Dołącz do nas

Felietony

Bez taryfy ulgowej…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nie będziemy kłamać, że na inaugurację sezonu 2017/18 oczekujemy z euforią i niecierpliwością. Po tym, co zaprezentowała drużyna w rundzie wiosennej, trzeba się naprawdę przemóc, żeby cieszyć się na zbliżające się rozgrywki. Faktem jednak jest, że już w sobotę odbędzie się pierwszy mecz i nawet kto nie chce, ten szybko wsiąknie w bagienko pierwszoligowej ekscytacji.

Trudno przewidywać, co wydarzy się w najbliższych tygodniach na boisku. Trudno przewidywać, co będzie w grudniu i za rok. Pamiętam, że po pierwszej kolejce ubiegłego sezonu i porażce z Wigrami, pomeczowy felieton zatytułowaliśmy „W Katowicach już nikt się na to nie nabiera”. Zdanie to dotyczyło przedsezonowych zapowiedzi i deklaracji, a potem była porażka w Radomiu w Pucharze Polski i właśnie w lidze z zespołem z Suwałk. Byliśmy naiwni na tyle, że… jednak się nabraliśmy. W dalszej fazie sezonu, w rundzie jesiennej uwierzyliśmy, że mamy drużynę dojrzałą i złożoną z prawdziwych mężczyzn za wszelką cenę chcących odnieść sukces. Jak wielką iluzją się to okazało – mogliśmy przekonać się w rundzie wiosennej.

Co teraz będzie mogło nas przekonać do tego, by na nowo uwierzyć w tę drużynę? Czołowe miejsca po jesieni już przerabialiśmy. Liderowanie również (oczywiście na jesień, bo wiosną perspektywa lidera powodowała u naszych zawodników biegunkę). Więc chyba jedynie seria zwycięstw, solidna seria zwycięstw, która spowodowałaby sporą przewagę nad wszystkimi rywalami. Na przykład postawa taka, jak Floty Świnoujście w sezonie 2012/13, która po 12 kolejkach miała na koncie 11 zwycięstw. Choć i to awansu nie gwarantuje (Flota spartaczyła, więc tym bardziej nasi by mogli), ale jednak siłą rzeczy taka seria jest w stanie znów wywołać wiarę w narodzie i przeświadczenie, że może tym razem – po 11 latach pierwszoligowej tułaczki – uda się osiągnąć marzenia…

Trzeba przyznać, że wietrzenie szatni okazało się raczej zadowalające. Wszystkich piłkarzy wyrzucić się nie dało, ale ze sporą ilością się pożegnaliśmy, a ilość transferów „do klubu” powoduje, że nawet ci, co zostali – a mieli swój udział w wiosennej katastrofie – niekoniecznie będą nas zachwycać swoimi wirtuozerskimi popisami na boisku.

Inną kwestią jest jakość tych wzmocnień. Można je przed sezonem ocenić, jako średnio-niezłe. Na pewno nie ma co się zachwycać nowymi nazwiskami, ale można powiedzieć, że są one przyzwoite. To na co możemy liczyć, to żeby nowi nie przesiąknęli mentalnością niektórych „starych”, którzy w zespole pozostali. A może są w stanie zaszczepić nawet w nich jakąś agresję sportową? Mało prawdopodobne, ale kto wie…

Liczymy, że trener Piotr Mandrysz mądrze i sensownie to wszystko poukłada, a przede wszystkim, że będzie tępił leserów. Patrząc z perspektywy czasu na trenera Jerzego Brzęczka, naprawdę trudno było się spodziewać gryzienia trawy przez piłkarzy w poprzednim sezonie. Oni sami – jako pełnosprawni-niepełnosprawni w pracy – nie potrafili wykrzesać z siebie ducha walki w najważniejszych momentach, ale również nie pomógł im w tym szkoleniowiec. Z Mandryszem musi być inaczej, bo po pierwsze ma temperament choleryka (choć z taktycznie chłodną głową), a tego potrzebujemy, po drugie – ma bardzo wiele do udowodnienia w środowisku.

Startujemy meczem Pucharu Polski, który niestety jest od wielu lat niepoważnie traktowany w naszym klubie. Poza dwoma sezonami, w których mierzyliśmy się z zespołami z ekstraklasy, we wszystkich pozostałych odpadaliśmy już w przedbiegach, czasem nawet przed pierwszą kolejką, jak rok temu. Puchar Polski może być przepustką do Europy nawet dla średniaków, co pokazała choćby Arka Gdynia. Oczywiście my o Europie na razie nie mamy co marzyć, ale ten cholerny ćwierćfinał choć raz na 15 lat można by było osiągnąć. Najpierw jednak trzeba z powagą podejść do tematu i z zespołem z niższej ligi – Siarką Tarnobrzeg – po prostu wygrać.

Dla nas jako redakcji jest to również początek sezonu, organizujemy się – wzmocniliśmy swoje szeregi – i będziemy Wam relacjonować wszystko, co najważniejsze w sezonie 2017/18. Z jedną podstawową różnicą.

Na wiosnę daliśmy drużynie spory kredyt zaufania i chcieliśmy wspierać ją nawet w przypadku nieuniknionych strat punktów. Niejednokrotnie, gdy w przeszłości na zespół wylewała się fala krytyki, staraliśmy się bronić – jak choćby po porażce w Nowym Sączu 0:4. Niestety w rundzie wiosennej z każdą kolejką – jakkolwiek byśmy chcieli – ciężko było wykrzesać słowa otuchy dla tych zawodników. Mimo to ciągle zgłaszaliśmy problem, już po drugim meczu ze Stomilem, a zwłaszcza po spotkaniu w Sosnowcu biliśmy na alarm, że z tą drużyną jest coś nie tak. Na trybunach natomiast mieliśmy do końca festiwal wsparcia od kibiców. Wyłamali się oni ze stwierdzenia „tu jest presja” i mimo tragicznej gry i wyników, do końca dopingowali i wstrzymywali się z okazywaniem zdenerwowania.

Tym razem nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Nie dajemy nikomu czasu na żadne ogrywanie się, zgrywanie, nabieranie płynności. Od pierwszej kolejki, a wcześniej w Tarnobrzegu mają być zwycięstwa. GKS Katowice ma regularnie punktować, na tyle regularnie, by być na pierwszym miejscu w tabeli. To, że remisy i porażki się zdarzą, to jest naturalne. Nie będziemy natomiast tolerować kolejnych serii bez zwycięstwa, przegrywanych meczów u siebie, braku walki i jakiegokolwiek pomysłu na grę. Głaskanie po pupach w poprzednim sezonie zupełnie się nie sprawdziło, bo piłkarze zamiast skorzystać ze wsparcia, uznali, że mogą ciąć w druta.

Z lekką wyrozumiałością podejdziemy jedynie do nowych, ale tylko z jednego powodu. Oni w GieKSie jeszcze nic nie spieprzyli. Natomiast od nich również oczekujemy walki, bo to są w większości doświadczeni zawodnicy i nie grają na drugim końcu świata, żeby się „aklimatyzować” przez kilka tygodni czy miesięcy.

Za rundę wiosenną na cenzurowanym są tacy zawodnicy jak Sebastian Nowak, Mateusz Kamiński, Łukasz Zejdler, Bartłomiej Kalinkowski, Tomasz Foszmańczyk i Grzegorz Goncerz. Tylko od nich zależy, czy będą się dalej pogrążać czy jednak zrobią wszystko, żeby wszystkie złe słowa, które na nich napisaliśmy, mogły się choć odrobinę zatrzeć.

Oczywiście to nie oznacza, że będziemy jechać po tych zawodnikach „bez sensu”. Za dobry mecz pochwalimy, za słaby zganimy. Nie będzie jednak już miejsca na patyczkowanie się w ocenach pomeczowych.

Więc tym razem już nie w trakcie sezonu, nie w momencie, gdy się coś psuje, ale właśnie teraz – przed pierwszym meczem w Tarnobrzegu mamy jedno proste przesłanie – DO ROBOTY!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

7 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

7 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mecza

    20 lipca 2017 at 19:17

    Raczej się zgadzam pod jednym warunkiem, nie ruszać trenera Mandrysza nawet jeśli źle to może się będzie wydawać a pewnie będą takie momenty, jak nie on to już nikt, no chyba że ktoś przyjdzie i sypnie 100mln na sezon i pozwoli jeszcze na imprezowanie przed meczem i wtedy nawet trener nie będzie potrzebny.

  2. Avatar photo

    lukasz

    20 lipca 2017 at 22:53

    „…nawet kto nie chce, ten szybko wsiąknie w bagienko pierwszoligowej ekscytacji…” – KLUCZBORK – to slowo, ten mecz decyduje o tym ze nie wsiakne, choc kibicuje GieKSie aktywnie ponad 20 lat to nie wsiakne do momentu az nie zobacze prawdziwego zapierdalania na boisku, wynikow i awansu do ekstraklasy. I slow przeprosin od tych ktorzy nas Kibicow wydymali. Pilkarzy mam tu na mysli rzecz jasna.

  3. Avatar photo

    Jata

    20 lipca 2017 at 23:53

    Trener ma pełne zaufanie. To teraz kopacze (na razie) mają udowodnić że im zależy na awansie i bycie piłkarzami.

  4. Avatar photo

    z

    21 lipca 2017 at 00:22

    No jak piłkarzom nie będzie się chciało, to już nie polecą do rezerw na kilka meczy, tylko od razu na pół roku do Rozwoju. Bo chyba tylko w okienkach transferowych będziemy mogli im podsyłać te nasze niedoszlifowane „diamenty”.

  5. Avatar photo

    Mecza

    21 lipca 2017 at 07:54

    @z – myślisz że w Rozwoju ktoś ich by chciał? Zauważ że Rozwój to 2 liga a nasze rezerwy znacznie niżej nie mogły sobie poradzić.

  6. Avatar photo

    z

    21 lipca 2017 at 13:14

    A to już nie nasz problem, że będą tam od podawania wody.

  7. Avatar photo

    Mecza

    21 lipca 2017 at 19:47

    @z, rezerwy to nasz stały problem był bo na etacie cały czas i płacić trzeba a pewnie nie nadają się do podawanie wody bo też trzeba trochę zaangażowania wykazać jak w każdej pracy. Przesadzam mocno i przepraszam wszystkich zaangażowanych ale umiejętności weryfikuje liga i okręgowa to zrobiła gdzie grało ostatnio 50% z pierwszego składu.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Dwie połowy, dwa odmienne oblicza GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, nie zdołała pokonać Termaliki Nieciecza i ostatecznie zremisowała 2:2. Duży wpływ na wynik miała czerwona kartka Oskara Repki. W drugiej części spotkania w osłabionej drużynie Rafała Góraka widać było dużo nerwów.

Mecz był bardzo istotny dla obu zespołów, co przełożyło się na wysoki poziom zaangażowania. Termalica postawiła na agresywną grę w pressingu, podczas gdy GieKSa starała się kombinacyjnie stworzyć pierwszą sytuację. Wyjście z własnej połowy było niezwykle trudne, a z chwili zamieszania w 3. minucie skorzystał Ambrosiewicz, oddając mocno niecelny strzał. Pojawiła się szansa na szybki atak, ale Rogala zagrał zupełnie nie w tempo do Kozubala i gospodarze znów byli w posiadaniu. Próba wyprowadzenia Adriana Błąda, szybki doskok rywala i znów GieKSa musiała walczyć o piłkę. W 8 minucie, po faulu na Marcinie Wasielewskim, Antoni Kozubal podszedł do stałego fragmentu gry i posłał wysoką wrzutkę w pole karne. Piłka spadła wprost na głowę Janiszewskiego, który wokół siebie nie miał żadnego przeciwnika – jakby rywale w ogóle go nie widzieli. Stoper z Katowic umieścił piłkę w bocznej siatce obok bezradnego Loski – 1:0! Już po kolejnej minucie Shibata z Błądem wyprowadzili linię obrony Termaliki w pole, dostarczając finalnie futbolówkę do Bergiera, ten jednak był zmuszony do oddania strzału z niedogodnej pozycji. Przypadkowe przewinienie Kozubala w 15. minucie, po którym Dawid Kudła musiał się mieć na baczności – uderzenie po zgraniu dośrodkowania minęło słupek o centymetry. Dobrze prezentował się Shibata, odgrywając kluczową rolę w odbiorach i przy obronie stałych fragmentów gry. W 20. minucie znów Ambrosiewicz spróbował uderzenia z dystansu, na szczęście mierzony strzał wylądował na bandzie reklamowej. Zawodnik Termaliki jeszcze nie skończył rozpamiętywać swojej okazji minutę później: fatalnie zagrał w kierunku Loski, futbolówka ledwo poturlała się pod nogi Bergiera, który bezlitośnie wykorzystał taką okazję i podwyższył prowadzenie. Katastrofalny błąd, zupełnie podcinający skrzydła gospodarzom. Brakowało im pewności siebie nawet w dobrych okazjach, co ułatwiało pracę defensywie z Katowic. Pechowo piłka po wybiciu Jędrycha w 31. minucie odbiła się od przeciwnika, trafiając ostatecznie pod nogi Karaska. Ten wrzucił ją wprost na głowę Trubehy, który spudłował z bliskiej odległości. Karaskowi wychodziło niemal każde dośrodkowanie, po stałym fragmencie Branecki nie wykorzystał kolejnego dobrego podania, blokowany przez zawodników w czarnych strojach. W 36. minucie „na minę” wrzucił Jaroszka Jędrych niecelnym podaniem, Termalica zyskała wrzut z autu na wysokości pola karnego Dawida Kudły. Po wznowieniu faulował rywala Wasielewski, czego nie dostrzegł arbiter. Bezpardonowo Jędrych potraktował Braneckiego w środkowej strefie boiska, za co słusznie zobaczył żółty kartonik w 41. minucie. Dużo szczęścia miał Janiszewski, gdy po zbędnym faulu odkopnął nieznacznie piłkę – skończyło się na wychowawczej pogawędce. Oskar Repka postanowił zdobyć czerwoną kartkę, bezmyślnie nokautując rywala ciosem łokciem w twarz w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Na zakończenie pierwszej części wynik chciał ustalić Adrian Błąd, po indywidualnym rajdzie uderzając minimalnie obok bramki.

Dobre przejęcie Shibaty w 46. minucie stworzyło okazję dla Bergiera, który zdecydował się na podanie zamiast strzału, a takie rozwiązanie zostało bezproblemowo udaremnione. Termalica zagęściła środek pola, wprowadzając dwóch pomocników z ławki, starając się wykorzystać brak Oskara Repki. W 54. minucie dobre zagranie Dąbrowskiego przeciął Janiszewski, ale gospodarze cały czas kontrolowali przebieg gry. GieKSa broniła się w obrębie własnej „szesnastki”. Chwilę później Jędrych zdecydował się nie wychodzić do Karaska, a ten skorzystał ze swobody i oddał kąśliwy strzał, który po rykoszecie od nogi kapitana Trójkolorowych z trudem zdołał sparować Kudła. W 60. minucie Jędrych znów wykorzystał rykoszet, tym razem na swoją korzyść, by posłać piłkę w kierunku dalszego słupka, ale Loska czujnie zażegnał niebezpieczeństwo. 61. minuta: Nowakowski zagrywa do Dąbrowskiego, piłka przelatuje obok zaskoczonej defensywy GieKSy, a bezradny Dawid Kudła tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ta na szczęście odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, powracając na boisko. Co się odwlecze, to nie uciecze: Nowakowski z dystansu pokonał zasłoniętego bramkarza Trójkolorowych, a z kryciem nie poradził sobie Antoni Kozubal. Fatalne wybicie Adriana Błąda dało Nowakowskiemu kolejną okazję do zdobycia bramki, na szczęście tym razem skiksował. GieKSa broniła się przed nawałnicą ataków gospodarzy, nie mogąc wyprowadzić kontrataku. W 72. minucie Kozubal błyskawicznie wznowił z rzutu wolnego i zagrał długą piłkę do Shibaty pod pole bramkowe z połowy boiska, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Radwański okiwał kryjącego go zawodnika i dośrodkował, a Kudła w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć rękę i zatrzymać uderzenie Biedrzyckiego. Druga próba zawodnika gospodarzy po rzucie rożnym i znów fenomenalnie interweniował doświadczony golkiper. W 85. minucie groźnie zrobiło się po strzale Wacławka, a Jaroszek w ostatnim momencie strącił uderzenie na rzut rożny. Druga minuta doliczonego czasu gry to zupełna bierność GieKSy w polu karnym – Wróblewski zagrał do Radwańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Kudłę. Piłka po drodze minęła jeszcze rozpaczliwie interweniującego Wasielewskiego. Wacławek w ostatnich sekundach otrzymał podanie na 13. metrze i uderzył wysoko nad poprzeczką. Ostatnia akcja meczu i strzał Biedrzyckiego wylądował w rękach Kudły.

21.04.2024, Nieciecza
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Nowakowski (63), Radwański (90) – Janiszewski (8), Bergier (21).
Termalica Nieciecza: Loska – Putivtsev, Biedrzycki, Spendlhofer – Zaviiskyi, Radwański, Ambrosiewicz (46. Dombrovskiy), Karasek (84. Wacławek), Wolski (68. Wróbel) – Branecki (80. Jakubik), Trubeha (46. Nowakowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Błąd (80. Mak), Kozubal, Repka, Shibata (86. Baranowicz) – Bergier (90. Krawczyk).
Kartki żółte: Radwański – Jędrych, Bergier, Kudła, Jaroszek.
Czerwona kartka: Repka (45, brutalny faul).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 1801 (w tym 549 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga