Jesteśmy już dwa dni po meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Ciągle tkwi w nas niesmak w związku z tym, że mecz, który należało wygrać, nie zakończył się nawet remisem. Trudno więc rozpatrywać to spotkanie w kategoriach pozytywnych.
Plusy:
+ Znów pokazali potencjał – pierwsza połowa, poza skutecznością, była tym, co chcemy oglądać. Dobra gram ciekawe, efektowne akcje, gra z pierwszej piłki i prostopadłe podania, sporo sytuacji. Do tego Zagłębie nie istniało na boisku. Prawie ideał. Utrzymując taką grę przez cały mecz – wygrywa się, a przez całą rundę – awansuje.
Minusy:
– Frajerstwo – nie wygrać tego meczu można określić tylko tym słowem…
– Przestali grać po przerwie – powtórka z poprzednich meczów, czyli po zmianie stron nie zostało nawet 10% jakości sprzed przerwy.
– Brak skuteczności – nawet jeśli druga połowa była beznadziejna, to przed przerwą powinno być już 3:0. Sytuacje Prokića, Lebedyńskiego, Jóźwiaka czy Foszmańczyka będą im się śnić po nocach.
– Jeden atak rywali i gol – nasza obrona bezrobotna, gdy musi coś podziałać popełnia karygodne błędy i wystarczy jeden strzał rywali, abyśmy stracili bramkę.
– Zmiany – trener Brzęczek przekombinował. Wprowadził bezproduktywnego Gonza, zdjął Prokića i Lebedyńskiego. Roszady te nic nie dały.
– Morale – miało być 6 punktów przewagi nad Zagłębiem, lider i prosta droga do ekstraklasy, jest wyrównany bilans, Zagłębie nad nami, my na trzecim miejscu, a ekstraklasa staje pod dużym znakiem zapytania.
Marcin
19 marca 2017 at 15:55
jeszcze jeden szpil przejebią i cza bydzie chłopom wpierdolić po szpilu
Kibol
19 marca 2017 at 19:54
Marcin nie wpierdol ale jaja u….y bo wiesz co wart facet bez ale nie wiem czy już nie jest za pużno coś urzynac ?
psz
20 marca 2017 at 09:02
Wk…nie po zagłębiu cały czas trzyma!