Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

[FELIETON] Zmieniając trenera, wróciliśmy do gry

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po zakończeniu rundy jesiennej tego sezonu, wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Nareszcie można było zająć się czymś innym, a nie zmuszać się do oglądania poczynań naszych piłkarzy. W pierwszych tygodniach wszyscy cieszyliśmy się, że nie ma żadnych wieści z klubu. Chcieliśmy spokoju i go dostaliśmy. Jednakże wraz z upływem czasu, nieśmiało zaczęły pojawiać się obawy: dlaczego w innych drużynach coś się dzieje (transfery do i z klubu), a u nas panuje błogi spokój. Niepokój i zdenerwowanie rosły z dnia na dzień i… wreszcie dostaliśmy prawdziwą bombę. Trener Piotr Mandrysz został zwolniony z klubu.

Piotr Mandrysz jest specyficzną osobą pod względem charakteru. Każdy z nas zdawał sobie z tego sprawę i m.in. na tym opieraliśmy swoją nadzieję, jeśli chodzi o wstrząśnięcie szatnią. Miała na Bukową trafić osoba nieprzejednana, która nie pozwoli piłkarzom wejść sobie na głowę. I tak Mandrysz zaczynał w Katowicach, ale z kolejki na kolejkę zaczynał sprawiać wrażenie coraz bardziej zagubionego. Trenera Piotra Mandrysza ciężko polubić, ale nie od tego był w GieKSie. Jeśli nasz klub byłby na miejscu premiowanym awansem, to on dalej trzymałby stery w Katowicach. Niestety stało się inaczej, więc należało się po prostu rozstać. Oczywiście, to nie Piotr Mandrysz jest głównym winowajcą. Tych należy szukać wśród piłkarzy. Przypomnę tylko mój wczorajszy wpis na Twitterze: „W każdym razie piłkarzom GKS Katowice należy pogratulować. Za wyniki w 2017 roku zwolnili: dwóch trenerów, menedżera i prezesa. Dawno tak niewielu, nie dokonało tak wiele, dając od siebie tak niewiele”. Dlatego w świecie idealnym wolałbym, aby najpierw pożegnać się z piłkarzami (prawie wszystkimi), a dzień później rozstać z trenerem Mandryszem. Byłoby to symboliczne, ale według mnie ważne. W Katowicach nie ma miejsca ani dla tego trenera, ani dla większości z tych graczy. Niestety piłkarze to najbardziej chroniona grupa zawodowa w Polsce i nierealnym ze względów na przepisy i finanse jest rozstać się z większością z nich. Trzymanie trenera tylko dlatego, by nie stał się kolejną ofiarą szatni, byłoby jednak głupie.

Kompletnie nie wiem, skąd się wzięły mity, jakoby to trener Piotr Mandrysz sam odszedł. Pojawiają się jakieś wymyślone historie, że nie widział szans na awans z GieKSą i nie podobały mu się propozycje transferowe dyrektora sportowego Tadeusza Bartnika. Kompletna bzdura. Trener Piotr Mandrysz był w ogromnym szoku, że klub nie widzi z nim możliwości dalszej współpracy. Śmiem twierdzić, że w większym niż większość z nas kibiców. Nie w mniejszym szoku są piłkarze. 10 stycznia na stronie katowickiego „Sportu” ukazał się tekst Dariusz Leśnikowskiego, w którym wtrącono wypowiedź Sebastiana Nowaka. Nasz bramkarz skomentował minioną rundę i stwierdził: „No i w końcu się ogarnęliśmy…”. A tu proszę: prezes klubu i dyrektor sportowy uważają inaczej. W szatni na pewno zastanawiają się, czy to koniec rewolucji, czy może jednak niektórzy z zawodników podzielą los szkoleniowca. Marcin Janicki oraz Tadeusz Bartnik pokazali jaja, bo zaburzyli (do zburzenia daleko, ale krok dobry) sielankowy i mało wymagający mikroklimat, jaki wytworzył się na Bukowej.

Przez wiele lat popełnialiśmy błąd zaniechania. Bywały okresy, że należało coś zmienić, ale my czekaliśmy, aż się wszystko ułoży. Dawaliśmy kolejne szanse, oczekiwaliśmy przełamania i łudziliśmy się, że to się samo poskłada. Nigdy tak się jednak nie stało. Podobno w życiu żałuje się tego, czego się nie zrobiło. Jesteśmy więc w komfortowej sytuacji: w czerwcu nie będziemy żałować, że w zimę nie zwolniliśmy trenera Piotra Mandrysza. Decyzja o rozstaniu ze szkoleniowcem jest bardzo odważna, ale powinna się nam wszystkim podobać. W klubie najwyraźniej doszli do wniosku, że skoro pierwsza liga to wyścig żółwi w walce o awans, to my chcemy być tym najszybszym żółwiem. A nie siódmym z kolei, który traci 6 jednostek do najgroźniejszych rywali…

Paszulewicz na pewno nie byłby pierwszym wyborem w głosowaniu kibiców. Myślę, że kilku trenerów (np. Kaczmarek, Mroczkowski, Stokowiec) uplasowałoby się przed nim. Przypomnę jednak, że Piotr Mandrysz był zdecydowanym zwycięzcą poprzedniego trenerskiego bezkrólewia. Na szkoleniowca z Grudziądza patrzymy przez pryzmat obecnego miejsca Olimpii. Jednakże im bardziej się człowiek wczytuje w artykuły, analizuje choćby klasyfikację Pro Junior System, czy wreszcie słucha wypowiedzi na konferencji, tym mocniej utwierdza się w przekonaniu, że ma to sens. Jaki będzie efekt? Nie wiadomo, po prostu musimy się przekonać. Najważniejsze, że próbujemy, a nie oddajemy sezonu walkowerem, jak zrobił to choćby prezydent Marcin Krupa. My jako kibice musimy trenera Jacka Paszulewicza wspierać z całych sił. Można wysnuć wniosek, po jego konfrontacyjnych wypowiedziach w kierunku piłkarzy, że dostał zielone światło od dyrektora sportowego i prezesa klubu. Wiemy, niestety także z trójkolorowego doświadczenia, że szatnia potrafi się zbuntować i próbować ustawić/zwolnić trenera. Dlatego wszyscy pilnujmy tego, by te zielone światło świeciło cały czas. Panie Jacku, powodzenia!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

13 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

13 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mecza

    11 stycznia 2018 at 20:21

    Takie same ochy i achy kibiców były z Mandryszem. Teraz też jest OK ale z kibicami jest problem i z redakcją. Chcą zwycięstw od razu a tu trzeba znowu pół roku stracić i w maju będzie Paszulewicz na odstrzał. „Straciliśmy” na eksperymenty jesień mając tylko 6 pkt straty do poukładanych zespołów a teraz powtórka na wiosnę. Coś zaczniemy grać na jesień, z tym samym trenerem? Będzie nagonka bo kibice mają gdzieś długofalowe dobro, oni chcą wygrywać już. Zaakceptujecie że będziemy grali przez najbliższe 3 lata w 1 lidze, kontraktując młodych, sprzedając ich co roku, podium w każdym roku w pro-junior i w końcu awans za 3 lata? Ja jestem za bo jak się nie ma milionów trzeba sprytu i rozumu ale kibic tego nie rozumie że GKS nie jest żadnym potentatem a jednym z wielu w 1 lidze.

  2. Avatar photo

    Irishman

    11 stycznia 2018 at 21:00

    Mecza, tu jestem jednak po stronie Kosy. Oczywiście pod warunkiem, że DEKLARACJE TRENERA NIE SĄ POZOROWANĄ GADKĄ POD KIBICÓW! A to dlatego, że moim zdaniem największym problemem naszego klubu są piłkarze (nie do ruszenia), którzy od miesięcy (a niektórzy nawet od lat)jak kamień u szyi trzymają nasz klub w tej pie…nej pierwszej lidze, aż się człowiekowi robi niedobrze, gdy ma kupić znów karnet na mecze m.in. z drużynami typu Suwałki, Siedlce, Grudziądz, Niepołomice czy Bytów!

  3. Avatar photo

    artur

    11 stycznia 2018 at 21:10

    Czas to oni mieli już od dekady. To oczywiste, że oczekujemy wyników a nie farmazownów o budowaniu zespołu. Sandecja wygrywała i awansowała tak samo może być z GieKSą.

  4. Avatar photo

    Mecza

    11 stycznia 2018 at 21:42

    @Irishman, deklaracje się bardzo dobrze czyta, też bym mógł dzisiaj wystąpić i powiedzieć to co kibice chcą usłyszeć. Wina piłkarzy? Wątpię, brakuje im odpowiedniego przywódcy. Trenerowi dobrze życzę ale będę oceniał dopiero na jesień i tego wszystkim życzę.

  5. Avatar photo

    Ernst

    11 stycznia 2018 at 23:46

    „W klubie najwyraźniej doszli do wniosku, że skoro pierwsza liga to wyścig żółwi w walce o awans, to my chcemy być tym najszybszym żółwiem” Dlatego pewnie Andreja Prokić wybiera tego „powolniejszego” żółwia z Mielca. Szkoda, że w lipcu zagra w ekstraklasie a my 11 sezon w I lidze.

  6. Avatar photo

    Dziadek

    12 stycznia 2018 at 00:58

    Zgadzam się z Kosą. Lepiej coś próbować niż poddać sezon.
    Ta liga jest tak spłaszczona, że 6 pkt to niewiele. Tym bardziej, że znów znajdą się tacy, którzy będą chcieli stracić pkt. Prawie dwa miesiące przygotowań to sporo, jeśli spotka się profesjonalista z profesjonalistami. W takim czasie niejedną drużynę zbudowano, a w Gieksie po likwidacji rezerw jest z czego wybierać.
    Ten klub potrzebuje awansu. Awans podniesie morale, przyciągnie ludzi, może sponsorów, obudzi uśpionych i zmusi miasto do ruchów w sprawie stadionu.

  7. Avatar photo

    Ernst

    12 stycznia 2018 at 04:21

    Zawsze będę kibicował drużynie bo kocham ten klub. Ale pierdolenie, że wracamy do gry z Goncerzem, Foszmańczykiem, Kalinkowskim, Nowakiem, Kamińskim w składzie (bo tak pewnie będzie, trener Paszulewicz dostrzeże w nich potencjał) to kolejne mydlenie oczu. Poraz wtóry inteligentny kibic GieKSy nie da się nabrać. Nie wiem czy felieton szefa stowarzyszenia kibiców to jego personalna naiwność czy gra „do tej samej bramki” co zarządzający klubem. Wiem, że nikt w mieście (czyżby powoli i kibice?) nie chcą awansu do ekstraklasy.
    @Dziadek – sezon już jest oddany, ponieważ Paszulewicz nie spotka się z profesjonalistami (przez lata udowodnili, że nimi nie są a niewątpliwie to oni będą budować skład na wiosnę). Po wielu latach złowieszczenia chcialbym się ten jeden raz pomylić… Proszę nie kasować tego emocjonalnego komentarza…

  8. Avatar photo

    Irishman

    12 stycznia 2018 at 07:15

    @Mecza, ja za stary jestem, żeby się dać nabrać na słodkie słówka, w tym wypadku trenera. I dlatego, jeśli się o nim pozytywnie wypowiadam, to pod warunkiem, ze nie pieprzy mił9o pod kibiców.
    Co do szans na awans, to zgadzam się. Jakieś tam minimalne miał Mandrysz, bo jakoś to w końcu ułożył. Tylko, tak zastanów się co byłoby potem, jak mięlibyśmy tą ekstraklasę mieli obronić. Trener miał w głowie tylko pierwszą drużynę, więc mielibyśmy spaloną ziemię dookoła i emerytów w I składzie.
    Teraz to trzeba wszystko budować od zera, a co gorsza na transfery nie ma co liczyć, bo nie ma kasy. Przecież właściciel jasno dał do zrozumienia, że mamy postawić na młodzież (pewnie wychowanków). Tak więc ten sezon jest już stracony, a kolejne… no jak z nas zrobią Olimpie BIS, której głównym celem jest ogrywanie młodzieży to też.
    Tu nie ma się co łudzić.

  9. Avatar photo

    Stary sympatyk

    12 stycznia 2018 at 10:07

    Jesli godzimy sie z faktem ze grajki robia sobie co chca, zwalniaja trenerow kiedy im sie podoba a energie i ambicje skupiaja na szpanowaniu w galeriach i klubach nocnych, to rzeczywiscie zwolnienie Mandrysza to dobra decyzja.

    Nie potrzeba zadnego trenera skoro i tak moze on grajkom skoczyc. Moze lepiej kase na pensje trenera przeznaczyc na biedne dzieci.

    W takim kontekscie decyzja jest sluszna.

  10. Avatar photo

    Mecza

    12 stycznia 2018 at 10:36

    @Irishman – właśnie o to chodzi, aby awansować gdy są do tego podstawy ale kibice chcą tu i teraz wyniku. Efekt jest taki że od lat nie ma awansu bo presja wywoływana na zarząd powoduje że ich głównym celem nie jest strategia długofalowa – budowa perspektywicznej drużyny – a doraźne zaspakajanie oczekiwań kibiców. Jaka to jest strategia budowy drużyny jak się ściąga chłopa które ma 35lat? Kurcze jestem za tym aby ściągać w tym wieku grajka ale który będzie mentorem dla młodych, grał w reprezentacji, na zachodzie i jest wzorem profesjonalizmu. Podobna sprawa z zawodnikami wypożyczanymi, jest sens tylko i wyłącznie wtedy jak jest opcja wykupu jak się sprawdzą i drużyna która nam wypożycza nie ma nic do gadania. Tylko takie wypożyczenia mają sens. Po co nam n-ty tymczasowy?

  11. Avatar photo

    Prezes1964

    12 stycznia 2018 at 12:48

    Dajmy szanse trenerowi, tak na prawdę co my mamy do stracenia ? Ciekawa jest tez postać Jakuba Dziółki, który zostawia na pozycji lidera 3 ligi Skre Częstochowa żeby w Katowicach być asystentem. Ci ludzie maja coś do udowodnienia, dla nich to TEZ szansa żeby wskoczyć na karuzele

  12. Avatar photo

    stefano

    12 stycznia 2018 at 13:44

    Nowy rok, nowa ekipa trenerska , nowe nadzieje , ciekawe co z tego wyjdzie .
    Kasa jest , wiec od pierwszego meczu zwierać szeregi i na Bukowa i wyjazdy.
    Po kilku kolejkach będziemy wiedzieć kto dał rade i przekonał trenerów.
    Licze żę , paru lebrów nie doczeka pierwszej wiosennej kolejki !!!

  13. Avatar photo

    Irishman

    12 stycznia 2018 at 14:01

    @Mecza, tak ale my nie mamy czasu na jakieś plany długofalowe. Za długo kisimy się w tej p….j I lidze. Zobacz sobie na frekwencje, a jak nie osiągniemy wkrótce sukcesu, to będzie coraz gorzej. A przecież tak naprawdę to tylko kibicom zależy na GieKSie.
    Myślę więc, że trzeba to jakoś pogodzić, czyli mieć jakiś plan ale w między czasie próbować osiągnąć sukces, a nie jak to zrobił właściciel klubu wywiesić biała flagę jeszcze jesienią. A zresztą cały ten miniony rok był pokręcony na maksa, pełen nieprzemyślanych działań, sprzecznych ze sobą decyzji, beznadziejnych wypowiedzi itp.
    Oby to nowe otwarcie zakończyło wreszcie ten bałagan. A nowej ekipie pozostaje życzyć powodzenia!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga