Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Czas wyeliminować truciznę z tego klubu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wszystko, co miało zostać już napisane – zostało. Na naszej stronie i przez kibiców. Czy to w komentarzach na GieKSa.pl czy mediach społecznościowych oficjalnych i nieoficjalnych, czy na forum.

Praktycznie nie przypominam sobie w tej chwili choćby JEDNEGO komentarza, który w jakikolwiek broniłby pion sportowy GKS Katowice. Niektórzy jeszcze analizują, że bez tego trenera może ktoś by lepiej grał, albo bez jakiegoś piłkarza może trener by dał radę. Wszystkie komentarze natomiast – a są ich setki – zgodnie twierdzą, że w Katowicach mamy po prostu piłkarskie dno i metr mułu, a ten kształt ludzki nie ma prawa bytu.

W sobotę czeka nas mecz z Olimpią Grudziądz. Naprawdę nic już nie jest w stanie zmienić postrzegania drużyny, która zawiodła tyle razy. Jeszcze cień wymuszonej nadziei mieliśmy po trzech wygranych z rzędu, ale teraz to trzeba uznać raczej za dzieło przypadku i statystyki – że czasem coś po prostu się wygra. Dokładając do tego, że bramki w Bytowie i Bielsku zostały zdobyte w samej końcówce, wychodzi na to, że pewnie wygrany był ostatnio tylko mecz ze słabym Stomilem.

Ale to i tak nieważne, bo w momencie prawdziwej próby, najważniejszej dla kibiców, piłkarze oddali tę grę bez walki. Ktoś powie, że z Ruchem było widoczne zaangażowanie. Tylko, że znów kłaniają się nasze bardzo niskie i minimalistyczne standardy zbudowane przez lata gnicia na zapleczu ekstraklasy. Więc jeśli mamy duże posiadanie piłki, kilka razy zbliżymy się pod szesnastkę, ktoś tam zrobi dwa sprinty i obejrzymy jeden ciekawszy pojedynek fizyczny – to już mówimy, że „tym razem było widoczne zaangażowanie”. Głupie to strasznie, ale niestety i my jako GieKSa.pl przyjmujemy taką beznadziejną narrację – starając się robić dobrą minę do złej gry. Prawda jest taka, że z Ruchem było tylko trochę tego zaangażowania, ale nie ściemniajmy, że miało miejsce jakieś gryzienie trawy czy walka do upadłego i za wszelką cenę o korzystny wynik. Ten mecz co najwyżej był przetruchtany (w przeciwieństwie do przechodzonych czy odbytych na stojąco), ale na pewno nie był wybiegany i wywalczony. Tak naprawdę to pod względem ambicjonalnym był mecz na minimalnym poziomie do przyjęcia w średnio ważnym starciu ligowym ze średniej klasy rywalem. A nie w najważniejszym pojedynku od 14 lat dla rzeszy kibiców GieKSy.

Potem było spotkanie z Tychami – w tym temacie już skandaliczne, zagrane bez jakiejkolwiek ambicji, co – mówiąc o pierwszej połowie i braku chęci – przyznał sam trener Piotr Mandrysz.

Dwa spotkania, bardzo ważne i prestiżowe, ale naprawdę z bardzo przeciętnymi zespołami. Ruch wygrał na Bukowej ambicją, a Tychy…nie wiadomo czym, bo zagrali beznamiętnie i mocno średnio. To wystarczyło na olewających swoje obowiązki katowiczan.

Formuła z trenerem Mandryszem nie sprawdziła się. To na nim opieraliśmy przed sezonem nadzieję, że chwyci piłkarskie towarzystwo wzajemnej adoracji za twarz i zrobi w szatni porządek po Brzęczku. Tak się nie stało, trener od samego początku nie pokazuje nam tych cech, z których znaliśmy go wcześniej. Po meczach z reguły mówi, że mieliśmy sporo sytuacji bramkowych, choć podciąga pod to sytuacje, których nie można nazwać nawet trzydziestoprocentowymi. Mówi o bardzo dobrym meczu z Ruchem, co chyba wynika tylko z faktu przewagi w posiadaniu piłki. Dopiero przymuszony na konferencji w Tychach powiedział, że niektórzy zawodnicy nie wytrzymują obciążenia psychicznego.

Z rzeczy, które są na ten fatalny sportowy moment w historii klubu możliwe i realne, brakuje nam jasnego sygnału po pierwsze od trenera, po drugie od prezesa (o nim nieco dalej), że jednak jesteśmy w tragicznej sytuacji sportowej. Że zawodnicy nie realizują założeń taktycznych, grają bez zaangażowania i ambicji oraz w niektórych przypadkach są po prostu na tyle słabi, że środek tabeli będzie ogromnym sukcesem.

To co naprawdę dziwi, to brak widocznej frustracji u trenera Mandrysza. Spodziewalibyśmy się, że po jednym, drugim, trzecim, czwartym, piątym beznadziejnym meczu będzie kipiał ze złości. Niestety szkoleniowiec przyjmuję pozycję depresyjną i szuka usprawiedliwień, czym stawia się w jednym rzędzie z piłkarzami. To jest jedna z przyczyn tego, że również i on ma u kibiców złą prasę. Założę się, że gdyby raz czy drugi szczerze powiedział na konferencji, że ma żal do zawodników o postawę na boisku i nie ma jego zgody na to – wielu kibiców miałby po swojej stronie.

Potrzebny jest gruntowny wstrząs, całościowy jeśli chodzi o piłkę nożną w GKS Katowice. Po pierwsze – głośne wypowiedzenie tego, że jednak mamy problem. Tak jak u osób uzależnionych, jeśli nie powiedzą przed samymi sobą, że mają ten problem, jeśli nie zaakceptują, że tak jest – nie mają szans na zmianę. A że klub to nie jest „gra w bierki ani domek z zabawkami, to jest bardzo ważna sprawa i życie prywatne wielu ludzi” (cytat z Rafała Góraka) – nam jako kibicom jasne postawienie sprawy po prostu się należy. Bo może i ktoś w klubie wie, że jednak dzieje się źle, ale udają na zewnątrz jest dobrze. A to nie tędy droga, bo klub to przede wszystkim kibice i udając, że jest jednak dobrze – jesteśmy po prostu oszukiwani.

Po drugie – gruntowne zmiany kadrowe. Latem przyszło kilku nowych zawodników i łudziliśmy się, że z nowym trenerem coś z tego będzie – „łudziliśmy się” to dobre określenie, bo sam osobiście pisałem już po poprzednim sezonie, że jeśli kilku zawodników zostanie, to nic dobrego nas nie czeka. To się niestety sprawdziło.

Zostali więc tacy gracze jak Nowak, Kamiński, Frańczak, Zejdler, Kalinkowski, Foszmańczyk, Goncerz, którzy w mniejszym klub większym stopniu grają w pierwszym składzie do dziś. Ci zawodnicy już wiosną udowodnili, że nie można na nich w dłuższej perspektywie czasowej liczyć. Nie wykorzystali swojej życiowej szansy i tak naprawdę powinni odejść z klubu w komplecie już latem. Niestety trener w wywiadzie przedsezonowym mówił nam, że Foszmańczyk był najlepszy w poprzednich rozgrywkach, prezes Cygan mówił o bardzo dobrym Kamińskim. Tak naprawdę już po tamtych słowach mogliśmy skreślić ten sezon i zgasić światło.

Są ludzie, którzy z wymienionych wyżej zawodników jeszcze bronią Zejdlera – chłopak jakieś tam umiejętności ma i być może w innym otoczeniu mógłby coś wnieść. Jednak patrząc na jego indywidualną postawę z wiosny, mam co do tego wątpliwości. On też w dużej mierze był odpowiedzialny za fatalne wyniki. Nie potrafił zmienić absolutnie nic w obrazie przegrywanego minuta po minucie awansu. Sam nie wiem…

Nie ma najmniejszych szans na osiągnięcie sukcesu, póki w GieKSie będzie ta grupa zawodników – pozbycie się ich to warunek konieczny, ale niewystarczający. Problem jest taki, że i nowi, którzy przyszli w większości nie rokują dobrze. Częściowo są oni z zaciągu Mandrysza. Przemeblowany został cały blok obronny i jest on dziurawy jak szwajcarski ser. Midzierski coraz bardziej się gubi i w każdej kolejce popełnia kiksy, Klemenz prokuruje rzuty karne i Mączyński, który wyraźnie ma problemy z GPS-em na boisku. Kędziora i Plizga to emeryci z przebłyskami, ale przebłyski dobrej pamięci mają nawet osoby z chorobą Alzheimera. O Mokwie już nikt nie pamięta, drewnianego Yunisa trener nie wpuszcza już nawet na ogony. Pleva to w ogóle na ten moment nadaje się bardziej na siedzenie na fotel i szydełkowanie.

Tak naprawdę z obecnych istotnych zawodników w GKS mogliby zostać: Abramowicz, Błąd, Cerimagić, Skrzecz i Sulek. Szansy nie dostali Kuliński i Słomka, co też zakrawa na skandal, bo wydaje się, że grając jedenastoma Kulińskimi w formie z meczu z Puszczą, w którym wystąpił, mielibyśmy spore szanse na lepsze wyniki niż teraz. Ale trener woli wystawiać tych, którzy notorycznie psują grę, nie angażują się i jeszcze robi jakieś eksperymenty z Goncerzem, z których później się wycofuje (zmiana w przerwie z Ruchem i poza kadrą w Tychach).

Tak więc oprócz wymienionych wyżej zawodników plus tych, o których zbyt wiele powiedzieć nie możemy (bo nie grali), cała reszta powinna zanotować klasyczny WYPAD z tego klubu. Oczywiście jedni mniej, drudzy bardziej – jedni ze względu na to, że są po prostu słabi, inni ze względów wybitnie charakterologicznych. Na przykład taki Klemenz – chyba chce – ale jednak gra w tej dziurawej obronie i w decydujących momentach kompletnie zawodzi. Chociaż OK, Klemenzowi dajmy jeszcze szansę. Natomiast pozostawienie kilku z tych wszystkich hańbiących nas piłkarzy na nadchodzącą wiosnę – spowoduje, że nigdy nie wskoczymy na wyższy poziom. Nowi ludzie wchodzą do szatni GKS i nasiąkają tą trucizną starych. Nawet ci nowi, po których wiele oczekujemy – po kilku meczach prezentują dokładnie mentalnie to samo, co Kamyk, Fosa i spółka. I jesień jest tak naprawdę gorsza niż była wiosna.

Trzeba o tym mówić głośno, bo co z tego, że wywalimy Kilińskiego, Garbacika, właśnie Słomkę, niegrającego Mokwę, zatrudnimy w zamian kilku innych, jeśli wiosną znów w składzie będą Nowak, Frańczak, Mączyński, Kalinkowski, Pleva, Foszmańczyk, Mandrysz czy Kędziora?

Do końca rundy zostały 4 mecze i nie wiadomo, ile GKS zdobędzie punktów. W zależności od tego, czy zawodnikom będzie się chciało grać, mają szansę na kilka dobrych rezultatów lub kolejne klęski. I lepiej, żeby te dobre rezultaty osiągnęli, bo kibice są już u kresu wytrzymałości i po nieudanym meczu z Olimpią znów zawodnicy mogą się nasłuchać tego, czego powinni byli się nasłuchać już po meczu z Ruchem. Na wyjazdach kibiców zabraknie, a w sumie „w to graj” piłkarzom, bo będą grać bez zbędnej dla nich presji.

W wyniku „działań” piłkarzy zmieniali się trenerzy, za wygraną dał prezes, prezydent Krupa skreślił sezon, przegoniony został sponsor strategiczny – firma AASA, przeganiani z trybun są kibice. Zupełnie nie widać przy tym zdecydowanej reakcji kogokolwiek – po prostu krok po kroku ludzie się wycofują z tego bagna. Miasta nie reaguje, prezes Cygan nie reagował, trenerzy nie reagują. I tak naprawdę na ten moment nie można dopuścić do sytuacji, że ograniczymy się znów tylko do zmiany trenera, bo wtedy znów wygrają piłkarze. Mandrysz powinien odejść, ale priorytetem powinno być pozbycie się większości zatruwających klubowi życie piłkarzy.

Prezes Janicki na razie milczy, jest w trudnej sytuacji, bo w pewnym zawieszeniu i nie wiadomo, co zdarzy się zimą z jego osobą – jaka będzie jego i Miasta decyzja. Więc tutaj jeszcze można lekko zrozumieć jego brak reakcji, ale powoduje to wrażenie bezkrólewia w GieKSie i piłkarze działają na zasadzie kompletnego rozpasania. No ale skoro nie prezes, to trener MUSI dać sygnał, że coś jest nie tak. A tego nie robi.

Na razie wspomniany mecz z Olimpią w sobotę. Nikt nie ma w Katowicach już cienia sympatii do tej drużyny. Ludzie są załamani podejściem piłkarzy do gry w GKS, a oni nie potrafią i nie chcą tego nawet w jednym procencie zmienić. Więc te ostatnie mecze my jako kibice musimy po prostu odhaczyć.

Oczekujemy w końcu głośno wypowiedzianych słów z klubu, że w zimie nastąpią wielkie zmiany. A w przerwie między rundami muszą one nastąpić. W przeciwnym razie będziemy dążyli prostą drogą do upadku.

Szatnię trzeba oczyścić z piłkarskiej trucizny, zrobić kompletny detox, nawet kosztem cierpienia, nawet – w skrajnym przypadku (choć nie wierzę w to) – kosztem spadku do drugiej ligi. Bo z trucizną może spadek sportowy nie nastąpi, ale klub będzie powoli, niezauważalnie, pikował w dół i ani się nie obejrzymy, jak zostaną tylko zgliszcza i nie będzie już odwrotu.

Choć i tak uważam, że jeśli oparlibyśmy drużynę na dwudziestolatkach z niższych lig plus wspomnianych kilku akceptowanych zawodników, wyszlibyśmy na tym zdecydowanie na plus – nie tylko nie spadlibyśmy, ale cieszylibyśmy się z walki o każdy centymetr boiska mając znów nadzieję na zbudowanie wielkiej GieKSy.

PS. W trzy godziny po publikacji powyższego felietonu, pojawiła się informacja, że Marcin Janicki został prezesem GKS Katowice. Nowemu prezesowi życzymy owocnej pracy na rzecz uzdrowienia piłki nożnej w naszym ukochanym klubie!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

13 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

13 komentarzy

  1. Avatar photo

    rob

    2 listopada 2017 at 13:29

    Największą trucizną dla tego klubu jest nieudacznik Marcin Krupa.

  2. Avatar photo

    kibol

    2 listopada 2017 at 15:47

    Jak to mówią mniejszy wstyd teraz (spaść)upasc na dno i odrodzić sie z podwójną mocą niż być bitym przez SOSNOWIEC,CHORZÓW i TYCHY na SLĄSKU przez 15 lat

  3. Avatar photo

    Siwh

    2 listopada 2017 at 16:03

    Redaktorze pikować można tylko w dół:)

  4. Avatar photo

    Prezes1964

    2 listopada 2017 at 16:06

    Trzymanie dwóch potencjalnych graczy pierwszego składu spoza uni europejskiej , którzy moga grać tylko bez siebie to również sytuacja patologiczna

  5. Avatar photo

    PanGoroli

    2 listopada 2017 at 20:30

    Nie Siwy, domyślne znaczenie 'pikować’, to od angielskiego pik = szczyt, czyli szczytowac. A potocznie określa się każdy ruch, który ma profil stożkowy. Np moc muzyczna mierzona w piku.

  6. Avatar photo

    PanGoroli

    3 listopada 2017 at 00:02

    Miało być 'peak’, czyt pik

  7. Avatar photo

    Irishman

    3 listopada 2017 at 08:24

    Zgadzam się prawie w 100% ale ostrożnie z tym spadkiem do II ligi. Powrót może okazać się wcale nie tak prosty, a i ludzie nam niechętni, którzy chcieliby zmarginalizować piłkę nożną w Katowicach dostaliby do reki potężne atuty.
    Inna sprawa, że nie wierzę, aby po pozbyciu się kilku głazów ciągnących nas na dno i oparciu drużyny o najlepszych piłkarzy oraz młodzież nie wywalczylibyśmy co najmniej miejsca w środku stawki ligowej.

  8. Avatar photo

    Mecza

    3 listopada 2017 at 11:00

    Mandrysz dobry trener ale słaby psycholog. Odnoszę wrażenie że po przygodzie w Sosnowcu coś zmienił w swoim podejściu do prowadzenia kadry i to wychodzi. Wcześniej bezkompromisowy a teraz głaskanie aby się nie narazić, efekty marne.

  9. Avatar photo

    Irishman

    3 listopada 2017 at 11:57

    Tak, dla mnie trener Mandrysz to chyba największe rozczarowane… Zupełnie czegoś innego się spodziewałem po nim.

  10. Avatar photo

    Obik1980

    3 listopada 2017 at 15:54

    Wedlug mnie za wcześnie zrezygnowalo sie np z Mokwy.Za bardzo duzo rotacji w skladzie. Powinna byc przynajmniej 1 jedynastka stala na kilka meczy. Zle dobieranie ustawien zawodnikow do meczy,szczególnie u siebie gdzie powinno sie atakowac i nie dawac ani chwili odpoczac. Brakuje takich zawodnikow pokroju Ledwon, Borawski Szczygiel Kucz Widuch

  11. Avatar photo

    Obik1980

    3 listopada 2017 at 16:00

    W naszym ukochanym klubie nie moze byc ustawiana taktyka ultra defensywna a powinna byc ofensywna nie wiem czy dobrze pamietam ale kiedys stosowana byla taktyka 3-4-3,shellu pamietasz moze?

  12. Avatar photo

    Berol

    3 listopada 2017 at 17:52

    podpisuje sie pod tym felietonem w 100 proc wszyscy mamy już dosc robienia nas w wała przez tą bande

  13. Avatar photo

    Berol

    3 listopada 2017 at 18:09

    Na wiosne tą żenade tłumaczyłem sobie ze moze serio jest jakis przykaz z góry ze jednak mamy nie awansowac bo trudno było to sobie inaczej racjonalnie wytłumaczyc. To jednak co graja na jesien tego nie da sie juz zrozumiec inaczej jak perfidne walenie w kulki czy wrecz sabotaż tu musi byc trzesienie kadrowe i walniecie reka w stół .Zgadzam sie z Irishem ze ostroznie z myslami o 2 lidze bardzo ciezko bedzie sie z niej wygrzebac w razie odpukac spuszczenia nas przez tych… poziom wcale nie jest tam duzo nizszy Ogólnie cała ta nasza 1 liga jest daremna wygrywa ten któremu w danej chwili chce sie walczyc problem ze naszym chce sie juz coraz rzadziej a w meczach o cos lub prestizowych juz wcale niestety

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga