Dołącz do nas

Siatkówka

Z kim gra GieKSa? – BBTS Bielsko-Biała

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kto chciałby sobie przypomnieć lub zapoznać się z historią klubu z Bielska, może to zrobić tutaj.

BBTS Bielsko-Biała nie był zaliczany przed sezonem nawet do grupy średniaków i niestety dla kibiców siatkówki z Bielska prognozy sprawdziły się co do joty. Zaledwie cztery zwycięstwa w 17 meczach, to nie jest powód do dumy, mało tego, bo gdyby spojrzeć chłodnym okiem na statystyki z całej ligi, to bez wątpienia BBTS jest najsłabszym klubem w całej stawce drużyn. Sezon bielszczanie rozpoczęli od niespodziewanego zwycięstwa z Czarnymi Radom 3:1 i to w dodatku na wyjeździe. Potem było już tylko gorzej, passa 10 porażek z rzędu mówi w zasadzie wszystko. Dopiero w ostatnich sześciu spotkaniach BBTS odniósł trzy wygrane i to w jakimś tam stopniu może napawać ich lekkim optymizmem. Co ciekawe również w meczu rewanżowym okazali się lepsi od Czarnych Radom, a ponadto pokonali Politechnikę oraz Espadon. Bez wątpienia gra bielszczan poprawiła się po zmianie szkoleniowca, Rastislav Chudik zastąpił pracującego od początku sezonu Miroslava Palguta. Mimo tego BBTS jest w gronie pięciu najsłabszych ekip ligowych i zapewne z tego grona wyłoni się najsłabsza drużyna, która wystąpi w barażach o utrzymanie.

Jeśli chodzi o dokonania indywidualne to kibice bielskiego zespołu najmniej pretensji mogą mieć do postawy środkowego Wojciecha Sieka, który ma swoim koncie 31 bloków punktowych co klasyfikuje go w pierwszej piętnastce specjalistów w tym elemencie gry. Również dobrą grę prezentował ukraiński rozgrywający Dmitrij Storożyłow, który jak na swą pozycję zdobył aż 51 punktów. Na pewno BBTS ma (miał?) problemy z pozycją atakującego. Dochodzącego do pełni sił po długotrwałej kontuzji Pawła Gryca, próbował zastępować Bartosz Janeczek, grał tam nawet środkowy Bartłomiej Lipiński, który wobec urazów dwóch przyjmujących wylądował w końcu na tej pozycji. To się nazywa wszechstronność. Wiele obiecywano sobie też po grze innych obcokrajowców-przyjmujących, Czechu Adamie Bartosie i Chorwacie Milosu Vemiciu, ale obaj nie mogą zaliczyć dotychczasowego okresu w lidze do udanych.

 

BILANS MECZÓW „U SIEBIE”; 7 spotkań – 7 punktów – w setach 8:17 – małe punkty 517:589 – 2 zwycięstwa i 5 porażek (jedno po tie-breaku)

BILANS MECZÓW „NA WYJEŹDZIE”; 10 spotkań – 8 punktów – w setach 11:26 – małe punkty 724:872 – 2 zwycięstwa i 8 porażek (dwa po tie-breaku)

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE BBTS-u Bielsko-Biała

Czas trwania spotkań – BBTS 1518;;
Ilość rozegranych setów – BBTS 62;  Koziura 62, Siek 61, Storożyłow 60, Czauderna 52, Bartos 50, Janeczek 46, Vemić 46, Lipiński 44, Kwasowski 43, Grzechnik 42, Gryc 41, Bieńkowski 39, Gaca 35, Modzelewski 11.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – BBTS 414;

Ilość zdobytych punktów – BBTS 827;  Janeczek 140, Siek 108, Lipiński 108, Gryc 100, Bartos 95, Vemić 68, Grzechnik 59, Storożyłow 51, Kwasowski 40, Gaca 30, Modzelewski 24, Bieńkowski 4.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – BBTS 260;  Siek 37, Lipiński 36, Janeczek 35, Bartos 29, Gryc 28, Storożyłow 22, Grzechnik 21, Vemić 19, Kwasowski 15, Gaca 9, Modzelewski 5, Bieńkowski 4.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – BBTS 567;  Janeczek 105, Gryc 72, Lipiński 72, Siek 71, Bartos 66, Vemić 49, Grzechnik 38, Storożyłow 29, Kwasowski 25, Gaca 21, Modzelewski 19.
Bilans punktów zdobytych do straconych – BBTS 220;  Siek 63, Janeczek 52, Gryc 37, Grzechnik 27, Storożyłow 27, Lipiński 27, Gaca 22, Bartos 16, Vemić 0, Modzelewski -3, Bieńkowski -3, Kwasowski -6, Koziura -39.

Ilość zagrywek – BBTS 1256;  Siek 165, Storożyłow 137, Bartos 134, Lipiński 134, Vemić 125, Grzechnik 123, Janeczek 115, Gaca 110, Gryc 91, Kwasowski 52, Bieńkowski 43, Modzelewski 27,
Ilość błędów na zagrywce – BBTS 200;  Janeczek 35, Lipiński 28, Siek 23, Grzechnik 20, Gryc 19, Storożyłow 18, Bartos 14, Vemić 12, Kwasowski 10, Modzelewski 9, Gaca 6, Bieńkowski 6.
Ilość asów serwisowych – BBTS 47;  Janeczek 6, Storożyłow 5, Siek 5, Gryc 5, Vemić 5, Lipiński 5, Bartos 4, Gaca 3, Grzechnik 3, Bieńkowski 3, Modzelewski 2, Kwasowski 1.

Ilość przyjęć – BBTS 1198;  Koziura 312, Bartos 224, Vemić 220, Lipiński 205, Kwasowski 153, Modzelewski 62, Grzechnik 6, Siek 5, Gaca 3, Storożyłow 3, Janeczek 3, Gryc 1, Bieńkowski 1.
Ilość błędów w przyjęciu – BBTS 114;  Koziura 39, Vemić 25, Bartos 21, Lipiński 13, Kwasowski 5, Modzelewski 4, Storożyłow 3, Gaca 1, Siek 1, Gryc 1, Bieńkowski 1.
Przyjęcie negatywne – BBTS 339;  Koziura 78, Lipiński 76, Bartos 75, Vemić 43, Kwasowski 42, Modzelewski 22, Grzechnik 2, Siek 1.
Przyjęcie perfekcyjne – BBTS 261;  Koziura 65, Bartos 59, Vemić 53, Kwasowski 43, Lipiński 24, Modzelewski 15, Grzechnik 1, Siek 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – BBTS 22%;  Kwasowski 28%, Bartos 26%, Modzelewski 24%, Vemić 24%, Koziura 21%, Siek 20%, Grzechnik 17%, Lipiński 12%, Gaca 0%, Storożyłow 0%, Gryc 0%, Janeczek 0%, Bieńkowski 0%.

Ilość ataków – BBTS 1597;  Janeczek 300, Bartos 232, Lipiński 209, Gryc 200, Vemić 181, Siek 138, Kwasowski 105, Grzechnik 88, Modzelewski 54, Gaca 48, Storożyłow 42.
Ilość błędów w ataku – BBTS 135;  Gryc 22, Bartos 22, Janeczek 21, Lipiński 19, Vemić 15, Kwasowski 14, Siek 9, Grzechnik 7, Modzelewski 4, Storożyłow 2.
Ilość ataków zablokowanych – BBTS 158;  Janeczek 32, Bartos 22, Gryc 21, Lipiński 21, Kwasowski 17, Vemić 16, Siek 12, Modzelewski 10, Grzechnik 5, Gaca 1, Storożyłow 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – BBTS 678;  Janeczek 128, Lipiński 95, Gryc 91, Bartos 82, Siek 72, Vemić 60, Grzechnik 43, Kwasowski 37, Storożyłow 28, Gaca 21, Modzelewski 21.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – BBTS 42%;  Storożyłow 67%, Siek 52%, Grzechnik 49%, Gryc 46%, Lipiński 45%, Gaca 44%, Janeczek 43%, Modzelewski 39%, Bartos 35%, Kwasowski 35%, Vemić 33%.

Ilość bloków punktowych – BBTS 102;  Siek 31, Storożyłow 18, Grzechnik 13, Bartos 9, Lipiński 8, Gaca 6, Janeczek 6, Gryc 4, Vemić 3, Kwasowski 2, Modzelewski 1, Bieńkowski 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – BBTS 27;  Lipiński 5, Grzechnik 4, Vemić 4, Modzelewski 3, Gryc 3, Storożyłow 2, Siek 2, Bartos 2, Bieńkowski 1, Kwasowski 1.
Ilość tie-breaków (wygrany do przegranego) – BBTS (0-3);
MVP meczów – BBTS 4;  Janeczek 2, Gryc 1, Lipiński 1.

 

Bielsko-Bialskie Towarzystwo Sportowe Spółka Akcyjna
barwy:pomarańczowo-zielone
data założenia: grudzień 1999 roku (kontynuacja tradycji Włókniarza)
adres: ul. Karbowa 26, 43-300 Bielsko-Biała
hala: HWS w Bielsku-Białej „pod Dębowcem”
ul. Karbowa 26, 43-300 Bielsko-Biała

maskotka: Kuba i Śruba
Prezes: Piotr Pluszyński
Rada nadzorcza: Kazimierz Kalisz, Jan Michna, Aleksandra Podsiadlik

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga