Dołącz do nas

Siatkówka

GKS bez szans w spotkaniu z ZAKSĄ

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Komplet biletów sprzedanych na mecz GKS-u przerabialiśmy całkiem niedawno na derbach piłkarskich z Górnikiem Zabrze. Dziś ponownie wszystkie bilety rozeszły się już na 2,5 godziny przed rozpoczęciem meczu GieKSy. Być może ktoś się zdziwi i zapyta, ale jak to? przecież spotkanie przy Bukowej 1 było wczoraj i do kompletu sporo zabrakło. A tu komplet mieliśmy na hali w Szopienicach przy okazji spotkania siatkarskiego GKS-u z mistrzem Polski – ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. To zupełna nowość w historii GieKSy. I w tym momencie ciśnie się na usta pytanie, ilu byłoby widzów, gdyby ten mecz rozegrano w Spodku?!

 

Trener Piotr Gruszka w porównaniu do ostatniego meczu dokonał jednej zmiany w wyjściowej szóstce, w miejsce Pawła Pietraszki zagrał od początku Bartłomiej Krulicki. Natomiast trener mistrzów Polski, Ferdinando De Giorgi pewny swego, dając odpocząć swoim dwóm podstawowym siatkarzom, Łukaszowi Wiśniewskiemu (za niego wystąpił Patryk Czarnowski) oraz Rafałowi Buszkowi (jego zastąpił Kamil Semeniuk). Czy hala pełna kibiców zdeprymowała naszych siatkarzy?

W mecz dobrze weszli gracze GKS-u i pierwszy punkt w tym spotkaniu zdobył po ataku ze skrzydła Serhij Kapelus, obijając skutecznie blok. Szybko Sam Deroo odpowiada równie skutecznie. Krulicki na siatce blokuje Belga w barwach ZAKSY, potem nasz Belg, Gert Van Walle kończy mocno atakiem kontrę i troszkę niespodziewanie obejmujemy trzypunktowe prowadzenie (4:1). Następny okres to mocne ataki z obu stron i dopiero po dwóch akcjach Deroo, ZAKSA wyrównuje po 7. Dobrze pokazuje się Tomasz Kalembka na środku, a Sobański posyła asa z zagrywki, co daje nam znów prowadzenie trzema oczkami (10:7), na co troszkę zdenerwowany trener gości prosi o przerwę w grze. Reprymenda przynosi pożądany skutek, ponieważ cztery skuteczne akcje prezentują goście (10:11) i tym razem nasz trener bierze przerwę na żądanie. Niemoc GKS-u przełamuje dobrym atakiem Kapelus i mamy kilka akcji punkt za punkt do stanu 14:16. Bardzo dobry atak Sobańskiego, Van Walle skuteczny na kontrze po bloku kędzierzynian, a Dawid Konarski posyła piłkę w aut (17:16) i znów wychodzimy na prowadzenie. Goście biorą challenge, ale sędziowie nie zmieniają swej decyzji. ZAKSA szybko opanowuje sytuację, ale nikt nie potrafi osiągnąć większej przewagi punktowej. Bardzo dobry atak ze środka Kalembki, potem wchodzi na parkiet na podwyższenie bloku Kacper Stelmach, dostaje piłkę na kontrze i zdobywa swój pierwszy punkt PlusLigowy w barwach GieKSy (19:18). Dwie zepsute zagrywki z obu stron i kolejne dwie dobre akcje Konarskiego pozwalają gościom znów wyjść na prowadzenie (20:21). Po błędzie dotknięcia siatki przez gracza z Kędzierzyna mamy remis, a trener Gruszka przeprowadza podwójną zmianę. Karol Butryn mocno w ataku (22:22), skutecznie również Deroo, my prosimy o challenge, ale bez skutku i kolejny błąd dotknięcia siatki u gości (23:23), zapowiada się zacięta i nerwowa końcówka pierwszej partii. Tym razem Mateusz Bieniek skutecznie i pierwsza piłka setowa dla ZAKSY, ale wcześniej trener Gruszka wykorzystuje drugą przerwę na żądanie. Po niej Sobański kończy piłkę w bardzo trudnej sytuacji (24:24) na potrójnym bloku kędzierzynian. Ponownie dobrze Deroo z drugiej linii, następnie błąd na zagrywce Kamila Semeniuka i dalej remis po 25. Niestety ale również Sobański psuje serwis, co daje trzecią piłkę setową gościom. Bronimy się jeszcze za sprawą dobrego ataku Kapelusa (26:26), następnie skutecznie ze środka odpowiada Patryk Czarnowski i czwartą piłkę setową kończy skutecznym blokiem Belg Deroo (26:28), jeszcze challenge dla GKS-u i… znów bez powodzenia i pierwszy bardzo zacięty set pada łupem mistrzów Polski.

 

Drugi set GieKSa rozpoczyna bardzo źle mając problem ze skończeniem własnych akcji i już przy stanie 0:4 trener Gruszka musi brać czas. Pierwszy punkt zdobywamy po zepsutej zagrywce Bieńka, a pierwszy po swojej akcji zdobywa Kapelus (2:5). Kolejny as Sobańskiego z zagrywki zauważony dopiero po challengu, następnie kilka akcji punkt za punkt do stanu 6:10 i goście osiągają coraz większą przewagę. Trener naszego zespołu reaguje dokonując już podwójnej zmiany i wprowadza na parkiet Macieja Fijałka oraz Karola Butryna. Niemoc katowiczan przerywa atakiem Sobański (7:12), ale tylko na chwilę i ZAKSA spokojnie punktuje. Sobańskiemu udaje się zatrzymać blokiem atak Konarskiego (10:15), co nie jest łatwą sprawą, potem Rafał nie zwalnia tempa i serwuje asa (11:15) i tylko szkoda nie wykorzystanej szansy w kontrze przez Kapelusa. Niestety goście dokładają kolejne dobre akcje i przewaga robi się już spora (11:18), na co znów próbujemy zatrzymać ten niekorzystny obraz gry, wziętym czasem na żądanie. Nic to nie pomaga, ponieważ już do końca tego seta mamy akcje punkt za punkt i po błędzie podwójnego odbicia przez Marco Falaschiego (16:25) przegrywamy tę partię bardzo wyraźnie. Set praktycznie bez historii, z lepszą grą mistrzów Polski, natomiast GKS nie utrzymał swego poziomu z pierwszego seta, mając problem w każdym elemencie siatkarskim, dokładając do tego zbyt dużą ilość błędów na zagrywce.

Trzeci set zaczyna się identycznie jak poprzednia partia czyli od wyniku 0:3 i czasu dla trenera Gruszki. Pierwszy punkt dla GKS-u zdobywa w końcu Van Walle, ale następne akcje dla gości i mamy już cztery oczka straty (2:6). Skuteczny atak Sobańskiego na kontrze (5:7) daje nadzieję wszystkim kibicom zgromadzonym w hali na nawiązanie równorzędnej walki z ZAKSĄ. Po chwilowej przewadze gości (7:10), dobry atak Van Walle i skuteczny blok Krulickiego daje nam kontakt z przeciwnikiem (10:11), na co trener De Giorgi prosi o przerwę w grze. Ten manewr przynosi pożądany skutek, kędzierzynianie poprawiają swą grę i po asie Semeniuka znów odskakują na trzy punkty przewagi (13:16). Kolejne akcje nie zmieniają obrazu gry i przy stanie 16:20 trener Gruszka bierze ostatni czas, aby spróbować jeszcze zmienić coś w grze naszego zespołu. Niestety nie kończymy dwóch kolejnych akcji, a Deroo dokłada asa serwisowego (16:23) i koniec meczu wydaje się być bliski. Po zepsutej zagrywce Belga w barwach ZAKSY, w polu serwisowym pojawia się Kapelus i dzięki jego trudnych zagrywkom zdobywamy dwa kolejne punkty, następnie blok dokłada Sobański (20:24) i raczej niespodziewanie kędzierzynianie nie potrafią zamknąć tego meczu. Trener De Giorgi bierze przerwę na żądanie aby ustawić końcową akcję, co udaje się skutecznym atakiem Semeniukowi (20:25). I tym sposobem ZAKSA sięga po pewne trzy punkty, choć w trzecim secie goście dali się wciągnąć w grę błędów własnych, podając tym samym GKS-owi rękę, czego niestety nasi siatkarze nie byli wstanie wykorzystać.

 

GKS Katowice – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle  0:3 (26:28, 16:25, 20:25)

GKS: Falaschi (1), Van Walle (8), Krulicki (2), Kalembka (3), Sobański (14), Kapelus (8), Mariański (libero) oraz Stańczak (libero), Fijałek, Butryn (5), Pietraszko, Stelmach (1). Trener: Piotr Gruszka.
ZAKSA: Toniutti (3), Konarski (13), Czarnowski (6), Bieniek (10), Deroo (15), Semeniuk (10), Zatorski (libero) oraz Bociek. Trener: Ferdinando De Giorgi.  MVP:  Sam Deroo.

Przebieg meczu:
I: 5:3, 10:7, 13:15, 20:19, 24:25, 26:28.
II: 1:5, 6:10, 9:15, 12:20, 16:25.
III: 2:5, 7:10, 13:15, 16:20, 20:25.

 

GKS-ZAKSA 3

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga