Dołącz do nas

Felietony

Niepołomicki dar nauki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Trudno za naszą GieKSą nadążyć. Katowiczanie w tym roku spisują się generalnie bardzo dobrze, jeśli chodzi o wyniki. Zespół wygrał sześć spotkań i przegrał dwa. Gra w tych spotkaniach była różna, mimo wygranych widzieliśmy pewne mankamenty, ale jednak niektórzy zawodnicy robili różnicę i to dawało mnóstwo punktów. Te wygrane były efektem konsekwencji w grze, dyscypliny taktycznej, a w ostatnim meczu w Głogowie efektem spokoju naprawdę dużej pewności siebie.

Dlatego dość niepojęte staje się to, że dwa przegrane mecze – na tle wygranych – były nie tylko utratami punktów (bo to się może zdarzyć każdemu), ale były po prostu pokazami nieudolności. Dla jasności – nie piszemy, że ta drużyna jest nieudolna, bo pokazała, że nie jest. Ale spotkania ze Stalą Mielec, a zwłaszcza wczorajszy z Puszczą Niepołomice – były nieudolne.

Liczyliśmy się ze stratami punktów, bo  nie da się wygrywać wszystkiego i każda drużyna na świecie przegrywa i remisuje. Jednak trudno zaakceptować fakt, że można zagrać aż tak źle – i to jak się okazuje – już dwa razy. W meczu z Puszczą nie funkcjonowało kompletnie nic. Na początku myśleliśmy, że brak pressingu z naszej strony to taktyka trenera Paszulewicza, taktyka polegająca na czekaniu na rywala gdzieś na 60-70. metrze od jego bramki. Problem w tym, że ten rywal albo nie kwapił się do takiego podchodzenia, a jak już przechwyciliśmy piłkę, to nie potrafiliśmy jej rozegrać. I co ciekawe – gdy Puszcza się rozkręciła, zaskoczyła nas agresją, bo to co robili przeciwnicy było zupełnie niespodziewane. Silny pressing, ciągłe podwajanie naszych piłkarzy, doskoki, walka. Orali to boisko niesamowicie. Okazało się, że trener i piłkarze najwyraźniej nie byli przygotowani na taką grę i nie mieli planu B. Nie mieli kompletnie pojęcia, jak sobie z tym poradzić, gubili się z piłką i bez niej, tracili w głupi sposób. Wszystkie górne piłki, których było chyba milion, zbierali rywale. Wszystkie drugie piłki po przebitkach czy wybiciach – również. Można się zastanowić, czy to spotkanie nie było pierwszym poważnym błędem w GieKSie szkoleniowca. Bo trochę to wygląda tak, jakby się przeliczył i nie docenił rywala. To oczywiście tylko hipoteza, ale piszemy, jaki był odbiór tego, co się działo na boisku.

Drugą kompletnie niezrozumiałą rzeczą była zmiana Oktawiana Skrzecza, JEDYNEGO zawodnika, który dawał nadzieję na korzystny rezultat. W drugiej połowie Oktawian tak zaczął się rozkręcać, że… szybko zakończył swój udział na ławce. Dlaczego trener nie zdjął beznadziejnego Błąda, Prokića czy Goncerza? Trudno naprawdę to zrozumieć. Sami pozbawiliśmy się jedynego ofensywnego atutu w tym spotkaniu i można powiedzieć, że mecz zakończył się w 66. minucie. Potem było już tylko dogorywanie.

Niestety potwierdziło się, że gdy nie grają sensownie Błąd czy Prokić, nie mamy ofensywy. Na Zejdlera nie ma co liczyć, bo on jest po prostu cieniem zawodnika, z jego gry nie ma efektywności i – żeby nam ktoś nie zarzucił, że siejemy defetyzm po porażce – pisaliśmy o tym również po wygranych meczach. Rzetelnie ocenialiśmy to, że mimo wygranej w Głogowie tacy zawodnicy jak właśnie Zejdler, Frańczak czy Goncerz, nie spisali się wybitnie. Łukasz będzie pauzował w meczu z Bytovią i kto wie, czy nie zagrzeje ławki na dłużej, bo ambitny Tomasz „Fosa” Foszmańczyk tylko czeka na swoją szansę, a taką zapewne dostanie od pierwszej minuty. Chociaż z Puszczą Fosa dostosował się idealnie do reszty zespołu.

Nie będziemy już tego meczu rozkładać na czynniki pierwsze, bo musielibyśmy jeszcze dodać gubienie się przy stałych fragmentach rywali, częste ich prokurowanie itd. Musielibyśmy dodać, że Andreja Prokić potykał się o piłkę i przez swoje niechlujstwo doprowadził do utraty bramki. I tak dalej, i tak dalej…

Mamy doświadczenie, że po meczu ze Stalą reakcja zespołu była kapitalna. I musimy w to wierzyć, bo przecież GKS Katowice – jak stwierdził w podcaście Adam Nawałka – nie zapomniał w kilka dni, jak się gra w piłkę. Trzeba powiedzieć, że największym grzechem GKS było zagranie tak, jak nam Puszcza zagrała, a zagrała tak – że nie mieliśmy możliwości ruchu. Niepodyktowanie swoich warunków od początku meczu, tylko poczekanie, co zrobi rywal – w tym meczu okazało się taktycznym błędem. Mamy szczerą nadzieję, że w obliczu następnych meczów z zespołami dołu tabeli – będzie to dla trenera wielka nauka i skoryguje plan przed kolejnymi spotkaniami.

Powiedzmy sobie tak – lepiej rozegrać jedno żenujące spotkanie niż trzy słabe. Więc skoro zespół pokazał wczoraj, że w sumie „gorzej się nie da”, to teraz może być już tylko lepiej. Wystarczy tak, jak w Głogowie, a wtedy możemy być spokojni o punkty w kolejnych meczach.

Na szczęście tradycyjnie rywale grają dla nas. Mimo porażki utrzymaliśmy drugie miejsce w tabeli, pal licho już tego lidera. GKS Katowice nadal ma bardzo dobrą sytuację wyjściową, minimalną, ale jednak przewagę nad rywalami i niezły kalendarz (będziemy taki ton utrzymywać, bo naprawdę bzdurą jest uważać, że lepiej grać ze Stalą, Chrobrym czy Chojniczanką niż z Bytovią, Łeczną czy Ruchem). Nie ma więc co panikować i przekreślać nadziei na ten sezon. GKS dużo więcej meczów wygrał niż przegrał, więc statystyka jest po naszej stronie. Chodzi o to, żeby po prostu się ogarnąć i tym razem NAPRAWDĘ wyciągnąć wnioski. Bo Puszcza Niepołomice dała nam być może bardzo cenny dar, bo dała mnóstwo materiału do przerobienia i nauki. Jeśli sztab i piłkarze wyciągną z tego lekcję – zrobią duży krok do przodu. A na koniec sezonu może okazać się, że dzięki tej porażce, GieKSa zaczęła grać jeszcze lepiej. I tego Jackowi Paszulewiczowi i jego piłkarzom życzymy.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    kejta

    26 kwietnia 2018 at 15:26

    Ahh ta Puszcza no nic moze w nastepnym sezonie z nimi wygramy5vms

  2. Avatar photo

    Irishman

    26 kwietnia 2018 at 16:18

    No właśnie „górne piłki”. Zwróciłem ju na to uwagę gdy słuchałem podcasta. Nie rozumiem dlaczego tak graliśmy, skoro jedyny zawodnik dobrze radzący sobie w walce o nie (Kędziora) siedział na ławce.

    Jeśli chodzi o Skrzecza, to też nie rozumiem dlaczego trener Paszulewicz, który przecież zasłynął z tego, ze stawiał w Olimpii na młodzież, jeżeli już wpuszczał na boisku młodzieżowca, to z reguły za młodzieżowca, tak jakby nie mogłoby być ich na boisku dwóch czy trzech. Jeśli już ma jakiś osobisty uraz do Plizgi i nie potrafi sobie dać z nim rady albo do Volasa to może wpuściłby kilku młodzieżowców, którzy przecież byli dotychczas mniej eksploatowani.

    Niezły kalendarz? No dobra! Nie będę się upierał, że nie, pod warunkiem, że potrafimy grać z walczącymi o życie tymi „słabszymi” rywalami. Wierzę, że masz rację Shellu.

  3. Avatar photo

    mag

    26 kwietnia 2018 at 16:24

    Dla mnie rażące było zachowanie (a właściwie jego brak) trenera Paszulewicza. Przez cały mecz stał w miejscu nie gestykulował, nie wołał jak to ma w zwyczaju. Zachowywał się tak jak grali piłkarze czyli nie robił nic.

  4. Avatar photo

    Kolo

    26 kwietnia 2018 at 17:36

    Shellu, komentarz do meczu (którego nie widziałem)jak zwykle ciekawy. Ale już po Chrobrym chciałem Ci napisać, że nie wiem, skąd tyle zachwytów nad grą. Myśmy w Głogowie naprawdę nic nie grali. Gol Kamyka był po stałym fragmencie, a długimi okresami, właściwie przez większość meczu było bez ładu, składu i pomysłu. Strach pomyśleć co by z nami robiły drużyny z ekstraklapy. My gramy po prostu zwykłą 1-ligową młóckę jak cała reszta i dlatego tutaj każdy może wygrać z każdym. Nasze wyniki były, uważam, ponad stan i boję się, że limit farta został wyczerpany.

  5. Avatar photo

    Mecza

    26 kwietnia 2018 at 18:36

    @Kolo, też się zastanawiałem dlaczego ten mecz z Chrobrym jest tak chwalony. Oglądałem ten mecz w knajpie przy piwie i myślałem, że byłem niezbyt uważny skoro są takie achy. Jak tracimy bramkę i przegrywamy to jest całkowita padaka i jak stały fragment nie wyjdzie (Odra) to z akcji nie strzelimy. Nie ma co się zastanawiać co będzie w ekstraklapie, łatwiej się tam utrzymać niż awansować z 1 ligi.

  6. Avatar photo

    Baśka Kwarz

    26 kwietnia 2018 at 19:37

    Teraz przed nami Bytów i Olsztyn. Obyś my zdobyli 4pkt. W awans ciągle będę wierzyła.

  7. Avatar photo

    Bce

    26 kwietnia 2018 at 19:46

    Bytów i Olsztyn dostaną klepy a potem co? Jestem ciekaw frekwencji na szpilu? Propozycje 3500tyś w górę.

  8. Avatar photo

    Mecza

    26 kwietnia 2018 at 19:53

    Moja prognoza jest taka: Bytovia-remis, Stomil-wygrana, Bielsko-porażka, Ruch-wygrana, Tychy-wygrana,Grudziądz-wygrana, Łęczna-wygrana, 16 punktów i awans.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga