Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Zrobili kolejny krok w kierunku awansu! Dycha Kędziory. Media o meczu Chojniczanka-GKS Katowice 0:2 (0:1)

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszej, wyjazdowej, wygranej GieKSy w meczu z Chojniczanką Chojnice 2:0 (1:0). Wybraliśmy dla Was najciekawsze:

 

sportslaski.pl – Zrobili kolejny krok w kierunku awansu! Dycha Kędziory

 

To nie był łatwy mecz dla GKS-u Katowice. Śląski zespół bardzo dobrze grał w defensywie i zdołał przetrwać trudne momenty, w których Chojniczanka Chojnice przeważała. GieKSa zrównała się punktami z drugim Chrobrym Głogów.

[…] Na początku meczu aktywniejsza była Chojniczanka Chojnice, która przeważała, ale praktycznie tylko raz poważnie zagroziła bramce Mateusza Abramowicza. Już po kilku minutach gry ładnym strzałem zza pola karnego popisał się Sebastian Steblecki, jednak bramkarz GKS-u zdołał odbić strzał. W innych sytuacjach gospodarzom brakowało dokładności.
GKS skupił się na kontrach i cierpliwie czekał na swoje okazje. Nie miał ich zbyt wiele, ale na kilka minut przed przerwą katowiczanie doczekali się – po stracie piłki przez Piotra Kieruzela śląska drużyna ruszyła z szybką kontrą, dzięki czemu w polu karnym odnalazł się Adrian Błąd. Po jego strzale piłka odbiła się od obrońcy i wpadła do siatki. Po bramce GieKSa chciała pójść za ciosem i niewiele zabrakło, by chwilę później było już 2:0 dla gości. Tym razem jednak Radosław Janukiewicz nie dał się pokonać.

Od początku drugiej połowy piłkarze Chojniczanki ruszyli do odrabiania straty i zaledwie kilka minut po wznowieniu gry Abramowicz musiał się wykazać przy groźnym uderzeniu Macieja Górskiego. Bramkarz GKS-u miał znacznie więcej pracy od Janukiewicza, ale w przeciwieństwie do niego – zachował czyste konto i był jednym z tych zawodników, którym można zawdzięczać zdobycie trzech punktów na trudnym terenie. W ostatnich minutach grało się nieco łatwiej bowiem drugą żółtą kartkę otrzymał Kieruzel.
Napór gospodarzy zmniejszył się, w dodatku pojawiły się okazje dla GKS-u. W ostatniej minucie spotkania katowiczanie przypieczętowali zwycięstwo – po zagraniu Andreja Prokicia gola zdobył Wojciech Kędziora. To 10. trafienie napastnika GieKSy w tym sezonie.

 

sportdziennik.pl – Skuteczni do bólu (gospodarzy)

 

Gdyby GieKSa o punkty mogła grać tylko z Chojniczanka, pewnie dawno by już zrealizowała marzenia swych kibiców o ekstraklasie.

[…] W obu zespołach nastąpiło sporo zmian w stosunku do wspomnianych – nieudanych – gier weekendowych. Nie tylko tych wymuszonych absencjami kartkowymi, ale również nowymi koncepcjami personalnymi szkoleniowców. Lepiej wyszli na nich goście. Zresztą trudno nie uznać, że Jacek Paszulewicz generalnie „czuł bluesa”. Adrian Błąd i Andreja Prokić, ściągnięci z murawy w sobotę przy stanie 0:1 na pół godziny przed końcem, w Chojnicach znów napędzali ofensywę gości. Wystarczy spojrzeć w meczowy protokół, w który wpisali się obaj. A „swoje” dołożył jeszcze Grzegorz Goncerz, dawno w pierwszym składzie nie oglądany. Asysta przy pierwszym trafieniu, zaraz po nim zaś – potyczka „na dwa tempa” z Radosławem Janukiewiczem. Wygrana przez golkipera gospodarzy, ale przypominająca wszystkim, że mają do czynienia z byłym królem strzelców pierwszej ligi!

Na przeciwległym biegunie – jeśli chodzi o nastrój – znalazł się Maciej Górski, seryjnie marnujący dogrania partnerów (nie bez udziału broniącego z wyczuciem Mateusza Abramowicza).

– Sens piłki to skuteczność, a nam jej zabrakło – podsumowywał Krzysztof Brede. W jeszcze gorszym humorze opuszczał murawę Piotr Kieruzel. W I połowie to on – tracąc piłkę na własnej połowie – dał gościom okazję do bramkowej kontry. Drugiej części gry zaś w ogóle nie dokończył; wysłany został przedwcześnie pod prysznic po drugiej żółtej kartce.

– Chojniczanka to mądrze grający zespół. Ale dobrze graliśmy w tyłach, a przede wszystkim wykorzystaliśmy nasze okazje – to pomeczowe dwa zdania Jacka Paszulewicza.

 

sportowefakty.wp.pl – Nice I liga: dobra reakcja GKS-u Katowice. Podbił Chojnice i jest trzeci

 

GKS Katowice awansował na trzecie miejsce w tabeli Nice I ligi dzięki zwycięstwu 2:0 na stadionie Chojniczanki. Poprawił się po ostatniej porażce i potwierdził patent na chojniczan.

[…] Po niepowodzeniu szybciej odbudowała się drużyna Jacka Paszulewicza. Do wyniku 2:0 doprowadzili Adrian Błąd oraz Wojciech Kędziora. Na obu Chojniczanka powinna była zwrócić uwagę już przed pierwszym gwizdkiem. Błąd był najbardziej błyskotliwym piłkarzem w ofensywie katowiczan na początku rundy wiosennej, natomiast doświadczony Kędziora znalazł drogę do bramki zespołu z Pomorza także jesienią.

[…] GKS odniósł piąte zwycięstwo w szóstym spotkaniu w rundzie wiosennej i do miejsca premiowanego awansem ma symboliczną stratę. Ponadto ekipa Paszulewicza to dopiero trzecia, która w tym sezonie podbiła Chojnice.

 

weszlo.com – GKS Katowice wygrywa w Chojnicach i ma już autostradę do awansu

 

Coraz więcej wskazuje na to, że w tym sezonie I ligi wszystko ułoży się bardzo logicznie w kwestii awansu i do Ekstraklasy wejdą ci, którzy na papierze byli najmocniejsi. Miedź Legnica wypracowała sobie lekką przewagę nad resztą stawki, natomiast GKS Katowice nie zamierza zwalniać tempa i po środowej wygranej z Chojniczanką ma już tyle samo punktów, co drugi w tabeli Chrobry Głogów.

I Miedź, i GKS już od kilku lat spoglądają w kierunku elity, ale zawsze czegoś brakowało. Najczęściej odporności psychicznej w decydujących momentach, co dotyczy zwłaszcza katowiczan. Presja przy Bukowej była tak duża, że piłkarze po prostu nie wytrzymywali. Teraz jest największa od dawien dawna szansa, że będzie inaczej.

Pod wodzą Jacka Paszulewicza GieKSa robi swoje. Wiosną wygrała już pięć razy i potknęła się tylko raz – w miniony weekend ze Stalą Mielec. Zaległe spotkanie w Chojnicach było z gatunku tych kluczowych. I udało się – goście cieszyli się ze zwycięstwa 2:0. Prowadzenie objęli tuż przed przerwą. Gospodarze stracili piłkę, szybkie rozegranie, Adrian Błąd strzela sprzed pola karnego i z pomocą rykoszetu trafia do siatki. To dziś ważne ogniwo drużyny z Bukowej. Sprowadzony z Zagłębia Lubin skrzydłowy w ostatnich pięciu kolejkach zdobył cztery bramki.

Chojniczanka w drugiej połowie atakowała, przeważała i stwarzała zagrożenie. Żadnej sytuacji jednak nie wykorzystała. W końcówce zaczęła grać w dziesiątkę i ostatecznie poległa. W 90. minucie po zagraniu Andreji Prokicia uderzeniem z bliska Radosława Janukiewicza pokonał Wojciech Kędziora. Doświadczony napastnik po serii pięciu meczów z rzędu z golem, zablokował się na cztery kolejki, ale wreszcie się przełamał i dobił do dwucyfrowej liczby trafień.

[…] Teraz teoretyczne terminarz podopiecznych Paszulewicza to już autostrada do Ekstraklasy. Z zespołów bijących się o awans został jedynie Chrobry (najbliższy weekend), później już tylko średniacy i słabeusze. Grzechem byłoby tego nie wykorzystać, ale… jak wiadomo, w Katowicach wszystko możliwe, zwłaszcza że z samego założenia granie przeciwko murującym się ekipom może być mniej przyjemne.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga