Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Szkoda straconej szansy na wygranie sobotniego meczu, szkoda zamazania dobrego wrażenia pozostawionego przez siatkarzy GieKSy we wcześniejszej fazie sezonu, szkoda… szkoda…

 

katowickisport.pl – Tak niewiele zabrakło. GieKSa uznała wyższość akademików z Warszawy

(…)  W ostatnim meczu pierwszej rundy PlusLigi katowiczanie podejmowali na własnym boisku stołeczną Politechnikę. Po wyrównanej grze zespół Piotra Gruszki musiał uznać wyższość rywali zdobywając jeden punkt. O tym, że spotkanie nie będzie należało do najłatwiejszych pokazała już pierwsza partia. GieKSa dobrze rozpoczęła to spotkanie i po asie serwisowym Serhija Kapelusa oraz atakach Gerta Van Walle objęła prowadzenie 3:1. Rywale szybko jednak doszli do głosu i dzięki skutecznej grze Michała Filipa doprowadzili do wyrównania. Przez cały set trwała zacięta walka punkt za punkt, a o zwycięstwie decydowała nerwowa końcówka. Więcej piłek setowych mieli rywale, jednak długo nie potrafili ich wykorzystać. Ostatecznie dwie ostatnie akcje padły łupem Politechniki, która objęła prowadzenie. Zupełnie inaczej wyglądała druga odsłona. Dobra gra w obronie Bartosza Mariańskiego pozwoliła GieKSie wyprowadzać kontry, które kończyli Michał Błoński, Serhij Kapelus czy Gert Van Walle. Naszej drużynie szybko udało się zbudować dużą przewagę, która wraz z biegiem seta tylko ulegała powiększeniu. Katowiczanie wywierali dużą presję na rywalach zagrywką i pewnie doprowadzili do remisu. Trzecia partia przebiegała podobnie do poprzedniej. Mocna zagrywka GieKSy oraz stabilne przyjęcie sprawiało, że gospodarze mieli duża przewagę w grze na siatce. Marco Falaschi umiejętnie i sprawiedliwie dzielił piłki pomiędzy skutecznych atakujących. To pozwoliło GKS-owi na spokojne objęcie prowadzenia i zachowanie szans na trzy punkty. Zespół ze stolicy nie zamierzał jednak odpuszczać i w czwartym secie ponownie podjął walkę. W połowie seta Politechnika zdołała wyjść na trzypunktowe prowadzenie (17:14), które zdołała utrzymać do samego końca. Mimo prób i usilnych starań GKS nie zdołał odmienić losów seta i musiał szykować się na tie-break. Decydująca partia rozpoczęła się od walki punkt za punkt. Gdy dwie trudne zagrywki posłał Bartosz Kwolek rywale wyszli na prowadzenie 9:7 i nie oddali go już do końca wywożąc z Katowic zwycięstwo.  (…)

siatka.org – PL: Ekipa AZS-u PW wyrwała zwycięstwo w Katowicach

Drużyna prowadzona przez Piotra Gruszkę nie wykorzystała osłabienia Onico AZS-u Politechniki Warszawskiej, które w Katowicach wystąpiło bez kontuzjowanego Pawła Zagumnego. W pierwszym zaciętym secie akademikom udało się wygrać, ale kolejne odsłony zapisywali na swoim koncie gracze beniaminka PlusLigi. Wydawało się, że GKS pójdzie za ciosem, jednak akademicy postawili skuteczny opór, w ważnych momentach tie-breaka zachowali więcej opanowania i triumfowali w całym meczu. O tym, że spotkanie nie będzie należało do najłatwiejszych, pokazała już pierwsza partia. Drużyna gospodarzy dobrze rozpoczęła to spotkanie i po asie serwisowym Sergieja Kapelusa oraz atakach Gerta van Walle objęła prowadzenie 3:1. Rywale szybko jednak doszli do głosu i dzięki skutecznej grze Michała Filipa doprowadzili do wyrównania. Przez całego seta trwała zacięta walka punkt za punkt, a o zwycięstwie decydowała nerwowa końcówka. Więcej piłek setowych mieli rywale, jednak długo nie potrafili ich wykorzystać. Ostatecznie dwie ostatnie akcje padły łupem Politechniki, która objęła prowadzenie.  (…)

 

sportowefakty.wp.pl – GKS – AZS PW: wielka bitwa w Katowicach. Beniaminek bliski niespodzianki

Siatkarze GKS-u Katowice nie wykorzystali szansy na zdobycie kompletu punktów i mimo meczowego prowadzenia 2:1, polegli w starciu z AZS Politechniką Warszawską po tie-breaku. Gości do wygranej poprowadził Michał Filip, zdobywca statuetki MVP. (…)

Przed sobotnim meczem kibice spodziewali się zaciętego boju. Oba zespoły postanowiły więc zaspokoić apetyty fanów siatkówki. Czwarty set to ponownie długa wymiana ciosów. Do stanu 13:13 żadna z drużyn nie była w stanie wypracować większej, niż dwupunktowa, przewagi. Dopiero po asie serwisowym Bartosza Kwolka odskoczyli Inżynierowie. Trener Piotr Gruszka chwilę później poprosił o czas, chcąc wytracić z rytmu przeciwnika. To się udało, ale tylko na chwilę. Po atakach Gerta Van Walle i Sierhija Kapelusa przewaga AZS Politechniki zmalała do jednego punktu (20:19). Ostatnie słowo należało do stołecznej ekipy, która po skutecznych atakach Bartosza Kwolka i Michała Filipa doprowadziła do tie-breaka.  W decydującej odsłonie meczu nie było miejsca na błędy. Obie ekipy wyszły na plac gry maksymalnie skoncentrowane, dzięki czemu kibice przez dłuższy czas oglądali wymianę ciosów. W tym szczególnie emocjonującym momencie, sporo zimnej krwi zachował Bartosz Kwolek, którego dwa asy serwisowe dały Inżynierom nieco oddechu (7:9). Młodego przyjmującego z rytmu nie wytrąciła regulaminowa przerwa i zmiana stron. Jak się okazało, był to kluczowy moment dla całego tie-breaka, bowiem miejscowi nie zdołali się podnieść po tym ciosie. Tym bardziej, że w końcówce meczu ciężar gry z powodzeniem wziął na swoje barki Guillaume Samica, pieczętując triumf Akademików. (…)

sportowefakty.wp.pl – Piotr Gruszka wściekły po porażce. „Analizę zachowam dla siebie”

GKS Katowice przegrał 2:3 z Onico AZS Politechniką Warszawską, a trener Ślązaków nie bał się otwarcie skrytykować postawy swojej drużyny i zachowania niektórych jej zawodników. Dominacja GKS-u Katowice po trzech setach sobotniego meczu z ONICO AZS Politechniką Warszawską, nie podlegała dyskusji, ale kiedy śląski zespół był już myślami przy trzech punktach i zejściu do szatni, przyjezdni wrócili do gry i odmienili losy konfrontacji. Nic dziwnego, że trener siatkarskiej GieKSy nie potrafił opanować nerwów.

– Mnie w tym meczu interesowało tylko zwycięstwo i moi zawodnicy o tym wiedzieli. W końcu jaka presja miałaby istnieć na nas w meczu, z całym szacunkiem dla rywala, z AZS-em z Warszawy? Powiem jedno: nie będę analizował tego meczu tak wylewnie, jak zawsze, na pewno biorę odpowiedzialność za wynik i grę zespołu. Mam swoją prywatną ocenę tego, co się wydarzyło, a niektórzy zawodnicy dali mi odpowiedzi na pewne pytania nie tylko swoją grą, ale i zachowaniem oraz chęcią pracy dla zespołu. Jestem wściekły, ale nie wypieram się odpowiedzialności za przygotowanie drużyny – mówił w pomeczowej rozmowie.

Co było główną przyczyną utraty przez GKS przewagi w dalszej części spotkania i oddania pola rywalowi opierającemu swoją grę na Michale Filipie? – Strach, strach i jeszcze raz strach. Było go widać choćby w ataku czy zagrywce. Według mnie ten mecz był po prostu słaby: zdaję sobie sprawę, że są dni, kiedy może się nie układać, kiedy nie układamy sobie gry, ale jeszcze jest coś, czego w siatkarzu nie można wytrenować albo pobudzić. To się ma albo nie ma. Ten paraliż rósł z kolejną częścią meczu i jeśli chodzi o jakość siatkarską, przez nasze błędy wyglądało to słabo – szczerze ocenił Gruszka.

Młody trener plusligowej ekipy nie tłumaczył postawy swoich podopiecznych nagromadzeniem spotkań w ekstraklasie ani żadnymi innymi czynnikami. – Zmęczenie ma dużą wagę, graliśmy sporo spotkań, ale najważniejsze było to, jak reagowaliśmy w pewnych sytuacjach, podczas presji. Taki Firlej to chłopak, który kiedyś być może będzie grał w siatkówkę, ale na dziś on wystawia, a nie rozgrywa. A my nie poradziliśmy sobie z wystawiającym… Pewnych rzeczy nie przeskoczymy, ale i tak ten mecz dał mi sporo odpowiedzi – tłumaczył szkoleniowiec, sugerując między wierszami, że ma poważne zastrzeżenia do części swoich zawodników.

 

siatkowka24.com – PlusLiga: Wilki Bednaruka wyszarpały zwycięstwo GKS-owi Katowice!

Podopieczni Jakuba Bednaruka przegrywali już 2:1 w meczu z GKS-em Katowice. Jednak siatkarzom Piotra Gruszki nie udało się w pełni wykorzystać szansy, którą sami sobie stworzyli. Rewelacyjnie spisujący się w tym pojedynku Michał Filip poprowadził swoją drużynę do triumfu, zgarniając przy okazji statuetkę dla MVP spotkania. GKS Katowice, mimo iż nie był faworytem tego pojedynku, już od pierwszej akcji stawiał bardzo wysokie wymagania rywalom, dzięki czemu na boisku wywiązała się bardzo zażarta bitwa cios za cios, której przez bardzo długi czas nie udało się przerwać żadnej z drużyn. Po stronie przyjezdnych widoczna była obecność Michała Filipa, który nie miał żadnej litości dla rywali. Jednak to atak Kurlickiego i zagrywki Kapelusa, a następnie Kalembki, zapewniły trzy oczka przewagi miejscowym  (17:14). Niestety Stołeczni szybko odzyskali swój rytm i to oni po punktowym bloku na Butrynie mieli w górze pierwsza piłkę setową, którą po bardzo nerwowej walce w końcu skończył Kwolek (30:28). Już od pierwszej piłki, w secie numer dwa, trwała bardzo zacięta walka, jednak GKS podrażniony porażką w poprzedniej partii, postanowił nie czekać zbyt długo na wypracowanie przewagi, zasypując gości mocnymi atakami (8:5). Od tego mementu GKS rządził nie podzielnia. Inżynierowie nie mogli znaleźć recepty na katowicką obronę, w której szalał Mariański, a następnie na atak, w który dział bez żądnych zarzutów. Jakub Bednaruk chcąc pobudzić swoją ekipę do działania, w niewielkim odstępie czasowym poprosił o dwie przerwy, ale i to nie wyrwało gości z letargu, chwilowa niedyspozycja Filipa wyraźnie odbiła się na ich wyniku. Katowiczanie, bez względu na to do kogo została posłana piłka, coraz bardziej oddalali się od rywali wygrywając ostatecznie tę partię do 16.  (…)

azspw.com – ONICO AZS Politechnika wyszła z opresji. GKS Katowice pokonany

ONICO AZS Politechnika Warszawska w wyjazdowym meczu piętnastej kolejki PlusLigi pokonała po tie-breaku GKS Katowice. Siatkarze Jakuba Bednaruka przegrywali 1-2, ale wyszli z opresji i dopisali do swojego ligowego dorobku dwa punkty.

Statuetkę MVP otrzymał Michał Filip. Atakujący ONICO AZS Politechniki Warszawskiej zdobył aż trzydzieści dwa punkty.  (…)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga