Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – zaprzepaszczona szansa na zdobycie trzech punktów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z Politechniką trwał 125 minut, z czego I set 33 min. – II set 24 min. – III set 26 min. – IV set 27 min. – V set 15 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 28

Ilość zdobytych punktów – GKS 83: Van Walle 25, Kapelus 16, Błoński 14, Kalembka 10, Krulicki 8, Falaschi 5, Butryn 4, Stelmach 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 27: Błoński 7, Kapelus 5, Kalembka 5, Falaschi 4, Van Walle 4, Krulicki 1, Stelmach 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 47: Van Walle 19, Kapelus 8, Błoński 6, Kalembka 6, Falaschi 3, Krulicki 2, Butryn 2, Stelmach 1.

Ilość zagrywek – GKS 111: Kapelus 22, Van Walle 20, Krulicki 18, Kalembka 16, Falaschi 15, Błoński 15, Butryn 3, Pietraszko 2.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 18: Krulicki 4, Błoński 4, Kalembka 3, Van Walle 3, Falaschi 2, Butryn 1, Kapelus 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 5: Falaschi 1, Błoński 1, Kapelus 1, Kalembka 1, Van Walle 1.

Ilość przyjęć – GKS 86: Błoński 32, Kapelus 31, Mariański 21, Kalembka 1, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 4: Kapelus 2, Błoński 1, Kalembka 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 31%: Mariański 52%, Błoński 28%, Kapelus 23%, Kalembka 0%, Fijałek 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 21%: Mariański 43%, Błoński 16%, Kapelus 13%, Kalembka 0%, Fijałek 0%.

Ilość ataków – GKS 123: Van Walle 43, Kapelus 38, Błoński 19, Krulicki 10, Kalembka 8, Butryn 3, Falaschi 1, Sobański 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 5: Kapelus 2, Błoński 2, Van Walle 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 9: Kapelus 3, Krulicki 2, Van Walle 2, Butryn 1, Błoński 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 67: Van Walle 24, Kapelus 15, Błoński 10, Krulicki 8, Kalembka 7, Butryn 2, Falaschi 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 54%: Falaschi 100%, Kalembka 88%, Krulicki 80%, Butryn 67%, Van Walle 56%, Błoński 53%, Kapelus 39%, Sobański 0%.

Ilość bloków punktowych – GKS 11: Falaschi 3, Błoński 3, Butryn 2, Kalembka 2, Stelmach 1.

 

Nie udało się niestety przerwać passy trzech porażek z rzędu i GKS zainkasował zaledwie jeden punkt. Tym bardziej szkoda, że przeciwnik był absolutnie w naszym zasięgu, że GieKSa prowadziła w setach 2:1, pierwszego przegrywając na przewagi, że goście przyjechali bez swego najlepszego rozgrywającego, Pawła Zagumnego. Po pierwszej rundzie w PlusLidze mamy bilans 6 zwycięstw i 9 porażek, szkoda tej końcówki rundy, bo mogliśmy mieć spokojnie bilans dodatni 8 do 7 przegranych, ale na szczegółowe podsumowanie tej rundy przyjdzie czas w innym artykule. Wróćmy jeszcze na chwilę do meczu wczorajszego.

Pierwszy set bardzo wyrównany, gdzie prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie. W środkowej części (17:14) czy w samej końcówce (21:19) już wydawało się, że sytuacja jest opanowana, niestety zbyt szybko i łatwo traciliśmy wypracowane przewagi. I tak set doszedł do nerwowej i długiej końcówki, gdzie umiejętnie wybroniliśmy aż cztery piłki setowe, potem nawet udało się wyjść na prowadzenie (28:27). Ostatnie akcje były popisem dobrego znajomego z SMS-u Spała Bartosza Kwolka, który doprowadził gości do wygranej. Zawiodła nas mimo wszystko skuteczność – 35% do 47% – a punktowo przegraliśmy w tym elemencie 13:18. W asach i blokach GKS troszkę lepszy od Politechniki – łącznie 6:3. Błędy własne na remis po 9. No i przyjęcie znów słabsze – dokładne na poziomie 20% do 42%, a perfekcyjne na poziomie 20% do 17%, W naszym zespole najwięcej punktów zdobył Van Walle bo 5, ale ogólnie punktował cały zespół dość równo. Natomiast my nie potrafiliśmy zatrzymać pierwszej strzelby warszawian Michała Filipa, który zdobył aż 13 punktów (53% skuteczności).

Druga partia pod pełną kontrolą GKS-u, wynik remisowy był zaledwie tylko cztery razy, bez prowadzenia gości. Skuteczność nasza w końcu na „normalnym” poziomie – 64% do 40% – a w punktach wyszło 14:10. Asów i bloków praktycznie nie było – łącznie 2:1. W końcu też przyzwoita liczba błędów własnych bo 5:9. Przyjęcie tak dobre, że aż trudno było poznać, że GKS-u – dokładne na poziomie 55% do 43%, a perfekcyjne na poziomie 36% do 24%, Atak rozłożył się równo na trzech siatkarzy, Van Walle, Błońskiego oraz Kapelusa po 4 punkty. W Politechnice zaciął się Filip – zaledwie 3 punkty (38% skuteczności) – co od razu przełożyło się na wynik.

Trzeci set podobny do poprzedniego, kontrola GKS- od początku, goście prowadzili tylko po pierwszej akcji, a potem był tylko dwa razy remis. Skuteczność? rewelacyjna, oby tak w każdym secie – 73% do 38% – punktowo 16:11. W asach i blokach też przewaga – łącznie 5:1. Błędy własne ciut gorsza statystyka bo 6:4, ale tu skuteczność własnych akcji była decydująca, gdzie wygraliśmy aż 21:12. Przyjęcie? standard, znów gorsze, ale jakoś nie przeszkodziło to w skutecznej grze – dokładne na poziomie 27% do 45%, a perfekcyjne na poziomie 20% do 35%, Ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Belg Van Walle 7 oczek (aż 88% skuteczności), natomiast u gości przebudził się Filip notując 8 punktów, kończąc skutecznie połowę swoich ataków.

Czwarta partia wydawała się, że będzie ostatnią w meczu. Niestety, źle zaczęliśmy (2:4), potem dość szybko wyszliśmy na prowadzenie (8:6). Równie szybko tę przewagę GieKSa straciła, a następnie próbowała przez cały czas gonić wynik, ale bezskutecznie i goście w miarę kontrolując tę niewielką przewagę, dowieźli ją do samego końca. Skuteczność w ataku wyrównana, a nawet ciut lepsza – 50% do 52% – a punktowo zliczono 16:14. W asach i blokach straciliśmy te dwa oczka więcej – łącznie było 3:6. Błędów własnych było mało bo 5, ale goście mieli zaledwie 2, to daje kolejne trzy punkty do tyłu. Przyjęcie bez zmian – dokładne na poziomie 38% do 44%, a perfekcyjne na poziomie 21% do 44%, W ataku najlepiej prezentowali się Van Walle, Błoński oraz Kalembka, natomiast wśród gości Filipa wsparł mocno Kwolek i tego warszawianom zabrakło w poprzedniej partii.

Tie-break od początku bardzo wyrównany z akcjami punkt za punkt aż do stanu 7:6, to było nasze ostatnie prowadzenie w tym secie. I znów rozwalił nas Kwolek zdobywając w tym momencie trzy punkty z rzędu w tym dwa asy serwisowe. W dodatku przy drugim serwisie piłka przeszła po taśmie na naszą stronę i straciliśmy darmowy punkt na wynik 7:9. Potem próbujemy już tylko jakoś zniwelować tę stratę, m.in. nie wykorzystujemy jednej kontry, ale ewidentnie w samej końcówce zabrakło skuteczności własnych akcji i stąd też końcowa porażka. Skuteczność obie ekipy miały i tak bardzo wysoką – 80% do 85% – a w punktach 8:11. Zabrakło w GKS-ie asów i bloków, a goście mieli 2 asy. Błędy własne 2:4 czyli bardzo mało w GieKSie, ale to właśnie skutecznych własnych akcji zabrakło w samej końcówce seta. Przyjęcie znów różnica ogromna – dokładne na poziomie 27% do 70%, a perfekcyjne na poziomie 9% do 30%, Punkty dla GKS-u zdobywali tylko Van Walle i Kapelus łącznie 7 oczek i z tylko jedną pomyłką na 8 ataków! Zabrakło wsparcia środkowych bloku. W Politechnice punktowali wszyscy siatkarze, którzy byli na parkiecie.

Łącznie w całym meczu skuteczność w ataku GKS miał ciut lepszą – 54% do 48% – a w punktach 67:64. W asach serwisowych GieKSa lepsza 5:4, w blokach punktowych też 11:9. Błędy własne zliczono na poziomie 27 do 28 – GKS miał 18 zepsutych zagrywek, 5 błędów w ataku oraz 4 razy dotknięcie siatki. Przyjęcie znów słabsze od przeciwnika – dokładne na poziomie 31% do 46%, a perfekcyjne na poziomie 21% do 29%, GKS miał więcej zdobytych punktów po własnych akcjach 83:77, a razem wszystkich oczek też więcej na koncie 111:104. I mimo takich statystyk to goście z Warszawy okazali się zwycięzcami tego spotkania. Najlepszy mecz w barwach GieKSy rozegrał Belg Gert Van Walle, zdobywając 25 punktów, aczkolwiek rezerwy są jeszcze spore u niego, ponieważ na 43 ataki skończył „tylko” 24 co dało 56% skuteczności. Również Michał Błoński oraz Serhij Kapelus zdobyli sporo punktów (odpowiednio 14 oraz 16 oczek), ale również u nich skuteczność powinna być lepsza, szczególnie u Ukraińca (odpowiednio 53% oraz 39%). Środkowi zagrali solidne spotkanie, a na przyjęciu można pochwalić tylko libero Bartosza Mariańskiego – 52% dokładnego oraz 43% perfekcyjnego.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 15 meczach  (55 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 1426 minut, z czego I set 399 min. – II set 401 min. – III set 405 min. – IV set 170 min. – V set 51 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 357: zagrywka 226, atak 76, siatka + inne 55.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 375: zagrywka 239, atak 106, siatka 15, inne 15.

Ilość zdobytych punktów – GKS 859: Kapelus 187, Butryn 165, Van Walle 116, Kalembka 101, Sobański 97, Krulicki 87, Błoński 57, Falaschi 30, Pietraszko 15, Fijałek 2, Stelmach 2.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 278: Butryn 57, Kapelus 48, Kalembka 38, Krulicki 30, Van Walle 30, Sobański 29, Błoński 26, Falaschi 12, Pietraszko 5, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 581: Kapelus 139, Butryn 108, Van Walle 86, Sobański 68, Kalembka 63, Krulicki 57, Błoński 31, Falaschi 18, Pietraszko 10, Fijałek 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 305: Kapelus 90, Butryn 78, Van Walle 63, Kalembka 36, Krulicki 35, Falaschi 17, Błoński 13, Pietraszko 3, Stelmach 1, Sobański -1, Fijałek -6, Stańczak -11, Mariański -13.

Ilość zagrywek – GKS 1219: Kapelus 197, Krulicki 183, Kalembka 180, Sobański 139, Falaschi 133, Van Walle 125,  Butryn 123, Błoński 80, Pietraszko 36, Fijałek 20, Stelmach 3.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 239: Kalembka 43, Sobański 38, Butryn 34, Krulicki 32, Van Walle 21, Błoński 21, Kapelus 18, Falaschi 12, Pietraszko 11, Fijałek 8, Stelmach 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 72: Butryn 14, Sobański 11, Kalembka 10, Kapelus 9, Błoński 8, Krulicki 7, Van Walle 7, Pietraszko 3, Falaschi 3.

Ilość przyjęć – GKS 1042: Sobański 326, Kapelus 316, Mariański 167, Błoński 126, Stańczak 90, Kalembka 5, Krulicki 4, Falaschi 4, Butryn 2, Pietraszko 1, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 78: Sobański 23, Kapelus 22, Mariański 13, Stańczak 11, Błoński 5, Krulicki 2, Falaschi 1, Kalembka 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 260: Sobański 92, Kapelus 73, Mariański 34, Błoński 34, Stańczak 21, Falaschi 3, Krulicki 1, Kalembka 1, Butryn 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 182: Sobański 59, Kapelus 44, Mariański 43, Stańczak 22, Błoński 14.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 17%: Mariański 26%, Stańczak 24%, Sobański 18%, Kapelus 14%, Błoński 11%.

Ilość ataków – GKS 1452: Kapelus 389, Butryn 267, Van Walle 221, Sobański 203, Kalembka 115, Krulicki 107, Błoński 102, Falaschi 28, Pietraszko 17, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 106: Butryn 24, Kapelus 23, Kalembka 14, Van Walle 13, Sobański 12, Błoński 10, Krulicki 9, Pietraszko 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 131: Kapelus 34, Butryn 29, Sobański 25, Van Walle 19, Krulicki 9, Błoński 8, Kalembka 7.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 655: Kapelus 163, Butryn 132, Van Walle 102, Sobański 72, Kalembka 64, Krulicki 55, Błoński 43, Falaschi 14, Pietraszko 9, Stelmach 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 45%: Kalembka 56%, Pietraszko 53%, Krulicki 51%, Stelmach 50%, Falaschi 50%, Butryn 49%, Van Walle 46%, Kapelus 42%, Błoński 42%, Sobański 35%.

Ilość bloków punktowych – GKS 132: Kalembka 27, Krulicki 25, Butryn 19, Kapelus 15, Sobański 14, Falaschi 13, Van Walle 7, Błoński 6, Pietraszko 3, Fijałek 2, Stelmach 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 15: Sobański 4, Błoński 4, Kalembka 3, Krulicki 2, Falaschi 1, Van Walle 1.
MVP – GKS 6: Butryn 2, Kapelus 2, Błoński 1, Sobański 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga