Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

[FELIETON] Skauting

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Często rozmawiając z kibicami, bądź ludźmi związanymi z klubami sportowymi, padało pytanie, dlaczego kluby piłkarskie, akademie nie inwestują w skauting, a jeśli już takowy istnieje, to działa on bardzo amatorsko. Muszę przyznać, że mnie od dłuższego czasu trapi to, czemu w Polsce nikt tym tematem poważnie się nie zainteresuje. Wiemy, że jest to coś, co jest potrzebne, ale boimy się w to zainwestować. Zachód niesamowicie nam pod tym względem odjechał – tam już obserwuje się zawodników na poziomie U-13 w górę, my mamy problem z obserwacją zawodników na poziomie seniorskim…

Ostatnio zastanawiałem się, ilu zawodników przewinęło się przez szatnie GieKSy przez ostatnie 10 lat i czy byłbym w stanie patrząc na zdjęcia owych zawodników wymienić ich z imienia i nazwiska. Przyznam szczerze, że miałbym z tym problem. Dlaczego o tym wspominam? Zastanawiam się, na jakiej podstawie ci zawodnicy trafili do GieKSy, jak wielu z nich było monitorowanych, załóżmy przez okres jednej rundy, jak zachowują się w sytuacjach trudnych, jak sobie radzą z presją, jak wyglądają na przestrzeni całej rundy pod względem motorycznym. Stawiam sobie pytanie, na które jednoznacznie nie da się odpowiedzieć, możemy się tylko domyślać, jak to się odbywało. Pierwszy wariant: trener ciągnie za sobą zawodników, z którymi kiedyś współpracował i wie, że dadzą mu wartość dodaną. To akurat uważam za dobre rozwiązanie. Drugi wariant zawodnicy kontraktowani są na podstawie statystyk i opinii  środowiska, czy jest to dobre, sami sobie odpowiedzcie. Ja dyplomatycznie odpowiem: nie jest to złe. Trzeci wariant: kilkudniowe testy, ale czy można ocenić kogoś, czy się nadaje, czy nie, po 2-3 dniach? Ja osobiście uważam, że nie. W profesjonalnym klubie takie rzeczy raczej nie powinny mieć miejsca. Powinno to się odbywać bardziej profesjonalnie. Czwarty wariant: temat rzeka – menadżerzy. Ilu z tych zawodników odpaliło, a ilu nie, każdy z Was może mieć inne zdanie, ja swoje zachowam dla siebie.

Jaki jest mój pomysł na to? Oczywiście jest to moja luźna  prywatna opinia.

Uważam, że profesjonalne kluby powinny mieć w swojej strukturze szeroko rozbudowany dział sportu. Gdzie na czele tego departamentu jest dyrektor sportowy, który nie działa sam, tylko otacza się sztabem ludzi. Funkcja dyrektora sportowego jest bardzo rozbudowana: odpowiada on za cała sekcję piłkarską i uważam, że będąc sam, nie jest w stanie działać na wielu płaszczyznach w 100 proc. Po prostu nie da się. To jest tylko człowiek, a nie robot, mam na myśli tutaj: transfery, przedłużania umów, negocjacje, organizację zgrupowań, penetrację rynku itd. Mając pod sobą siatkę skautingu, byłoby to o wiele łatwiejsze. Jak to miałoby działać, już opisuję.

Potrzebny jest model klubu, który jest sztywny, ewentualnie delikatnie zmieniany w celu jego udoskonalenia. Nie jest on zmieniany przy każdej roszadzie na ławce trenerskiej. Trener, który przychodzi do klubu, ma się wpisać w koncepcję i model gry klubu, a nie na odwrót. Polska jest krajem, gdzie trenerzy są zmieniani najczęściej w trakcie sezonu. Klub jest w stanie zmienić trenera w trakcie sezonu nawet 3 razy, a wiemy, jak to wygląda: przychodzi nowy trener i nie jest zadowolony z personaliów. W przerwie letniej bądź zimowej dokonuje rewolucji, a po pół roku jest zwalniany. Przychodzi ktoś nowy i wprowadza nową koncepcję. I tak to się kręci i tak naprawdę klub nie ma tożsamości, bo jeden trener chce grać tiki-takę, drugi lagować, a trzeci preferuje jeszcze inny styl.

Swojego czasu Lech Poznań, gdy zdobywał mistrzostwo kraju i grał z powodzeniem w pucharach, pracował według określonego modelu. Trener, który przychodził do klubu, musiał się wpasować w koncepcje klubu. Dokładnie nie pamiętam, jak to było, ale coś na zasadzie takiej, że w klubie ma być 18 zawodników poniżej 30. roku życia, w klubie może być 4 obcokrajowców, na boisku ma przebywać minimum jeden chłopak z Akademii Lecha Poznań, a w szerokiej kadrze ma być ich 4. To są oczywiście przykłady, ale tak mniej więcej działał Lech Poznań. Później zmieli się ludzie, model klubu poszedł do kosza i razem z tym modelem do kosza poszły wyniki Lecha. Chociaż trzeba im oddać to, że potrafią promować swoich zawodników z akademii i nieźle na nich zarobić.

Może warto byłoby stworzyć w Katowicach coś takiego i tych wytycznych się trzymać. Stworzyć sobie dwa ustawienia, w jakich GieKSa ma grać, określić jacy zawodnicy są potrzebni do danej taktyki np. gram bocznymi sektorami boiska, wtedy szukamy zawodników szybkich dobrych w grze 1×1, gramy podaniem bezpośrednim (dłuższe podanie) – szukamy napastnika silnego, który będzie piłki utrzymywał, chcemy dominować na boisku – szukamy zawodników kreatywnych itd. Określamy parametry zawodników na dane pozycje, określamy ich wiek, określamy, na jakiej pozycji ma grać młodzieżowiec i według tego schematu pracuje skauting. Nie da się tego zrobić w rok, ale po pół roku możemy mieć obraz gdzie mamy deficyty i w tym momencie trener, dyrektor sportowy, wraz ze swoim sztabem ludzi, czyli skautami rozpoczyna poszukiwania, które nie trwają tydzień, miesiąc bądź dwa, tylko pół roku po to, aby zminimalizować ryzyko błędu. Jeśli ktoś wpadnie w oko, jest obserwowany nie przez jedną osobę, tylko przez drugiego, trzeciego i czwartego skauta. Każdy ze skautów składa raport, jeśli wszyscy są zgodni łącznie z dyrektorem i trenerem, taki zawodnik powinien trafić do klubu. Oczywiście skauci powinni być wyspecjalizowani: jedni odpowiadają za monitorowanie południa Polski, drudzy północy, trzeci i czwarty państwa ościenne: Czechy, Słowacja, Litwa, a piąty odpowiada za skauting do akademii. Ktoś powie „my nie mamy na to czasu”, ale my już siedzimy w tej lidze 12. sezon i nic nie zdaje egzaminu, może warto zadziałać radykalniej. 

Popatrzcie na reprezentantów Polski, w jakich klubach się wychowali, ktoś ich musiał  stamtąd wyciągnąć: Grzegorz Krychowiak (Orzeł Mrzeżyno), Karol Linetty (Sokół Damasławek), Mariusz Stępiński (Piast Błaszki), Piotr Zieliński (Orzeł Ząbkowice Śląskie), Tomasz Jodłowiec (Koszarawa Żywiec), Łukasz Fabiański (Pogoń Słubice), a to tylko część zawodników. Taki Żurkowski z Górnika, czemu nie mógł trafić do nas, czy ktoś go monitorował? Kolejne przykłady, oprę się tutaj na młodych zawodnikach: Arkadiusz Reca obecnie Atalanta – wychowanek Kolejarza Chojnice, później grał w Chojniczance; Koral Dębnica – Flota Świnoujście; Adam Chrzanowski – obecnie Lechia Gdańsk, wcześniej KS Raszyn, Znicz Pruszków; Przemysław Szymiński – obecnie Palermo, wcześniej Rozwój Katowice. Z każdego z tych klubów bylibyśmy w stanie ich wyciągnąć – oczywiście nie mam na myśli tutaj obecnych klubów, w których grają. Można by wymieniać setki takich przykładów. Taki najbardziej znamienny to chyba N’Golo Kante, którego nie chcieli w Wigrach Suwałki i Pogoni Siedlce. Kto wie, czy gdyby mieli sztab ludzi, który o tym by decydował, a nie jedną osobę, to Kante nie grałby w lidze polskiej. Oczywiście druga para kaloszy to taka, czy by się tutaj rozwinął i doszedłby do tego poziomu, na którym jest obecnie.

Można zadać sobie pytanie, jak to robią najlepsi? Moim zdaniem najlepszy system skautingu mają w Portugalii. Porto i Benfica odjechali konkurencji niesamowicie, zarabiają olbrzymie kwoty na transferach. Doszli do takiego poziomu perfekcji, że ich siatkę scoutingu tworzą kibice – każdy z kibiców może przysłać raport o zawodniku, każdy taki raport w klubie jest analizowany i zawodnik poddawany jest dalszej obserwacji.

Ktoś może powiedzieć, że na to trzeba olbrzymich pieniędzy. Czy aby na pewno? Jestem przekonany, że jest wielu pasjonatów, którzy za nieduże pieniądze byliby to w stanie robić. Niekiedy kosztem pensji tego 25-26 zawodnika, bo tak szerokie niekiedy są kadry, można by było taki dział stworzyć.

Bardzo kibicuje Ruminowi – gość wszedł bez kompleksów, pokazał, że ma umiejętności i papiery na poważne granie. Teraz pytanie, ile takich Ruminów biega w niższych ligach? Na szybko przyszedł mi jeszcze przykład Daniela Smugi. 

Podsumowując ten długi felieton, mam nadzieję, że nie zanudziliście się przy czytaniu tego. Myślę, że warto o tym rozmawiać, warto, aby ktoś zaczął tym na poważnie zarządzać i nie na pół gwizdka, tylko profesjonalnie i rzetelnie od podstaw. Wiadomo, nie będziemy od razu FC Porto, czy Benficą, ale może uda nam się wyłowić jakieś perełki, które dadzą nam jakość, a także, na których będzie można nieźle zarobić. Wystarczy jeden konkretny transfer, a inwestycja w skauting zwróci się z nawiązką.

Luka Modrić

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    Skilu78

    29 sierpnia 2018 at 20:24

    Mądrze napisane… ale prawdopodobieństwo wprowadzenia w życie u Nas… znikome.
    A szkoda…

  2. Avatar photo

    Mecza

    29 sierpnia 2018 at 21:38

    Wielokrotnie pisałem, że marzy mi się zbudowanie takiej świadomości klubowej. Taktyka którą grają wszystkie grupy wiekowe, rezerwy, pierwsza drużyna, dobór zawodników i trenerów do tego klucza przy czym trener zawsze musiałby się dostosować a nie na odwrót. Do dzisiaj nikt się nie dowiedział jaki pomysł na funkcjonowanie ma Bartnik, może przyjdzie czas jak go nakreśli nie chcą w gorącym czasie opowiadać o takich sprawach.

  3. Avatar photo

    Mecza

    29 sierpnia 2018 at 21:44

    Żartobliwie ale można też inaczej, pytanie ilu tak filtruje bo żaden się nie przyzna. Grając w FM filtrując edytorem zawodników z największym potencjałem po kilku latach (nie wirtualnych, realny czas) okazywało się że 7 na 10 o których kilka lat wcześniej nikt nie słyszał a w FM talenty to absolutny top światowy w realnym świecie. Nic tylko kupić nowe wydanie FM każdego roku z edytorem i próbować.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna kobiet

Post scriptum ze Słowenii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Turniej kwalifikacyjny do Ligi Mistrzyń był spełnieniem marzeń – GieKSa wygrała dwa mecze i awansowała do ostatniej rundy eliminacji. Drużyna prezentowała się doskonale i zapewniła sobie przynajmniej cztery kolejne mecze w Europie. Zapraszamy Was do zapoznania się z naszym podsumowaniem wyjazdu do Słowenii, w którym uchylimy trochę „redakcyjnej kuchni”!

  1. Na mecz wyjechaliśmy we wtorkowy poranek w trzy osoby. Do granicy między Austrią i Słowenią czekały nas same autostrady, jednak samo przejście graniczne (widoczne w grafice do tego wpisu) było „doskonale” zabezpieczone – wąska droga, przejazd niemalże przez podwórka okolicznych domów i niespotykane na głównych drogach ostre zakręty.
  2. Przez całą drogę na miejsce towarzyszyły nam pola, głównie kukurydzy. Zgadzało się to z naszymi oczekiwaniami wobec terenów byłej Jugosławii.
  3. Jeszcze tego samego dnia postanowiliśmy wybrać się na oba obiekty – w Radenci i Murskiej Sobocie, co okazało się bardzo dobrym pomysłem. Obiekt w Radenci jest skrzętnie schowany pośród pól kukurydzy i niemal przeoczyliśmy prowadzącą do niego trasę.

    Stadion w Radenci

  4. W drugi dzień udaliśmy się na kawę do popularnej sieci fast foodów i tam szybko okazało się, że niesłusznie oceniliśmy stan postępu technologicznego kraju. Jedzenie dostarczane do stolików było za pomocą robotów, a trawniki kosiły urządzenia bez udziału człowieka.

    Robo-kelner

  5. Następnego dnia odpowiednio wcześniej zameldowaliśmy się na terenie stadionu, dostrzegając przy tym minusy – murawa była bardzo nierówna i zupełnie zniszczona w polach bramkowych. Same zawodniczki przyznawały, że dało się to odczuć, ale nikt na to przesadnie nie narzekał.
  6. Odbiór akredytacji był pierwszym sygnałem, że z językami obcymi wcale nie jest w Słowenii tak kolorowo. Jak się później okazało, pani ochroniarz chciała dopytać czy jesteśmy z klubowych mediów. Koniec końców wspólnymi wysiłkami udało się wszystko wytłumaczyć i odebrać kolorowe plakietki.
  7. Niezastąpiony ojciec Katarzyny Nowak zjawił się z przygotowaną flagą-banerem. Los chciał, że idealnie wpasowała się swoimi wymiarami w wielkość sektora, przez co prezentowała się jeszcze lepiej. Wraz z dopingiem kilkunastu gardeł pozwoliło to stworzyć namiastkę atmosfery godnej meczu Mistrzyń Polski.

    Flaga rozwieszana przez kibiców podczas turnieju w Słowenii

  8. Mecz półfinałowy wygraliśmy bardzo pewnie, co potwierdziła Karolina Koch, choć upał i narastająca bezradność Kazachstanek znacząco wpłynęły na intensywność starcia w drugiej połowie. Piłkarki w doskonałych humorach podeszły pod trójkolorowy sektor, a ich nastrój znalazł także odzwierciedlenie w pomeczowych wywiadach.
  9. W trakcie podróży na drugi półfinał (w Murskiej Sobocie) padło zasadne pytanie dotyczące wyboru jadłodajni. Z pomocą przyszedł jednak szyld na stadionie, bowiem sponsorem głównym i tytularnym kobiecej drużyny jest pizzeria „Nona”, co po polsku oznacza dosłownie pizzerię „Babcia”.
  10. Przejście spod stadionu Mury do restauracji jest spacerem przez niemal całe miasto, czyli… nieco ponad 2 kilometry. Już z daleka można było zauważyć, że dla właściciela jest to coś więcej, niż tylko sponsoring. Obok restauracji znaleźć można wielką piłkę z herbem ZNK Mury, przy wejściu stoi Puchar Kraju, a w samym menu jest kilka fotografii drużyny.

    Gostilna-Pizzeria Nona, sponsor tytularny ZNK Mury

  11. Jedzenie było, jak na Babcię przystało, wyśmienite i mogliśmy w doskonałych nastrojach powrócić do piłkarskich emocji. Na stadion większość kibiców przemieszczała się pieszo, co w połączeniu z ich czarno-białym ubiorem tworzyło ładny dla oka efekt.
  12. Sklep Mury zlokalizowany jest w zewnętrznej części trybuny. Choć produktów nie jest zbyt wiele, są dobrej jakości i ładnie zaprojektowane. Niemałą część stanowiły produkty skierowane do młodszych kibiców, którzy w licznej grupie pojawili się na meczu swojej drużyny.
  13. Doping po stronie ZNK Mury prowadził samotny ultras, który przez pełne 90 minut wołał „tri, štiri, Mura!” doprowadzając wszystkich do śmiechu, ale i granic cierpliwości. Zadbał także o oprawę pirotechniczną, odpalając świecę dymną. Na stadionie pojawiło się około 1000 osób, jednak to niewielka grupa ze Słowacji okazała się głośniejsza, wnosząc bęben i wuwuzelę.

    Stadion ZNK Mura, trybuna za bramką

  14. Sam stadion jest zgrabny, choć przejścia są niewielkie i przy otwarciu jedynego punktu gastronomicznego powodowało to zatory.
  15. Po emocjonującym starciu porozmawialiśmy z jedną ze zwyciężczyń, czyli Joanną Olszewską, która niedawno dołączyła do lokalnej drużyny i z marszu stała się kluczową zawodniczką. Ucieszyła się z faktu, że w Katowicach nadal jest ciepło wspominana, jednak nie zamierzała przez to ułatwiać zadania swoim byłym koleżankom.
  16. Między meczami odwiedziliśmy Soboski Grad, czyli pałac w samym centrum miasta, który jednak lata świetności ma już za sobą. Obok niego znajdował się zadbany park i pomnik upamiętniający wydarzenia z czasów II Wojny Światowej. Ewidentnie Słoweńcy mają jeszcze przed sobą problem związany z dekomunizacją (dopisek – kosa).

    Pomnik upamiętniający poległych żołnierzy

  17. Kwestie spacerów po okolicznych terenach są mocno dyskusyjne, bowiem każdy chodnik jest też drogą rowerową, po której mogą (a w zasadzie muszą) poruszać się także motorowery i skutery.
  18. W jeden dzień zwiedziliśmy całą główną ulicę, jednak mimo niewielkich rozmiarów miasto posiada kilka miejsc wartych odwiedzenia.
  19. Ciekawym punktem na gastronomicznej mapie Murskiej Soboty jest „Bunker”, czyli postapokaliptyczny bar. W Polsce rzadko można spotkać tak klimatyczny wystrój, dodatkowo połączony z doskonałą kuchnią.
  20. W tak zwanym międzyczasie udaliśmy się także do hotelu, w którym zamieszkały przyjezdne drużyny. Zawodniczki miały bardzo komfortowe warunki i niezbędne zaplecze, a wokół były liczne parki i inne miejsca do zabicia nudy. Celem naszych odwiedzin było przeprowadzenie wywiadu z Klaudią Słowińską, czego efekty już niedługo ukażą się na naszej stronie.
  21. Przed weekendem nasi sąsiedzi na szczęście już się wymeldowali, bowiem emocje w meczu z Radomiakiem nam się udzieliły i po strzelonych bramkach zdarzyło się nam zakłócić ciszę nocną. Brawo drużyna!
  22. W sobotę nadszedł czas na mecz o 3. miejsce i kosztował on nas naprawdę wiele w kwestii emocjonalnej – przez godzinę gry zdążyliśmy się porządnie wynudzić.

    Autokar Spartaka Myjava

  23. Największą atrakcję postanowiła zapewnić sędzia, w dość kontrowersyjny sposób prowadząca spotkanie. Po jednym z incydentów odesłała na trybuny fizjoterapeutę Spartaka Myjava, który do końca meczu wygłaszał swoje komentarze dotyczące sędziowania.
  24. W ostatniej akcji meczu BIIK Shymkent zdobył bramkę i doprowadził Słowaczki do rozpaczy, długo nie mogły się po tym pozbierać. Jeden z kibiców z frustracji rzucił swoim bębnem na murawę, na szczęście nie wyrządzając nikomu krzywdy. Ostatecznie dość szybko go odzyskał od ochrony.
  25. Chcieliśmy przed wyjazdem odwiedzić festiwal balonów, który miał budzić zainteresowanie na całym świecie. Problemem okazała się pogoda, która zmusiła organizatorów do odwołania wydarzenia, więc nic z naszych planów nie wyszło.

    Jezioro Sobosko, na drugim brzegu teren festiwalowy

  26. Skończyło się na rzucie oka na sztuczne jezioro pozostałe po żwirowni, w którym woda była bardzo przejrzysta. Wszystko znajdowało się niedaleko autostrady.
  27. Deszcze nie zamierzały ustąpić, więc pojawiliśmy się na stadionie Fazanerija (po polsku: Bażantarnia) na dwie godziny przed finałem. Kilka minut po naszym wejściu rozpętała się prawdziwa ulewa i byliśmy sobie wdzięczni za ten pomysł.

    Zawodniczki wychodzą na finał turnieju

  28. Na sektorze wywieszono trójkolorową flagę z podpisami piłkarek oraz pokazaną wyżej „Fans on tour”, co wzbudziło niemałe zainteresowanie na trybunach. Kibice gospodyń byli jednak bardzo sympatyczni, dołączając nawet do wspólnych zdjęć.
  29. GieKSa zupełnie kontrolowała to spotkanie, a gdyby nie Joanna Olszewska i niezliczone spalone, spokojnie moglibyśmy zamknąć mecz już w pierwszej połowie. Z każdą sekundą byliśmy bliżej triumfu, ale też i zatopienia obiektu, bowiem deszcz jedynie się nasilał.
  30. Na całe szczęście nie było potrzeby przerwania meczu, a GieKSa uzyskała upragniony awans. Tytuł na relację podrzucił kilka dni temu redaktor Shellu – GieKSa Pa(n)ny!
  31. Historyczny sukces piłkarki świętowały wraz z kibicami, całkowicie zagłuszając pustoszejący stadion. Europa da się lubić!
  32. Na meczu zameldował się prezes Sławomir Witek, który był pod wrażeniem determinacji fanów podążających za drużyną oraz wyników obu sekcji piłkarskich w tym tygodniu.
  33. Oprócz kibiców gospodyń, sukcesu pogratulował nam także sam właściciel pizzerii Nona – naprawdę sympatyczny gest i ciepło będziemy wspominać nasz pobyt w tym regionie.

    Świętowanie zwycięstwa w finale

  34. Na bocznym boisku zebrało się już pół centymetra deszczu, gdy jeszcze przeprowadzaliśmy krótkie (ze względu na warunki atmosferyczne) wywiady z zawodniczkami oraz trener Karoliną Koch.
  35. Opuszczenie zalewającego się stadionu nie należało do najłatwiejszych, jednak piłkarki (w szczególności rozśpiewana Kinga Seweryn) były zbyt uradowane, by im to przeszkadzało.
  36. Zespół udał się do hotelu na imprezę zasłużony odpoczynek, a my wyruszyliśmy w drogę powrotną do Katowic. Ta zdawała się przebiegać znacznie szybciej, w końcu wracaliśmy po zobaczeniu dwóch doskonałych występów GieKSy.
  37. W niedzielę odbyło się losowanie trzeciej rundy eliminacyjnej, a w niej przyjdzie nam zmierzyć się 11 i 18 września z holenderskim FC Twente. Pierwszy mecz zagramy u siebie na Arenie Katowice. Bądźcie tam razem z uKochanymi, bo zasłużyły na wsparcie! Zadanie będzie niezwykle trudne, ale gramy do końca!

Do zobaczenia na meczach GKS Katowice w europejskich pucharach!

Za wszystkie teksty, wywiady, zdjęcia, wideo, relacje i inne medialne materiały na naszej stronie z turnieju na Słowenii odpowiadał redaktor Fonfara, który był wspierany przez redaktora Flifena. Pozostałe dwie osoby pojechały typowo turystycznie-kibicowsko, a za całą pracę i relacjonowanie przygody uKochanych w Europie podziękowania należą się wyżej wymienionym. – dopisek od kosy.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga