Dołącz do nas

Siatkówka

Zrewanżować się za „Spodkową” porażkę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

ŁUCZNICZKA BYDGOSZCZ – GKS KATOWICE 13 stycznia (sobota) godz. 16.00

 

{RZECZYWISTOŚĆ}

Pierwszy mecz wyjazdowy w 2018 roku GieKSa rozegra w Bydgoszczy, który będzie okazją do rewanżu za niespodziewaną przegraną GKS-u w Spodku.

Największy kryzys w krótkiej historii występów GKS-u w PlusLidze dobiegł wreszcie końca. Siedem przegranych z rzędu spotkań to niechlubny rekord ligowy, który odszedł do statystyk. Przełamanie przyszło w najlepszym możliwym momencie, czyli na samym starcie rundy rewanżowej. Oczywiście spotkanie z Czarnymi Radom nie było rozegrane w sposób idealny, bo przecież jeden z setów był rozegrany przeciętnie, by nie powiedzieć w… „starym stylu”, ale na szczęście w trzech wygranych partiach gra przypominała świetny początek bieżącego sezonu. Na pewno trener Piotr Gruszka zaskoczył większość obserwatorów ostatniego meczu, dokonując roszady na pozycji (newralgicznej w siatkówce) rozgrywającego. Doświadczony Maciej Fijałek sprostał zadaniu w trudnym położeniu jakim znalazła się nasza drużyna i nie przez przypadek nasz były kapitan (jeszcze z czasów pierwszoligowych) został uznany jako MVP tego spotkania! Nie zawiódł znów Dominik Witczak, jeden z lepszych meczów w GKS-ie rozegrał Paweł Pietraszko, przebudził się Serhij Kapelus (oby to była oznaka jego powrotu do „normalnej” dyspozycji), Gonzalo Quiroga już od dłuższego czasu utrzymuje równą i stabilną formę i tylko Emanuel Kohut zagrał słabiej, a stać go zdecydowanie na więcej. I właśnie tak będzie wyglądał wyjściowy skład GieKSy na mecz w Bydgoszczy, bo tak jak i w piłce nożnej, obowiązuje zasada, że „zwycięskiego składu” się nie zmienia.

Łuczniczka bez wątpienia należy do jednych z outsiderów PlusLigi, miejsce 14 w tabeli oraz zaledwie 3 wygrane – te liczby mówią same za siebie. I również bez wątpienia to GKS jest faworytem tej potyczki, ale… no właśnie, ale trzeba mieć na uwadze naszą porażkę z tym przeciwnikiem ze Spodka oraz wynik ostatniego meczu z Warszawy, gdzie bydgoszczanie polegli dopiero po tie-breaku. Bartosz Filipiak znów zaprezentował się tak jak w poprzednim sezonie, a na przyjęciu z dobrej strony pokazał się nowy nabytek Łuczniczki – Jewgienij Gorczaniuk. Ukrainiec zastąpił w kadrze kontuzjowanego Brazylijczyka Henrique Batagima. Rozgrywający Edgardo Goas ma w końcu wartościowego zmiennika w postaci wypożyczonego z ZAKSY, Krzysztofa Bieńkowskiego (ze względu na przebytą operację przez Piotra Sieńko) i tylko wciąż brakuje odpowiedniego zmiennika na środku siatki dla Wojciecha Jurkiewicza i Michała Szalachy, wobec ciągłej absencji Mateusza Sacharewicza. Tak więc trener naszych rywali Jakub Bednaruk ma coraz lepszą sytuację kadrową w drużynie po kilku kontuzjach, co nie zmienia faktu, że przed bydgoszczanami ciężka walka o utrzymanie miejsca w PlusLidze.

My oczywiście patrzymy z optymizmem na naszą drużynę i musimy koniecznie zrewanżować się graczom Łuczniczki za porażkę z pierwszej rundy, bo nie byłoby się czym chwalić w przypadku (odpukać w niemalowane) dwóch porażek, z tak przeciętną drużyną. Tak więc do boju GieKSo i czekamy na pozytywne wieści z Bydgoszczy.

 

Przewidywane wyjściowe szóstki:

GKS: Fijałek, Witczak, Kohut, Pietraszko, Quiroga, Kapelus, Mariański (libero).
Łuczniczka: Goas, Filipiak, Szalacha, Jurkiewicz, Ananiew, Gorczaniuk, A. Kowalski (libero).

 

{CO PISZĄ O MECZU NASI RYWALE?}

luczniczkabydgoszcz.pl – Szalacha zmiany podziałały na plus

Po dobrym meczu z ONICO Warszawa, przed siatkarzami Łuczniczki Bydgoszcz kolejne wyzwanie. W sobotę zmierzą się oni z GKS-em Katowice, który pokonali w pierwszej rundzie spotkań. Mecz z Onico Warszawa zakończył się zwycięstwem rywali, jednak siatkarzom Łuczniczki udało się zdobyć cenny punkt, a w barwach drużyny zadebiutował Jewgienij Gorchaniuk i Krzysztof Bieńkowski. – Zobaczyliśmy, że te zmiany zadziałały na plus. W szczególności Żenia (Gorchaniuk – przyp. red.) dał nam dużo stabilizacji, grał naprawdę spokojnie. Mam nadzieję, że w tym meczu także pokaże swoje wysokie umiejętności i powtórzymy wynik z pierwszej rundy. Chociaż na pewno Katowice pałają żądzą rewanżu i jesteśmy na to przygotowani – skomentował Michał Szalacha. W sobotę przed bydgoskimi siatkarzami kolejne wyzwanie. Po miesiącu przerwy powracają do własnej hali i zmierzą się z GKS-em Katowice. W pierwszej rundzie spotkań zwyciężyli bydgoszczanie, wygrywając 3:1 w katowickim Spodku. – Obie drużyny mają wyrównane szanse i chcą zapunktować, aby piąć się w górę tabeli. Myślę, że na dzisiaj my bardziej, więc może dzięki temu będziemy chcieli bardziej i jeszcze ambitniej podejdziemy do tego spotkania. Mimo, że pierwszy mecz wygraliśmy za trzy punkty, to jednak Katowice są wyżej w tabeli. (…) Zdajemy sobie też sprawę z tego, gdzie na ten moment jesteśmy i nie chcemy też cotygodniowych rozmów, że czegoś nam brakuje. Jasno sobie powiedzieliśmy – walczymy o każdy punkt, nawet w meczu, gdzie jesteśmy stawiani w przegranej pozycji. Oby tak było od początku 2018 roku, do samego końca – powiedział libero, Adam Kowalski.   (…)

 

{HALA SPORTOWA}

Mecz odbędzie się w hali „Łuczniczka” która może pomieścić ok. 6,8 tys. widzów. W poprzednim sezonie Łuczniczka na własnym parkiecie odniosła zaledwie 4 zwycięstwa przy aż 12 porażkach. W obecnej kampanii bydgoszczanie „u siebie” osiągnęli następujące wyniki: z ONICO 0:3, z MKS-em Będzin 0:3, z Dafi Społem 3:0, z ZAKSĄ 0:3, z Wartą 3:0, z Resovią 1:3, z Cuprum 0:3 i z Treflem 0:3.
GKS jak wiadomo w zeszłym sezonie grał dobrze „na wyjazdach”, bilans był remisowy, po 8 zwycięstw i porażek. A w obecnym sezonie GieKSa na inaugurację pokonała Czarnych 3:1, potem przegrała z ONICO 1:3, następnie zwyciężyła Trefla Gdańsk 3:0, potem pokonała Espadon Szczecin 3:2 i BBTS Bielsko-Biała 3:1, by wreszcie przegrać ze Skrą 0:3 i z Jastrzębskim 1:3 oraz z AZS-em Olsztyn 2:3.

{HISTORIA}

Pierwszy mecz między tymi drużynami, był równocześnie debiutem GKS-u w PlusLidze i odbył się 2 października 2016 roku w hali Szopienice i GKS wygrał ten mecz 3:1 (25:19, 14:25, 25:18, 25:19). Punkty – GKS: Butryn 18, Błoński 15, Kapelus 13, Krulicki 9, Kalembka 8, Falaschi 1, Sobański 1. Łuczniczka: Katić 13, Sacharewicz 12, Yudin 11, Gromadowski 8, Nowakowski 5, Filipiak 5, Szczurek 3, Jurkiewicz 2, Rohnka 1.
Rewanż w Bydgoszczy miał miejsce 30 grudnia 2016 roku i Łuczniczka przegrała z GieKSą 2:3 (25:22, 17:25, 25:21, 23:25, 15:17). Punkty – Łuczniczka: Yudin 19, Rohnka 14, Gromadowski 12, Jurkiewicz 11, Filipiak 11, Sacharewicz 9, Szczurek 5. GKS: Sobański 21, Butryn 16, Van Walle 13, Kalembka 9, Błoński 8, Krulicki 6, Pietraszko 5, Kapelus 2, Falaschi 1, Fijałek 1.

Trzeci mecz w tej rywalizacji bieżącego sezonu odbył się dnia 4 października 2017 roku w Spodku i został wygrany przez Łuczniczkę 1:3 (22:25, 23:25, 25:23, 27:29). Punktowali dla GKS-u: Butryn 23, Quiroga 18, Kapelus 14, Pietraszko 10, Sobański 3, Krulicki 2, Komenda 2, Kalembka 1, Fijałek 1, Kohut 1. Dla Łuczniczki: Gryc 29, Ananiew 11, Szalacha 11, Rohnka 7, Jurkiewicz 7, Batagim 3, Goas 2.

 

{STATYSTYKI W PLUSLIDZE} – {GKS – ŁUCZNICZKA}

[Bilans meczów] – 2:1
[Bilans punktów] – 5:4
[Bilans setów] – 7:6
[Bilans małych punktów] – 296:288

[Rozegrane mecze – 3] – GKS: 3- Krulicki, Stańczak, Butryn, Kapelus, Kalembka, Pietraszko, Fijałek, Stelmach, Sobański, 2- Falaschi, Błoński, Mariański, 1- Van Walle, Witczak, Komenda, Kohut, Quiroga,
Łuczniczka: 3- Rohnka, Jurkiewicz, Filipiak, 2- Katić, Yudin, Szczurek, Sieńko, Gromadowski, Bobrowski, Czunkiewicz, Sacharewicz, 1- Nowakowski, Ananiew, Goas, Gryc, Szalacha, Batagim, A. Kowalski, W. Kowalski,

[Rozegrane sety – 13] – GKS: 12- Butryn, Stańczak, 10- Krulicki, Kalembka, Pietraszko, 9- Falaschi, Błoński, Kapelus, 8- Sobański, 7- Fijałek, Stelmach, 5- Mariański, 4- Quiroga, 3- Van Walle, Komenda, 2- Witczak, Kohut,
Łuczniczka: 11- Jurkiewicz, 10- Filipiak, 9- Yudin, Szczurek, Czunkiewicz, Sacharewicz, Rohnka, 8- Gromadowski, 7- Sieńko, 5- Katić, Bobrowski, 4- Nowakowski, Ananiew, Goas, Gryc, Szalacha, A. Kowalski, 2- Batagim, 1- W. Kowalski,

[Czas trwania spotkań] – 208:133 = łącznie 341 minut
[Widzów] – 2610:1200
[Punkty zdobyte z błędów przeciwnika] – GKS 74 – Łuczniczka 77

[Ilość zdobytych punktów] – GKS 222 – Łuczniczka 211
GKS – Butryn 57, Kapelus 29, Sobański 25, Błoński 23, Kalembka 18, Quiroga 18, Krulicki 17, Pietraszko 15, Van Walle 13, Falaschi 2, Komenda 2, Fijałek 2, Kohut 1,
Łuczniczka – Yudin 30, Gryc 29, Rohnka 22, Sacharewicz 21, Gromadowski 20, Jurkiewicz 20, Filipiak 16, Katić 13, Ananiew 11, Szalacha 11, Szczurek 8, Nowakowski 5, Batagim 3, Goas 2,

[Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki] – GKS 77 – Łuczniczka 67
GKS – Butryn 19, Błoński 12, Kapelus 10, Kalembka 7, Krulicki 6, Pietraszko 6, Van Walle 5, Sobański 5, Quiroga 3, Falaschi 2, Komenda 1, Kohut 1,
Łuczniczka – Sacharewicz 14, Rohnka 9, Gryc 8, Szczurek 6, Yudin 6, Jurkiewicz 6, Gromadowski 5, Ananiew 4, Katić 3, Nowakowski 2, Filipiak 2, Szalacha 2,

[Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki] – GKS 145 – Łuczniczka 144
GKS – Butryn 38, Sobański 20, Kapelus 19, Quiroga 15, Błoński 11, Kalembka 11, Krulicki 11, Pietraszko 9, Van Walle 8, Fijałek 2, Komenda 1,
Łuczniczka – Yudin 24, Gryc 21, Gromadowski 15, Filipiak 14, Jurkiewicz 14, Rohnka 13, Katić 10, Szalacha 9, Sacharewicz 7, Ananiew 7, Nowakowski 3, Batagim 3, Szczurek 2, Goas 2,

[Bilans punktów zdobytych do straconych] – GKS 103 – Łuczniczka 109
GKS – Butryn 25, Kapelus 16, Sobański 15, Krulicki 14, Quiroga 14, Van Walle 10, Kalembka 10, Pietraszko 5, Błoński 2, Fijałek 0, Stańczak -1, Mariański -2, Witczak -2, Kohut -3,
Łuczniczka – Gryc 21, Jurkiewicz 17, Yudin 14, Gromadowski 13, Sacharewicz 12, Filipiak 10, Rohnka 10, Katić 6, Ananiew 6, Szalacha 6, Nowakowski 4, Szczurek 3, Sieńko -1, Goas -1, Batagim -2, Bobrowski -4, Czunkiewicz -5,

[Ilość zagrywek] – GKS 294 – Łuczniczka 289
GKS – Błoński 42, Butryn 37, Krulicki 37, Kalembka 30, Kapelus 28, Pietraszko 24, Falaschi 23, Sobański 23, Quiroga 15, Komenda 10, Van Walle 9, Kohut 7, Fijałek 6, Witczak 2, Stelmach 1,
Łuczniczka – Jurkiewicz 45, Szczurek 44, Yudin 28, Rohnka 27, Sacharewicz 21, Szalacha 21, Goas 16, Ananiew 14, Gromadowski 13, Nowakowski 11, Katić 11, Gryc 11, Filipiak 8, Batagim 8, Bobrowski 7, Sieńko 4,

[Ilość błędów na zagrywce] – GKS 49 – Łuczniczka 45
GKS – Butryn 9, Pietraszko 9, Błoński 8, Kalembka 4, Kapelus 4, Sobański 3, Falaschi 2, Krulicki 2, Komenda 2, Fijałek 2, Kohut 2, Quiroga 2,
Łuczniczka – Yudin 5, Szczurek 5, Szalacha 5, Bobrowski 4, Sacharewicz 4, Katić 3, Rohnka 3, Goas 3, Gryc 3, Gromadowski 2, Filipiak 2, Ananiew 2, Nowakowski 1, Jurkiewicz 1, Sieńko 1, Batagim 1,

[Ilość asów serwisowych] – GKS 15 – Łuczniczka 15
GKS – Błoński 5, Butryn 4, Krulicki 2, Van Walle 2, Sobański 1, Quiroga 1,
Łuczniczka – Szczurek 4, Nowakowski 2, Yudin 2, Sacharewicz 2, Rohnka 2, Katić 1, Gromadowski 1, Szalacha 1,

[Ilość przyjęć] – GKS 244 – Łuczniczka 245
GKS – Kapelus 74, Błoński 43, Sobański 41, Stańczak 36, Quiroga 26, Mariański 20, Pietraszko 2, Krulicki 1, Kalembka 1,
Łuczniczka – Czunkiewicz 64, Rohnka 52, Yudin 50, Ananiew 30, A. Kowalski 19, Katić 18, Bobrowski 5, Batagim 5, Sacharewicz 1, Filipiak 1,

[Ilość błędów w przyjęciu] – GKS 15 – Łuczniczka 15
GKS – Błoński 5, Sobański 4, Kapelus 3, Mariański 2, Stańczak 1,
Łuczniczka – Yudin 7, Czunkiewicz 5, Rohnka 2, Katić 1,

[Procent przyjęcia dokładnego] – GKS 49,25% – Łuczniczka 49%
GKS – Kalembka 100%, Stańczak 57%, Pietraszko 50%, Quiroga 50%, Mariański 45%, Kapelus 40,25%, Błoński 37,5%, Sobański 36,25%, Krulicki 0%,
Łuczniczka – Sacharewicz 100%, Ananiew 57%, Rohnka 53,5%, Yudin 52%, Katić 51%, Czunkiewicz 47,5%, Batagim 40%, A. Kowalski 37%, Bobrowski 20%, Filipiak 0%,

[Procent przyjęcia perfekcyjnego] – GKS 26,5% – Łuczniczka 27,75%
GKS – Stańczak 34%, Quiroga 31%, Mariański 25%, Kapelus 23,75%, Sobański 17,75%, Błoński 7,5%, Krulicki 0%, Kalembka 0%, Pietraszko 0%,
Łuczniczka – Ananiew 40%, Katić 37%, Rohnka 28%, Yudin 26%, A. Kowalski 26%, Bobrowski 20%, Batagim 20%, Czunkiewicz 15,5%, Sacharewicz 0%, Filipiak 0%,

[Ilość ataków] – GKS 358 – Łuczniczka 342
GKS – Butryn 105, Kapelus 52, Sobański 40, Błoński 37, Quiroga 31, Van Walle 24, Kalembka 23, Krulicki 18, Pietraszko 13, Kohut 4, Falaschi 3, Witczak 3, Komenda 2, Fijałek 2, Stelmach 1,
Łuczniczka – Gryc 55, Yudin 53, Rohnka 42, Gromadowski 40, Filipiak 33, Katić 29, Sacharewicz 22, Jurkiewicz 22, Ananiew 16, Szalacha 9, Batagim 9, Szczurek 4, Goas 4, Nowakowski 3, Bobrowski 1,

[Ilość błędów w ataku] – GKS 21 – Łuczniczka 14
GKS – Butryn 11, Błoński 3, Kapelus 1, Kalembka 1, Krulicki 1, Van Walle 1, Sobański 1, Witczak 1, Quiroga 1,
Łuczniczka – Rohnka 3, Yudin 3, Sacharewicz 3, Gryc 2, Katić 1, Gromadowski 1, Ananiew 1,

[Ilość ataków zablokowanych] – GKS 34 – Łuczniczka 28
GKS – Butryn 12, Błoński 5, Kapelus 5, Kalembka 3, Van Walle 2, Kohut 2, Sobański 2, Pietraszko 1, Witczak 1, Quiroga 1,
Łuczniczka – Gromadowski 4, Filipiak 4, Rohnka 4, Batagim 4, Gryc 3, Katić 2, Jurkiewicz 2, Sacharewicz 2, Ananiew 2, Yudin 1,

[Ilość zdobytych punktów w ataku] – GKS 179 – Łuczniczka 162
GKS – Butryn 49, Kapelus 27, Sobański 22, Błoński 16, Quiroga 16, Krulicki 13, Kalembka 12, Pietraszko 10, Van Walle 9, Falaschi 2, Fijałek 2, Kohut 1,
Łuczniczka – Gryc 28, Yudin 27, Gromadowski 17, Rohnka 17, Filipiak 16, Katić 11, Jurkiewicz 11, Ananiew 9, Sacharewicz 8, Szalacha 7, Nowakowski 3, Szczurek 3, Batagim 3, Goas 2,

[Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków] – GKS 50,5% – Łuczniczka 49,25%
GKS – Fijałek 100%, Pietraszko 77,5%, Falaschi 75%, Krulicki 61,75%, Quiroga 52%, Kalembka 51,25%, Kapelus 51%, Butryn 48,5%, Błoński 43%, Sobański 38,5%, Van Walle 38%, Kohut 25%, Stelmach 0%, Witczak 0%, Komenda 0%,
Łuczniczka – Nowakowski 100%, Szalacha 78%, Szczurek 75%, Ananiew 56%, Jurkiewicz 53,25%, Yudin 53%, Filipiak 51%, Gryc 51%, Goas 50%, Rohnka 50%, Gromadowski 44%, Sacharewicz 36,5%, Batagim 33%, Katić 22%, Bobrowski 0%,

[Ilość bloków punktowych] – GKS 28 – Łuczniczka 34
GKS – Kalembka 6, Pietraszko 5, Butryn 4, Kapelus 2, Krulicki 2, Błoński 2, Van Walle 2, Komenda 2, Sobański 2, Quiroga 1,
Łuczniczka – Sacharewicz 11, Jurkiewicz 9, Rohnka 3, Szalacha 3, Gromadowski 2, Ananiew 2, Katić 1, Yudin 1, Szczurek 1, Gryc 1,

[Ilość błędów własnych „innych”] – GKS 7 – Łuczniczka 15
[MVP] – GKS 2: Błoński 1, Sobański 1. Łuczniczka 1: Gryc 1.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga