Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

I jeszcze jeden przykry obowiązek, prasówka po „znakomitym” meczu GKS-u. Wielce wymowny jest tutaj komentarz do tego spotkania naszego trenera Piotra Gruszki.

 

katowickisport.pl – Olsztynianie za mocni dla GieKSy

GKS Katowice w pierwszym tegorocznym meczu przed własną publicznością gładko przegrał z Indykpolem AZS Olsztyn. Podopieczni Piotra Gruszki nie mieli w tym spotkaniu absolutnie nic do powiedzenia. Początek meczu nie ułożył się po myśli katowiczan. Zmotywowani rywale rozpoczęli pierwszego seta od prowadzenia 10:2 i utrzymywali je przez całą partię. Trener Piotr Gruszka zdecydował się na kilka zmian, jednak przewaga olsztynian była na tyle duża, że nie udało się jej zniwelować. W drugiej partii drużyna Indykpolu AZS również rozpoczęła od prowadzenia pięcioma punktami, ale w połowie seta GieKSie udało się wzmocnić zagrywkę. Po asie serwisowym Gerta Van Walle było już tylko 13:14 dla gości. W końcówce decydujące okazało się jednak doświadczenie rywali, którzy ponownie zbudowali przewagę i objęli prowadzenie 2:0. Kibice zgromadzeni w szopienickiej hali liczyli, że losy meczu odwrócą się po 10-minutowej przerwie. Niestety, niezwykle skutecznie grający rywale ponownie zbudowali wysoką przewagę, którą utrzymali do końca i wywieźli z Katowic trzy punkty.  (…)

siatka.org – PlusLiga: Beniaminek bezradny w starciu z AZS-em Olsztyn

Spotkanie 17. kolejki PlusLigi w Katowicach nie miało większej historii. W starciu z akademikami z Olsztyna podopieczni Piotra Gruszki nie pokazali się z najlepszej strony. Siatkarze beniaminka nie tylko nie ugrali nawet seta, w żadnej z rozgrywanych partii nie byli realnym zagrożeniem dla przeciwnika. Przewagę przyjezdnych najlepiej potwierdzają rezultaty poszczególnych fragmentów spotkania.  (…)

Po powrocie do gry w kolejnej odsłonie gra GKS-u wyglądała już lepiej. Choć gdy znowu w grze miejscowych zaczęły pojawiać się błędy, w dodatku szczęście sprzyjało gościom, przy ich prowadzeniu 8:5 o czas poprosił trener Gruszka. Po nim w kontrze skutecznie zagrał Śliwka, a błąd popełnił Falaschi (10:5). Tym razem jednak katowiczanie zdołali powoli odrabiać straty. Blok Kapelusa i dobre zagrywki Kalembki i Van Walle zniwelowały straty GKS-u do minimum (13:14). Nie trzeba było jednak długo czekać, by miejscowych znowu złapała niemoc w ataku i kontrę za kontrą kończyli olsztynianie. W dodatku Pietraszko uderzył w aut i było już 19:14 dla AZS-u. Choć katowicka drużyna próbowała jeszcze nawiązać walkę, to jednak swoimi atakami nie sprawiała rywalom dużych problemów, co AZS zamieniał w kontrze na kolejne punkty. Partię zakończył skuteczny blok akademików.  (…)

polsatsport.pl – PlusLiga: Indykpol AZS rozgromił GKS

W spotkaniu 17. kolejki PlusLigi siatkarze GKS Katowice przegrali z Indykpolem AZS Olsztyn 0:3. Konfrontacja, która zapowiadała się niezwykle interesująco, nie przyniosła większych emocji. Podopieczni Piotra Gruszki byli wyraźnie słabsi od rywali. Dobrze spisujący się beniaminek z Katowic podejmował w Hali Sportowej Szopienice aspirującą do czołowej czwórki PlusLigi ekipę z Olsztyna. Spotkanie zapowiadało się więc interesująco, ale pierwszy set większych emocji nie przyniósł, w dużej mierze ze względu na słabą postawę podopiecznych Piotra Gruszki. Katowiczanie rozpoczęli to spotkanie od falstartu (0:5). W kolejnych akcjach siatkarze Indykpolu AZS, wykorzystując zagubienie rywali, jeszcze powiększali dystans (2:10). Gospodarze nie mogli znaleźć sposobu na odwrócenie losów tej partii, siatkarze trenera Andrei Gardiniego kontrolowali sytuację (9:16, 10:19). Przestrzelony serwis Pawła Pietraszko ustalił wynik tej partii na 14:25.  (…)

Trzecia odsłona, podobnie jak pierwsza, miała jednostronne oblicze. Katowiczanie nie potrafili się odblokować, nawiązać walki z dobrze dysponowanymi rywalami; zdarzały im się pojedyncze dobre akcje, po których dla odmiany popełniali rażące błędy. Już w środkowej części seta goście osiągnęli taką przewagę (9:16), która zapewniła im spokojną końcówkę meczu. Skuteczny atak Włodarczyka zakończył to krótkie spotkanie. Olsztynianie zdobyli w całym meczu aż 31 punktów po błędach własnych rywali.  (…)

 

polsatsport.pl – Gruszka: Nie jestem wściekły, ja się wstydzę za taki mecz!

Tomasz Swędrowski: Spodziewałeś się chyba lepszego meczu?

Piotr Gruszka: Oczywiście, że tak. Nie jestem wściekły, bo wściekły mógłbym być, gdybyśmy walczyli i przegrali ten mecz po zaciętych końcówkach setów. Nasza postawa od początku meczu daje mi wiele pytań i muszę porozmawiać z zespołem, bo ja za taki mecz się wstydzę i nie boję się tego powiedzieć. Ja zawsze będę chodził z podniesioną głową, bo nikt oprócz mnie nie może pozwolić na to, bym był od kogoś słabszy. To staram się przekazywać zawodnikom podczas grania: tylko my sami możemy pozwolić na to, by ktoś nam pokazał, że jesteśmy słabsi. Sportowo możemy przegrać, ale nie możemy przegrać meczu w głowach.

Gdy byłeś zawodnikiem, byłeś znany z tego, że jeśli grałeś słabo, czy Twoja drużyna grała słabo, potrafiłeś to powiedzieć. Zapytam więc wprost: Marco Falaschi się obraził? Miałeś z nim rozmowę w trakcie meczu, po której on zupełnie się wyłączył.

Myślę, że nie po rozmowie. Ta zmiana była również dlatego, bo stwierdziłem, że on jest poza zespołem. Muszę z nim porozmawiać, to będzie nasza wewnętrzna sprawa, ale to jest kapitan. Nie po to jest kapitanem zespołu, nie po to jest mózgiem – jako rozgrywający, żeby zespól to widział. Ja mogę widzieć pewne rzeczy, których zespół nie dostrzega, ale jeśli zespół to widzi i oni patrzą na mnie z pytaniem: „o co chodzi?”, to już jest problem. Porozmawiamy oczywiście bardzo szybko, bo jest jakiś problem i ja się muszę dowiedzieć jaki. Czekają nas kolejne mecze i nie możemy sobie pozwolić na takie granie. GKS Katowice gra dobrze, jeśli jest kolektywem, to jest nasza siła. Jeżeli będziemy się pojedynczo wyłączać z tego kolektywu, to będziemy mieć problem z wygraniem z kimkolwiek, nie mówię już o graniu pozytywnej siatkówki.

Byłeś chwalony, Ty i Twój zespół. Siedem zwycięstw robi wrażenie, GKS jest dobrze postrzegany w tej lidze i jest drużyną z perspektywami na przyszłość. Taki jeden mecz nie może przekreślić tego, co już tu osiągnęliście…

Ja chłopakom zawsze tłumaczę, że budujemy tu nową jakość. Chcemy zbudować nową jakość jako GKS, jako Katowice, gdzie siatkówka naprawdę jest bardzo potrzebna i ludzie nas bardzo mocno wspierają. Ale tym bardziej w meczach telewizyjnych musimy potwierdzać pozytywną opinię o nas. Tu się sprzedajemy i dziwi mnie ten paraliż, bo to powinno być nasze święto.  My możemy sprzedać się tylko na boisku, bo nikt nie widzi naszej pracy na treningach. Dziwi mnie to spotkanie, bo wcześniej w Bełchatowie zagraliśmy bardzo fajne spotkanie w Pucharze Polski. Biliśmy się bardzo mocno… Ostatnie treningi również wyglądały kompletnie inaczej, niż ostatni mecz.

Kamery?

Może, ale jeśli ktoś nie jest gotowy do grania przed kamerami, to też jest bardzo ważna informacja na przyszłość. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby ktoś wystraszył się dwóch kamer i presji związanej z tym, że cała rodzina ogląda mecz. Wierzę w tych chłopaków, tylko jedna rzecz musi się wydarzyć: oni muszą mi dać odpowiedź, co się dzieje w ich głowach. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i bez tego nie pójdziemy do przodu. Jeżeli po takim meczu ktoś mi powie, że jest wszystko ok, to na pewno nie mówi prawdy. Myślę, że szacunek w grupie, który tu sobie wypracowaliśmy od początku sezonu, i szczerość, którą mamy w zespole, pozwala nam walczyć ze wszystkimi. Dziś ewidentnie coś się wydarzyło i muszę jak najszybciej znaleźć na to odpowiedź.

 

sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice – Indykpol AZS Olsztyn: demolka na Śląsku

W spotkaniu 17 kolejki PlusLigi GKS Katowice przegrał we własnej hali z Indykpolem AZS-em Olsztyn 0:3. W żadnym z setów beniaminek nie nawiązał walki z przeciwnikiem. Indykpol AZS Olsztyn potwierdził wysoką formę i odniósł dwunaste zwycięstwo w tym sezonie, dzięki czemu do czwartego w tabeli Jastrzębskiego Węgla traci już tylko punkt. Olsztynianie nie mieli żadnych problemów, by na wyjeździe pokonać GKS Katowice. Choć beniaminek PlusLigi w tym sezonie potrafił kilka razy postraszyć czołowe drużyny, to w starciu z Akademikami był bezradny. Dominacja olsztynian trwała od pierwszej akcji. Gościom wychodziło niemal wszystko, a gospodarze mieli problemy z zakończeniem ofensywnych akcji. Katowiczanie ustępowali rywalom w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Fatalne spotkanie rozegrał Marco Falaschi,  do którego trener Piotr Gruszka miał sporo uwag. W drugim secie jego miejsce na parkiecie zajął Maciej Fijałek. Katowiczanie błyskawicznie chcieliby zapomnieć o tym trwającym nieco ponad godzinę meczu. W pierwszej partii zdołali ugrać zaledwie 14 punktów, z czego dużą część po błędach rywali. Najlepszy w ich wykonaniu był drugi set, ale zdobyli w nim 20 „oczek”. Trzecia partia to już egzekucja miejscowych, którzy sprawiali wrażenie jakby czekali na ostatni punkt zdobyty przez gości. Olsztynianie tego seta wygrali do 15.  (…)

indykpolazs.pl – Pewna wygrana w Katowicach!

Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn pewnie pokonali na wyjeździe GKS Katowice 3:0. Najlepszym zawodnikiem meczu został Paweł Woicki. Dla olsztyńskich akademików to 12 wygrana w tym sezonie.  (…)

Druga odsłona niedzielnego spotkania była już bardziej wyrównana. Na ataki Włodarczyka, gospodarze odpowiadali uderzeniami Sergieja Kapelusa. Katowiczanie nie popełniali już sporej ilości błędów, a olsztynianie wciąż prezentowali wysoki poziom. Dopiero gdy w ataku zaczął się mylić Gert Van Walle, ekipa ze stolicy Warmii i Mazur dyktowała warunki na parkiecie (6:3). Dokładając do tego obrony Włodarczyka i ataki Śliwki olsztynianie w pewnym momencie mieli już sześć punktów przewagi (12:6). I tak jak w poprzedniej partii gospodarze tanio skóry nie sprzedali – po skutecznych blokach Kapelusa i asach serwisowych Van Walle, przewaga olsztynian stopniała tylko do jednego punktu (14:13). Doświadczenie i większa skuteczność na siatce siatkarzy Indykpolu AZS ponownie wzięły górę. Druga partia padła łupem gości 25:20, którzy prowadzili w całym meczu już 2:0.  (…)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga