jest wcale powiedziane, że zdobędziemy tam komplet punktów. Ba, będzie o to bardzo trudno. A punktować trzeba, bo jak zostało zauważone na forum – w poprzednim sezonie, żeby awansować, trzeba było zdobyć 1,85 punktu na mecz. Jeśli podzielić sezon na bloki pięciomeczowe (pięciokolejkowe), to w kolejnych 4 meczach GKS do takiej średniej musiałby zdobyć 9 punktów. Czyli 3 wygrane w 4 kolejnych meczach – w Głogowie i Olszytnie oraz u siebie z Chojniczanką i Zagłębiem. Już na wstępie wydaje się to bardzo trudnym zadaniem dla dobrej drużyny. A co dopiero dla GieKSy w obecnej formie.

Mecz z Wigrami to już jednak historia. Dostaliśmy bramkę w 2-3. minucie sezonu, mamy się jeszcze 88 minut na odrobienie strat. Czasu doliczonego jednak nie będzie. A więc do roboty panowie, wakacje się skończyły!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

19 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

19 komentarzy

  1. Avatar photo

    carra23

    31 lipca 2016 at 13:24

    zenada!!!i te puste trybuny!!!

  2. Avatar photo

    kibic bce

    31 lipca 2016 at 14:21

    Kurna ale bedzie wp…. od Podbeskidzia, Zaglebia, Gornika, Stomilu,.
    Pytanie do zasradu wprowadzcie bilety na 1 lub 2 polowe meczu.
    Proponuje jeszcze Brzeczkowi pozbycie sie Pielorza, Kaminskiego i Wolka a Bebenka tez.
    Z Gonzem sie jeszcze wstrzymam.

  3. Avatar photo

    Jooo

    31 lipca 2016 at 14:33

    Masakra puste trybuny będzie coraz gorzej obawiam się że drużyna nie odpali tak szybko i może zabraknąć czasu wina trenera ze mieszał co sparing piłkarzy nie umia się zgrać poza tym jak widza wolkowicza dude pielorza to z góry wiem że mecz będzie przejebany teraz widać że jak ich trener wpuszcza to ma brak finezji i się ratuje czym może heh

  4. Avatar photo

    Janek

    31 lipca 2016 at 14:35

    Pomeczowe oceny to zawsze kwestia względna i dość subiektywna. Z tymi wystawionymi po Wigrach z grubsza się zgadzam. Na pewno z tym, że najlepsi na boisku w Gieksie byli Nowak i Czerwiński. Do nich nie ma się do czego specjalnie czepiać, może poza jednym wybiciem na róg Alana. Te oceny potwierdzają jedną moją teorię. Przyczyn tego samego od lat problemu jest wiele, ale podstawowa sportowa jedna. Zespół nie ma środka, kluczowej strefy do wygrywania meczów. Wagonami sprowadzani kolejni grajkowie na pozycje 6 i 8 są nieporozumieniem. Trochim, Burkhardt, Iwan, można wymieniać. To są jakieś jaja, że największym motorem napędowym akcji ofensywnych jest prawy obrońca. Super, ale tym awansu się nie zrobi. Błąd Pielorza może się zdarzyć każdemu choć nie powinien. Ale zauważcie, że było to chyba jego drugie podanie w meczu do przodu. To jak Gieksa ma coś wygrać? A od dłuższego czasu jest to standard, że środek gry do przodu „nie pcha”. Zaczynam wątpić czy pan Trener to widzi.

  5. Avatar photo

    1964

    31 lipca 2016 at 15:18

    Porządek trzeba było zrobić przed sezonem z prezesem.Prezes nie może być kolegą dla piłkarzy.oni mają czuć respekt i się go bać.wiedząc że jak coś spierdolą to będą mieli przesrane.tak było za dziurowicza!teraz prezes wejdzie po meczu do szatni i poklepie kopaczy po plecach.CYGAN proszę odejdź!

  6. Avatar photo

    lukasz

    31 lipca 2016 at 16:46

    chyba nie ma sensu pisac o awansie. To na jest na wyrost to przerasta w GieKSie wszytkich procz Kibicow. Niech skupia sie na dobrym podaniu na celnym strzale na agresywnej grze, na pressingu na wymuszeniu bledow u przeciwnikow, niech strzela bramke i wygraja mecz, potem drugi trzeci … to jest jakis srodek do celu. Ale bez zaangazowania w trening bez mentalnosci bez checi tego nie bedzie. Pielorz od kliku juz miesiecy gra – nie oszukujmy sie – na poziomie 3-4 ligi. Podania do tylu idiotyczne straty, gosc ktory powinien byc pewnym punktem ostoja a on gra jak uczniak. No i wlasnie on gra !!! Jak to jest mozliwe ze taki gosc caly czas jest w pierwszym zespole? co on ma takiego w sobie? zero kreatywnosci zero zadziornosci zero walki … a to od tego goscia ma zalezec nadawanie tempa akcji, destrukcja, odpowiednie ustawienie sie zespolu, z racji pozycji i doswiadczenia. Podobnie rzecz sie ma do Wolkowicza, Bebenka Dudy. Nie zwalam winy na jednego goscia ale staram sie pojac kim ten gosc jest ze mimo takiego gowna jakie gra prze ostatnich klikadziesiat meczy on dalej jest w podstawowej 11. Reszta ma podobnie jak w/w w dupie to jak podchodza do treningu, oni zachowuja sie jak barany, jak osly ktorym trzeba wszystko mowic. Jak sie zywic jak trenowac jak grac, tak od tego jest trener ale oni nie maja za grosz swojego wkladu w ta gre, glowy im puchna z informacji taktycznych ktore nakresla im trener a oni nie potrafia przelac tego na gre tylko wiecznie probuja tej pseudo gry. Nikt jakby nie „czuje” tego zeby jakas indywudualna akcja sprobowac cos zmienci w meczu, wszyscy trzymaja sie jednego schematu do zazygania mozna to ogladac a przecierz czasem trzeba cos zmienic… takim zawodnikiem, ktory potrafil i mysle ze dalje potrafi szarpnac, zagrac w sposob niekonwencjnalny byl i jest Goncerz ktory niestety wkomponowal sie w ta mizerie, nie widac na ta chwile nikogo kto moglby to zmienic.

  7. Avatar photo

    lukasz

    31 lipca 2016 at 16:50

    Przez ten przydlugi wpis chcialem napisac ze nie ma u nas pilkarzy inteligentnych, brakuje walczakow i lidera na ktorego sygnal cala druzyna rusza do ataku. Tu kazdy sam sobie gra i realizuje swoje indywidualne zadania taktyczne. Czy Wy pilkarzyki wiecie po co wogole wybiegacie na boisko ?????

  8. Avatar photo

    andreasw1959

    31 lipca 2016 at 16:52

    Bardzo dobry komentarz Shellu tylko czy to dojdzie do naszych grajkow watpie . Wolek zatrzymal sie w rozwoju o Kaminskim niebyda pisol bo zaroz byscie to usuneli Bebenek tyn chop wogole sie potracil tak jak i Pielorz wogole niema koncepci gry Mom nadzieja ze po dalszych meczach niebydzie juz po co grac Ciezkie mecze przed nami narazie widza to w czornych kolorach chciolbych sie mylic I TO BARDZO BARDZO bo nigdy nie zyczy sie zle swej druzynie mom nadzieja ze potym meczu ktos zrobi rachunek za ta gra i jedyn drugiemu powie poco jest w GIEKSIE Wezcie sie pilkarze to do sumienia bo wnet bydziecie grac przy pustych trybunach a to juz nie to przyjdzie calkowity marazm i spadek a tojuz kibice z GIEKSY by wam niewybaczyli do konca zycia POZDRAWIAM chcialbym zobaczyc pilkarzy walczacych o kazda pilke takich co maja ikre narazie tej ikry niewidac

  9. Avatar photo

    1964

    31 lipca 2016 at 16:57

    LUKASZ święta prawda z napuchniętymi głowami od taktyki.Taktyką niech bawią się trenerzy w wielkich klubach gdzie są świetni piłkarze.my mamy kopaczy i taktyka powinna być dla nich jak najprostsza!długa piła do przodu i walka jak w angielskiej Championship!ale niestety nawet do tego trzeba mieć siły!a oni mają siły tylko w silesii na kawie!

  10. Avatar photo

    Mecza

    31 lipca 2016 at 17:22

    Po następnym meczu już może braknąć tej zimnej wody z prysznica, skończą się argumenty Brzęczka. Zgadzam się z lukasz i 1964, my mamy „nie pasujących” mentalnie zawodników aby ogarnąć to co chce Brzęczek. Zostawcie w spokoju zawodników, tu trzeba prostoty w graniu i kogoś kto miał przynajmniej jeden awans w CV. Po Głogowie Mandrysz na ławkę bez względu na koszty utrzymywania Brzęczka przez najbliższy sezon.

  11. Avatar photo

    mario

    31 lipca 2016 at 18:06

    przypomnijcie sobie ten wpis za jakis czas.w Gieksie na dzien dzisiejszy nie ma ani dzialaczy ani trenerow a przde wszystkim pilkarzy ktorzy sa w stanie walczyc o awans gdziekolwiek.To smutne ale jak Katowice zakreca kurek z pieniedzmi i chyba tak bedzie bo jest siatkowka i hokej ktore moga wypromowac Katowice to pilka nikomu nie bedzie potrzebna bo co roku to samo.jak nie ma kto zrobic porzadku to lepiej jest rozgonic to cale towarzystwo bo mam juz dosc wysmiewania sie przez goroli z naszych wynikow.Pilkarze to jest wstyd i zenada

  12. Avatar photo

    lukasz

    31 lipca 2016 at 18:48

    Mario nie przesadzaj, w innych klubach tez graja pilkarze dla wiekszosci anonimowi ale po prostu tworza zespol, chca i graja prosto. Jak wczoraj graly Wigry? prosta pilka, rozbijanie akcji przed polem karnym neutralizacja naszych skrzydlowych no i z przodu moze sie uda. Udac sie moze kazdej druzynie bo niemal wszystkie graja prosta pilke a nasze pilkarskie tuzy rozdaja prezenty i padaja z tego bramki. Przyklad idzie z EURO, Islandia, poukladana obrona, zadnych nie wiadomo jakich zalozen a z przodu dluga pilka, prostopadle podanie i kontra i zaszli do cwiercfinalu. Portugalia pieknie nie grala ale to co robili cala druzyna w obronie to wzor, podobnie jak Walia. A GieKSa ? zawsze slynela z zelaznej obrony i gry z kontry. Brzeczek chce sie bawic w kreowanie akcji, kurwa jesli przeciwnik nie atakuje to na huj kusic los jak sie ma takich partaczy w skladzie? czekac na blad na kontre. Jak sie meczu nie potrafi wygrac to trzeba go chociaz zremisowac. Szczegolnie z takimi druzynami jak Wigry, a juz w szczegolnosci na Bukowej.

  13. Avatar photo

    1964

    31 lipca 2016 at 18:53

    Patrząc na to wszystko co stało się przez ten tydzień,to plan budowy nowego stadionu wygląda jak nowy blef miasta!Za pół roku powiedzą że grunty na załęskiej hałdzie są do dupy jak kopacze!

  14. Avatar photo

    Tom

    31 lipca 2016 at 20:32

    Faktycznie potrzeba nam stadionu na 25 tys, błuuuchchaaa
    Lepiej nich miasto zacznie inwestować w hokej i siatkę bo tam jest potencjał, bo tam im się chce.
    Klasyk mówi:
    „Trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny niepokonanym”

    my już nie mamy na to szans, jesteśmy już totalnie pokonani i to wyszło od środka klubu, możemy tylko zaoszczędzić sobie wstydu i żenady….

    Miejcie w sobie choć grosz honoru:

    WYCOFAJCIE TĘ DRUŻYNĘ Z ROZGRYWEK !!!!!!!!!!!!!!!

  15. Avatar photo

    pawelas197

    31 lipca 2016 at 20:33

    wygonic ta zaraze z naszej gieksy taczki juz zamowione

  16. Avatar photo

    radek

    31 lipca 2016 at 21:15

    Kur.a co za szrot z tymi transferami,dno masakar.żal patrzeć na tą bandę nieudolnych kopaczy.kolejny rok w dupę.

  17. Avatar photo

    Matti

    1 sierpnia 2016 at 07:18

    Nie wiem czego wyście sie spodziewali. Na chłodno prześledzcie nasze nowe nabytki. Odeszło co prawda chyba z 10 zawodników a kto przyszedł?
    Nowak – to bez dwóch zdań wielkie wzmocnienie i doświadczenie. Świetna interwencja w sytuacji sam na sam i pewne wyjścia przy wrzutkach;
    Abramowicz – zagrał poprawnie ma potencjał. I to by było na tyle biorąc pod uwagę mecz z Wigrami. Foszmańczyk to raczej powinien udać się na kurację odchudzeniową bo jego start do piłki jest przerażający. Mandrysz może i talent ale nie na walkę o ekstraklasę, Zejdler – widać brak gry tego zawodnika. No niestety ale grał tylko epizody w Cracovii, Sobków – starał się ale na mnie wywarł pozytywne wrażenie zobaczymy jak sie zaprezentuje w następnych meczach, Prokić – słabiutki kompletnie nic nie znaczył na boisku. A teraz słowo o zawodnikach którzy już grają sporo w GieKSie – Bębenek -boże to po prostu kompletne dno, zero podań, zero akcji, zero walki. Kamiński – dno każde jego wyprowadzenie piłki to dzida do przodu i oczywiście niecelna, Goncerz – tak się zastanawiam czy nie lepiej go ustawiać na skrzydle tam gdzie zawsze grał. Widać że się meczy strasznie na tym ataku. Nie ma warunków do gry na szpicy obrońcy go przewracają. Praktycznie nic nie zdziałał. Nie lepiej wykorzystać jego drybling, szybkość na skrzydle? Dajmy sobie już spokój z kopaczami typu Wołkowicz, Pielorz bo to śmiech na sali ich oglądać. Ponadto pytam się gdzie są te wielkie nasze młode talenty z naszej Akademii?????? Czy naprawdę są tak słabi że nie zagrają lepiej od Bębenka??
    Reasumując jak my mamy bić się o ekstraklasę skoro w meczu z przeciętniakami z Wigier my mamy w formie 2, 3 zawodników i zero zaangażowania reszty! My gramy u siebie a Goście prowadzą grę. Umieją rozegrać piłkę i zagrać presingiem. My stujka nawet jak przegrywaliśmy to żaden z zawodników nie podszedł do presingu tylko spokojnie sobie rozgrywaliśmy piłkę na naszej połowie przez stoperów. Może warto niektórych zawodników spróbować na innych pozycjach czemu są oni przypisani tylko do jednej pozycji? Tak jak w poprzednich sezonach nie mamy środka ani defensywnych ani ofensywnych pomocników. Z tymi zawodnikami góra 6 miejsce w tabeli. Raz wygramy raz przegramy i tak do końca sezonu. Ale nie ma co się dziwić przyszli zawodnicy do nas głównie z II ligi więc oni mają walczyć o ekstraklasę???????? Śmiechu warte kto tak myślał!

  18. Avatar photo

    Irishman

    1 sierpnia 2016 at 12:24

    Ja też oczywiście jestem totalnie wkurzony, rozczarowany i zniechęcony tym sobotnim meczem, a szczególnie tym co wyprawiał Brzeczek, ze składem, ze zmianami. No ale znowu tak nie dramatyzujmy, bo jednak były takie momenty (w I połowie), że gra była niezła, co daje jakieś malutkie promyki nadziei na przyszłość.

    Niestety kłania się fakt, że nie dokończyliśmy roboty jeśli chodzi o transfery oraz to, że trener pomimo, że ma teraz może jeszcze nie idealne ale przecież większe możliwości ciągle trzyma się tych samych nazwisk (Pielorz, Bębenek, Wołkowicz).
    No i ta taktyka „szanowania piłki” też się generalnie, póki co nie sprawdza.

    Defensywa, choć bez fajerwerków to jednak nie popełnia większych błędów. Szczególnie obawiałem się o Abramowicza, a ten zagrał całkiem poprawnie – nawet jak stracił piłkę, to ambitnie naprawiał swój błąd. Wzmocnieniem okazał się Nowak.

    Niestety dalej już jest gorzej.
    Od lat naszym problemem jest pozycja defensywnego pomocnika – z krótka przerwą gdy grał na tej pozycji Fonfara (oczywiście tylko przez kilka miesięcy, gdy mu się jeszcze chciało). Niestety Pielorz nie gwarantuje w tej strefie boiska spokoju. Gdy graliśmy tu dwójką pomocników nie było to tak widoczne, bo odpowiedzialność rozkładała się na obydwu, a poza tym jego partnerzy (Leimonas, Duda) byli jeszcze słabsi, co odciągało uwagę od słabości Łukasza.
    Tu musimy się wzmocnić, bo chyba nikt nie wyobraża sobie, że wrócimy znowu do wspomnianej gry dwójką defensywnych kosztem np. ściągnięcia Sobkowa.
    Nie wiem natomiast co widzi Brzęczek w Bębenku, że ciągle na niego stawia? Ten piłkarz od kilku miesięcy jest totalnie bez formy. No i chyba można tu wstawić któregoś z nowo sprowadzonych zawodników albo chociażby Sawickiego? A może spróbować jeszcze innego rozwiązania, o czym za chwilę.
    Po drugiej stronie, tak jak to fajnie napisał Shellu, Mandrysz odbił się od I-ligowej rzeczywistości ale tu czas pracuje na jego korzyść. Poza tym na tą pozycje mamy przecież Prokicia, którego tam powinien wprowadzić trener, a nie robić jakieś dziwne eksperymenty z jego grą na prawej pomocy, na której totalnie się nie sprawdził!
    W środku pola też nie powinno być źle. Foszmańczyk może jeszcze trochę dochodzi do siebie po kontuzji, może jeszcze musi trochę się „dotrzeć” ale ma doskonały przegląd pola. Rzucił kilka takich piłek, że palce lizać. Uważam, że z czasem będzie królował w środku pola – byle tylko miał z kim pograć (potrzebny defensywny i ofensywny pomocnik!).

    No właśnie Goncerz… gdzie się stracił nasz kapitan? Na szpicy zero, na ofensywnej pomocy też kiepsko. Może warto wrócić do korzeni i w miejsce Bębenka spróbować go na prawym skrzydle, gdzie kiedyś świetnie sobie radził?
    Bo na pewno nie na szpicy, gdzie powinien grać Sobków. Takiego napastnika dawno nie mieliśmy. Dobre warunki, może bez rewelacji ale dość szybki, waleczny, a przede wszystkim ma „siłę w nodze” – potrafi silnie i celnie strzelić praktycznie z miejsca. Myślę, że jeśli na niego postawimy to kilka bramek nam to przyniesie. Tym bardziej, że to rozwiązałoby nam sprawę młodzieżowca w składzie.

    Reasumując – nie ma co aż tak bardzo dramatyzować, tylko trzeba solidnie wziąć się do roboty! Jeszcze wzmocnić (może wypożyczyć kogoś…nawet tylko do grudnia?) i poukładać odpowiednio drużynę, a wszystko przed nami.
    Tylko czy panowie Cygan, Motała i Brzęczek są w stanie to zrobić??????????

  19. Avatar photo

    Kibol

    2 sierpnia 2016 at 21:43

    No to jeszcze raz wam napisze 2 lata zgrania i będzie awans nic nie da non stop zmieniac zawodników albo trenera bo nigdy sie nie zgrają tylko mają być PIŁKARZE a nie KOPACZE to bedzie dobrze przykład Zagłebie Lubin spadli odbudowali sie i klepią wszystkich jak chcą

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga