Dołącz do nas

Siatkówka

ONICO AZS Politechnika Warszawska vs GKS Katowice 3:1

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Mecz na Torwarze gospodarze w porównaniu do ostatniego meczu zaczęli bez zmian w składzie. Natomiast w naszym zespole na rozegraniu Maciej Fijałek zagrał za Marco Falaschiego, na ataku za Gerta Van Walle zaczął Karol Butryn, na środku siatki za Pawła Pietraszko wystąpił Bartłomiej Krulicki, na przyjęciu Michała Błońskiego zluzował Serhij Kapelus i w końcu na libero za Bartosza Mariańskiego zagrał Adrian Stańczak.
Spotkanie to było oficjalnym pożegnaniem Pawła Zagumnego z siatkarską karierą, który od nowego sezonu będzie dyrektorem sportowym w Politechnice oraz odchodzącego po siedmiu latach trenera Jakuba Bednaruka, który z kolei będzie pracował w Łuczniczce Bydgoszcz (jeśli się utrzymają w PlusLidze).

 

Pierwszy punkt w meczu zdobył Sobański kończąc skutecznie kontratak, a wyrównał Samica przebijając się przez nasz blok. W następnej akcji pomylił się Łapszyński posyłając piłkę w aut, punkt za darmo dał Krulicki psując zagrywkę. Dwa udane ataki Kapelusa, przedzielone akcją Łapszyńskiego dały prowadzenie GKS-owi 3:4. Potem nastąpił słaby fragment gry w wykonaniu naszego zespołu, aż trzy zepsuty serwisy plus problemy w ataku i po bloku Samiki na Butrynie zrobiło się już 9:6 dla gospodarzy i Piotr Gruszka już musiał reagować wziętym czasem. Po przerwie skutecznie zaatakował Butryn, Sobański posłał asa serwisowego, a Zagumnemu sędziowie odgwizdali błąd rozegrania i szybko doprowadziliśmy do remisu po 9. Krótko cieszyliśmy się z remisu, ponieważ dwie kolejne akcje w wykonaniu Kowalczyka i Samiki dały znów przewagę Inżynierom (11:9). Błąd rozegrania w wykonaniu Fijałka dołożył kolejne oczko więcej na korzyść Politechniki (14:11), a po następnych dwóch atakach ze skrzydła Łapszyńskiego, strata GieKSy była już tak duża (16:12), że nasz trener musiał tak wcześnie wykorzystać drugą przerwę na żądanie. Słabszy okres gry naszej drużyny trwał dalej i po dwóch akcjach Filipa, przedzielonych dobrym atakiem Krulickiego, gospodarze prowadzili już 19:14. Skuteczny atak Butryna dał wynik 21:17, ale wciąż nierówna gra trwała w najlepsze. Długa wymiana zakończona atakiem Samiki, następnie Wrona zablokował atak Butryna i nieudana kiwka Fijałka (24:17) i już mieliśmy pierwszą piłkę setową dla warszawiaków. Tę wybronił Kalembka obijając blok gospodarzy, a przy drugiej Wrona zapunktował ze środka (25:18).

Drugą partię zaczynamy bardzo źle, bo od bloku Samiki na Butrynie, asa serwisowego Kowalczyka i ataku Samiki po naszym bloku (3:0). Pierwsze oczko dla GKS sprezentował Kowalczyk psując zagrywkę, a potem znów francuski przyjmujący Inżynierów dał się nam we znaki atakując po prostej (4:1). W końcu pierwszy punkt po własnej akcji zdobyliśmy po kiwce Butryna (4:2), ale nie uchroniło to Karola przed zmianą i wprowadzeniem na parkiet Gerta Van Walle. Po kilku akcjach „punkt za punkt” m.in. w wykonaniu Kalembki, Krulickiego oraz Sobańskiego, znów trafił się nam przestój i Łapszyński po bloku w aut, a potem Kowalczyk zablokował atak Kapelusa (10:5) i znów tak szybko nasz trener musiał reagować wziętym czasem. Nic to nie pomogło, bo Kowalczyk skończył z przechodzącej piłki, a Łapszyński posłał asa (12:5), co dało już bardzo dużą stratę do Inżynierów. Wreszcie skuteczna akcja własna w wykonaniu Van Walle i zmiana rozgrywającego w GKS-ie, na parkiet wszedł Falaschi. Wciąż dobre ataki (Kapelusa i Kalembki) przeplatamy błędami własnymi i po skutecznej kontrze w wykonaniu Filipa (17:9), trener Piotr Gruszka musiał wykorzystać drugą przerwę na żądanie. Po niej skutecznie zaatakował Van Walle i Sobański wreszcie zablokował atak Samiki (17:11). Znów pokazał się Kowalczyk udaną akcją na środku oraz blokiem na Van Walle (20:11) i straty GieKSy urosły do sporych rozmiarów. Dwa z rzędu udane bloki Krulickiego na Łapszyńskim i Kowalczyku oraz udana kontra w wykonaniu Sobańskiego (20:15) to już było tylko pudrowanie wyniku. Ponownie dał o sobie znać Kowalczyk udanie atakując ze środka oraz zatrzymując akcję Van Walle (22:15). Następnie Łapszyński zepsuł zagrywkę i Samica dołożył kolejne oczko, a Kowalczyk asem serwisowym (24:16) doprowadził do pierwszej piłki setowej. Tę wybronił skutecznym atakiem po prostej w blok rywali Van Walle, ale już w drugiej Belg nie wykorzystał kontry posyłając piłkę w aut (25:17).

 

Trzeci set zaczął się od mocnego ataku Filipa, udanej kontry w wykonaniu Samiki oraz zepsutej zagrywki Kowalczyka (2:1). Dwa skuteczne ataki Filipa (4:1) i znów początek podobny do tego z drugiego seta. Pierwszy punkt po własnej akcji zdobył dla GKS-u Sobański atakiem po bloku rywali, a chwilę potem Butryn skończył kontrę atakiem po prostej (4:3). Karol dołożył kolejny skuteczny atak po bloku w aut, po czym zepsuł serwis (6:4). Wreszcie troszkę dłuższy fragment dobrej gry w wykonaniu naszych siatkarzy dał odwrócenie wyniku na naszą korzyść. Sobański uderzył po prostej, Krulicki wykorzystał kontrę atakiem ze środka, Sobański posłał asa, a Krulicki zablokował atak Filipa (6:8). Gospodarzy szybko jednak wyrównali za sprawą akcji Łapszyńskiego oraz Kowalczyka i wyszli na prowadzenie po bloku środkowego warszawian na Butrynie (10:9), co zmusiło trenera naszego zespołu na ponowną zmianę atakującego. Udany atak Kapelusa po rękach rywali oraz dwa z rzędu skuteczne bloki Sobańskiego na Filipie oraz Samice dały ponowne prowadzenie naszemu zespołowi (11:13) i czas dla ekipy gospodarzy. Mocny atak Sobańskiego po skosie oraz as serwisowy Pietraszki (12:16) dały nam powiększenie tej przewagi. Bardzo dobry okres gry w wykonaniu GieKSiarzy i po bloku Van Walle na Wronie oraz udanej kiwce Sobańskiego (12:19) mieliśmy już siedem oczek więcej, a trener Politechniki dokonał w tym momencie aż trzech zmian w swoim zespole! Następny zablokowany atak Kwolka przez Krulickiego i już było 13:21. Dobry atak po prostej Van Walle i as serwisowy Sobańskiego dały bliski koniec seta (16:23). Potem skutecznie zaatakował ze środka Kowalczyk, po czym Kapelus zatrzymał Filipa, a Falaschi zablokował Kwolka i wreszcie odbijamy się od dna w tym meczu (17:25).

Czwartą partię rozpoczynamy od bloku Samiki na Van Walle oraz autowego ataku Kapelusa (2:0). Pierwszy punkt dla nas zdobył Van Walle atakując po bloku w aut, a po nim Świrydowicz dobrze zagrał na środku, potem Kapelus mocno po skosie (3:2). Łapszyński popisał się udanym atakiem z drugiej linii, po czym Van Walle trafił piłką w aut, swoje dołożył Samica wykorzystując kontrę (6:2) i znów uciekł nam początek seta. Udane akcje Pietraszki, Van Walle i Kapelusa, przeplatane udanymi atakami gospodarzy lub błędami w zagrywce naszych zawodników w tym fragmencie seta dały tylko utrzymanie wyniku (11:7). Dalej wciąż trwała wymiana ciosów i na skuteczne ataki dwukrotnie Van Walle oraz Sobańskiego odpowiedzieli tym samym Świrydowicz i po dwa razy Filip oraz Samica (16:12). Ponownie belgijski atakujący poradził sobie na skrzydle, a po nim Pietraszko skończył z przechodzącej piłki (17:14) i trener gospodarzy wziął przerwę na żądanie. Po niej Falaschi zepsuł zagrywkę, a Świrydowicz zablokował atak Pietraszki, następnie Samica popełnił błąd przy siatce (19:15). Dobra kiwka Van Walle, ale potem zepsuty serwis przez Kapelusa i blok Świrydowicza na Sobańskim (21:16) zmusiły trenera Piotra Gruszkę do wykorzystania przerwy w grze. Dwa skuteczne bloki z rzędu Van Walle na Łapszyńskim, a potem znów popsuty serwis, tym razem przez Pietraszko (22:18), w ten sposób ciężko myśleć o odrabianiu strat punktowych. Dobre ataki Filipa oraz Łapszyńskiego (24:18) dały „szybkie” piłki meczowe dla Politechniki. Pierwszą obronił Van Walle dobrym atakiem ze skrzydła, a drugą podarował Butryn zepsutą zagrywką (25:19).

 

W ten oto sposób po raz trzeci w tym sezonie przegrywamy z Inżynierami i trzeba szybko się pozbierać przed jutrzejszym rewanżem, aby godnie pożegnać się z własnymi kibicami. By skutecznie powalczyć o 9 lokatę na koniec tego sezonu, GKS musi wygrać z Politechniką w Spodku 3:0 lub 3:1 i dodatkowego tzw. złotego seta.

 

ONICO AZS Politechnika Warszawska – GKS Katowice  3:1 (25:18, 25:17, 17:25, 25:19)

Politechnika: Zagumny, Filip (11), Kowalczyk (13), Wrona (5), Samica (18), Łapszyński (10), Olenderek (libero) oraz Firlej, Świrydowicz (6), Kwolek. Trener: Jakub Bednaruk.  MVP: Paweł Zagumny.
GKS: Fijałek, Butryn (6), Krulicki (8), Kalembka (3), Kapelus (10), Sobański (14), Stańczak (libero) oraz Falaschi (1), Van Walle (14), Pietraszko (5), Stelmach, Mariański (libero). Trener: Piotr Gruszka.

 

Przebieg meczu:
I:  4:5, 10:9, 15:12, 20:16, 25:18.
II:  5:2, 10:5, 15:8, 20:11, 25:17.
III:  5:3, 10:9, 12:15, 13:20, 17:25.
IV:  5:2, 10:6, 15:11, 20:16, 25:19.

 

Politechnika-GKS 2

 

Politechnika-GKS 3

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga