Dołącz do nas

Felietony

Derby kuriozów, kontrowersji i telewizyjnych wpadek

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Ach te mecze z Górnikiem… W ostatnich latach nie mieliśmy ich wcale, w kilku poprzednich było ich jak na lekarstwo. Po spadku z ekstraklasy raz trafiliśmy na zabrzan w Pucharze Polski, były także dwa mecze ligowe, podczas rocznej banicji. Do dalszych meczów pamięcią trzeba sięgać już w ekstraklasie.

Tydzień temu stuknęło mi 20 lat na GiekSie. Jak ten czas leci… W związku z tym nie pamiętam choćby przerwanego i powtórzonego przy światłach pojedynku. Choć pamiętam doskonale, że akurat w dzień powtórzonego spotkania jechaliśmy z klasą z podstawówki do teatru i tramwaje, które przejeżdżały przez Rondo, były tak napakowane kibicami, że ani wcześniej, ani później czegoś takiego nie widziałem. Kibice dosłownie wysypywali się z tegoż środka lokomocji, a my… musieliśmy czekać na jakiś luźniejszy.

Mój pierwszy mecz z Górnikiem, a trzeci w ogóle, to spotkanie z jesieni 1996. Za namową kolegów udałem się na owiany pewną sławą sektor D… Chciałem posmakować, jak wygląda mecz z tej perspektywy, wcześniej bowiem na meczach z Wisłą i Śląskiem zajmowałem miejsce na C. Spotkanie było pełne kontrowersji, pamiętam, jak rozpatrywano je w niedzielnym Studio Gol w katowickiej trójce. Po pierwsze Mieczysław Agafon strzelał bezpośrednio z rzutu rożnego i… no właśnie, piłka wpadła do bramki czy nie? Tego do dziś nie wiadomo, sytuacja podobna do tej GieKSy z Benfiką (choć wtedy akurat piłka ewidentnie minęła linię po strzale Kucza, tym razem to Kucz wybijał futbolówkę). Dość kuriozalne jest to, że mogliśmy stracić gola z kornera w momencie, gdy w tym aspekcie brylował Sławek Wojciechowski, który nawet w tym meczu próbował z rogu trafić do siatki. Swoją drogą patrząc na poniższy skrót naprawdę można zaryzykować stwierdzenie, że to mogła być jedna z najlepszych lewych nóg w Europie i stałe fragmenty mógł mieć na poziomie Juninho Pernambucano czy Sinisy Mihajlovića. Szkoda, że nie wykorzystał swojego potencjału, a nie zmienia tego nawet fakt pobytu w Bayernie Monachium i kilka meczów w barwach Bawarczyków.

Wracając do spotkania, GKS strzelił gola w 72. minucie w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. Po dośrodkowaniu Wojciechowskiego z rogu, główkował jeden z naszych zawodników piłka trafiła (?) w słupek, po dobitce Bogdana Pikuty w Tomasza Hajtę i po rękach Dariusza Klytty wpadła do siatki. Zabrzanie mieli sporo pretensji, bo uważali, że futbolówka nie uderzyła wcześniej w słupek, a odbiła się przez siatkę od zawodnika stojącego w bramce, czyli de facto opuściła boisko. Na skrócie poniżej możecie zobaczyć, że chyba faktycznie tak było… GKS dociągnął jednak zwycięstwo do końca, a ja po raz pierwszy miałem okazję cieszyć się z wygranej w derbach.

https://www.youtube.com/watch?v=x4p1q6ujCs0

Kolejnym istotnym meczem jest spotkanie ostatniej kolejki sezonu 2000/01. Górnik aby się utrzymać musiał nie tylko samemu osiągnąć dobry wynik, ale liczyć też na potknięcia rywali. W skrajnym przypadku nawet wygrana nie dawałby zabrzanom utrzymania – gdyby Stomil wygrał swój mecz. Ostatecznie Stomil przegrał, a więc Górnikowi, aby uniknąć baraży, wystarczał remis. Do 89. minuty jednak przegrywali. Pamiętam spekulacje przedmeczowe, że GieKSa ten mecz puści. Dlatego ze zdumieniem przyjmowałem długie prowadzenie naszego zespołu po pięknej bramce z dystansu Tomka Moskały. Coś jednak musiało się na koniec wydarzyć. Dziwny faul i dziwny karny, strzelony przez Piotra Gierczaka. Niestety realizacja Canal Plus była fatalna i kamery nie uchwyciły tego kuriozalnego strzału, ale pamiętam, że było to uderzenie prosto w Piotra Lecha, który zrobił wszystko, aby piłka wpadła do siatki. Gdzieś między rękami, pod brzuchem. Czułem się dość mocno oszukany po tym spotkaniu. Górnik się utrzymał, a ja mówiłem, że jak już ustawiać mecze, to można to zrobić inaczej, wcześniej, mądrzej, w środku spotkania, a nie czekać na dziwnego karnego w ostatniej minucie, o którym będzie mówić cała Polska. Czy mecz był ustawiony, tego oczywiście nie wiem – wtedy miałem przekonanie, że tak. Po spotkaniu kibice GKS wbiegli na boisko po koszulki naszych zawodników, na boisku pojawiła się policja, która na linii środkowej utworzyła zaporę. Gdy sympatyków GieKSy nie było już na całym boisku (chyba tylko na połowie pod zegarem) po kilkunastu minutach piłkarze z Zabrza wybiegli triumfalnie do swoich kibiców, cieszyć się z utrzymania. Przyznam, że zrobiło to na mnie wrażenie i było bardzo efektowne, choć niesmak miałem duży…

Sezon 2002/03 i wyjazdowe spotkanie z Górnikiem. Fantastyczny doping i gol Bojarskiego, który podbiegł do sektora po strzelonej bramce i ukląkł triumfalnie w geście radości. To był bardzo ważny i trudny mecz w drodze naszego zespołu do europejskich pucharów. Na domiar złego czerwoną kartkę dostał Jacek Kowalczyk i długo musieliśmy sobie radzić w dziesiątkę. Kolejne dwie bramki dla GKS również były kuriozalne (jak wszystko w opisywanych przeze mnie derbach). Bojar z rzutu karnego uderzył tak, że piłkę obronił… Piotr Lech, ta poszybowała wysoko w górę, odbiła się od murawy i dzięki rotacji wpadła do bramki. Trzeci gol natomiast to lob Roberta Sierki. Zareagowaliśmy na sektorze radością dopiero po kilku sekundach. Widok mieliśmy bowiem ze stu metrów zza drugiej bramki, i patrząc po zachowaniu innych zawodników, w tym stojącego i w ogóle nie próbującego interweniować Lecha – myśleliśmy, że piłka przeleciała nad poprzeczką. Dopiero radość naszych zawodników uzmysłowiła, że padł gol. Potem w telewizyjnych relacjach było widać, że Lech po tym lobie obrócił się w stronę do bramki i… bił brawo…

Inny mecz w Zabrzu, który pamiętam, to pojedynek z 2004 roku w ulewnym deszczu. Jakaż była radość, gdy Dawid Plizga strzelił efektowną, swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie. I było już tak blisko, blisko remisu, gdy zawodnik o nazwisku Joao Paulo Heidemann (czy jakoś tak), wyrównał. Szkoda, zabrakło tak niewiele…

Ostatni mecz w ekstraklasie to pojedynek widziany zza płotu, z kasy lub drzewa. Doliczony czas gry i rzut karny Krzysztofa Markowskiego. Pamiętam, że po tym spotkaniu w skrócie Canal Plus ta bramka była, ale potem też oglądąłem sobie z odtworzenia Multiligę i wiadomo, że wszystkie spotkania już się dawno zakończyły, a to na Bukowej wciąż trwało. W studiu dyskutowali i podsumowywali, aż nagle okazało się, że w Katowicach karny. I jakoś tak to nieudolnie zaprezentowali, że te 2-3 sekundy, gdy Maro strzelał karnego, po prostu ręka się komuś omsknęła i była zmiana kamery na niewiadomo co. I gola widać nie było…

Meczu Pucharu Polski przegrany 3:4 to też było coś. Fantastyczna atmosfera i olbrzymia dramaturgia na boisku. W barwach gości nasz obecny trener Jerzy Brzęczek. Markowski wyrównał w 86. minucie wprowadzając stadion w euforię. Mieliśmy dogrywkę, w której Górnik strzelił jeszcze jednego gola, a kibice mówili, że może i dobrze, bo robiło się już całkiem konkretnie ciemno, jupiterów nie było i zachodziła obawa, że konkurs jedenastek byłby rozgrywany w egipskich ciemnościach. Choć żartowano też, że wtedy kibice racami oświetliliby cały stadion, tak jak zrobili to kilkanaście minut wcześniej.

No i spotkanie z Zabrza z 2009 roku – 20 tysięcy ludzi na trybunach, mecz przyjaźni, Żółta Armia na sektorze gości. W PRE SCRIPTUM możecie sobie pooglądać kilka filmików z tego meczu. Sektor buforowy po jakimś czasie zniknął i kibice obu klubów połączyli siły. Do dzisiaj pozostaje to mój mecz GKS z najliczniejszą frekwencją. To była po prostu magia.

Było jeszcze kilka innych meczów z Górnikiem, ale wymieniłem te, które najbardziej wbiły mi się w pamięć. Derby kuriozalnych sytuacji, realizacyjnych (telewizja) wpadek i wielkich kontrowersji. Jak będzie teraz? Miejmy nadzieję, że to będzie kolejny mecz, który pozostanie w pamięci na zawsze!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

10 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

10 komentarzy

  1. Avatar photo

    jarek

    21 października 2016 at 20:54

    Ja pamiętam jeszcze jedno ciekawe wydarzenie z mczów z Górnikiem.
    Czy mozna być 2 razy na jednym wyjeźedzie? Okazuje się ,ze tak.
    W roku 92 albo 93 Gieksa grała wyjazdowy mecz w Zabrzu . Zebrała się dość pokaźna grupa kibiców pod Skarbkiem (około 2000 ) bo były to czasy ,ze na wyjazd szło się na zbiórke i jechało. Przemarsz na dworzec , do pociągu i jazda.W Zabrzu idziemy na stadion i tak w połowie drogi policja staneła kordonem z przodu i stop, mecz odwołany bo boisko zmrożone i nie nadaje się do gry(to był pirwszy mecz na wiosne chyba marzec). No to My z powrotem na dworzec i do pociągu do Katowic. Najlepsze jest to ,ze w tym samym dniu ruch grał mecz u siebie i po drodze na stacjach (gdzieś Ruda Śl. Świętochłowice stały grupki chorzowskich które chciały jechać na mecz. Jakież było ich zdziwienie jak zobaczyli pełny pociąg Gieksy. Niektórzy w popłochu uciekali , inni stali w osłupieniu a Kibice Gieksy w ironi wołali do nich z otwartych okien pociągu „chodźcie , wsiadajcie” 😉
    Za jakiś miesiąc mecz był powtórzony i byłem 2 raz na tym samym wyjeździe.

  2. Avatar photo

    wnc emigracja

    22 października 2016 at 00:49

    Na ten powtórzony szpil z Górnikiem, Ojciec napisał mi usprawiedliwienie w tajemnicy przed Mamą. Pamiętam jak nauczycielki straszyły, że wiedzą że jest mecz i będą sprawdzać nieobecności (szkoła podstawowa 26). Ok… na Bukowej zaraz koło 19-nastki, milicja stoi i wyłapuje gówniarzy 😉 złapali mnie,kumple starsi, więc przeszli na lajcie… i wypytywanie dlaczego nie w szkole co i jak…ściema na szybko że badania lekarskie, badanie krwii u pielęgniarki itp. Udało się! Ave GieKSa! Pozdro z UK!

  3. Avatar photo

    kosa

    22 października 2016 at 12:39

    @jarek

    Takich sytuacji można pewnie mnożyć. Ostatnią taką był wyjazd na Dolcan, który za pierwszym razem nie doszedł do skutku z powodu katastrofy w Smoleńsku.

  4. Avatar photo

    Tauzen

    22 października 2016 at 15:40

    shellu to ty dopiero 20 lat xd jo już 26 lat na GieKSa jeżdża , może jestem piknik bo ino u siebie łaża, ale łaża i pamiętom najlepsze czasy z Benificą bordox leverkusen arisem , gaśnięcie światła itd. nie musza jeździć na wyjazdy żeby być wiernym kibicem ,ale młodzi mogą mi zazdrościć wspomnień z najlepszych lat GieKSy !!!

  5. Avatar photo

    Mecza

    22 października 2016 at 17:16

    Byłem jak zgasło światło, nie pamiętam co dalej. Na powtórkę urwałem się ze szkoły z dwoma „chorzowskimi” kumplami z Klimzowca (tak się złożyło że uczyłem się na Sportowej w Batorym) Tam m.in. Szala był rocznik starszy, ten sam matematyk Hanisz który go nie cierpiał:) Bez sprawdzania Górnik wtedy wyrównał i było „zgaście słońce”

  6. Avatar photo

    KruchY

    22 października 2016 at 19:38

    ja tam nie pamietam zadnych derbow z gornikiem w extraklasie ale mam nadzieje ze juz za rok bede mogl urwac sie ze szkoly/roboty na DErBY ksgks.

  7. Avatar photo

    jaca

    22 października 2016 at 21:09

    Mecza, jo tyż pamiyntom Hanisza! Niy było leko ???? W moich czasach uczył sie tam tyż Kucz. Grali my wtedy – 1986 – z Górnikiym na Śląskim i bóło 3:3. Ale nojlepszy szpil z niymi kery pamiyntom bół rok późni: 3:2 z Andrzejem Rudym w składzie zanim pitnół do Niymiec.

  8. Avatar photo

    Pyjter

    22 października 2016 at 21:18

    Pamiętam powtórzony mecz,bodajze w środę o 11 godinie ,wagary????i trumnę w barwach Górnika na Blaszoku…

  9. Avatar photo

    carra23

    22 października 2016 at 22:08

    final pucharu polski 1 Maja 86 na Slaskim!!!I Puchar byl nasz!!!furtok koniarek kubisztal kapias AH!!!

  10. Avatar photo

    jarek

    29 października 2016 at 19:19

    @kosa
    No niby tak kosa ale nie rozmawiamy tutAJ o meczach z Dolcanem vel cks czeladź tylko o meczach z Górnikiem.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Fajna synergia między drużyną i kibicami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Lech Poznań wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Nils Frederiksen. Poniżej spisane główne wypowiedzi trenerów, na dole newsa natomiast cała konferencja prasował w wersji audio.

Nils Frederiksen (trener Lecha Poznań):
Jeśli jesteś w końcówce sezonu i walczysz o mistrzostwo, jest mała różnica między dwoma zespołami, takie mecze z reguły obfitują w takie nerwowe starcia i akcje. Jest dużo nerwów i napięcia na boisku i tak też było dzisiaj. Dla mnie najważniejsze jest to, że mamy punkt i zachowaliśmy pozycję lidera. Nie jest ważne, jak zagraliśmy, najważniejszy jest rezultat i miejsce w tabeli. Wiadomo, nic jeszcze nie jest przesądzone, ale mamy pole position do ataku i musimy wygrać ostatni mecz. Drużyna była regularnie krytykowana za brak umiejętności wyciągnięcia wyniku, no to dzisiaj było odwrotne i to jest tym bardziej godne podkreślenia, bo to był mecz nie tylko najważniejszy, ale i najtrudniejszy.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Jesteśmy bardzo zadowoleni z postawy zespołu i sposoby gry. Postawiliśmy wysoko poprzeczkę rywalowi. W wielu spotkaniach z zespołami ze ścisłej czołówki graliśmy jak równy z równym, dzisiaj też tak było. To był bardzo dobry i równy mecz w naszym wykonaniu. To jest początek takiego podsumowania, bo dzisiaj kończymy sezon w Katowicach. Przyjdzie czas na podsumowania całościowe, po meczu w Gdańsku, by podsumować to wszystko. To był piękny rejs, ta historia. Dziś nieśliśmy trybuny, a one nas też niosły, to była fajna synergia, dziękujemy naszym fanom za to, że to w Katowicach to tak działa i będzie wyznacznikiem nowego trendu i sezonu, który już niedługo się rozpocznie. Teraz chcemy pojechać po zwycięstwo w Gdańsku.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga