Przedstawiamy debiutancki felieton na naszej stronie autorstwa Wojtkabezportek. Miłej lektury.
Mówią „suma szczęścia w życiu wychodzi na zero”.
Taaaa… czyli, że niby jak?! Umysł ścisły podpowiada, że mam sobie do takiego życiowego równania podstawić:
za X – bramka strzelona w ostatniej minucie z Cracovią,
za Y – bramka stracona w doliczonym czasie w meczu z Olimpią
i wyjdzie zero/równość/sprawiedliwość?! Pindolenie!
Z Cracovią strzelamy bramkę po składnej akcji, po strzale przewrotką i dobitce, która była tylko formalnością. W meczu z Olimpią tracimy po strzale, po odbiciu się piłki od przypadkowego człowieka (znaczy był tam, gdzie być nie powinien), który pewnie tak samo dobrze gra głową, jak dobrze wygląda Ireneusz K. w lateksowej mini, w butach na wysokim obcasie i z pejczem w ręku.
Ja się pytam, ile razy w życiu Michał Wróbel uderzał głową piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego? No ile? Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że przy Bukowej byliśmy świadkami jak pan Michał zalicza swój pierwszy raz. Ewentualnie gdzieś kiedyś coś takiego się przytrafiło – podczas podwórkowej kopaniny w wieku lat „nast.”. Co więcej, można przyjąć za pewnik, że „to sa nevráti” (ukłon w stronę przyjaciół z Banika).
Musiałbym być jakimś statystykiem pozbawionym układu nerwowego, a zatem emocji i uczuć, żeby spojrzeć na sytuację z 94. minuty meczu z Olimpią jako na coś, co los mi zabrał, za to, że kiedyś coś mi podarował.
Pewnie nikogo specjalnie przekonywać nie trzeba, że na Blaszoku zbyt wielu takich statystyków nie siedzi. Dlatego drogie przeznaczenie i wszyscy święci, co to te równania szczęścia kreślicie, wiedzcie, że rachunek wyjdzie na zero i usatysfakcjonowany będę/będziemy, gdy:
– jeszcze przynajmniej czterech zawodników GieKSy osiągnie taką życiową formę jak Pan profesor zwyczajny podwójnie habilitowany doktor piłki kopanej Przemysław Pitry,
– Pan Prezydent Piotr Uszok wyciągnie możnego sponsora z magicznego kapelusza i rozbije miejską świnkę skarbonkę z przeznaczeniem na nasz klub ukochany, a nie na kolejną wizualizację rynku w Katowicach,
– Pan trener Rafał Górak wraz ze sztabem szkoleniowym i drużyną zacznie osiągać wyniki adekwatne do swoich i naszych oczekiwań,
– do końca pozbędziemy się z naszego klubu trololololo spod znaku ideonowej gwiazdy.
Dodam, że postulaty powyższe to takie niezbędne minimum, które dają jakąś tam nadzieję na to, że w te życiowe równanie szczęścia uwierzę. Teraz my drodzy kibice, jedynego słusznego klubu, przełączamy wajchę z marudzenia na myślenie życzeniowe, przebieramy nogami i chłodzimy szampany. A Ty drogie szczęście czyń swoją powinność, ku chwale GieKSy!
g
6 listopada 2012 at 14:08
przeciez miasto nie utrzyma klubu ma inne wydatki . Potrzeba sponsora np tak bogatego jak ma polonia wawa która chyba bedzie mistrzem
Tom
6 listopada 2012 at 21:14
Po pierwsze piłka nożna nie zawsze jest sprawiedliwa, po drugie ostatnie minuty broniliśmy się rozpaczliwie i gol gościom się po prostu należał i po trzecie wynik meczu jest sprawiedliwy.
Kamel
7 listopada 2012 at 14:56
niy wyjdzie, 1:1 Cracovia,1:1 Olympia-2 punkty,0:1 Cracovia,1:0 Olympia-3 punkty,som my teoretycznie punkt do zadku,a Uszok niech niy dotuje pedofiluw watykanczykuw to bydzie kasa no sport.
N.K.W.D.
7 listopada 2012 at 21:50
Od dawna wiadomo, że lepiej jeden mecz przegRać a drugi wygRać niż oba zRemisować ! POzdro do noRmalnych 🙂
fjodor
8 listopada 2012 at 11:09
Od statystyków proszę się odstosunkować :cham: