Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Ależ akcja GieKSy na finał! Mass media o meczu Podbeskidzie-GieKSa 1:2

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu Podbeskidzie Bielsko – Biała – GKS Katowice. Mecz zakończył się wynikiem 1:2, do przerwy 1:1.

 

 

sportowebeskidy.pl – Frekwencja rekordowa, wynik rozczarowujący

 

Przy znakomitej frekwencji na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej „Górale” podjęli w niezwykle prestiżowym meczu piłkarzy GKS-u Katowice.

Sympatycy Podbeskidzia liczyli, że gospodarze podtrzymają serię zwycięstw i po raz kolejny przeskoczą w górę I-ligowej tabeli. Na to też zapowiadało się. W 24. minucie Łukasz Hanzel dośrodkował bardzo dokładnie z rzutu wolnego, a Paweł Oleksy dał „Góralom” upragnione prowadzenie. .
[…] W 31. minucie przerwana została wprawdzie szarża Wojciecha Kędziory, ale do piłki dopadł Dawid Plizga uderzając ją na tyle dobrze, że GKS wynik wyrównał. Przy remisie pewnym było, że emocji w dalszej fazie nie zabraknie. Zwłaszcza, iż do przerwy klarownych szans próżno było się doszukać.
Żadna z drużyn nie zaryzykowała bardziej odważnych ataków w drugich 45. minutach.

[…] Gdy podział zdobyczy wydawał się przesądzony ponad 11-tysięczna widownia w znaczącej większości przeżyła spory zawód. Bielszczanie zagapili się w obronie, a akcję Adriana Frańczaka i Tomasza Foszmańczyka zwieńczył bramkowym uderzeniem Błąd.

 

 

katowickisport.pl – Ależ akcja GieKSy na finał! Tak wrócił „Fosa”!

 

Dziesięć miejsc w tabeli – i pięć punktów – dzieliło przed pierwszym gwizdkiem oba zespoły.

[…]Sytuacja w tabeli bardziej motywująca – takie można było odnieść wrażenie z obrazu gry – okazała się dla niżej notowanych katowiczan. „Kombinowana” – z racji kłopotów zdrowotnych i absencji kartkowej – druga linia, z debiutującym w wyjściowej „jedenastce” Peterem Szulkiem i „podniesionym z ławki” Dawidem Plizgą – wygrała walkę o środek pola, co skutkowało… dość miernymi „aktywami ofensywnymi” bielszczan. Musieli oni więc liczyć na stałe fragmenty gry i… się nie zawiedli.

[…] Goście próbowali – oglądanych w tym sezonie z rzadka w ich wykonaniu – akcji kombinacyjnych. Sęk w tym, że brakowało w nich „ostatniego ogniwa” – czyli dobrego dogrania do skazanego w pojedynkę na porażki w starciach ze stoperami – Wojciecha Kędziory. Odpowiedzieli więc GieKSiarze skutecznym uderzeniem zza „szesnastki”, zresztą po akcji wymienionych wcześniej środkowych pomocników.

[…] Druga część gry – wyjąwszy kwadrans między 60 a 75 minutą, kiedy parę zaskakujących „szarpnięć”, wprowadzających zamieszanie w szyki obronne gości wykonał Sierpina  – nie odbiegała od obrazu pierwszej. Znów jednak Wojciech Fabisiak pilnować się musiał głównie po uderzeniach z dystansu, m.in. Armina Cerimagicia (sparował, zabrakło dobitki) i Adriana Błąda (pewny chwyt).

I gry wydawało się, że obie drużyny pogodzi – mało dla nich satysfakcjonujący – remis, kapitalnym rajdem popisał się Adrian Frańczak, natchnioną zaś asystą (prostopadłe podanie) – wracający po prawie trzech miesiącach Tomasz Foszmańczyk. Wykorzystał zaś je z zimną krwią Adrian Błąd!

 

 

futbolfejs.pl – Szczęśliwy Mandrysz? Nie do wiary, a jednak to możliwe!

 

Piotr Mandrysz się śmieje od ucha do ucha. Piotr Mandrysz unosi ręce w geście triumfu. Piotr Mandrysz popuszcza wodze euforii. Niemożliwe? Ależ możliwe, możliwe. Trzeba było tylko zajrzeć do Bielska-Białej, gdzie Katowice wygrały 2:1 po decydującym golu w ostatniej akcji meczu!

[…] W Bielsku-Białej Mandrysz przypomniał twarz, o której już chyba zapomnieliśmy. Twarz z wielkim bananem pod nosem. Jego GieKSa przegrywała 0:1 z dobrze grającym Podbeskidziem po golu Pawła Oleksego w 24. minucie, ale wyrównał szybko Dawid Plizga, a w ostatnich kilkunastu sekundach spotkania katowiczanie zaliczyli błyskawiczny rajd od strachu po euforię. Bo zaatakowali bielszczanie i mało brakowało, by to oni namieszali na koniec w polu karnym Sebastiana Nowaka. Tyle, że się pogubili – w ofensywie, a za chwilę w defensywie. Seria błędów, za to świetna kontra Adriana Frańczaka, kapitalna asysta wracającego po długiej kontuzji Tomasza Foszmańczyka i dobicie rywala przez Adriana Błąda.
Koniec. GieKSa nie przegrała trzeciego meczu z rzędu, w poprzedniej kolejce w podobnych okolicznościach wygrała w Bytowie. Teraz w Bielsku-Białej. W Bytowie rezerwowy Wojciech Kędziora strzelił gola na 2:1, teraz rezerwowy Foszmańczyk ma kluczową asystę. – Bramka w doliczonym czasie smakuje najbardziej – dowodził po meczu Mandrysz. Dodajmy – słodko oczywiście tylko ta strzelona przez swój zespół.

Odpuściło w Katowicach na dobre. Banan Mandrysza, a piłkarze jak gdyby nigdy nic świętują pod sektorem znów „swoich” kibiców. Sielanka jednym słowem. Choć miejsce przecież wciąż… spadkowe.

 

 

weszlo.pl – I tu się muszę mierzyć z kontrą, że to Błąd

 

Oglądając takie mecze nieco żałujemy, że Podbeskidzie spadło z ekstraklasy i nie może do niej wrócić, a GKS Katowice od lat walczy o awans, ale nigdy starań nie przekłada na efekty. Prawie 12 tysięcy kibiców na trybunach, niezły poziomem, a na pewno ciekawy mecz.

Oczywiście… To pierwsza liga, to polska piłka. Zdarzały się niedokładne przerzuty, podania za plecy czy strzały, które mogłyby postraszyć tylko gołębie na stadionie. Ale nie było tego na tyle dużo, żeby zastanawiać się nad zmianą kanału, wręcz przeciwnie, powiedzielibyśmy, że kiksy jak na ten poziom rozgrywkowy zostały ograniczone do minimum.

[…] Goli wiele z tego nie było, bo dobrze między słupkami radzili sobie Wojciech Fabisiak i Sebastian Nowak. Ale co miało wpaść, to wpadło. Prowadzenie Podbeskidziu dał Paweł Oleksy, a wszystko dzięki świetnej wrzutce Hanzla z rzutu wolnego na dalszy słupek. Ten „bił” kolejne stałe fragmenty (trzeba przyznać, że nieźle), ale piłkę wybijali obrońcu gości, natomiast wreszcie dobre dośrodkowaniu zgrało się z wbiegnięciem Oleksego w strefę, gdzie piłka została posłana i gospodarze prowadzili 1:0. Po świetnym prostopadłym podaniu Błąda do remisu powinien doprowadzić Wojciech Kędziora, ale jak się tyle kombinuje w prostej sytuacji, to nie ma szans, by padła bramka.

Jednak GKS odpowiadał na ataki Podbeskidzia, więc w końcu doszło do wyrównania. Peter Sulek wycofał piłkę przed pole karne do Dawida Plizgi, a pomocnik uderzył świetnie lewą nogą i piłka wpadła do bramki po odbiciu od słupka. Mecz nabierał rumieńców, a bramkarze cały czas byli „pod prądem”. W końcówce oba zespoły pokazywały, że jeden punkt ich nie interesuje, dlatego ryzykowali stratę „oczka”, bo chcieli zyskać trzy.

W doliczonym czasie w dobrą okazję na przesądzenie o wyniku miał Tomczyk, ale zamiast od razu strzelać, wdał się w drybling w polu karnym. Przekombinował, poszła kontra, kilku rywali minął Frańczak, podał do środka do wracającego po kontuzji Foszmańczyka, a ten posłał fenomenalną piłkę w pole karne, w które wbiegł Adrian Błąd i uderzył na dalszy słupek. Błąd cały mecz walczył, szarpał na  wszędzie, gdzie się dało, więc sił starczyło mu na strzał i jeszcze na cieszynkę, bo po ostatnim gwizdku padł na murawę ze zmęczenia.

 

 

gol24.pl – Podbeskidzie zatrzymane u siebie. Szczęście uśmiechnęło się do GieKSy

 

[…] To nie był zwykły wieczór na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej. Rozcochoceni serią czterech zwycięstw z rzędu kibice Podbeskidzia tłumnie przybyli na trybuny i wraz z liczną grupą fanów z Katowic stworzyli doskonałą atmosferę.
[…] Okazuje się, że nie trzeba grać w Ekstraklasie, żeby na stadion przyszło tylu kibiców, i to wzorowo dopingujących obie drużyny – chwalił publiczność trener GKS-u Piotr Mandrysz. Co ważne, poziom sportowy wcale nie zepsuł efektownej, stojącej na europejskim poziomie otoczki. Po obu drużynach widać było determinację, choć w pierwszych minutach, jakby to określił klasyk, obserwowaliśmy bardziej „badanie sił”, niż odważną i ofensywną grę. Częściej przy piłce utrzymywali się katowiczanie.
[…] Z przebiegu gry remis byłby raczej sprawiedliwym rezultatem, ale to katowiczanie wyprowadzili decydujący cios.
[…] Wyrywając komplet punktów rzutem na taśmę jego piłkarze potwierdzili, że mimo słabego początku sezonu wciąż są kandydatem do walki o awans. Z kolei gospodarze nie kryli rozczarowania.
 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Dwie połowy, dwa odmienne oblicza GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, nie zdołała pokonać Termaliki Nieciecza i ostatecznie zremisowała 2:2. Duży wpływ na wynik miała czerwona kartka Oskara Repki. W drugiej części spotkania w osłabionej drużynie Rafała Góraka widać było dużo nerwów.

Mecz był bardzo istotny dla obu zespołów, co przełożyło się na wysoki poziom zaangażowania. Termalica postawiła na agresywną grę w pressingu, podczas gdy GieKSa starała się kombinacyjnie stworzyć pierwszą sytuację. Wyjście z własnej połowy było niezwykle trudne, a z chwili zamieszania w 3. minucie skorzystał Ambrosiewicz, oddając mocno niecelny strzał. Pojawiła się szansa na szybki atak, ale Rogala zagrał zupełnie nie w tempo do Kozubala i gospodarze znów byli w posiadaniu. Próba wyprowadzenia Adriana Błąda, szybki doskok rywala i znów GieKSa musiała walczyć o piłkę. W 8 minucie, po faulu na Marcinie Wasielewskim, Antoni Kozubal podszedł do stałego fragmentu gry i posłał wysoką wrzutkę w pole karne. Piłka spadła wprost na głowę Janiszewskiego, który wokół siebie nie miał żadnego przeciwnika – jakby rywale w ogóle go nie widzieli. Stoper z Katowic umieścił piłkę w bocznej siatce obok bezradnego Loski – 1:0! Już po kolejnej minucie Shibata z Błądem wyprowadzili linię obrony Termaliki w pole, dostarczając finalnie futbolówkę do Bergiera, ten jednak był zmuszony do oddania strzału z niedogodnej pozycji. Przypadkowe przewinienie Kozubala w 15. minucie, po którym Dawid Kudła musiał się mieć na baczności – uderzenie po zgraniu dośrodkowania minęło słupek o centymetry. Dobrze prezentował się Shibata, odgrywając kluczową rolę w odbiorach i przy obronie stałych fragmentów gry. W 20. minucie znów Ambrosiewicz spróbował uderzenia z dystansu, na szczęście mierzony strzał wylądował na bandzie reklamowej. Zawodnik Termaliki jeszcze nie skończył rozpamiętywać swojej okazji minutę później: fatalnie zagrał w kierunku Loski, futbolówka ledwo poturlała się pod nogi Bergiera, który bezlitośnie wykorzystał taką okazję i podwyższył prowadzenie. Katastrofalny błąd, zupełnie podcinający skrzydła gospodarzom. Brakowało im pewności siebie nawet w dobrych okazjach, co ułatwiało pracę defensywie z Katowic. Pechowo piłka po wybiciu Jędrycha w 31. minucie odbiła się od przeciwnika, trafiając ostatecznie pod nogi Karaska. Ten wrzucił ją wprost na głowę Trubehy, który spudłował z bliskiej odległości. Karaskowi wychodziło niemal każde dośrodkowanie, po stałym fragmencie Branecki nie wykorzystał kolejnego dobrego podania, blokowany przez zawodników w czarnych strojach. W 36. minucie „na minę” wrzucił Jaroszka Jędrych niecelnym podaniem, Termalica zyskała wrzut z autu na wysokości pola karnego Dawida Kudły. Po wznowieniu faulował rywala Wasielewski, czego nie dostrzegł arbiter. Bezpardonowo Jędrych potraktował Braneckiego w środkowej strefie boiska, za co słusznie zobaczył żółty kartonik w 41. minucie. Dużo szczęścia miał Janiszewski, gdy po zbędnym faulu odkopnął nieznacznie piłkę – skończyło się na wychowawczej pogawędce. Oskar Repka postanowił zdobyć czerwoną kartkę, bezmyślnie nokautując rywala ciosem łokciem w twarz w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Na zakończenie pierwszej części wynik chciał ustalić Adrian Błąd, po indywidualnym rajdzie uderzając minimalnie obok bramki.

Dobre przejęcie Shibaty w 46. minucie stworzyło okazję dla Bergiera, który zdecydował się na podanie zamiast strzału, a takie rozwiązanie zostało bezproblemowo udaremnione. Termalica zagęściła środek pola, wprowadzając dwóch pomocników z ławki, starając się wykorzystać brak Oskara Repki. W 54. minucie dobre zagranie Dąbrowskiego przeciął Janiszewski, ale gospodarze cały czas kontrolowali przebieg gry. GieKSa broniła się w obrębie własnej „szesnastki”. Chwilę później Jędrych zdecydował się nie wychodzić do Karaska, a ten skorzystał ze swobody i oddał kąśliwy strzał, który po rykoszecie od nogi kapitana Trójkolorowych z trudem zdołał sparować Kudła. W 60. minucie Jędrych znów wykorzystał rykoszet, tym razem na swoją korzyść, by posłać piłkę w kierunku dalszego słupka, ale Loska czujnie zażegnał niebezpieczeństwo. 61. minuta: Nowakowski zagrywa do Dąbrowskiego, piłka przelatuje obok zaskoczonej defensywy GieKSy, a bezradny Dawid Kudła tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ta na szczęście odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, powracając na boisko. Co się odwlecze, to nie uciecze: Nowakowski z dystansu pokonał zasłoniętego bramkarza Trójkolorowych, a z kryciem nie poradził sobie Antoni Kozubal. Fatalne wybicie Adriana Błąda dało Nowakowskiemu kolejną okazję do zdobycia bramki, na szczęście tym razem skiksował. GieKSa broniła się przed nawałnicą ataków gospodarzy, nie mogąc wyprowadzić kontrataku. W 72. minucie Kozubal błyskawicznie wznowił z rzutu wolnego i zagrał długą piłkę do Shibaty pod pole bramkowe z połowy boiska, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Radwański okiwał kryjącego go zawodnika i dośrodkował, a Kudła w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć rękę i zatrzymać uderzenie Biedrzyckiego. Druga próba zawodnika gospodarzy po rzucie rożnym i znów fenomenalnie interweniował doświadczony golkiper. W 85. minucie groźnie zrobiło się po strzale Wacławka, a Jaroszek w ostatnim momencie strącił uderzenie na rzut rożny. Druga minuta doliczonego czasu gry to zupełna bierność GieKSy w polu karnym – Wróblewski zagrał do Radwańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Kudłę. Piłka po drodze minęła jeszcze rozpaczliwie interweniującego Wasielewskiego. Wacławek w ostatnich sekundach otrzymał podanie na 13. metrze i uderzył wysoko nad poprzeczką. Ostatnia akcja meczu i strzał Biedrzyckiego wylądował w rękach Kudły.

21.04.2024, Nieciecza
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Nowakowski (63), Radwański (90) – Janiszewski (8), Bergier (21).
Termalica Nieciecza: Loska – Putivtsev, Biedrzycki, Spendlhofer – Zaviiskyi, Radwański, Ambrosiewicz (46. Dombrovskiy), Karasek (84. Wacławek), Wolski (68. Wróbel) – Branecki (80. Jakubik), Trubeha (46. Nowakowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Błąd (80. Mak), Kozubal, Repka, Shibata (86. Baranowicz) – Bergier (90. Krawczyk).
Kartki żółte: Radwański – Jędrych, Bergier, Kudła, Jaroszek.
Czerwona kartka: Repka (45, brutalny faul).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 1801 (w tym 549 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga