Dołącz do nas

Piłka nożna

Daniel Rumin z wolną ręką na szukanie klubu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W czwartkowe popołudnie otrzymaliśmy komunikat dotyczący kadry pierwszego zespołu. Decyzją dyrektora sportowego oraz sztabu trenerskiego wolną rękę w poszukiwaniu klubu otrzymał napastnik Daniel Rumin.

Zawodnik  ma jeszcze ważny kontrakt, który obowiązywać będzie do czerwca 2020, ale w przypadku pojawienia się oferty, klub nie będzie robić przeszkód, by ten mógł zmienić barwy klubowe.

Daniel Rumin pojawił się w GieKSie w sezonie 2018/19 przechodząc ze Skry Częstochowa. W pierwszym sezonie strzelił dwie bramki. W bieżącym, drugoligowym sezonie rozegrał 12 spotkań zaliczając 493 minuty i nie zdobył żadnej bramki. 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

11 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

11 komentarzy

  1. Avatar photo

    Suporterwnc

    3 stycznia 2020 at 08:10

    Strzelił dwie i to w dwóch pierwszych meczach- o ile mnie pamięć nie myli. A potem wszystkie mecze na sucho. Niestety, ale był tylko konkurentem- i to niezbyt wymagającym. Bardzo dobra i przytomna decyzja. Ambicja już w Gieksie nie wystarczy. Muszą być wyniki i postęp, a liczby nie kłamią. Będziemy szukać napastnika. A właściwie- jak widzę co robi Góralczyk- to już go mamy na celowniku. Ciekawe, kogo wygrzebie. Wierzę, że znów się trafi wartościowy, młody grajek „znikąd”.

  2. Avatar photo

    Irishman

    3 stycznia 2020 at 10:20

    Moim zdaniem chłopaka „popsuł” Paszulewicz nie dając mu szans, stawiając na ściągniętego Śpiączkę, pomimo, że ten był totalnie bez formy. Ni odbudował go też Dudek. Teraz Daniel po prostu nie pasuje do naszego stylu gry i dlatego to bardzo dobra decyzja.

    A ja myślę, że on gdzie indziej wypłynie i zacznie strzelać, czego mu życzę – byle nie strzelał nam. 🙂

  3. Avatar photo

    kosa

    3 stycznia 2020 at 10:34

    @Irishman porównaj sobie, kiedy przyszedł Śpiącza i ile do tego czasu (a i po przyjściu Śpiony) grał Rumin, bo to że nie dostawał szans to jeden z Twoich stałych tekstów, które akurat nie mają pokrycia w faktach. Już na forum zwracałem Ci na to uwagę. Mało tego – Rumin też dostawał szanse od trenera Góraka, był pierwszym wyborem.

    Jakby Rumin dorównywałby Śpionie, to ten nie musiałby do nas trafić, a i pewnie spokojnie byśmy się utrzymali.

    Niech mu się wiedzie, ale tyle szans ile dostał Rumin, to nie dostał żaden napastnik w GieKSie.

  4. Avatar photo

    Arcadiomorales

    3 stycznia 2020 at 14:32

    Zrobi miejsce dla Dadoka ze Stalowej Woli.

  5. Avatar photo

    KaTe

    3 stycznia 2020 at 15:17

    Dadok nie jest napastnikiem. Prędzej uwierzę, że będzie to Daniel Szczepan ze Śląska Wrocław (no i liczba Danielów będzie się zgadzać)

  6. Avatar photo

    pablo eskobar

    3 stycznia 2020 at 22:32

    Sciagnac dobrego napastnika hmm kazdy klob tego produktu szuka tu trzeba byc szybszym niz inni i sciagac mlodych zdolnych co moga sie wybic stary szrot nie dla GIEKSY

  7. Avatar photo

    Irishman

    4 stycznia 2020 at 13:04

    @Kosa, nie rozumiem jak możesz ciągle bronić decyzji o sprowadzeniu do nas Śpiączki??? Chłop był TOTALNIE bez formy, a Nieciecza za nami w tabeli. Potem oni odżyli, a my zostaliśmy na swoim, żałosnym poziomie w czym była duża zasługa była naszego nowego super-snajpera. No ale o ile pamiętam, to Ty broniłeś także decyzji prezesa Janickiego sprzed roku o pozostawieniu na swoim stanowisku dyrektora Bartnika, więc….. już się aż tak bardzo się nie dziwię. Pamiętam też jak to wyglądało. Fakt Rumin zaciął się jeśli chodzi o bramki po niezłym początku ale jednak dochodził do tych sytuacji i moim zdaniem to była tylko kwestia czasu, aż się znowu odblokuje. Tymczasem po prostu oczy krwawiły jak oglądało się grę Śpiączka, który mimo wszystko dostawał ciagle szansę. Nawet mówiło się wtedy na forum, że może być jakiś zapis w umowie z Niecieczą, że on musi grać. Wisienka na torcie było jak w ostatnim meczu z Bytovią, chyba w 92 minucie mógł nam zapewnić utrzymanie… no ale tego nie zrobił. Zresztą, że tak zapytam, gdzie dzisiaj gra ten świetny napastnik???

    A Rumin? Moim zdaniem niedługo potwierdzi swoja wartość w innym klubie. Aczkolwiek bynajmniej nie twierdzę, że pozbycie się go, to jest błąd, bo to jest dobre tak dla nas jak przede wszystkim dla niego.

  8. Avatar photo

    kosa

    4 stycznia 2020 at 13:46

    @Irishman ale ja nie bronię Śpiączki, tylko piszę o faktach. Był sam Rumin i dostawał wiele szans (tyle ile żaden napastnik w ostatnich kilkunastu latach – dobrze, bo na tym to polega) i nie dawał rady. Przyszedł Śpiączka i dalej stawiano na Rumina, ale dalej nie dawał rady. Wtedy zaczęto stawiać na Śpiączkę, który strzelał bramki. Był wtedy w lepszej formie i był lepszym piłkarzem od Rumina. Co nie znaczy, że był super, ale i tak jego forma (jak określiłeś: „oczy krwawiły”) była kilka razy lepsza niż to, co prezentował Rumin. „Mówiło się” – „mówiło się też, że Rumin nie dostawał szans”, co już wielokrotnie wykazywałem, że było wręcz przeciwnie.

    Może rozwiązanie jest prostsze i po prostu Rumin nie wykorzystał swojej ogromnej szansy i kredytu zaufania, jakim obdarzono go w klubie (przy kilku trenerach i prezesach)?

    Niepotrzebnie polaryzujesz dyskusję, że albo ktoś jest fanem Rumina, albo Śpiączki. To nie ma nic do rzeczy – każdy może sobie sprawdzić, ile grał i kiedy Rumin i co z tego wynikało. I ja się tylko do tego odnosiłem, bo śmieszy mnie, że przy tylu set minutach i szansach, ktoś może wierzyć, że ktoś inny jest winny, a nie sam zawodnik. A Ty szukasz winny słabej gry Rumina w Paszulewiczu i Śpiączce.

  9. Avatar photo

    kosa

    4 stycznia 2020 at 14:29

    @Irishman zresztą sam zobacz:

    Dyrektor Bartnik i trener Paszulewicz sprowadzają do klubu Daniela Rumina

    1. mecz sezonu – Podbeskidzie – wchodzi za Volasa w 61. minucie
    2. mecz sezonu – ŁKS – gra od 1. do 68. minuty i strzela bramkę
    3. mecz sezonu – gra 90 minut z Tychami i strzela bramkę
    4. mecz sezonu – gra 90 minut w Nowym Sączu (to wtedy zaczęła się klątwą i spieprzona setka na pustą bramkę)
    5. mecz sezonu – gra od 1. do 59. minuty z Wigrami. Schodzi przy naszym prowadzeniu 1:0. Zmienia go debiutujący Woźniak.
    6. mecz sezonu – gra od 1. do 81. minuty z Rakowem.
    7. mecz sezonu – wchodzi z ławki i gra od 46. do 90. minuty z Jastrzębiem.
    8. mecz sezonu – gra 90 minut z Chojniczanką.
    9. mecz sezonu – nie gra z Chrobrym.
    10. mecz sezonu – wchodzi na ostatnie 3 minuty, kiedy zmienia Woźniaka, który strzelił bramkę z Odrą Opole.

    Trener Paszulewicz zwolniony z GieKSy. Na 900 minut Rumin zagrał 556 minut w 9 na 10 spotkaniach w tym 6 razy od pierwszej minuty.

  10. Avatar photo

    Mecza

    4 stycznia 2020 at 16:21

    Ups, dawno nie było takiej dyskusji tutaj…Zobaczymy jak się będzie Kurbiel prezentował. Zawsze to nowa nadzieja bo faktycznie Rumin gasł pomału i to przy kolejnym i tym razem dobrym trenerze. Napastnik musi mieć cyfry. Życzę mu jak najlepiej. Pozdrowienia dla wszystkich.

  11. Avatar photo

    Irishman

    4 stycznia 2020 at 21:23

    @Kosa, pamięć ludzka jest zawodna więc sobie też spojrzałem w statystyki. Ładnie podsumowałeś Rumina i muszę przyznać, że może trochę na wyrost napisałem, że Paszul go popsuł, bo jednak dostawał te szanse. Ale jak ocenić Twoje stwierdzenie:
    „Wtedy zaczęto stawiać na Śpiączkę, który strzelał bramki. Był wtedy w lepszej formie i był lepszym piłkarzem od Rumina”…skoro Śpiączka strzelił na jesień też DWIE bramki??? Nawiasem mówiąc na wiosnę też CAŁE DWIE! I pamiętam też, że jak Rumin grał, to jednak ciągle tą bramką dla nas „śmierdziało”. Tymczasem Śpiączkę osobiście pamiętam głównie z faulów na obrońcach.

    Ale dobra tam! Prawdopodobnie nie będzie u nas Rumina i dobrze (dla nas i dla niego), nie będzie też DZIĘKI BOGU Śpiączki. Tak więc zostawmy już tą wstydliwą przeszłość i skupmy się na tym co mamy, czyli Rogalskiego, Kompanickiego i…..

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga