Dołącz do nas

Felietony

Derbowe „wszystko albo nic” – wprawcie nas w euforię!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Cztery kolejki do końca. Cztery mecze, z których każdy będzie kluczowym, decydującym i mającym ogromne znaczenie. Tu już nie ma miejsca na pomyłki i utraty punktów, bo każda strata może spowodować bezpowrotną utratę szansy.

Jutro czeka nas mecz z Ruchem Chorzów. Kto wie, czy nie będzie to ostatnie spotkanie na długie, długie lata. Ruch targany problemami organizacyjno-finansowymi ma przyszłość stojącą pod dużym znakiem zapytania. Sportowo są praktycznie pewni spadku, bo utrzymanie dać im może jedynie wygranie wszystkich czterech spotkań do końca. Co przy seryjnych porażkach w ostatnim czasie wydaje się nierealne. Nawet remis z GieKSą będzie już oznaczał matematyczny spadek chorzowian.

To jednak nie oznacza, że GKS Katowice może już sobie dopisywać trzy punkty przed spotkaniem. Wystarczy wspomnieć te wszystkie potyczki z gromionymi przez wszystkich Polonią Bytom i Widzewem i nasz brak zwycięstw z tymi rywalami. Wystarczy wspomnieć choćby wygraną Okocimskiego na Bukowej, co było jedynym zwycięstwem tej ekipy na przestrzeni dwudziestu kilku meczów. Choćby historia pokazuje, że GKS takich meczów potrafił nie wygrywać. Warto to mieć na uwadze, myśląc o jutrzejszych derbach.

Z drugiej strony naprawdę trudno sobie wyobrazić, żeby drużyna walcząca o awans nie potrafiła poradzić sobie ze zdołowanymi przeciwnikami, których co rusz na konferencjach krytykuje ich trener Dariusz Fornalak. Były szkoleniowiec GKS – zwolniony po spektakularnej klęsce z… Podbeskidziem 1:6 (historia zatoczyła koło) – po porażkach 0:6 z Pogonią czy 1:6 z Miedzią mówił o zawodnikach Niebieskich, że wyglądali jakby pierwszy raz się spotkali na boisku. Po meczu z Puszczą mówił, że oni w ogóle na tym boisku ze sobą nie rozmawiają.

Zobaczmy więc – GieKSa grająca o awans vs rozbity zespół pewien spadku. Sytuacja wyjściowa jest taka, że ten mecz można przegrać jedynie z samym sobą. Poziom piłkarski rywala w żaden sposób nie może spowodować tego, że GKS w tym meczu polegnie. Choćby piłkarze Ruchu stawali na rzęsach.

No ale trzeba to udowodnić na boisku. I znów jak mantrę – wystarczy zagrać swoje. Tu nie trzeba się wznieść na wyżyny. Trzeba mieć dobry plan taktyczny, trochę odwagi (bez asekuranctwa) i walkę, walkę, walkę. Plus z tyłu głowy świadomość, jak prestiżowy dla kibiców i GieKSy, i Ruchu jest to mecz.

Ważna rola trenera Jacka Paszulewicza by odpowiednio mentalnie nastawić ten zespół. GieKSa ma dwa cele – ważniejszy to awans do ekstraklasy. Mniej ważny ogólnie, ale… najważniejszy w sobotę – wygrać na Cichej. Szkoleniowiec i piłkarze muszą sobie zdawać sprawę z rangi tego starcia. To nie są derby z Podbeskidziem czy gra z Miedzią Legnica. To starcie z odwiecznym rywalem, z którym GieKSa regularnie mierzyła się w ekstraklasie, ale potem przez 14 lat nie mogła zagrać. Dla każdego kibica wygrana z Ruchem po takim czasie będzie miała szczególne znaczenie i smak. Części z nich trzy punkty w tym meczu (i ich konsekwencja dla przeciwnika) może nawet zrekompensować ewentualny brak awansu. Choć to irracjonalne, jest taka grupa sympatyków z Bukowej.

Przede wszystkim należy też pamiętać o jesieni. Po trzech wygranych atmosfera przed derbami była niesamowita, a spotkanie było piłkarskim świętem. Niestety będący w ogonie tabeli Ruch na Bukowej wygrał. Zawodnicy GKS wówczas kompletnie nie udźwignęli ciężaru spotkania, trener Mandrysz dobrał złą taktykę i przeciwnik rozjechał nas szybkimi skrzydłami i ambicją. Ależ to był ból. Sprawy nie należy zamiatać pod dywan i udawać że nic się nie stało, więc przypominamy głośno, że wtedy kibice Ruchu wracającym piłkarzom zgotowali na stadionie fetę, jakby ci zdobyli mistrzostwo Polski. Porażka GieKSy wprawiła w euforię tych, którzy dzisiaj za miedzą się smucą, ale mają nadzieję na chwilowy błysk radości, może ostatni na długi czas.

Ten mecz będzie absolutnym wyznacznikiem, komu się w GieKSie chce zapieprzać i orać boisko, a kto ma to w poważaniu. Ten mecz da nam też odpowiedź, czy warto liczyć na awans czy trzeba go sobie odpuścić. Bo jeśli po porażkach w Niepołomicach i Olsztynie przyjdzie jeszcze przegrana w tak prestiżowym meczu z odwiecznym rywalem, dodatkowo w tak słabej formie, to naprawdę będzie należało zwinąć żagle i powiedzieć sobie – awans nie dla nas. Do zobaczenia za… rok.

Wierzymy, że tak nie będzie. GKS Katowice ma wszelkie atuty piłkarskie, żeby w sobotę wygrać zdecydowanie to spotkanie. Wszystko rozchodzi się o kwestie motywacji i mentalności zawodników. Czy zrozumieją powagę sytuacji, czy zrozumieją jaką mają szansę na końcowy w tym sezonie sukces. Czy zrozumieją przeciwko komu grają. I czy zdadzą sobie sprawę, że tym jednym meczem mogą się już zapisać w historii. A potem przypieczętować to złotymi zgłoskami na początku czerwca.

Dodatkowo zespół musi być przygotowany na bardzo nieprzychylna atmosferę na meczu. Kibice gospodarzy będą deprymować naszych zawodników na wszelkie możliwe sposoby – słowem, gestem, czynem. Dodatkowo w Chorzowie atmosfera na meczach jest napięta, kibice sfrustrowani „wyczynami” swoich zawodników, więc tym bardziej może być nerwowo. Więc o ile w poprzednich meczach uważaliśmy, że porażki i słaba gra nie były kwestią presji, tylko braku waleczności, to tutaj zespół będzie musiał poradzić sobie – w samotności, bez swoich kibiców – z jazdą po nich od pierwszej minuty. Z tym, że piłkarze nie mają wielkich możliwości na odpowiedź – nie mogą odpyskować czy zrobić odwetowy gest. Jedyną ich odpowiedzią może być boisko i każdy celny strzał, każdy przejaw walki, każda bramka – treściowo będzie zawierać kompletną ripostę na zaczepki miejscowych kibiców. Piłkarze tym bardziej muszą być przygotowani na reakcje kibiców, gdy nasz zespół będzie prowadził w tym spotkaniu. I tak – tutaj już będzie trzeba powiedzieć, że będą musieli wytrzymać olbrzymie ciśnienie.

Ten mecz może bardzo dużo dać i bardzo dużo odebrać. W zasadzie jest to spotkanie z gatunku „wszystko albo nic”. Nie rozpatrujemy tutaj w ogóle remisu albo inaczej – remis wrzucamy do kategorii „nic”. Wszystko – jeśli GieKSa wygra to zdobędzie trzy punkty, utrzyma drugie miejsce w tabeli, a być może poprawi przewagę nad innymi rywalami. Wygrana w tym nerwowym meczu przy ciśnieniu miejscowych, utrzymanie wyniku walką i ambicją, może spowodować potężny wzrost morale tego zespołu. Jeśli takie ciśnienie wytrzymają, to nie będą mogli już nigdy powiedzieć, że jakaś presja ich przerosła. A to będzie tylko na plus. Do końca ligi zostaną trzy mecze, kolejne derby z Tychami, na które nasz zespół będzie mógł wyjść naładowany i podbudowany.

Drugi biegun, czyli nic – to to, co zostało wspomniane wcześniej. Utrata punktów, wielkie prawdopodobieństwo spadku na trzecie, czwarte czy nawet piąte miejsce. Utrata złudzeń i brak wiary, bo nie wygrać z drużyną, z która wygrywają wszyscy, a niektórzy bardzo wysoko, będzie oznaczało tyle, że nie ma co już kompletnie pokładać nadziei.

Wierzymy, że zwycięży ta pierwsza opcja. Czyli będzie to „wszystko”, ale to będzie obowiązywało tylko na sobotę i będzie jedynie niezbędnym etapem, by iść dalej. GKS Katowice będzie miał tydzień przerwy do kolejnego spotkania i będzie mógł spokojnie przygotowywać się na ostatnią prostą. Prostą z wybojami i nadal bardzo trudną. Ale z dobrym bagażem doświadczeń, takim – że nic nie jest nas w stanie złamać.

Piłkarze GieKSy – zróbcie to dla nas! To, że potraficie – pokazaliście już w tym sezonie. To, że potraficie walczyć – również. Czas wrócić do tych spotkań, w których jazdą na dupie wygrywaliście  mecze. Namiastkę mieliśmy już w meczu z Podbeskidziem, gdzie wygraliście głównie dzięki walce. Czas to powtórzyć w tak prestiżowych meczach. Chcę wiedzieć, że siedzi w was upokarzająca porażka z jesieni. Że każdy z was ma sportową i czysto ludzką złość, że to nie miało prawa się przytrafić, a jednak przytrafiło. Ale też, że to już przeszłość i dzisiaj jest czas REWANŻU.

Widzieliście tę euforię na stadionie po golach z Podbeskidziem. Chyba warto się starać, choćby po to, by dla was jako sportowców, taka euforyczna reakcja trybun była podziękowaniem. Wygrana z Ruchem da wam olbrzymie wsparcie na meczu z Tychami.

WALCZCIE I WYGRAJCIE W CHORZOWIE!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    Yeke

    11 maja 2018 at 11:24

    Utopcie te kuRwy za te wszystkie lata…

  2. Avatar photo

    Realnie

    11 maja 2018 at 14:29

    Życzę zwycięstwa. Obawiam się jednak, że smrody ten mecz wygrają i będzie to ich ostatnie zwycięstwo w tej lidze. Obym się myśli!!!

  3. Avatar photo

    Lukasz

    11 maja 2018 at 14:54

    Jutro tam będziemy. A potem? W niebie albo 30 cm niżej…
    DO BOJU G K S !

  4. Avatar photo

    miro

    11 maja 2018 at 15:59

    będzie przywitanie po meczu piłkarzy na bukowej jak wygrają ?

  5. Avatar photo

    Kumacz

    11 maja 2018 at 17:26

    Mecz będzie przerwany i wygramy 3:0 walkowerem. Smrody rozjebia stadion.

  6. Avatar photo

    Berol

    11 maja 2018 at 20:33

    tez tak sadze ze mecz nie zostanie dograny do końca przy 1-0 dla nas zadyma przerwany mecz .Tak czy inaczej kurwy do wora i do piachu na dobrych ładne kilka lat 🙂 Nasi musza wytrzymac presje i jebnac im tego gwozdzia do trumny 🙂

  7. Avatar photo

    Gieksiarz

    11 maja 2018 at 22:46

    Panowie,jutro te smierdzące, patologiczne kurestwo z chorzowa musi paść na kolana!!!! Niech wypierdalają z polskiej piłki na długie lata….

  8. Avatar photo

    alfik

    12 maja 2018 at 02:23

    Powitanie musi byc jak wygraja a jak przegraja to na rondzie wysiadka !!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga