Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – Przełamanie GKS-u po czterech porażkach z rzędu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z Łuczniczką trwał 133 minuty, z czego I set 31 min. – II set 23 min. – III set 27 min. – IV set 29 min. – V set 23 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 28

Ilość zdobytych punktów – GKS 82: Sobański 21, Butryn 16, Van Walle 13, Kalembka 9, Błoński 8, Krulicki 6, Pietraszko 5, Kapelus 2, Falaschi 1, Fijałek 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 28: Błoński 5, Van Walle 5, Krulicki 4, Butryn 4, Sobański 4, Kalembka 3, Pietraszko 2, Falaschi 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 42: Sobański 16, Van Walle 10, Kalembka 7, Butryn 6, Krulicki 5, Pietraszko 1, Fijałek 1, Kapelus -1, Stańczak -1, Błoński -2.

Ilość zagrywek – GKS 108: Sobański 19, Kalembka 17, Błoński 16, Krulicki 15, Falaschi 12, Butryn 10, Van Walle 9, Pietraszko 8, Kapelus 1, Stelmach 1.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 15: Błoński 4, Butryn 3, Pietraszko 3, Kalembka 2, Sobański 2, Falaschi 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 4: Van Walle 2, Błoński 1, Sobański 1.

Ilość przyjęć – GKS 92: Sobański 33, Błoński 26, Stańczak 23, Kapelus 6, Pietraszko 2, Krulicki 1, Kalembka 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 7: Kapelus 2, Błoński 2, Sobański 2, Stańczak 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 45%: Kalembka 100%, Stańczak 52%, Pietraszko 50%, Błoński 46%, Sobański 45%, Krulicki 0%, Kapelus 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 20%: Stańczak 30%, Sobański 21, Błoński 15%, Krulicki 0%, Kapelus 0%, Kalembka 0%, Pietraszko 0%.

Ilość ataków – GKS 137: Butryn 36, Sobański 30, Van Walle 24, Błoński 18, Kalembka 11, Krulicki 6, Kapelus 5, Pietraszko 5, Falaschi 1, Fijałek 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 5: Krulicki 1, Butryn 1, Błoński 1, Van Walle 1, Sobański 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 13: Butryn 6, Błoński 3, Van Walle 2, Kapelus 1, Pietraszko 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 67: Sobański 19, Butryn 15, Van Walle 9, Błoński 6, Kalembka 6, Krulicki 4, Pietraszko 4, Kapelus 2, Falaschi 1, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 49%: Falaschi 100%, Fijałek 100%, Pietraszko 80%, Krulicki 67%, Sobański 63%, Kalembka 55%, Butryn 42%, Kapelus 40%, Van Walle 38%, Błoński 33%.

Ilość bloków punktowych – GKS 11: Kalembka 3, Krulicki 2, Van Walle 2, Butryn 1, Błoński 1, Pietraszko 1, Sobański 1.

 

Całe szczęście, że udało się przełamać i wygrać w końcu spotkanie, choć blisko było wywrotki. Ewentualna porażka z takim przeciwnikiem, biorąc pod uwagę jego potencjał oraz pasmo ośmiu porażek, splendoru naszemu zespołowi by nie dodała. GieKSa w dużej mierze walczyła sama z sobą, co zgodnie podkreślali trenerzy oraz sami siatkarze. Zdiagnozowanie choroby to już jakiś plus, czas na znalezienie lekarstwa. A co pokazały liczby w meczu bydgoskim?

Pierwszy set bardzo zły w wykonaniu GKS-u. Po krótkotrwałym prowadzeniu 0:1 i 1:2, gospodarze systematycznie powiększali swoją przewagę, która w pewnym momencie doszła do stanu 20:14. Siatkarze Łuczniczki pogubili się troszkę w samej końcówce pozwalając na zniwelowanie swej przewagi (24:22), ale w końcu udało im się zamknąć tego seta. Skuteczność w ataku lepsza minimalnie dla bydgoszczan – 48% do 45% – a punktowo wyszło 16:13. Asy serwisowe oraz bloki punktowe prawie na równo – łącznie 4:5. Błędy własne – 4 na koncie gospodarzy oraz 5 na koncie GKS-u. Na przyjęciu o wiele lepsi miejscowi zawodnicy – dokładne na poziomie 67% do 41%, a perfekcyjne na poziomie 24% do 23%. W ataku całą naszą grę trzymali Sobański oraz Van Walle, którzy razem zdobyli 12 punktów, szczególnie trzeba wyróżnić Rafała, który miał 67% skuteczność – na 9 ataków zakończył 6.

Druga partia od początku do końca pod pełną kontrolą GieKSy. Uzyskane szybkie prowadzenie (2:7), zniechęciło gospodarzy, a gościom pozwoliło nabrać pewności siebie i swobody w grze, co skutkowało wyraźnym zwycięstwem GKS-u. Atak odwrócił się kompletnie i rozbiliśmy przeciwników w drobny pył – skuteczność na poziomie 41% do 64% – a wynikowo 11:16. Asy i bloki na tym samym poziomie – łącznie 3:4. Błędy własne 5 do 3 – nasze trzy tylko w zagrywce. Przyjęcie, można powiedzieć słabe z obu stron, aczkolwiek w porównaniu do naszych wcześniejszych spotkań to standard – dokładne na poziomie 29% do 31%, a perfekcyjne na poziomie 10% do 13%. Nasz atak, którym wygraliśmy tę partię oparł się na czterech siatkarzach – Van Walle 7, Błoński 5 oraz Krulicki i Sobański po 4 oczka.

W trzecim secie gra falowała po obu stronach siatki, gdy gospodarze szybko odskakiwali na kilka punktów przewagi, to potem znów nasi siatkarze niwelowali straty do dwóch lub jednego oczka, następnie Łuczniczka ponownie osiągała przewagę, a GieKSa znów goniła i tak… W końcu wydawało się, że nastąpiło przełamanie w tym secie gdy GKS wyszedł na prowadzenie 14:15, 15:17, 16:18 i 18:19. Wtedy nasza gra stanęła, Łuczniczka zdobyła 5 oczek z rzędu (23:19) i spokojnie już dociągnęła tego seta do zwycięskiego dla nich końca. Skuteczność dość wysoka mimo wszystko – 56% do 50%, a punktowo wyliczono 15:12. W asach i blokach tym razem nasza strata – łącznie 5:2. Błędy własne 7 do 5, a w przyjęciu gospodarze robili co chcieli – dokładne na poziomie 72% do 48%, a perfekcyjne na poziomie 11% do 24%. W ataku zabrakło u nas siatkarza, który pociągnąłby grę, a coraz słabiej prezentującego się Van Walle, zastąpił w trakcie Butryn, który na pięć ataków skończył cztery (80%).

W czwartej partii GieKSa walczyła, aby wywieźć jakieś punkty z Bydgoszczy, aby nie wracać do Katowic z pustymi rękoma. Od początku zarysowała się lekka przewaga GKS-u, co najwyżej dwu lub trzy punktowa (w całym secie był tylko jeden remis, 1:1), ale jednak przewaga, którą nasi siatkarze utrzymali do samego końca, co dobrze świadczy o zawodnikach, którzy poradzili sobie ze stresem. Skuteczność na remis – po 44% – aczkolwiek zdobyliśmy dwa oczka więcej z ataku 12:14. W asach i blokach znów lepsi bydgoszczanie – łącznie 4:3. Błędy własne – tym razem dużo z obu stron bo 8:7. Przyjęcie znów gorsze, ale czy to może jeszcze dziwić? – dokładne na poziomie 65% do 50%, a perfekcyjne na poziomie 25% do 11%. W ataku tym razem brylowali Kalembka 6 oczek, Butryn 5 oraz Sobański 4 oczka.

W tie breaku szybko osiągamy przewagę (2:5), ale dajemy szanse gospodarzom na odrodzenie i remis 9:9. Wtedy czas wzięty przez Piotra Gruszkę na tyle uspokoił sytuację, że GKS znów miał niewielką przewagę (11:13) i gdy wydawało się, że jakoś dociągniemy tego seta do wygrania, to o mały włos, a pokpilibyśmy sprawę, pozwalając Łuczniczce na wyjście na prowadzenie przy wyniku 14:13! Na szczęście Butryn obronił piłkę meczową dla gospodarzy, a w końcu kiwka Falaschiego doprowadziła do naszego jednak zwycięstwa. Piątą partię wygraliśmy zdecydowanie atakiem – skuteczność na poziomie 28% do 44% – a w punktach wyszło 7:12. Spore straty mieliśmy w asach i blokach – łącznie 4:1. Po 4 błędy własne z obu stron, a więc bez znaczenia. Przyjęcie lepsze w wykonaniu katowiczan, ale i tak w sumie gorsze od przeciwników – dokładne na poziomie 62% do 53%, a perfekcyjne na poziomie 15% do 27%. Najwięcej punktów zdobył Butryn 6, ale jego skuteczność nie była najwyższa, na 14 ataków skończył tylko 5 (36%).

Łącznie w całym spotkaniu skuteczność w ataku była na poziomie 44% do 49% – w punktach wyliczono 61:67, czyli na nasz plus. Asy serwisowe 7:4, a bloki punktowe 13:11, czyli te pięć oczek z ataku zostały tutaj stracone. Błędy własne zliczono na poziomie 28 do 24 – czyli znów cztery oczka na korzyść GieKSy. Błędy GKS-u to 15 w zagrywce, 5 w ataku, 2 dotknięcia siatki oraz 2 błędy inne. Przyjęcie jak na osiągnięcia naszych siatkarzy dobre, ale i tak gorsze od przeciwnika – dokładne na poziomie 58% do 45%, a perfekcyjne na poziomie 17% do 20%. Po własnych akcjach zdobyliśmy tylko jedno oczko więcej – 81:82, a razem wszystkich punktów było 105:110 na naszą korzyść. MVP meczu został wybrany Rafał Sobański zdobywca 21 punktów, w ataku na 30 akcji skończył 19 (63%), do tego dołożył blok punktowy oraz asa, a na przyjęciu podbił najwięcej z drużyny, bo 33 piłki, mając 45% przyjęcia dokładnego oraz 21% perfekcyjnego. Na ataku wsparli go, w pierwszej połówce meczu Gert Van Walle (13 oczek), a w drugiej Karol Butryn (16 oczek). Swoje zrobili też trzej środkowi, którzy łącznie dorzucili 20 punktów.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 16 meczach  (60 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 1559 minut, z czego I set 430 min. – II set 424 min. – III set 432 min. – IV set 199 min. – V set 74 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 385: zagrywka 240, atak 84, siatka + inne 61.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 399: zagrywka 254, atak 111, siatka 17, inne 17.

Ilość zdobytych punktów – GKS 941: Kapelus 189, Butryn 181, Van Walle 129, Sobański 118, Kalembka 110, Krulicki 93, Błoński 65, Falaschi 31, Pietraszko 20, Fijałek 3, Stelmach 2.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 306: Butryn 61, Kapelus 48, Kalembka 41, Van Walle 35, Krulicki 34, Sobański 33, Błoński 31, Falaschi 13, Pietraszko 7, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 635: Kapelus 141, Butryn 120, Van Walle 94, Sobański 85, Kalembka 69, Krulicki 59, Błoński 34, Falaschi 18, Pietraszko 13, Fijałek 2.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 347: Kapelus 89, Butryn 84, Van Walle 73, Kalembka 43, Krulicki 40, Falaschi 17, Sobański 15, Błoński 11, Pietraszko 4, Stelmach 1, Fijałek -5, Stańczak -12, Mariański -13.

Ilość zagrywek – GKS 1327: Kapelus 198, Krulicki 198, Kalembka 197, Sobański 158, Falaschi 145, Van Walle 134,  Butryn 133, Błoński 96, Pietraszko 44, Fijałek 20, Stelmach 4.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 254: Kalembka 45, Sobański 40, Butryn 37, Krulicki 32, Błoński 25, Van Walle 21, Kapelus 18, Pietraszko 14, Falaschi 13, Fijałek 8, Stelmach 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 76: Butryn 14, Sobański 12, Kalembka 10, Kapelus 9, Błoński 9, Van Walle 9, Krulicki 7, Pietraszko 3, Falaschi 3.

Ilość przyjęć – GKS 1134: Sobański 359, Kapelus 322, Mariański 167, Błoński 152, Stańczak 113, Kalembka 6, Krulicki 5, Falaschi 4, Pietraszko 3, Butryn 2, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 85: Sobański 25, Kapelus 24, Mariański 13, Stańczak 12, Błoński 7, Krulicki 2, Falaschi 1, Kalembka 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 291: Sobański 104, Kapelus 76, Błoński 42, Mariański 34, Stańczak 28, Falaschi 3, Krulicki 2, Kalembka 1, Butryn 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 200: Sobański 66, Kapelus 44, Mariański 43, Stańczak 29, Błoński 18.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 18%: Mariański 26%, Stańczak 26%, Sobański 18%, Kapelus 14%, Błoński 12%.

Ilość ataków – GKS 1589: Kapelus 394, Butryn 303, Van Walle 245, Sobański 233, Kalembka 126, Błoński 120, Krulicki 113, Falaschi 29, Pietraszko 22, Stelmach 2, Fijałek 2.
Ilość błędów w ataku – GKS 111: Butryn 25, Kapelus 23, Kalembka 14, Van Walle 14, Sobański 13, Błoński 11, Krulicki 10, Pietraszko 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 144: Kapelus 35, Butryn 35, Sobański 25, Van Walle 21, Krulicki 9, Błoński 11, Kalembka 7, Pietraszko 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 722: Kapelus 165, Butryn 147, Van Walle 111, Sobański 91, Kalembka 70, Krulicki 59, Błoński 49, Falaschi 15, Pietraszko 13, Stelmach 1, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 45%: Pietraszko 59%, Kalembka 56%, Krulicki 52%, Falaschi 52%, Stelmach 50%, Fijałek 50%, Butryn 49%, Van Walle 45%, Kapelus 42%, Błoński 41%, Sobański 39%.

Ilość bloków punktowych – GKS 143: Kalembka 30, Krulicki 27, Butryn 20, Kapelus 15, Sobański 15, Falaschi 13, Van Walle 9, Błoński 7, Pietraszko 4, Fijałek 2, Stelmach 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 17: Sobański 4, Błoński 4, Kalembka 3, Krulicki 2, Falaschi 1, Van Walle 1, Butryn 1, Pietraszko 1.
MVP – GKS 7: Butryn 2, Kapelus 2, Sobański 2, Błoński 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga