Dołącz do nas

Felietony

Droga krzyżowa…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W głowie się to nie mieści. Na początek może coś, co powinno się znaleźć w podsumowaniu, ale przychodzi jednak na myśl teraz – jak nie umieliście kuźwa wygrać, to mogliście chociaż zremisować!

Nie da się przechodzić już obok tego obojętnie. GieKSa na boisku znów, po raz już chyba tysięczny, sfrajerzyła się kompletnie, totalnie i nie pozostawiając wątpliwości. Złość i frustracja. Człowiek latami poświęca się temu klubowi, cały czas na nowo rozgrzewają się nadzieję na lepsze jutro i gdy już, już wydaje się, że może być naprawdę dobrze – notorycznie dostajemy w pysk od piłkarzy. Ileż to już było tych meczów, które mają być przełomowe? Ileż to już razy mówiliśmy, że coś może być mentalnym impulsem? Ile razy w tej rundzie mogliśmy wskoczyć na pozycję lidera?…

Co do ostatniego pytania, odpowiedź brzmi – pięć. Pięć pieprzonych razy mieliśmy okazję wskoczyć na lidera. Wystarczyło tylko wygrać mecz. Jeden mecz. Jeden z pięciu.

Po tym meczu mieliśmy mieć osiem punktów przewagi nad Miedzią i wyłączyć ją z rywalizacji z nami. Teraz są dwa punkty przewagi, oni są w lepszej pozycji mentalnej i za chwilę będą grać wszystko u siebie. No, wprost „kapitalnie”…

Niestety, wszystkie ważne mecze GieKSa zawsze musi przewalić, najlepiej w spektakularnym stylu, to jest na własne życzenie. W głowie się nie mieści, że dodatkowo przebieg tych meczów w większości był taki, że powinno się je wygrać. Powinniśmy byli wygrać w Chojnicach, ze Stomilem, w Sosnowcu. Z Podbeskidziem w najgorszym razie miał być remis. Z Miedzią powinniśmy wygrać. A my ciągle w dupę, w dupę i w dupę…

Naprawdę mimo że szanse na awans ciągle są, to nie mam zamiaru krytykować osób, które po prostu walną tym wszystkim i przestaną chodzić na mecze. Ja tam chodzić będę dalej, ale zrozumiem tych, którzy to przekreślą. Bo ileż razy można mieć rozbudzoną nadzieję, a potem dostać po łbie. Piłkarze GKS już tak nas do tego przyzwyczaili, że dzieje się to notorycznie. A i tak za każdym razem boli tak samo. U niektórych kibiców może pojawić się rezygnacja czy obojętność.

Przyjechała Miedź, która w ostatnich dwóch meczach u siebie zgarnęła jeden punkt. Jaka jest recepta na podbudowanie morale? Zagraj z GieKSą, dla której jest to ważne spotkanie. Oni zawsze takie spotkania przegrywają, więc pewnie tak będzie i teraz.

Przecież to był jakiś koszmar. Po raz kolejny okazało się, że my po prostu nie zasługujemy na ekstraklasę. Nawet jeśli jakimś cudem tę promocję wywalczymy (ciągle w to wierzę) to będzie najmniej zasłużony awans do ekstraklasy w historii. Awans nie wynikający ze świetnej postawy czy górowania nad rywalami. Tylko z tego, że byliśmy w trakcie sezonu najmniej żenujący. W ogóle PZPN powinien już teraz postanowić – dla przyzwoitości – że w tym sezonie nikt z pierwszej ligi nie awansuje, bo to wstyd dla polskiej piłki.

Dlaczego Miedź wygrała? Przyjechała przecież po remis i nic nie grała w ofensywie przez całą pierwszą połowę. My tam coś udawaliśmy, że gramy i kilka akcji nawet było ciekawych. Niestety wtedy kiedy fajnie zagraliśmy skrzydłem, Lebedyński i Goncerz byli na innej planecie. Bo na pewno nie tam, gdzie być powinni. No więc nie umieliśmy strzelić gola – także dlatego, że Mandrysz skaleczył idealną sytuację. No i tak druga połowa sobie trwała i trwała i Miedź postanowiła, że sobie jednak ten mecz wygra. I naprawdę nie potrzebowali wiele. Wystarczyło, że na kilka minut na wypożyczenie do Legnicy poszedł Prażnovsky i rywale z uśmiechem na twarzy i palcem w nosie zakończyli mecz zwycięstwem.

Gdyby to się zdarzyło raz czy dwa, ale nam się to zdarza notorycznie. Mecze ze Zniczem i Wisłą jak widać zaciemniły obraz. I my daliśmy się ponieść fali optymizmu i pisaliśmy, że to nie tylko słabi przeciwnicy, ale po prostu GKS zagrał swoje. Guzik. Znicz był słaby, a Wisła po prostu beznadziejna. I to było przyczyną wygranej, a nie jakaś nasza wybitna gra.

Niestety zawodnicy nie udźwignęli ciężaru. Frańczak, Prażnovsky, Mandrysz zagrali po prostu tragicznie. Goncerz był bezproduktywny. Foszmańczyk dał od siebie za mało. Jóźwiak miał chęci na grę tylko przez 10 minut. Alan w drugiej połowie zszedł z boiska. Nawet szczęście, które towarzyszyło bramkarzowi Abramowiczowi, nie mogło mu pomóc po koszmarnych błędach obrony.

Pięć meczów na lidera i zero zwycięstw. Trzy mecze na Bukowej w tym roku i jeden punkt. Nie da się awansować w taki sposób. I tak dobrze, że kibice nie wygwizdali zespołu i nie krzyknęli paru cierpkich słów. W kontekście wymagań i nadziei w Katowicach, piłkarze mają tu raj. W wielu innych klubach mieliby już po prostu niejedno sympatyczne spotkanie z kibicami.

Sami już nie wiemy, czy nasi zawodnicy są po prostu tak słabi, że nie umieją wygrać jednego trudniejszego meczu czy im się po prostu nie chce. Nie – tej drugiej możliwości nie dopuszczamy. Widzimy, że próbują, ale kaleczą. Widzimy, że się starają, choć akurat do gryzienia trawy im daleko. To nie jest ten poziom walki, ale powiedzmy, że jest w miarę przyzwoicie.

Wyczerpują nam się pomysły, co można jeszcze zrobić. Chyba znowu było zbytnie poklepywanie się po pupach po dwóch ostatnich meczach. Zespół uwierzył w swoją wielkość i z Miedzią znów dał się wymanewrować jak małe dziecko. Jak Oli przy linii końcowej.

Odechciewa się wszystkiego. Odechciewa się patrzeć na tę drużynę, która ciągle upokarza kibiców i siebie samych. To już dawno przestała być kwestia jednego czy dwóch mniej udanych meczów.

Teraz tak.

Do końca pozostaje osiem kolejek. Ciągle jest jeszcze wiele punktów do zdobycia. Nadal wydaje się, że rywale będą tracić punkty, choć trudno się spodziewać, że aż w takiej ilości jak wcześniej. GKS nie ma straty punktowej do premiowanego miejsca, więc wszystko jest otwarte.

Ale kurwa mać – weźcie się do roboty, nie wiem – pokłóćcie się, pobijcie w tej szatni, niech dojdzie do rękoczynów, wykrzyczcie sobie w twarz wszystko, niemal się pozabijajcie, ale po to – żeby móc w następnych meczach walczyć do upadłego i dążyć do celu jakim jest awans! Mimo wszystko, to ciągle jest w waszych nogach!

Mam nadzieję, drodzy piłkarze, że jesteście tak samo źli, smutni, sfrustrowani i najzwyczajniej w świecie wkurwieni, jak my kibice. Tylko jeśli macie takie uczucia, to jesteście w stanie coś zrobić. Bo jeśli z wczorajszą porażką przejdziecie do porządku dziennego – ot przegrany mecz, taki jest sport – to nie ma szans na nic i możecie już sobie szukać miejsca na kolejny sezon w drugiej czy trzeciej lidze.

Mam szczerą nadzieję, że ta porażka was głęboko dotknęła. I że wiecie, że nie ma innej opcji niż awans. Że jesteście sportowcami, a nie hobbystami.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


12 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

12 komentarzy

  1. Avatar photo

    1964

    14 kwietnia 2017 at 14:40

    Amen!Wszystko w temacie!

  2. Avatar photo

    Do REDAKCJI !!!

    14 kwietnia 2017 at 15:49

    Do REDAKCJI:

    Już we wcześniejszym wpisie, który dodał „Koles1989” zaciekawiła mnie informacja
    „W Wielki Czwartek na Bukowej zmierzyły się dwie drużyny, które chcą awansować do Ekstraklasy”

    Ale kto powiedział, że GieKSa chce awansować do ekstraklasy? Zauważcie, że taka informacja nigdy nie pojawiła się oficjalnie! NIGDY ! Ani na oficjalnej stronie, ani na oficjalnym facebooku, ani też z klubu nikt oficjalnie nie mówi o awansie! Daleko szukać – np. taki Raków Częstochowa już przed sezonem zapowiedział, że będzie walczył o awans i obiecał zwrócić kibicom PEŁNĄ KWOTĘ za zakup karnetu, w przypadku braku awnansu.

    Możecie to przeczytać poniżej:
    http://www.tvp.info/26254380/niecodzienna-akcja-rakowa-czestochowa-jesli-nie-awansujemy-zwracamy-pieniadze-za-karnety

    A my co??
    My kibice sobie uroiliśmy awans i tyle, nikt u nas poza nami nie chce awansować i taka jest prawda!

  3. Avatar photo

    GieKSiorz

    14 kwietnia 2017 at 17:58

    jestem wkurwiony,zdolowany,brak slow.mozna przegrać mecz ale po walce!!!a tu wielki huj,ja bym im dal najnizsza krajowa podstawy a reszta w premii za wygrane mecze i bonus za awans.w niedziele jasde z zona na Banik zobaczyć jak gra druzyna która na serio chce awansować,moze w przyszłym sezonie lepiej karnety na Banik kupic?

  4. Avatar photo

    Stefan

    14 kwietnia 2017 at 18:51

    Shellu ,napisałeś to co większość wie,ale gdzie w tym wszystkim jest trener i jego sztab!? Brzeczek jest słaby i efekty są widoczne w ostatnich meczach .Taktyka i personalna zjebane przez niego ,miał wszystko czego potrzebował a niektóre kluby ekstraklasy mogą pozazdrościć Mu komfortu pracy.Facet dodatkowo nie ma osiągnięć żadnych jako trener i co okazuje się w jesgo przypadku SZCZĘŚCIA.Dobrze że od 35 lat jestem z tym klubem i nic tego nie zmieni ,uodpornilem się przez te lata ,aż dziwię się niekiedy takim spokojnym reakcjom kibicow.Czekamy dalej bo podobno nadzieja umiera ostatnia.

  5. Avatar photo

    1964

    14 kwietnia 2017 at 19:29

    Stefan 100% racji.To Brzęczek i Motała są winni najbardziej(chyba że miasto zakazało awansować).Wzmocnienia zimowe to jakieś nieporozumienie,taktyka tiki taka czyli 100 podań w poprzek boiska z których nic nie wynika.Mądra drużyna gra defensywkę bo wiedzą że kopacze GieKSy sami sprowokują bramkę.Brzęczek lekcji nie odrabia w ogóle zmiany w składzie nie trafione,i non stop ta sama taktyka.Niestety szczęście skończyło się jesienią,wiosna pokazuje kunszt trenera,czyli jego brak.licząc 2 kolejki zagrane awansem na 27 możliwych pkt,zdobywamy 11.Paranoja!Brzęczek brzęczy Motała się zamotał!Cygan cygani!Kurwa potrzebny wstrząs od zaraz.Mandrysz na trenera!

  6. Avatar photo

    ...

    14 kwietnia 2017 at 21:00

    Miasto zakazało awansować

  7. Avatar photo

    Eda67

    14 kwietnia 2017 at 21:07

    Chłopaki i po co te nerwy? Święta idą, jajka se pomalujcie, szynki se pojedźcie. Kopacze i tak mają nas w dupie. Oni wiedzą, że w przypadku awansu co najmniej połowa składu wyleci więc nie mają motywacji by gryźć trawę. Ci którzy mogliby to robić czyli nasi wychowankowie zostali wypożyczeni gdzieś na piłkarskie zadupia bądź nie grają wcale. Ich miejsca zajmują „wielkie talenty” typu Sapała czy Jóźwiak. W przerwie zimowej po sparingach pisałem na różnych forach, że nie mamy napadziora z prawdziwego zdarzenia. Wszyscy to pewnie widzieli tylko nie Trzech Króli C+M+B. Domyślacie się o kogo chodzi. Z obecnego składu może jeden, dwóch nadaje się do Ekstraklasy. Nie wymienię ich nazwisk żeby i im jeszcze sodówa do głów nie pizła i dołączyli do reszty ferajny. Szkoda, że nie da się cofnąć czasu by drużyna która grała w IV-ej lidze teraz mogła walczyć o awans. Jestem przekonany że w tak słabej I-ej lidze wygrywali by mecze w laciach. Siatkarze też przegrywali ale k…a walczyli do upadłego. Hokeiści też. A te święte krowy strzeliły se wycieczkę do Turcji i walą w c…a. Jak długo jestem kibicem Gieksy (ponad 40 lat), wierzcie mi, takich antytalentów nie widziałem. Nie wiem ile w tym winy trenera ale wydaje mi się, że pewne sprawy go przerosły a miętki prezesunio psinco z tym zrobi bo to nie Marian Dziurowicz (świeć Panie nad Jego duszą). Pozdrawiam kibiców i życzę mimo wszystko Wesołych Świąt.

  8. Avatar photo

    Ygor

    14 kwietnia 2017 at 22:43

    „Sami już nie wiemy, czy nasi zawodnicy są po prostu tak słabi, że nie umieją wygrać jednego trudniejszego meczu czy im się po prostu nie chce. Nie – tej drugiej możliwości nie dopuszczamy. Widzimy, że próbują, ale kaleczą. Widzimy, że się starają, choć akurat do gryzienia trawy im daleko. To nie jest ten poziom walki, ale powiedzmy, że jest w miarę przyzwoicie.”

    I autor tego tekstu i ja nie chodzimy na Gieksę od wczoraj – były takie sytuacje, że nikt z kibiców nie dopuszczał do świadomości świadomego odpuszczania – czy te przez decyzje piłkarzyn czy odgórne, ale nigdy nie było to tak jawne jak teraz. Ale dziś nikt w to nie wierzy, ciekawe dlaczego?

  9. Avatar photo

    ateista

    15 kwietnia 2017 at 03:47

    Dobry „artykuł” Shellu mam podobne myśli po tym spielu, ale chyba zapomniałeś o zjebaniu Brzeczka. Co robił w pierwszym składzie Mandrysz ? kiedy Jóźwiak jest w gazie ? kto Jóźwiaka wsadza na prawe skrzydło jak wchodzi Prokic ? i co sie dzieje w obronie gdzie Oliver i elektryczny Wisio zjebali wszyskie tory. Teraz najlepsze…
    jak 1000 razy wchodzimy pomocnikami z linii koncowej, to kto do kurwy nendzy ustala pozycje napastnkow w polu karnym ? trener czy wróżka ?

  10. Avatar photo

    Bartolo

    15 kwietnia 2017 at 14:18

    Cygan musi w trybie natychmiastowym opuścić Bukową na taczce!!To absolutny priorytet,potem można działać dalej.

  11. Avatar photo

    Boss

    15 kwietnia 2017 at 21:21

    Wreszcie artykuł odważny i rzeczowy ! Wreszcie ludzie zauważają to ze nie tylko Chojnice, Wigry itd itd nie chcą awansować ale GKS tez ! Robimy wszystko żeby tylko nie być na miejscu premiowanym awansem. Kłopot to maja Chojnice jak zejść z tronu. 🙂

  12. Avatar photo

    Irishman

    16 kwietnia 2017 at 13:43

    Ja mam wrażenie, że Brzęczek, gdy miał mniejsze pole manewru popełniał mniej błędów personalnych. Po prostu grał tym czym mógł i jakoś to wyglądało! Teraz, gdy ma pole do popisu wygląda, to znacznie gorzej.
    Piszecie, że nie pozyskaliśmy napastników. No zgadza się ale przecież w pewnym momencie wydawało się, że nie jest to priorytetem, bo objawił się Prokić… choć nie wiem czy „objawił się” to dobre określenie, bo dla niektórych (niestety poza Brzęczkiem) on już jesienią powinien grać w ataku! No tylko, że Brzęczek regularnie sadza go na ławie! Gdzie tu sens, gdzie logika?!?!?!?!?!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Turniej na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z turnieju kibiców GKS Katowice, który odbył się w sobotę 12 lipca na Bukowej. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara.   

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga