Po meczu z Wigrami rozmawialiśmy z jednym z głównych architektów tego zwycięstwa, Mateuszem Kamińskim. Obrońca zagrał bardzo dobre spotkanie i nie dał rywalom strzelić gola.
Wygrana 2:0 na wyjeździe z mocnymi Wigrami na wyjeździe to bardzo dobry wynik dla GieKSy. Dzisiaj ta gra nie była może tak efektowna jak w poprzednich meczach, ale była skuteczna.
Zgadza się, przyjechaliśmy na bardzo trudny teren, Wigry były na fali. Niezmiernie cieszy to zwycięstwo, ale ten mecz już jest za nami. Myślimy o następnym spotkaniu. Nie ma co się zadowalać tym, co mamy – trzeba patrzeć w przód, ale tylko na najbliższe spotkanie.
Kolejny raz w sytuacji, kiedy przeciwnik dobrze gra, po raz kolejny skrzydeł dodaje wam Prokić, strzelając bramkę na 1:0.
Wszyscy wiedzą, jak ważnym ogniwem dla nas jest Proki. Chwała mu za to, że zrobił taką indywidualną akcję. Nam udało się wybronić, bo trzeba przyznać, że Wigry nieźle atakowało, dużo się kotłowało w naszym polu karnym, ale na koniec poprawiliśmy drugą bramką.
Jaki był plan na drugą połowę, bo późno strzeliliście tę drugą bramkę, a i z kontrami widać było czasem może nie chaos, ale takie niechlujstwo przy wyprowadzaniu.
To nie był wybitny mecz w naszym wykonaniu. Trzeba się cieszyć, że mamy trzy punkty i zero z tyłu, co dla nas obrońców jest ważne. Na efektowną grę przyjdzie jeszcze czas.
Jesteś doświadczonym pierwszoligowcem, dzisiaj na przeciw siebie miałeś młodego Klimalę. Jak ci się grało przeciw niemu?
Młody, cwany lis, trzeba przyznać. Do tej pory strzelił dużo bramek, ale dzisiaj się mu nie udało.
Najnowsze komentarze