Dołącz do nas

Siatkówka

Roszady kadrowe w PlusLidze na sezon 2017/18 [część 2]

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Rozpoczęcie nowych rozgrywek w siatkarskiej ekstraklasie tuż, tuż… więc pora przyjrzeć się zmianom w kadrach poszczególnych drużyn. Dzisiaj przedstawiamy pozostałą siódemkę zespołów w lidze.

 

ONICO Warszawa

AZS Politechnika Warszawska zmieniła szyld na ONICO Warszawa zostawiając w nazwie sponsora klubu oraz wprowadzając nazwę „Warszawa” aby drużynę bardziej kojarzono ze stolicą Polski. Kadra klubu zmieniła się mocno na korzyść sprowadzając utalentowanych Francuza Brizarda i Kanadyjczyka Vernon-Evansa oraz doświadczonego Macedończyka Gjorgiewa, to jeśli chodzi o obcokrajowców. Z Polaków zagrają w Warszawie jeden z najlepiej punktujących w lidze przyjmujący Włodarczyk, libero Wojtaszek mający za sobą grę w reprezentacji Polski, a także doświadczeni środkowi Nowakowski I Warda. Z odejść zaskoczeniem była strata utalentowanego Filipa na rzecz Czarnych, którzy mają (przynajmniej na papierze) słabszy skład od warszawian.

Przyszli: Antoine Brizard (Spacer’s Toulouse VB – Francja), Nikola Gjorgiew (Toray Arrows – Japonia), Sharon Vernon-Evans (Mississauga Pakmen – Kanada), Jan Nowakowski (Łuczniczka), Sebastian Warda (Warta Zawiercie), Wojciech Włodarczyk (AZS Olsztyn), Damian Wojtaszek (Resovia).

Odeszli: Paweł Zagumny i Paweł Mikołajczak (koniec kariery), Michał Filip (Czarni Radom), Przemysław Smoliński (Cuprum), Waldemar Świrydowicz (szuka klubu), Paweł Halaba (VK Jihostroj České Budějovice – Czechy), Łukasz Łapszyński (Dafi Społem Kielce), Maciej Olenderek (Trefl Gdańsk).

MKS Będzin

W Będzinie zadowoleni z 11 lokaty w zeszłym sezonie dokonali tylko kosmetycznych zmian. Na pewno szkoda odejścia Rejno, którego może zastąpić Grzechnik. Dwóch obcokrajowców, którzy nie do końca sprawdzili się w polskiej lidze, zmienił utalentowany Słoweniec Koek. Reprezentant kraju po raz pierwszy zagra poza swoją ojczyzną. Czy taki skład zagwarantuje spokojne utrzymanie się w PlusLidze?

Przyszli: Rafał Faryna (SKS Hajnówka), Bartłomiej Grzechnik (BBTS), Matej Koek (Triglav Kranj – Słowenia), Jakub Burnatowski, Robert Kuc, Mikołaj Grobelny (rezerwy).

Odeszli: Mateusz Piotrowski (Stal Nysa), Krzysztof Rejno (ZAKSA), Nathan Roberts (AS Cannes VB – Francja), Kyle Russell (Berlin RV – Niemcy), Paweł Stysiał (AICH/DOB Posojilnica – Austria).

Espadon Szczecin

Po sporych zawirowaniach w kadrze zespołu w trakcie poprzednich rozgrywek w Szczecinie znów nie obyło się bez rewolucji w składzie. Wymieniono obu rozgrywających, a podstawowym ma być doświadczony Fin Tervaportti. Na środku siatki zagrają dwaj równie doświadczeni gracze jak Gawryszewski z Gdańska oraz Kanadyjczyk Duff, który grał już wcześniej w PlusLidze w ekipie z Bydgoszczy. Ostatnim nabytkiem jest Amerykanin Menzel, który z niejednego siatkarskiego pieca chleb jadł. Widać wyraźnie w Szczecinie w jaki sposób zamierzają się utrzymać w lidze na kolejny sezon.

Przyszli: Tomasz Kowalski (AZS Częstochowa), Eemi Tervaportti (Stade Poitiers – Francja), Mateusz Malinowski (Cuprum), Justin Duff (Olympiakos Pireus – Grecja), Bartosz Gawryszewski (Trefl Gdańsk), Adrian Kacperkiewicz (MOS WOLA Warszawa), Jeffrey Menzel (Al-Wasl VC – ZEA), Marcin Jaskuła (SMS Spała).

Odeszli: Michal Sladecek (TSV Herrsching – Niemcy), Georgij Bratojew (Neftochimik Burgas – Bułgaria), Veljko Petković (koniec kariery), Danaił Miłuszew (Basi Grafiche Lagonegro – Włochy), Bartosz Cedzyński (BBTS), Łukasz Perłowski i Dominik Depowski (Resovia), Maciej Wołosz (szuka klubu), Ivan Borovnjak (Afyon Belediye Yüntas – Turcja), Maciej Kowalonek (UKS Mickiewicz Kluczbork), Michał Kozłowski (Trefl Gdańsk).

Dafi Społem Kielce

Nie ma już Effectora Kielce, który po stracie głównego sponsora, miał spore kłopoty ze spięciem swego budżetu na nowe rozgrywki. Wreszcie, acz ze sporym opóźnieniem znaleziono nowych darczyńców i rozpoczęto budowę nowej drużyny w Kielcach. Zmian dużo, ale jak będzie z jakością? No cóż… kibice tego zespołu będą (chyba) drżeć do końca rozgrywek nad losem swej ekipy. Stracono graczy którzy decydowali o sile tego zespołu, takich jak Komenda, Andrić czy Wohlfahrstaetter, a pozyskano solidnych acz z małych doświadczeniem PlusLigowym siatkarzy.

Przyszli: Piotr Adamski (AZS AGH Kraków), Bartosz Drewniak (rezerwy), Przemysław Stępień (Trefl Gdańsk), Maksim Morozow (Dinamo Sankt Petrsburg – Rosja), Mariusz Schamlewski (Victoria Wałbrzych), Jakub Szymański (SMS Spała), Łukasz Łapszyński (ONICO Warszawa), Grzegorz Duluk (MOS Wola Warszawa), Mateusz Czunkiewicz (Łuczniczka).

Odeszli: Marcin Komenda (GKS), Krzysztof Antosik (Krispol Września), Leo Andrić (Sir Safety Perugia – Włochy), Jędrzej Maćkowiak (Krispol Września), Peter Wohlfahrstaetter (Tourcoing Lille Métropole – Francja), Konrad Formela (Biogas Volley Näfels – Szwajcaria), Bartosz Bućko (AZS Częstochowa), Damian Sobczak (VK Ostrava – Czechy).

BBTS Bielsko-Biała

Do prawdziwego trzęsienia ziemi doszło w Bielsku, bo jak inaczej nazwać wymianę aż 10 siatkarzy! Wszystko to oczywiście z myślą o uniknięciu słabego wyniku z zeszłej kampanii, który groziłby meczami barażowymi o utrzymanie w tym roku. Pozyskanie doświadczonego reprezentanta Australii na rozegraniu oraz dwóch Rosjan to może być za mało, aby grać o coś więcej niż dół tabeli. Do tego dochodzi sprawa zgrania całej praktycznie nowej ekipy, na co czasu może zabraknąć. Zapowiada się trudny sezon w Bielsku-Białej.

Przyszli: Harrison Peacock (Hurrikaani-Loimaa – Finlandia), Jarosław Macionczyk (Warta Zawiercie), Jakub Bucki i Piotr Łukasik (KPS Siedlce), Oleg Krikun (Jugra-Samotłor Niżniewartowsk – Rosja), Bartosz Cedzyński (Espadon), Wiaczesław Tarasow (Lokomotiw Nowosybirsk – Rosja), Maciej Skowroński, Tomasz Piotrowski, Kajetan Marek (rezerwy).

Odeszli: Dmitrij Storożyłow (szuka klubu), Krzysztof Bieńkowski (ZAKSA), Paweł Gryc (Łuczniczka), Bartłomiej Lipiński (Pallavolo Azzura Alessano – Włochy), Bartłomiej Grzechnik (MKS Będzin), Kamil Kwasowski (Czarni Radom), Krzysztof Modzelewski (Lindemans Aalst – Belgia), Adam Bartos (Nice VB – Francja), Milos Vemić (OK Vojvodina Nowy Sad – Serbia), Łukasz Koziura (AZS Częstochowa).

Łuczniczka Bydgoszcz

Również w Bydgoszczy zapaliła się czerwona lampka, że tak słaby sezon już nie może się przytrafić, bo w przeciwnym razie poskutkuje to spadkiem z PlusLigi. Stąd też duże zmiany w kadrze zespołu. Za rozegranie będzie odpowiedzialny Portorykańczyk Goas, a na przyjęciu zagra doświadczony Bułgar Ananiew oraz obiecujący zawodnik, Brazylijczyk Batagim. Czy to wystarczy aby oddalić się z zagrożonej spadkiem strefy? Wszystko zweryfikuje boisko.

Przyszli: Edgardo Goas (Konya Büyükşehir Belediye – Turcja), Paweł Gryc (BBTS), Michał Szalacha i Adam Kowalski (AZS Częstochowa), Metodi Ananiew (Zamalek – Egipt), Henrique Batagim (Pamvohaikos V.C. – Grecja), Wojciech Kowalski (rezerwy).

Odeszli: Patryk Szczurek i Mateusz Siwicki (AZS Częstochowa), Marcel Gromadowski (Volejbal Kladno – Czechy), Jan Nowakowski (ONICO Warszawa), Wojciech Ferens (Trefl Gdańsk), Igor Yudin (Zenit Kazań – Rosja), Milan Katić (Skra), Mateusz Czunkiewicz (Dafi Społem Kielce).

Aluron Virtu Warta Zawiercie

W Zawierciu od razu zdawano sobie sprawę, że łatwiej było awansować do PlusLigi niż się w niej utrzymać. Dlatego bardzo poważnie zabrano się za przebudowę kadry zespołu. Pozyskano bardzo ciekawych obcokrajowców, dobrze znanych z parkietów PlusLigowych, Amerykanina Smitha i Słowaka Pataka oraz Brazylijczyka Guimaraesa i występującego na libero Japończyka Kogę. Do tego doszedł doświadczony Bociek oraz mniej grający w czołowych klubach Pająk i Marcyniak. Może z tego wyrosnąć niezła mieszanka wybuchowa. Na pewno beniaminek ligi nie będzie łatwym rywalem do pokonania.

Przyszli: Grzegorz Pająk i Grzegorz Bociek (ZAKSA), Mariusz Marcyniak (Skra), David Smith (Czarni Radom), Hugo de Leon Guimaraes (Kemas Lamipel Santa Croce – Włochy), Matej Patak (Chaumont VB – Francja), Krzysztof Andrzejewski (Ślepsk Suwałki), Taichiro Koga (Paris Volley – Francja).

Odeszli: Sebastian Warda (ONICO Warszawa), Jarosław Macionczyk (BBTS), Kamil Dębski (TS Volley Rybnik), Kamil Gutkowski i Dawid Ogórek (Lechia Tomaszów Maz.), Paweł Filipowicz (Ślepsk Suwałki), Grzegorz Wójtowicz (szuka klubu), Jakub Lewandowski (TSV Sanok), Bartosz Dzierżanowski (Energetyk Jaworzno), Adam Sobolewski (KPS Siedlce).

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga