Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Bolesna lekcja w Katowicach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie. Prezentujemy naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Drużyna żeńska rozegrała jedno spotkanie w ramach III rundy eliminacji Ligi Mistrzyń UEFA. Nasza drużyna przegrała 0:4 (0:1). Rewanż zostanie rozegrany 18 września na wyjeździe od godziny 19:00. Spotkania ligowe z Czarnymi Sosnowiec i Pogonią Tczew zostały zaplanowane odpowiednio na 22 i 27 września. Z drużyną Czarnych piłkarki rozpoczną mecz o godzinie 17:00. Drużyna męska przegrała kolejny mecz wyjazdowy, tym razem z Lechią 0:2 (0:1). Prasówkę po tym spotkaniu znajdziecie TUTAJ. Kolejne spotkanie piłkarze rozegrają w najbliższy piątek 19 września. Początek spotkania o godzinie 18:00. Zapowiadany transfer Tymoteusza Puchacza do GieKSy, nie doszedł do skutku.

Siatkarze w sobotę rozegrali pierwszy mecz w PLS 1. Lidze z Czarnymi Radom. Nasza drużyna wygrała 3:0. Kolejny mecz zespól zagra na Arenie Katowice, 20 września z Necko Augustów. Początek meczu o godzinie 17:00.

Ze zmiennym szczęściem rozpoczęli rozgrywki THL hokeiści, w pierwszym spotkaniu pokonali na wyjeździe Polonię Bytom 2:1 i przegrali w identycznym stosunku z GKS-em Tychy. Kolejny mecz zespół rozegra w Satelicie 21 września z JKH GKS-em Jastrzębie. Początek spotkania o godzinie 17:00.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Porażka GKS-u Katowice

W eliminacjach do Ligi Mistrzyń GKS Katowice podejmował na swoim terenie holenderskie FC Twente. Mistrzynie Polski przegrały 0:4.

Od początku meczu piłkarki GKS-u Katowice starały się narzucić swój rytm i szukały okazji do zagrania w pole karne. Zespół FC Twente częściej przebywał jednak na połowie gospodyń i zmuszał je do defensywy. W 32. minucie Holenderki objęły prowadzenie po strzale Sophie Proost, przy którym piłka odbiła się od jednej z katowiczanek i zmyliła Kingę Seweryn. Mimo niekorzystnego wyniku GieKSa nie rezygnowała, a najlepszą okazję miała Aleksandra Nieciąg po podaniu Klaudii Maciążki. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się minimalnym prowadzeniem rywalek 1:0.

Po przerwie GKS ruszył do ataku i już w 51. minucie Aleksandra Nieciąg była blisko wyrównania, lecz jej lob zatrzymał się na słupku. Chwilę później groźnie uderzała Julia Włodarczyk, ale znakomicie interweniowała bramkarka Twente. W 63. minucie rywalki podwyższyły prowadzenie za sprawą Alieke Tuin, a kilka minut później trzeciego gola dołożyła Jaimy Ravensbergen. Katowiczanki musiały dodatkowo zmagać się z kontuzjami Kingi Seweryn i Klaudii Słowińskiej, które opuściły boisko. Wynik spotkania na 4:0 ustaliła w 90. minucie Jill Roord, a w końcówce blisko honorowego trafienia była jeszcze Klaudia Maciążka.

 

laczynaspilka.pl – Bolesna lekcja w Katowicach. GKS – FC Twente 0:4

Mistrzynie Polski nie poradziły sobie z 18. drużyną klubowego rankingu UEFA i uległy w Katowicach ekipie FC Twente 0:4. Holenderskie faworytki okazały się zbyt mocne dla GKS-u, który trafiał tylko w słupek i poprzeczkę bramki przyjezdnych. Do listy strat katowiczanki musiały dopisać kontuzje najlepszej w swoich szeregach Kingi Seweryn i filaru defensywy – Klaudii Słowińskiej.

Faworyzowana ekipa z Holandii od początku starała się narzucić swoje warunki gry i raz za razem atakowała bramkę mistrzyń Polski. Piłkarki GKS-u od początku postawiły jednak Twente twarde warunki i katowicka linia defensywy długo potrafiła blokować strzały i nie dopuszczać rywalek do stworzenia sobie dogodnych sytuacji podbramkowych. W miarę upływu czasu przewaga Twente rosła, jednak gospodynie także szukały swoich szans, głównie z kontrataków. Zespół z Enschede grał efektownie w ofensywie, ale w obronie przydarzały się błędy, które GKS próbował wykorzystać. Aktywna być przede wszystkim Aleksandra Nieciąg, jednak nieco osamotnionej w ataku wychowance Halniaka Maków Podhalański w pierwszej części gry nie udało się poważnie zagrozić bramce Diede Lemey.

Dużo pracy miała za to strzegąca katowickiej bramki Kinga Seweryn, która w pierwszej odsłonie spotkania była najjaśniejszym punktem GKS-u. Reprezentantka Polski znakomicie broniła kolejne strzały Twente, które po niespełna dwóch kwadransach gry mocno podkręciło tempo spotkania. Obroniła groźny strzał z rzutu wolnego, a po chwili efektowną paradą uratowała swój zespół po uderzeniu z dystansu.

W 35 min. Seweryn była jednak bezradna. Oude Elbering przebiegła z piłką prawie całe boisko, podała do Sophie Proost, a ta strzałem z bocznej linii pola karnego otworzyła wynik spotkania. Dla 18-letniej Holenderki był to trzeci gol zdobyty w tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzyń. W odpowiedzi GKS próbował szczęścia w kontrataku, jednak Nieciąg przegrała biegowy pojedynek z bramkarką gości. Twente wciąż jednak przeważało i w ostatnich minutach pierwszej połowy przyjezdne kilkukrotnie były bliższe podwyższenia prowadzenia. Za każdym razem na posterunku była jednak Kinga Seweryn i tylko jej fantastycznej postawie gospodynie zawdzięczają, że do szatni schodziły przegrywając tylko 0:1.

Druga połowa meczu od początku przyniosła sporo emocji. Tuż po wznowieniu gry bliska szczęścia była największa gwiazda Twente – Jill Roord, jednak jej uderzenie na słupek sparowała bramkarka GKS-u. W 50. min. meczu holenderska  defensywa popełniła koszmarny błąd, ale po strzale Aleksandry Nieciąg piłka trafiła tylko w słupek.

Podrażnione zawodniczki Twente ruszyły do huraganowych ataków i w 63. min. dopięły swego. Po dobrym rozegraniu przed polem karnym GKS-u do siatki trafiła Alieke Tuin. W 68. min. Roord znów trafiła w słupek, jednak niepilnowana Jaimy Ravensbergen podwyższyła prowadzenie Twente na 3:0. Chwilę później na gospodynie spadł kolejny cios, bo plac gry po urazie barku musiała opuścić najlepsza tego dnia zawodniczka w szeregach mistrzyń Polski. Kinga Seweryn po jednej z interwencji doznała urazu barku  i choć próbowała walczyć z bólem, ostatecznie zmuszona była zejść z boiska. Zastąpiła ją Kinga Macała i ostatni kwadrans spotkania to ona strzegła bramki katowickiej drużyny. Jakby nieszczęść katowiczanek było mało,  kilka minut później na noszach boisko opuściła ostoja defensywy GKS-u Klaudia Słowińska.

Do końca spotkania mistrzynie Holandii kontrolowały grę, jednak defensywa GKS-u długo nie pozwalała na kolejne gole. Z dobrej strony pokazała się także Macała, ale tuż przed końcem regulaminowego czasu gry była bezradna wobec strzału Roord z najbliższej odległości. Była zawodniczka Bayernu, Arsenalu czy VfL Wolfsburg wykończyła efektowną, zespołową akcję Twente. Spotkanie finalnie zakończyło się wynikiem 0:4 choć gospodynie w doliczonym czasie gry trafiły jeszcze w poprzeczkę.

Wobec przygniatającej przewagi Twente w Katowicach, przed rewanżowym starciem w Enschede trudno znaleźć powody do optymizmu. Do Holandii GKS pojedzie szukać honorowego trafienia i spróbuje uniknąć kolejnej wysokiej porażki, jednak straty, zarówno te personalne, jak i te bramkowe wydają się przekreślać tegoroczne marzenia o Lidze Mistrzyń. Drugie spotkanie mistrzyń Polski i Holandii zostanie rozegrane 18. września.

 

weszlo.com – Rafał Górak zawiedziony Tymoteuszem Puchaczem. „Chciałem dać szansę”

Na ostatniej prostej letniego okna transferowego w Polsce w pewnym momencie wydawało się, że Tymoteusz Puchacz wróci do Ekstraklasy i zostanie piłkarzem GKS-u Katowice. Zamiast tego jednak w ostatniej chwili wybrał azerski Sabah Baku.

Rozczarowania takim obrotem sprawy nie ukrywał trener GieKSy, Rafał Górak. Dał temu wyraz przed kamerami Canal+ Sport we wstępie do wyjazdowego meczu z Lechią Gdańsk, który zainaugurował 8. kolejkę ligowych zmagań.

– Tymoteusz Puchacz zachował się mega nieprofesjonalnie. Może nie tyle żałuję, co wiem, że chciałem dać szansę i otworzyłem wszystko, żeby u nas był. Wewnętrznie zostało u mnie rozczarowanie – powiedział trener Górak.

GKS nikogo innego na lewe wahadło nie sprowadził, więc nadal będzie tam grał głównie Borja Galan.

 

SIATKÓWKA

pls1liga.pl – GKS Katowice – PIERROT Czarni Radom 3:0

GKS Katowice pokonał PIERROT Czarni Radom 3:0 (25:18, 25:20, 25:21) w meczu 1. kolejki PLS 1. Ligi. Katowiczanie w swoim pierwszym spotkaniu przed własną publicznością nie stracili nawet seta. MVP tego starcia został wybrany Grzegorz Pająk.

Drużyna z Katowic to spadkowicz PlusLigi poprzedniego sezonu. Radomianie w pierwszoligowych rozgrywkach występują ponownie od poprzedniego sezonu. Poprzednie rozgrywki zespół z Radomia zakończył na 6. lokacie.

Początek pierwszej partii rozpoczął się od równej gry punkt za punkt 5:5. Chwilę później swoją przewagę zaczęli budować gospodarze. Ręki w polu serwisowym nie zwalniał Bartłomiej Krulicki 7:5. Po drugiej stronie siatki pewnie punktował Jakub Urbanowicz 8:10. W dalszej części tej premierowej odsłony spotkania w polu serwisowym lepiej spisywali się siatkarze GKS-u, m.in. Michał Superlak 14:9. Pomimo walki Czarni Radom nie zdołali już odrobić tej straty. Tę partię do końca kontrolowali katowiczanie, którzy wygrali pewnie 25:18. Ostatni punkt dla swojego zespołu zdobył Damian Domagała.

Drugi set podobnie jak poprzedni rozpoczął się od gry punkt za punkt 3:3. Następnie na prowadzenie wysunęli się radomianie. Dobrze zagrywał Michał Kowal 7:4. Wystarczył moment i GieKSa odrobiła straty 8:8. W dalszej części tej partii podopieczni Emila Siewiorka utrzymywali dwupunktowe prowadzenie 14:12 i 16:14. Zawodnicy PIERROT Czarni walczyli do końca. Jednak ostatnie słowo w tym secie należało do gospodarzy, a dokładnie Superlaka, który popisał się skutecznym zagraniem w  kontrataku 25:20.

GKS poszedł za ciosem. W kolejnym secie bardzo szybko zdołał zbudować sobie przewagę 5:2. Rywale mieli dość duże problemy, żeby przyjąć dokładnie serwisy Superlaka 4:7. Grę radomskiej drużyny udało się uspokoić dzięki krótkim przerwom na żądanie Krzysztofa Michalskiego. Do tego w polu serwisowym nie mylił się Kowal 11:11. Jednak od połowy tego seta ponownie na prowadzenie wysunęli się katowiczanie 16:11 i 19:13. Mecz zakończył się błędem w polu serwisowym Adama Miniaka 21:25.

 

HOKEJ

hokej.net – Zwycięstwo GieKSy na inaugurację. Udany debiut nowego bramkarza. „Myślę, że możemy grać lepiej”

GKS Katowice w swoim pierwszym meczu sezonu 2025/2026 pokonał na wyjeździe Polonię Bytom 2:1. W barwach GieKSy zadebiutował szwedzki bramkarz Jesper Eliasson, który w rozmowie z klubowymi mediami podsumował to spotkanie.

Przed Eliassonem trudne zadanie, bowiem został sprowadzony w miejsce Johna Murraya. „Jasiek Murarz”w ekipie GieKSy występował przezcztery lata i zdobył w tym czasie dwa złote i dwa srebrne medale.

25-letni Szwed, który w 2018 roku był wybrany w trzeciej rundzie draftu przez Detroit Red Wings, zaliczył udany debiut w katowickim zespole.W wygranym starciu z Polonią Bytom obronił 26 z 27 uderzeń rywali i zachował skuteczność interwencji na poziomie 96,3 procent.

– To był pierwszy mecz sezonu, ale myślę, że możemy grać lepiej. Najważniejsze jest to, że udało nam się sięgnąć po trzy punkty w pierwszym meczu. Więc bierzemy je i idziemy dalej – zaznaczył Jesper Eliasson, który był zadowolony ze swojej postawy i docenił też rywali.

– Trzy punkty i jeden stracony gol – oczywiście, że się cieszę. Uważam, że nasi rywale wykonali świetną robotę. Pracowali naprawdę ciężko i naprawdę dobrze wykonali zadanie. Widać, że wierzą w siebie – dodał.

Przed miesiącem oba zespoły rozegrały mecz sparingowy. Wówczas podopieczni Jacka Płachty wygrali aż 13:1.

– Trudno jest porównywać mecz ligowy do tych sparingowych. Myślę, że możemy poprawić kilka rzeczy. Po prostu kontynuujmy swoją pracę – wyjaśnił szwedzki golkiper.

 

Wielkie hokejowe derby Śląska dla trójkolorowych. Rozstrzygnięcie dopiero w dogrywce

W hicie 2. kolejki TAURON Hokej Ligi GKS Tychy po dogrywce pokonał na własnym lodzie GKS Katowice 2:1. Strzelcem decydującej bramki był Rasmus Heljanko.

Na to starcie zęby ostrzyło sobie wielu hokejowych kibiców w naszym kraju. Nie mogło być inaczej, bo naprzeciw siebie stanęli mistrz i wicemistrz Polski. Spodziewaliśmy się dobrego, zaciętego meczu, w którym nie będzie brakować ofiarności, twardych starć oraz emocji. Nie zawiedliśmy się.

W składzie GieKSy nie znalazł się Brandon Magee, który w starciu z Polonią Bytom nabawił się drobnego urazu. W ekipie gospodarzy zabrakło Mateusza Ubowskiego, a jego miejsce zajął Szymon Kucharski.

Początek tego starcia przypominał partię hokejowych szachów. Oba zespoły nie chciały popełnić błędu, który mógłby przełożyć się na stratę gola.

Po pierwszej odsłonie mieliśmy bezbramkowy remis, bo ze swoich zadań dobrze wywiązywali się obaj bramkarze. Tomáša Fučíka próbował zaskoczyć Stephen Andrerson, Jean Dupuy i Patryk Wronka. Z kolei Jesper Elliason zatrzymał szarżującego Mateusza Gościńskiego i obronił uderzenia OlliegoKaskinena.

Druga odsłona przyniosła więcej konkretnych sytuacji ofensywnych, a jako pierwsi trafili katowiczanie. W 30. minucie Jacob Lundegård znalazł sposób na Fučíka i otworzył wynik spotkania. Goście mieli później okazje na podwyższenie prowadzenia, lecz Wronka i Michalski nie potrafili ich zamienić na gola. Tyszanie odpowiadali strzałami Gościńskiego i Jeziorskiego, ale Eliasson zachowywał czujność i po 40 minutach widniał wynik 1:0 dla GieKSy.

W trzeciej tercji gospodarze rzucili większe siły do ataku i w 48. minucie, grając w przewadze, wyrównali po trafieniu Henri Knuutinen, który przekierował do bramki strzał Alana Łyszczarczyka.W końcówce obie drużyny miały jeszcze swoje szanse m.in. McNulty trafił w słupek. Jednak wynik 1:1 utrzymał się do końca regulaminowego czasu.

W dogrywce decydujący cios zadał Heljanko, który po minucie i 5 sekundach przesądził o zwycięstwie trójkolorowych 2:1, po podaniach Bryka i Kuru.

Oba zespoły kolejny ligowy mecz rozegrają z JKH GKS-em Jastrzębie. Tyszanie pojadą nad czeską granicę w piątek, natomiast wicemistrzowie Polski podejmą ich w niedzielę.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna kobiet

Post scriptum ze Słowenii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Turniej kwalifikacyjny do Ligi Mistrzyń był spełnieniem marzeń – GieKSa wygrała dwa mecze i awansowała do ostatniej rundy eliminacji. Drużyna prezentowała się doskonale i zapewniła sobie przynajmniej cztery kolejne mecze w Europie. Zapraszamy Was do zapoznania się z naszym podsumowaniem wyjazdu do Słowenii, w którym uchylimy trochę „redakcyjnej kuchni”!

  1. Na mecz wyjechaliśmy we wtorkowy poranek w trzy osoby. Do granicy między Austrią i Słowenią czekały nas same autostrady, jednak samo przejście graniczne (widoczne w grafice do tego wpisu) było „doskonale” zabezpieczone – wąska droga, przejazd niemalże przez podwórka okolicznych domów i niespotykane na głównych drogach ostre zakręty.
  2. Przez całą drogę na miejsce towarzyszyły nam pola, głównie kukurydzy. Zgadzało się to z naszymi oczekiwaniami wobec terenów byłej Jugosławii.
  3. Jeszcze tego samego dnia postanowiliśmy wybrać się na oba obiekty – w Radenci i Murskiej Sobocie, co okazało się bardzo dobrym pomysłem. Obiekt w Radenci jest skrzętnie schowany pośród pól kukurydzy i niemal przeoczyliśmy prowadzącą do niego trasę.

    Stadion w Radenci

  4. W drugi dzień udaliśmy się na kawę do popularnej sieci fast foodów i tam szybko okazało się, że niesłusznie oceniliśmy stan postępu technologicznego kraju. Jedzenie dostarczane do stolików było za pomocą robotów, a trawniki kosiły urządzenia bez udziału człowieka.

    Robo-kelner

  5. Następnego dnia odpowiednio wcześniej zameldowaliśmy się na terenie stadionu, dostrzegając przy tym minusy – murawa była bardzo nierówna i zupełnie zniszczona w polach bramkowych. Same zawodniczki przyznawały, że dało się to odczuć, ale nikt na to przesadnie nie narzekał.
  6. Odbiór akredytacji był pierwszym sygnałem, że z językami obcymi wcale nie jest w Słowenii tak kolorowo. Jak się później okazało, pani ochroniarz chciała dopytać czy jesteśmy z klubowych mediów. Koniec końców wspólnymi wysiłkami udało się wszystko wytłumaczyć i odebrać kolorowe plakietki.
  7. Niezastąpiony ojciec Katarzyny Nowak zjawił się z przygotowaną flagą-banerem. Los chciał, że idealnie wpasowała się swoimi wymiarami w wielkość sektora, przez co prezentowała się jeszcze lepiej. Wraz z dopingiem kilkunastu gardeł pozwoliło to stworzyć namiastkę atmosfery godnej meczu Mistrzyń Polski.

    Flaga rozwieszana przez kibiców podczas turnieju w Słowenii

  8. Mecz półfinałowy wygraliśmy bardzo pewnie, co potwierdziła Karolina Koch, choć upał i narastająca bezradność Kazachstanek znacząco wpłynęły na intensywność starcia w drugiej połowie. Piłkarki w doskonałych humorach podeszły pod trójkolorowy sektor, a ich nastrój znalazł także odzwierciedlenie w pomeczowych wywiadach.
  9. W trakcie podróży na drugi półfinał (w Murskiej Sobocie) padło zasadne pytanie dotyczące wyboru jadłodajni. Z pomocą przyszedł jednak szyld na stadionie, bowiem sponsorem głównym i tytularnym kobiecej drużyny jest pizzeria „Nona”, co po polsku oznacza dosłownie pizzerię „Babcia”.
  10. Przejście spod stadionu Mury do restauracji jest spacerem przez niemal całe miasto, czyli… nieco ponad 2 kilometry. Już z daleka można było zauważyć, że dla właściciela jest to coś więcej, niż tylko sponsoring. Obok restauracji znaleźć można wielką piłkę z herbem ZNK Mury, przy wejściu stoi Puchar Kraju, a w samym menu jest kilka fotografii drużyny.

    Gostilna-Pizzeria Nona, sponsor tytularny ZNK Mury

  11. Jedzenie było, jak na Babcię przystało, wyśmienite i mogliśmy w doskonałych nastrojach powrócić do piłkarskich emocji. Na stadion większość kibiców przemieszczała się pieszo, co w połączeniu z ich czarno-białym ubiorem tworzyło ładny dla oka efekt.
  12. Sklep Mury zlokalizowany jest w zewnętrznej części trybuny. Choć produktów nie jest zbyt wiele, są dobrej jakości i ładnie zaprojektowane. Niemałą część stanowiły produkty skierowane do młodszych kibiców, którzy w licznej grupie pojawili się na meczu swojej drużyny.
  13. Doping po stronie ZNK Mury prowadził samotny ultras, który przez pełne 90 minut wołał „tri, štiri, Mura!” doprowadzając wszystkich do śmiechu, ale i granic cierpliwości. Zadbał także o oprawę pirotechniczną, odpalając świecę dymną. Na stadionie pojawiło się około 1000 osób, jednak to niewielka grupa ze Słowacji okazała się głośniejsza, wnosząc bęben i wuwuzelę.

    Stadion ZNK Mura, trybuna za bramką

  14. Sam stadion jest zgrabny, choć przejścia są niewielkie i przy otwarciu jedynego punktu gastronomicznego powodowało to zatory.
  15. Po emocjonującym starciu porozmawialiśmy z jedną ze zwyciężczyń, czyli Joanną Olszewską, która niedawno dołączyła do lokalnej drużyny i z marszu stała się kluczową zawodniczką. Ucieszyła się z faktu, że w Katowicach nadal jest ciepło wspominana, jednak nie zamierzała przez to ułatwiać zadania swoim byłym koleżankom.
  16. Między meczami odwiedziliśmy Soboski Grad, czyli pałac w samym centrum miasta, który jednak lata świetności ma już za sobą. Obok niego znajdował się zadbany park i pomnik upamiętniający wydarzenia z czasów II Wojny Światowej. Ewidentnie Słoweńcy mają jeszcze przed sobą problem związany z dekomunizacją (dopisek – kosa).

    Pomnik upamiętniający poległych żołnierzy

  17. Kwestie spacerów po okolicznych terenach są mocno dyskusyjne, bowiem każdy chodnik jest też drogą rowerową, po której mogą (a w zasadzie muszą) poruszać się także motorowery i skutery.
  18. W jeden dzień zwiedziliśmy całą główną ulicę, jednak mimo niewielkich rozmiarów miasto posiada kilka miejsc wartych odwiedzenia.
  19. Ciekawym punktem na gastronomicznej mapie Murskiej Soboty jest „Bunker”, czyli postapokaliptyczny bar. W Polsce rzadko można spotkać tak klimatyczny wystrój, dodatkowo połączony z doskonałą kuchnią.
  20. W tak zwanym międzyczasie udaliśmy się także do hotelu, w którym zamieszkały przyjezdne drużyny. Zawodniczki miały bardzo komfortowe warunki i niezbędne zaplecze, a wokół były liczne parki i inne miejsca do zabicia nudy. Celem naszych odwiedzin było przeprowadzenie wywiadu z Klaudią Słowińską, czego efekty już niedługo ukażą się na naszej stronie.
  21. Przed weekendem nasi sąsiedzi na szczęście już się wymeldowali, bowiem emocje w meczu z Radomiakiem nam się udzieliły i po strzelonych bramkach zdarzyło się nam zakłócić ciszę nocną. Brawo drużyna!
  22. W sobotę nadszedł czas na mecz o 3. miejsce i kosztował on nas naprawdę wiele w kwestii emocjonalnej – przez godzinę gry zdążyliśmy się porządnie wynudzić.

    Autokar Spartaka Myjava

  23. Największą atrakcję postanowiła zapewnić sędzia, w dość kontrowersyjny sposób prowadząca spotkanie. Po jednym z incydentów odesłała na trybuny fizjoterapeutę Spartaka Myjava, który do końca meczu wygłaszał swoje komentarze dotyczące sędziowania.
  24. W ostatniej akcji meczu BIIK Shymkent zdobył bramkę i doprowadził Słowaczki do rozpaczy, długo nie mogły się po tym pozbierać. Jeden z kibiców z frustracji rzucił swoim bębnem na murawę, na szczęście nie wyrządzając nikomu krzywdy. Ostatecznie dość szybko go odzyskał od ochrony.
  25. Chcieliśmy przed wyjazdem odwiedzić festiwal balonów, który miał budzić zainteresowanie na całym świecie. Problemem okazała się pogoda, która zmusiła organizatorów do odwołania wydarzenia, więc nic z naszych planów nie wyszło.

    Jezioro Sobosko, na drugim brzegu teren festiwalowy

  26. Skończyło się na rzucie oka na sztuczne jezioro pozostałe po żwirowni, w którym woda była bardzo przejrzysta. Wszystko znajdowało się niedaleko autostrady.
  27. Deszcze nie zamierzały ustąpić, więc pojawiliśmy się na stadionie Fazanerija (po polsku: Bażantarnia) na dwie godziny przed finałem. Kilka minut po naszym wejściu rozpętała się prawdziwa ulewa i byliśmy sobie wdzięczni za ten pomysł.

    Zawodniczki wychodzą na finał turnieju

  28. Na sektorze wywieszono trójkolorową flagę z podpisami piłkarek oraz pokazaną wyżej „Fans on tour”, co wzbudziło niemałe zainteresowanie na trybunach. Kibice gospodyń byli jednak bardzo sympatyczni, dołączając nawet do wspólnych zdjęć.
  29. GieKSa zupełnie kontrolowała to spotkanie, a gdyby nie Joanna Olszewska i niezliczone spalone, spokojnie moglibyśmy zamknąć mecz już w pierwszej połowie. Z każdą sekundą byliśmy bliżej triumfu, ale też i zatopienia obiektu, bowiem deszcz jedynie się nasilał.
  30. Na całe szczęście nie było potrzeby przerwania meczu, a GieKSa uzyskała upragniony awans. Tytuł na relację podrzucił kilka dni temu redaktor Shellu – GieKSa Pa(n)ny!
  31. Historyczny sukces piłkarki świętowały wraz z kibicami, całkowicie zagłuszając pustoszejący stadion. Europa da się lubić!
  32. Na meczu zameldował się prezes Sławomir Witek, który był pod wrażeniem determinacji fanów podążających za drużyną oraz wyników obu sekcji piłkarskich w tym tygodniu.
  33. Oprócz kibiców gospodyń, sukcesu pogratulował nam także sam właściciel pizzerii Nona – naprawdę sympatyczny gest i ciepło będziemy wspominać nasz pobyt w tym regionie.

    Świętowanie zwycięstwa w finale

  34. Na bocznym boisku zebrało się już pół centymetra deszczu, gdy jeszcze przeprowadzaliśmy krótkie (ze względu na warunki atmosferyczne) wywiady z zawodniczkami oraz trener Karoliną Koch.
  35. Opuszczenie zalewającego się stadionu nie należało do najłatwiejszych, jednak piłkarki (w szczególności rozśpiewana Kinga Seweryn) były zbyt uradowane, by im to przeszkadzało.
  36. Zespół udał się do hotelu na imprezę zasłużony odpoczynek, a my wyruszyliśmy w drogę powrotną do Katowic. Ta zdawała się przebiegać znacznie szybciej, w końcu wracaliśmy po zobaczeniu dwóch doskonałych występów GieKSy.
  37. W niedzielę odbyło się losowanie trzeciej rundy eliminacyjnej, a w niej przyjdzie nam zmierzyć się 11 i 18 września z holenderskim FC Twente. Pierwszy mecz zagramy u siebie na Arenie Katowice. Bądźcie tam razem z uKochanymi, bo zasłużyły na wsparcie! Zadanie będzie niezwykle trudne, ale gramy do końca!

Do zobaczenia na meczach GKS Katowice w europejskich pucharach!

Za wszystkie teksty, wywiady, zdjęcia, wideo, relacje i inne medialne materiały na naszej stronie z turnieju na Słowenii odpowiadał redaktor Fonfara, który był wspierany przez redaktora Flifena. Pozostałe dwie osoby pojechały typowo turystycznie-kibicowsko, a za całą pracę i relacjonowanie przygody uKochanych w Europie podziękowania należą się wyżej wymienionym. – dopisek od kosy.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga