Dołącz do nas

Piłka nożna

Atak zimy i goście z Kraju Kwitnącej Wiśni

Avatar photo

Opublikowany

dnia

27. kolejka PKO BP Ekstraklasy za nami. Potknięcie z niżej notowanym rywalem zaliczył lider tabeli – Raków, tak samo jak znajdująca się za nim Jagiellonia. Wykorzystali to zawodnicy z Poznania, którzy wrócili na drugą pozycję. W Radomiu mecz został przerwany na kilkanaście minut z powodu… ataku zimy, a mecz w Białymstoku poprowadzili arbitrzy z dalekiej Japonii. O tych i innych wydarzeniach możecie przeczytać w poniższym podsumowaniu.

Jako pierwsi do walki stanęli zawodnicy Stali Mielec i Cracovii. Gospodarze pod wodzą nowego trenera – Ivana Djurdevića szybko wyszli na prowadzenie po golu Wolsztyńskiego. W drugiej połowie śmielej zaczęli atakować goście, co przyniosło efekt w postaci bramki wyrównującej, którą zdobył Kallman. Wynik remisowy utrzymał się już do końca i obie drużyny podzieliły się punktami. W meczu Widzewa z Lechią lepsi byli gospodarze. Najwięcej wydarzyło się tuż przed przerwą. W 39. minucie do bramki trafił Shehu. Pięć minut później rzutu karnego nie wykorzystał Pawłowski, a w doliczonym czasie gry przepiękną bramkę z rzutu wolnego zdobył Alvarez. Wynik nie uległ już zmianie i dla Widzewa było to trzecie z rzędu zwycięstwo, a dla Gikiewicza trzecie z rzędu czyste konto.

Sobotni mecz Radomiaka z Zagłębiem Lubin zaskoczył głównie tym, że w drugiej połowie został przerwany na kilkanaście minut z powodu przechodzącej nad Radomiem śnieżycy. Jedynego gola strzelił w tym meczu Orlikowski, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i głową skierował piłkę do siatki. Doszło również do kuriozalnej sytuacji, kiedy jeden z zawodników gospodarzy wyrzucając piłkę z autu, trafił… do siatki. Nikt jej jednak wcześniej nie dotknął, więc bramka oczywiście nie mogła zostać uznana. Zagłębie zwyciężyło 1:0. Po raz czwarty z rzędu zapunktowali zawodnicy Śląska, którzy zremisowali 1:1 z Motorem Lublin. Prowadzenie dało im ładne trafienie Ortiza, który strzałem z ostrego kąta przelobował Rosę. W drugiej połowie goście byli dużo lepsi, a bramkę wyrównującą zdobył Ndiaye. Przyjezdni mieli szansę nawet zwyciężyć w tym meczu, lecz zabrakło im skuteczności. Na koniec dnia Lech Poznań podejmował Koronę Kielce i po dwóch z rzędu porażkach w końcu udało im się zdobyć trzy punkty. Po bramkach Gholizadeha i Ishaka zwyciężyli 2:0 i znów z nadzieją pozostało im czekać na wyniki meczów swoich rywali.

Niedzielę rozpoczęli zawodnicy Jagiellonii i Piasta. Ten mecz sędziowali zaproszeni w ramach wymiany arbitrzy z Japonii. Jagiellonia w 22. minucie wyszła na prowadzenie po strzale z dystansu Wojtuszka. Mieli oni niejedną szansę na podwyższenie wyniku i przeprowadzali wiele ataków. Piast natomiast liczył na kontry. Jedna z nich udała się w 62. minucie, kiedy to przepięknym uderzeniem popisał się Thierry Gale. Dla zawodnika z Barbadosu była to premierowa bramka w ekstraklasie. Zawodnicy Jagiellonii nie zdołali już zdobyć decydującej bramki i mecz zakończył się remisem. Górnik w starciu z Legią od początku był stroną przeważającą, co przełożyło się na bramkę Ismaheela już w 8. minucie. W drugiej połowie zawodnik gości Luquinhas zdobył dwie gole, przez co Legia przerwała serię trzech meczów bez zwycięstwa w lidze. Ciężką przeprawę mieli zawodnicy GieKSy na wyjeździe w Szczecinie, choć pierwsza połowa w ich wykonaniu była obiecująca, to podłamała ich bramka Koulourisa strzelona z rzutu karnego w doliczonym czasie. W drugiej połowie grecki napastnik Portowców dołożył jeszcze dwa trafienia, przez co w klasyfikacji strzelców ma ich już 20, o cztery więcej od Kallmana i Ishaka. Mecz Pogoni z GKS-em zakończył się wynikiem 4:0. 

W poniedziałek rozgrywki 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy tak samo jak tydzień temu zakończyli zawodnicy Rakowa Częstochowa, którzy w wyjazdowym spotkaniu jedynie zremisowali z dobrze spisującą się tego dnia Puszczą Niepołomice. Do przerwy zawodnicy Marka Papszuna prowadzili po golu Ivi Lopeza, a w doliczonym czasie gry bramkę na wagę remisu zdobył Barkovsky, dla którego było to debiutanckie trafienie w Ekstraklasie. Co warte uwagi Raków jest jedyną drużyną, która w meczach wyjazdowych jeszcze nie została pokonana. 

Stal Mielec – Cracovia 1:1

Widzew Łódź – Lechia Gdańsk 2:0

Radomiak Radom – Zagłębie Lubin 0:1

Śląsk Wrocław – Motor Lublin 1:1

Lech Poznań – Korona Kielce 2:0

Jagiellonia – Piast Gliwice 1:1

Górnik Zabrze – Legia Warszawa 1:2

Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0

Puszcza Niepołomice – Raków Częstochowa 1:1

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga