Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Mecz z Ruchem obudowaliśmy 43 newsami!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Mecz z Ruchem Chorzów postanowiliśmy obudować na stronie GieKSa.pl w sposób szczególny. Starcie z odwiecznym rywalem na takie potraktowanie zasługiwało, w związku z tym mocno się sprężyliśmy i dzięki temu mogliście derby śledzić w olbrzymiej (nawet jak na nas) ilości newsów. Niezależnie od wyniku na boisku, dla mnie jako redaktora naczelnego naszej kibicowskiej strony, jest olbrzymi sukces całej naszej redakcji, bo wysiłek, który włożyliśmy w ten mecz był naprawdę duży. Obecne – nieco inne niż zazwyczaj – post scriptum jest 43. newsem dotyczącym meczu GKS Katowice – Ruch Chorzów. Czasem podchodzimy gdzieś pod „trzydziestkę”, choć generalnie jest to dwadzieścia kilka newsów.

Tym razem oprócz standardowych wpisów dodaliśmy dużo spraw związanych ze wspomnieniami. Oczywiście w większości jako ludzie młodzi i energiczni nie pamiętamy lat osiemdziesiątych, a pierwsze wspomnienia dotykają końcówki ubiegłego tysiąclecia. Dlatego wzięliśmy w opis ostatnie spotkania na Bukowej, te w zimowej scenerii czy z wodospadem i tym jakże niesprawiedliwym według trenera Mandrysza zwycięstwie GieKSy po golu Jacka Kowalczyka (do wypowiedzi trenera wkrótce wrócimy).

Na konferencji przedmeczowej z udziałem trenerów obu drużyn pojawił się Błażej, dzięki czemu na stronie mieliśmy relację i wywiad z kapitanem Tomaszem Midzierskim.

Oprócz wspomnień postanowiliśmy znów prowadzić długą relację LIVE – po raz trzeci w historii naszej strony. Pamiętamy pierwszy mecz rundy wiosennej w 2016 roku i 24-godzinną relację meczu z Arką Gdynia. Rok temu mecz z Górnikiem Zabrze rozpoczęliśmy już o godzinie 12.00 czyli 6 godzin przed spotkaniem. Tym razem start nastąpił o godzinie 9.30 i redaktorzy Marcin i Karol świetnie wprowadzali Was w nastrój spotkania. Powiem Wam – tak między nami – że do 13 miałem zajęcia w Krakowie i dopiero około 14 mogłem zajrzeć do internetu, a o 15 sam przejąłem LIVE. Gdy zobaczyłem, co chłopaki zrobili od tej 9.30 byłem pod mega wrażeniem, dla mnie to była świetna robota, różnorodna i niestety Karol i Marcin mam dla was złą wiadomość – zarzuciliście sobie pętle na szyję, bo teraz będę was częściej męczył o takie relacje i nie będzie zmiłuj 😉

Na samo spotkanie poprosiliśmy o dodatkowe akredytacje, dzięki czemu mieliśmy dwie fotogalerie, od Stoczka i Miśka, a relację LIVE pomagał mi prowadzić Adi. W końcu zawarliśmy oprócz zdjęć także filmiki, z dopingu, rozgrzewki, opraw i… bijatyki końcowej. Mamy też system komunikacji, który pozwala fotografom z murawy przesyłać zdjęcia do nas na górę, dzięki czemu w LIVE pojawiają się także fotki z płyty boiska.

Po meczu tradycyjnie już pojawiły się bramki i skrót, zapis konferencji, wywiad, galerie i wszelkie pomeczowe opisy. Niestety bardzo trudnym i przykrym zadaniem jest opisywać taki mecz po zakończeniu. Wolelibyśmy dać tytuł w stylu „Katowice w euforii”, niestety po raz kolejny w tym roku nie było nam to dane, był tylko płacz, zgrzytanie zębów i praca na wielkim żalu. Jeśli chodzi o czas zaraz po meczu to w relacji mogliście na bieżąco czytać, co mieli do powiedzenia trenerzy obu drużyn.

Mecz z Ruchem czas powoli zamykać, to jest już historia. Wiosną będzie okazja na rewanż na Cichej, zapewne bez kibiców GieKSy, bo znów jakiś określony debil zakaże pojawienia się tam sympatyków naszego klubu. Inna sprawa, że znając naszych zawodników, nie postarają się oni szczególnie o wygraną. Przykro to pisać, ale doświadczenie ostatnich lat, a zwłaszcza ostatniego roku pokazuje, że tzw. pion sportowy, czyli zawodnicy i trenerzy przegrywają z kretesem wszystkie kluczowe lub prestiżowe mecze. Jeśli mielibyśmy liczyć punkty z tych meczów to dzisiaj chyba gralibyśmy w A-klasie…

No tak, ale kończymy temat starcia z Niebieskimi, bo w sobotę czeka nas już kolejny mecz – znów derbowy, tym razem z GKS Tychy. Ligowe życie nie znosi próżni, więc jeszcze kilka punktów dodatkowych i bez większego entuzjazmu czekamy na to, co wydarzy się w sobotę.

1. GKS Katowice z Ruchem Chorzów zagrał po raz pierwszy od 14,5 roku. Poprzednie trzy spotkania na Bukowej zakończyły się dwoma wygranymi GKS i remisem. Poprzednie zwycięstwo Ruchu na Bukowej miało miejsce w 1999 roku, potem GKS spadł do ówczesnej drugiej ligi.

2. Atmosfera piłkarskiego święta była wyczuwalna już długo przed meczem. Gdzieś tam kręcili się w okolicy stadionu już 2 godziny przed spotkaniem, a godzinę przed na obiekcie nie było pustek tylko już dość sporo ludzi. Główna się zapełniała szybciej, ale ostatecznie przed meczem Blaszok był nabity.

3. Oj jak ten Blaszok był nabity. W całości, w komplecie, od sektora A do D. Widok fenomenalny i niewidziany na naszym stadionie od wielu, wielu lat. Atmosfera prawdziwego piłkarskiego święta.

4. Na Głównej spora część osób przez cały mecz stała, co też jest wymowne. Nie mówimy, że na tę trybunę chodzą pikniki (bo na GieKSie tak naprawdę nie ma pikników), ale mimo wszystko ta postawa przez cały mecz była godna uwagi. Szacun.

5. Emocje już czuć było na rozgrzewce, gdy pojawili się na boisku piłkarze Ruchu Chorzów. Dostali solidną porcję gwizdów, a dla odmiany zawodnicy GKS po wyjściu – sporą porcję braw.

6. Mimo wszystko zabrakło kibiców gości. Pamiętamy rozgrzewkę przed meczem z Zagłębiem Sosnowiec, gdy byli goście zza Brynicy. Wtedy już podczas właśnie tej rozgrzewki mieliśmy ją także na trybunach i kibice obu drużyn przekrzykiwali się głośno.

7. Szkoda, że starym zwyczajem gracze GKS nie wyszli z tunelu z flagami na kijach, które wręczyliby kibicom. Ale czasy się zmieniają, wtedy mieliśmy naprawdę „piłkarzy”, teraz mamy „kopaczy”, więc w sumie może i dobrze, że nie trzymali tych flag, bo tak po prawdzie, nie są tego godni.

8. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, patrząc jak Ruch sobie radzi w kontrach. Katowiczanie byli bezradni, goście na luzie strzelili dwa gole i gdyby nie Nowak w końcówce pierwszej połowy, skończyłoby się na 0:3 do przerwy…

9. Frustracja narastała, ale kibice naprawdę do końca dopingowali zespół. Nawet okrzyków typu „kurwa mać, GieKSa grać” była minimalna ilość. Zawodnicy mieli wsparcie aż do samego końca.

10. Mimo wszystko osobiście czuję, że ta energia siadła. Były oprawy, było piro, ale jakoś zabrakło takiego porządnego pierdolnięcia na koniec. Nie wiem, czy to wynikało ze zmęczenia czy z większego skupienia na oprawie, ale jak na taki mecz, ta końcówka nie była z taką energią, jak mogła być. Choć granica była cienka – gol na 2:2 spowodowałby wielką euforię i wtedy Bukowa by odleciała…

11. Ogólnie cała ta oprawa, a zwłaszcza dywan na płocie przypomniały bardzo, bardzo mocno dawny klimat i to było piękne 🙂

12. Natomiast jeśli ktoś uważa, że przez przerwę z powodu zadymienia, GKS stracił punkty w tym meczu, to niech sobie zada pytanie, co zespół zrobił przez 80 minut tego meczu, żeby wygrać czy choćby zremisować…

13. Po spotkaniu piłkarze Ruchu cieszyli się na środku boiska, ale jakiś głupi cwaniak ze sztabu szkoleniowego zaczął nadmiernie kozaczyć. Mieliśmy doskok Plizgi i Skrzecza i wywiązała się szamotanina, która jednak szybko została zażegnana.

14. Piłkarze GKS podeszli pod Blaszok i dostali niezrozumiałą w kontekście przegrania meczu sezonu z czerwoną latarnią porcję wsparcia i braw. Nie zasłużyli na to.

15. Na konferencji prasowej odlot zaliczył trener Mandrysz mówiąc o „bardzo dobrym meczu”. Naprawdę słuchając niektórych jego wypowiedzi, tak samo jak wypowiedzi jego poprzednika, zastanawiamy się czasem, czy na sali nie ma lekarza…

16. A trenera Juana Ramona Rochę tłumaczył Gucio Warzycha. Były snajper koniczynek robi to w uroczy sposób, mówiąc „mówi, że” czy „podobało się mu”. Takie typowy Gucio.

17. Fakt jest taki, że Ruch wygrał, bo był lepszy. I niech sobie wbiją to do głów piłkarze i trener. Bo inaczej ciągle będziemy tkwić w bagnie.

18. Czekamy na Tychy. Bez większych oczekiwań co do wyniku.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    Irishman

    25 października 2017 at 11:56

    ad.12
    Oczywiście, że byłoby to zakłamywanie rzeczywistości gdyby ktoś tak twierdził !!!
    Pytanie też, czy sędzia musiał aż na tyle przerwać mecz?
    Ale też faktem jest, ze to dało chorzowskim szansę na złapanie oddechu i równowagi.
    A sama oprawa FANTASTYCZNA!!!
    Może warto by si e było zastanowić, czy nie robić czegoś takiego np. tuż po gwizdku na przerwę???

    pzdr

  2. Avatar photo

    Mecza

    25 października 2017 at 13:08

    @Irishman, nie robi się opraw w przerwie meczu. To jest też robione pod publikę telewizyjną. Źle to wyszło ale wydaje mi się że nie można też planować oprawy pod kątem aktualnej sytuacji na boisku. Tak się nie da. Jest ustalona minuta i start. Jeśli trzeba by było zwracać uwagę na sytuację boiskową trzeba by było wyrzucić oprawę do kosza i nic nie robić.

  3. Avatar photo

    Irishman

    25 października 2017 at 13:54

    No może i racja! Nie ma co rozkminiać. Chorzowskim się usrało, a tak jak pisze Shellu nasze piłkarzyny miały wcześniej 80 minut, aby z nimi wygrać. Pozostał wstyd i kac, którego długo nie pozbędziemy się. A dla tych pozorantów jedyna szansa odkupienia win to wygrać w Chorzowie. Niemniej mam ogromną nadzieję, ze NIEKTÓRYM NIE BEDZIE TO JUŻ DANE!

  4. Avatar photo

    Irishman

    25 października 2017 at 14:03

    Bo osobiście w d… mam ich kolejne, nawet choćby bardzo okazałe zwycięstwa, skora dali się ośmieszyć tej jedynej drużynie. Tego się nie wybacza.
    Tym bardziej, ze z gorolami było to samo. MIARKA SIĘ PRZEBRAŁA.

  5. Avatar photo

    Jarecki

    25 października 2017 at 18:55

    Święte słowa Irish

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga