Dołącz do nas

Felietony

Wracamy do punktu wyjścia (spadek coraz bliżej)

Avatar photo

Opublikowany

dnia

No i wróciliśmy niemal do punktu wyjścia. Niemal, bo nie przegraliśmy od dwóch spotkań. A jednak – brak wygranej w dwóch meczach u siebie w dużej mierze zniwelował to, co udało się osiągnąć w dwóch ostatnich wyjazdach. GieKSa zrobiła to, co potrafi najlepiej w ostatnich latach. To, w czym jest po prostu mistrzem. Czyli nie wykorzystała niepowtarzalnej okazji, by wydostać się ze strefy spadkowej lub przynajmniej zbliżyć się do niej na jeden punkt.

Jesteśmy w odległości jednego meczu od bezpiecznej strefy. Jednego meczu wygranego z Bytovią lub Stomilem. Brzmi tak fajnie, tak sielankowo, ot przyjeżdża sobie zespół z Olsztyna czy Bytowa i inkasuje bagaż bramek, zero punktów, do widzenia – spadajcie (do drugiej ligi). Problem zaczyna się wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, że we wszystkich pozostałych meczach nie możemy zapunktować gorzej niż te dwie ekipy. Problem zaczyna się wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, że od pozostałych ekip walczących o utrzymanie, musimy oprócz bezpośredniej wygranej – zapunktować lepiej.

Nadal wydaje się, że do pozostania w lidze potrzebne będzie minimum 36-37 punktów. Ale nawet jeśli będzie to dolne 36, to do utrzymania potrzebujemy jeszcze 10 oczek. Czyli w siedmiu meczach muszą to być bilanse 3-1-3, 2-4-1 lub… 2-5-0 (11 punktów). Oczywiście może się zdarzyć, że taka Bytovia do końca sezonu nie wygra ani jednego meczu. Ale statystycznie może się zdarzyć, że jednak wygra, choćby w najbliższej kolejce z Wigrami. Bo czemu nie? Może się też zdarzyć, że to Wigry znów zapunktują i zamienią się miejscami z Bytovią.

Dograć do końca sezonu bez porażki? Mieć rekordową serię 11 meczów bez porażki od czasu awansu na zaplecze ekstraklasy? Schowajmy to między bajki. Po dziewięć meczów zdarzyło się ekipom Moskala i Brzęczka, tylko wtedy te drużyny grały efektownie i skutecznie i przede wszystkim walczyły o awans (no dobra, udawały, że walczyły). Więc dlaczego nagle drużyna Dudka, która nie potrafi wygrać jednego meczu u siebie, miałaby mieć jedną trzecią sezonu bez przegranej? Wspomniany bilans 2-5-0 możemy więc uznać za abstrakcyjny. 2-4-1? W ostatnich sześciu meczach GKS przegrał dwa. Teraz mamy niesamowitą serię czterech meczów bez porażki. Z Chojnicami i Chrobrym GKS przegrywał i doprowadzał do wyrównania. Trudno więc spodziewać się, że katowiczanie nie przegrają jednego czy drugiego podobnego do tych meczu.

Zakładając więc, że ze dwie porażki jeszcze się zdarzą, to konieczne będą również zwycięstwa. Wydaje się więc, że absolutnym minimum są trzy wygrane, ale tak naprawdę prawdopodobnie do utrzymania konieczne będą cztery. W przypadku ewentualnych trzech porażek, bezwzględnie będą to cztery wygrane.

Cztery mecze na siedem będzie musiała wygrać drużyna, której tylko raz udało się wygrać dwa mecze z rzędu. Która wygrała u siebie jeden mecz na czternaście. Której rekord meczów bez porażki teraz wynosi cztery, a wcześniej wynosił dwa. Drużyna, która w co drugim średnio meczu traci dwa lub więcej goli. Drużyna, której najlepsza siedmiomeczówka, to ta trwająca obecnie, czyli wynosząca dziewięć zdobytych punktów, czyli ciągle za mało, żeby myśleć o utrzymaniu.

I przede wszystkich drużyna, która ma olbrzymie problemy na boisku. W której nie widać piłkarskiego postępu na tyle, żeby mieć nadzieję, że znów wygra dwa mecze z rzędu. Owszem – minimalny postęp jest – nie oglądamy już tak żenujących spotkań jak jesienią z Garbarnią, Wartą czy już wiosną z Wigrami. I postęp dotyczy tylko strzelanych bramek, bo nawet trudno to nazwać wielkim postępem gry ofensywnej, która ciągle jest szarpana i chaotyczna. Taki postęp to ciągle za mało.

Jedynie mecz z Odrą Opole był dobry. Te pozostałe, z Jastrzębiem, Chojnicami i Chrobrym były bardzo podobne, jeśli chodzi o stykowość. I tak naprawdę mieliśmy mnóstwo szczęścia, że udało się wyciągnąć pięć punktów. Bo w Jastrzębiu mogliśmy przegrać, z Chojniczanką powinniśmy. Z Chrobrym wynik w obie strony był możliwy, choć gdyby w 15. minucie Ratajczak trafił do pustej bramki zamiast w słupek, to dwubramkowej straty byśmy już nie odrobili. Udało się zapunktować, ale styk i szczęście po naszej stronie było tak olbrzymie, że trudno się spodziewać, aby utrzymało się do końca sezonu – w podobnie wyglądających meczach. A to nie ma być rosyjska ruletka, tylko gra pewna na tyle, że punkty będą zdobywane zasłużenie.

Tym bardziej, jeśli mamy obronę, która potrafi spartaczyć wszelkie starania zawodników ofensywnych. W głowie się nie mieści, jak można tracić tak głupie bramki. Trudno zrozumieć, dlaczego piłkarze trafiając na Bukowej prezentują IQ piłkarskie piłki, czyli tego okrągłego przedmiotu, który się kopie. Z Chojnicami Wawrzyniak i Poczobut zgłupieli przy pierwszym golu, a Jędrych przyspawał się do ziemi przy drugim. Z Chrobrym najpierw Jędrych potruchtał sobie byle dalej od rywala, aby ten strzelił sobie gola, po czym wydało mu się, że uczestniczy w pojedynku zapasów na igrzyskach olimpijskich i w totalnie niegroźnej sytuacji powalił przeciwnika – rzut karny. Co z tego, że GieKSa wciśnie jednego czy dwa gole, jak zaraz właśnie Jędrych czy podpięty do gniazdka elektrycznego Wawrzyniak zrobią takiego babola, jaki może się przyśnić w najczarniejszych snach?

A trzeba dodać, że błysk Błąda czy determinacja Śpiączki nie zawsze będzie na wysokim poziomie i ta niebywała – jak na naszą drużynę – skuteczność, też się nie utrzyma do końca sezonu. Tu będą mecze, w których strzelimy jedną bramkę lub żadnej. I wtedy każdy błąd zakończony stratą gola to będą odebrane punkty, te punkty wyliczone wyżej potrzebne do utrzymania. Wystarczy zdać sobie sprawę z tego, że w obecnym sezonie na 27 meczów tylko 6 razy zachowaliśmy czyste konto, a aż w 14 (czyli co drugi mecz!) traciliśmy co najmniej dwa gole.

GieKSa bezwzględnie potrzebowała przynajmniej jednego zwycięstwa w dwóch meczach u siebie. Bo teraz przyjdą dwa mecze na wyjeździe i to z lepszymi przeciwnikami niż Chrobry. Zagramy na wyjeździe z Puszczą, która właśnie ograła w Łodzi ŁKS, a z Chrobrym potrafiła u siebie zwyciężyć 3:0. Potem czeka nas spotkanie z Niecieczą, która w sześciu meczach straciła tylko dwie bramki. Nie ma co gadać, będą to rywale trudniejsi niż ci dotychczasowi. Nie ma też rzucać farmazonów o tym, że GKS na wyjeździe jest mocniejszy. Rzeczywiście tak wynika z liczby zwycięstw, ale faktem jest, że katowiczanie sporo meczów na wyjazdach również przerżnęli w fatalnym stylu. A w tej lidze generalnie nie ma większego znaczenia boisko, na którym się gra.

GieKSa ma kilka problemów terminarzowych. Po pierwsze fakt, że teraz rozegra dwa mecze na wyjeździe z mocniejszymi przeciwnikami. Po drugie, że u siebie zagramy jeszcze ze Stalą Mielec. I po trzecie – najgorsze, ale z drugiej strony najbardziej chyba rztelne w ocenie, czy będziemy na to utrzymanie zasługiwali – to to, że ostatnie dwa mecze to będą pojedynki z Wartą na wyjeździe i Bytovią u siebie. Zwłaszcza ten ostatni mecz może być jednym z najważniejszych w historii klubu. Wspomniany problem jednak polega na tym, że skoro już teraz trener Dudek mówi, że z powodu presji piłkarze nie potrafią prosto kopnąć piłki, to co dopiero będzie, gdy od jednego wygranego meczu będzie zależało utrzymanie ligi dla Katowic?

Żeby nie powtórzył nam się Kluczbork.

Ale tak podsumowując to wszystko, to wszelkie wyliczenia i analizy można wyrzucić do kosza. Gra GieKSy opiera się na czystym przypadku i są tak naprawdę dwie opcje – albo zespół gra żenująco i zasłużenie przegrywa, albo gra trochę lepiej i wynik meczu jest kwestią losową. Całe ostatnie lata udowodniły, że nie mamy co się doszukiwać głębszego czy nawet płytkiego sensu. I jeśli GKS się utrzyma, to również będzie to dziełem przypadku.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga