Dołącz do nas

Felietony

Niepołomicki dar nauki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Trudno za naszą GieKSą nadążyć. Katowiczanie w tym roku spisują się generalnie bardzo dobrze, jeśli chodzi o wyniki. Zespół wygrał sześć spotkań i przegrał dwa. Gra w tych spotkaniach była różna, mimo wygranych widzieliśmy pewne mankamenty, ale jednak niektórzy zawodnicy robili różnicę i to dawało mnóstwo punktów. Te wygrane były efektem konsekwencji w grze, dyscypliny taktycznej, a w ostatnim meczu w Głogowie efektem spokoju naprawdę dużej pewności siebie.

Dlatego dość niepojęte staje się to, że dwa przegrane mecze – na tle wygranych – były nie tylko utratami punktów (bo to się może zdarzyć każdemu), ale były po prostu pokazami nieudolności. Dla jasności – nie piszemy, że ta drużyna jest nieudolna, bo pokazała, że nie jest. Ale spotkania ze Stalą Mielec, a zwłaszcza wczorajszy z Puszczą Niepołomice – były nieudolne.

Liczyliśmy się ze stratami punktów, bo  nie da się wygrywać wszystkiego i każda drużyna na świecie przegrywa i remisuje. Jednak trudno zaakceptować fakt, że można zagrać aż tak źle – i to jak się okazuje – już dwa razy. W meczu z Puszczą nie funkcjonowało kompletnie nic. Na początku myśleliśmy, że brak pressingu z naszej strony to taktyka trenera Paszulewicza, taktyka polegająca na czekaniu na rywala gdzieś na 60-70. metrze od jego bramki. Problem w tym, że ten rywal albo nie kwapił się do takiego podchodzenia, a jak już przechwyciliśmy piłkę, to nie potrafiliśmy jej rozegrać. I co ciekawe – gdy Puszcza się rozkręciła, zaskoczyła nas agresją, bo to co robili przeciwnicy było zupełnie niespodziewane. Silny pressing, ciągłe podwajanie naszych piłkarzy, doskoki, walka. Orali to boisko niesamowicie. Okazało się, że trener i piłkarze najwyraźniej nie byli przygotowani na taką grę i nie mieli planu B. Nie mieli kompletnie pojęcia, jak sobie z tym poradzić, gubili się z piłką i bez niej, tracili w głupi sposób. Wszystkie górne piłki, których było chyba milion, zbierali rywale. Wszystkie drugie piłki po przebitkach czy wybiciach – również. Można się zastanowić, czy to spotkanie nie było pierwszym poważnym błędem w GieKSie szkoleniowca. Bo trochę to wygląda tak, jakby się przeliczył i nie docenił rywala. To oczywiście tylko hipoteza, ale piszemy, jaki był odbiór tego, co się działo na boisku.

Drugą kompletnie niezrozumiałą rzeczą była zmiana Oktawiana Skrzecza, JEDYNEGO zawodnika, który dawał nadzieję na korzystny rezultat. W drugiej połowie Oktawian tak zaczął się rozkręcać, że… szybko zakończył swój udział na ławce. Dlaczego trener nie zdjął beznadziejnego Błąda, Prokića czy Goncerza? Trudno naprawdę to zrozumieć. Sami pozbawiliśmy się jedynego ofensywnego atutu w tym spotkaniu i można powiedzieć, że mecz zakończył się w 66. minucie. Potem było już tylko dogorywanie.

Niestety potwierdziło się, że gdy nie grają sensownie Błąd czy Prokić, nie mamy ofensywy. Na Zejdlera nie ma co liczyć, bo on jest po prostu cieniem zawodnika, z jego gry nie ma efektywności i – żeby nam ktoś nie zarzucił, że siejemy defetyzm po porażce – pisaliśmy o tym również po wygranych meczach. Rzetelnie ocenialiśmy to, że mimo wygranej w Głogowie tacy zawodnicy jak właśnie Zejdler, Frańczak czy Goncerz, nie spisali się wybitnie. Łukasz będzie pauzował w meczu z Bytovią i kto wie, czy nie zagrzeje ławki na dłużej, bo ambitny Tomasz „Fosa” Foszmańczyk tylko czeka na swoją szansę, a taką zapewne dostanie od pierwszej minuty. Chociaż z Puszczą Fosa dostosował się idealnie do reszty zespołu.

Nie będziemy już tego meczu rozkładać na czynniki pierwsze, bo musielibyśmy jeszcze dodać gubienie się przy stałych fragmentach rywali, częste ich prokurowanie itd. Musielibyśmy dodać, że Andreja Prokić potykał się o piłkę i przez swoje niechlujstwo doprowadził do utraty bramki. I tak dalej, i tak dalej…

Mamy doświadczenie, że po meczu ze Stalą reakcja zespołu była kapitalna. I musimy w to wierzyć, bo przecież GKS Katowice – jak stwierdził w podcaście Adam Nawałka – nie zapomniał w kilka dni, jak się gra w piłkę. Trzeba powiedzieć, że największym grzechem GKS było zagranie tak, jak nam Puszcza zagrała, a zagrała tak – że nie mieliśmy możliwości ruchu. Niepodyktowanie swoich warunków od początku meczu, tylko poczekanie, co zrobi rywal – w tym meczu okazało się taktycznym błędem. Mamy szczerą nadzieję, że w obliczu następnych meczów z zespołami dołu tabeli – będzie to dla trenera wielka nauka i skoryguje plan przed kolejnymi spotkaniami.

Powiedzmy sobie tak – lepiej rozegrać jedno żenujące spotkanie niż trzy słabe. Więc skoro zespół pokazał wczoraj, że w sumie „gorzej się nie da”, to teraz może być już tylko lepiej. Wystarczy tak, jak w Głogowie, a wtedy możemy być spokojni o punkty w kolejnych meczach.

Na szczęście tradycyjnie rywale grają dla nas. Mimo porażki utrzymaliśmy drugie miejsce w tabeli, pal licho już tego lidera. GKS Katowice nadal ma bardzo dobrą sytuację wyjściową, minimalną, ale jednak przewagę nad rywalami i niezły kalendarz (będziemy taki ton utrzymywać, bo naprawdę bzdurą jest uważać, że lepiej grać ze Stalą, Chrobrym czy Chojniczanką niż z Bytovią, Łeczną czy Ruchem). Nie ma więc co panikować i przekreślać nadziei na ten sezon. GKS dużo więcej meczów wygrał niż przegrał, więc statystyka jest po naszej stronie. Chodzi o to, żeby po prostu się ogarnąć i tym razem NAPRAWDĘ wyciągnąć wnioski. Bo Puszcza Niepołomice dała nam być może bardzo cenny dar, bo dała mnóstwo materiału do przerobienia i nauki. Jeśli sztab i piłkarze wyciągną z tego lekcję – zrobią duży krok do przodu. A na koniec sezonu może okazać się, że dzięki tej porażce, GieKSa zaczęła grać jeszcze lepiej. I tego Jackowi Paszulewiczowi i jego piłkarzom życzymy.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    kejta

    26 kwietnia 2018 at 15:26

    Ahh ta Puszcza no nic moze w nastepnym sezonie z nimi wygramy5vms

  2. Avatar photo

    Irishman

    26 kwietnia 2018 at 16:18

    No właśnie „górne piłki”. Zwróciłem ju na to uwagę gdy słuchałem podcasta. Nie rozumiem dlaczego tak graliśmy, skoro jedyny zawodnik dobrze radzący sobie w walce o nie (Kędziora) siedział na ławce.

    Jeśli chodzi o Skrzecza, to też nie rozumiem dlaczego trener Paszulewicz, który przecież zasłynął z tego, ze stawiał w Olimpii na młodzież, jeżeli już wpuszczał na boisku młodzieżowca, to z reguły za młodzieżowca, tak jakby nie mogłoby być ich na boisku dwóch czy trzech. Jeśli już ma jakiś osobisty uraz do Plizgi i nie potrafi sobie dać z nim rady albo do Volasa to może wpuściłby kilku młodzieżowców, którzy przecież byli dotychczas mniej eksploatowani.

    Niezły kalendarz? No dobra! Nie będę się upierał, że nie, pod warunkiem, że potrafimy grać z walczącymi o życie tymi „słabszymi” rywalami. Wierzę, że masz rację Shellu.

  3. Avatar photo

    mag

    26 kwietnia 2018 at 16:24

    Dla mnie rażące było zachowanie (a właściwie jego brak) trenera Paszulewicza. Przez cały mecz stał w miejscu nie gestykulował, nie wołał jak to ma w zwyczaju. Zachowywał się tak jak grali piłkarze czyli nie robił nic.

  4. Avatar photo

    Kolo

    26 kwietnia 2018 at 17:36

    Shellu, komentarz do meczu (którego nie widziałem)jak zwykle ciekawy. Ale już po Chrobrym chciałem Ci napisać, że nie wiem, skąd tyle zachwytów nad grą. Myśmy w Głogowie naprawdę nic nie grali. Gol Kamyka był po stałym fragmencie, a długimi okresami, właściwie przez większość meczu było bez ładu, składu i pomysłu. Strach pomyśleć co by z nami robiły drużyny z ekstraklapy. My gramy po prostu zwykłą 1-ligową młóckę jak cała reszta i dlatego tutaj każdy może wygrać z każdym. Nasze wyniki były, uważam, ponad stan i boję się, że limit farta został wyczerpany.

  5. Avatar photo

    Mecza

    26 kwietnia 2018 at 18:36

    @Kolo, też się zastanawiałem dlaczego ten mecz z Chrobrym jest tak chwalony. Oglądałem ten mecz w knajpie przy piwie i myślałem, że byłem niezbyt uważny skoro są takie achy. Jak tracimy bramkę i przegrywamy to jest całkowita padaka i jak stały fragment nie wyjdzie (Odra) to z akcji nie strzelimy. Nie ma co się zastanawiać co będzie w ekstraklapie, łatwiej się tam utrzymać niż awansować z 1 ligi.

  6. Avatar photo

    Baśka Kwarz

    26 kwietnia 2018 at 19:37

    Teraz przed nami Bytów i Olsztyn. Obyś my zdobyli 4pkt. W awans ciągle będę wierzyła.

  7. Avatar photo

    Bce

    26 kwietnia 2018 at 19:46

    Bytów i Olsztyn dostaną klepy a potem co? Jestem ciekaw frekwencji na szpilu? Propozycje 3500tyś w górę.

  8. Avatar photo

    Mecza

    26 kwietnia 2018 at 19:53

    Moja prognoza jest taka: Bytovia-remis, Stomil-wygrana, Bielsko-porażka, Ruch-wygrana, Tychy-wygrana,Grudziądz-wygrana, Łęczna-wygrana, 16 punktów i awans.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga