Grzegorz Goncerz w tym roku spisywał się znakomicie, czego efektem było zdobycie statuetki „Złoty Buk” w 2014 roku. Przeczytajcie, co miał do powiedzenia zawodnik o nagrodzie, sezonie oraz planach transferowych na najbliższą przyszłość.
GieKSa.pl: Grzegorz Złote Buki 2014 za nami, jakbyś je ocenił, jak w ogóle podchodzisz do tego typu plebiscytów?
Goncerz: Rok temu na pewno było to większe wydarzenie, większy był splendor tej gali. Teraz było bardziej kameralnie. Byli zawodnicy, klub biznesu, media. Kibice byli pojedynczy a rok temu było ich bardzo dużo. Mniejszy splendor, bo też wiadomo, że nie bardzo jest coś świętować. Rok się skończył i nie był to udany rok dla nas. Osobiście jestem bardzo szczęśliwy, niedługo zacznie się mój 6 rok w Katowicach i miło jest być docenionym tym bardziej, że jest to nagroda dla kibiców. To dla nich gramy i bardzo się cieszę, że wreszcie się udało. W poprzednich latach byłem bliżej bądź dalej od tego tytułu, ale teraz osiągnąłem to, na co liczyłem. Wierze, że to może być dopiero początek i szczyt moich możliwości jest gdzieś dalej niż to, co pokazałem w tej rundzie.
Sporo było rozmów na temat Twojego kontraktu w lecie i jego przedłużenia. Ciężkie to były rozmowy? Była możliwość, że by Cie w GieKSie nie było?
Czekaliśmy do końca na te rozmowy, klub w czerwcu potrzebował zmian. Formuła, którą mieliśmy nie sprawdziła się i trzeba było wszystko zmienić. Ja miałem informacje, że klub jest zainteresowany współpracą ze mną, ja również byłem zainteresowany pozostaniem w klubie, więc zostały kwestie finansowe. Po takiej rundzie wiosennej, jaką mieliśmy ciężko było o coś walczyć, znając jednak swoją wartość postawiłem sprawę jasno. Chciał mnie bardzo mocno w Miedzi trener Stawowy, chciał mnie trener Moskal i to też na pewno wpłynęło na decyzję prezesów GieKSy. Prezes Cygan negocjował swoje warunki, ja swoje i związaliśmy się na dwa kolejne lata.
Twoja dobra runda sprawiła, że jesteś liderem strzelców w I lidze. Powiedz jak to zrobiłeś, że przed nową rundą w GieKSie nikt nie mówi o sprowadzeniu napastnika?
Na pewno te wszystkie bramki to sprawiły, jestem odbierany, jako lepszy piłkarz z racji tego, że strzeliłem te bramki. Ale to jest uproszczenie, ja tak samo trenuje, robię to, co zawsze tylko po prostu w tym sezonie piłka zaczęła mnie szukać, a ja te wszystkie sytuacje zacząłem wykorzystać. Nie ma, co ukrywać, że moja dobra forma to też zasługa trenera Moskala i zmiany mojej pozycji. On zobaczył we mnie napastnika i fajnie zaczęło to funkcjonować. Mam nadzieje, że trener Skowronek czy też inni trenerzy w przyszłości będą mnie widzieć w tej roli. Na tej pozycji czuję się chyba najlepiej, bo mam ściśle określone zadania, wiem, co mam robić na boisku i łatwiej mi się też gra, gdy jestem bliżej bramki przeciwnika niż swojej.
Powiedz ile w Twojej dyspozycji jest ręki trenera Moskala a ile też dałeś od siebie, bo często podkreślałeś w wywiadach, że zostajesz na treningach, trenujesz sytuacje.
Ciężko to określić. Jednak po tym roku ja wiem, że w piłce osoba trenera jest bardzo ważna. Bardzo ważne jest zaufanie trenera, ja je czułem. Od początku miałem jego wsparcie. Gdy przychodził do GieKSy to ja byłem 25 zawodnikiem tego zespołu. Za Góraka nie zmieściłem się w kadrze rezerw na sparing z juniorami Stadionu Śląskiego. Mi zmiana trenera bardzo dużo dała. To nie było też tak, że za Góraka mi się nie chciało a za Moskala zacząłem ciężko pracować. Trener Moskal dostrzegł to, że mam coś w sobie, mogę tej drużynie pomóc i to się udało. Oczywiście dokładałem coś od siebie pracując indywidualnie, zostając po treningach jednak zawsze będę wdzięczny trenerowi Moskalowi za to, że u niego z 25 zawodnika zostałem liderem klasyfikacji strzelców. Wierzę, że jeszcze w przyszłości się spotkamy.
Do Ciebie trener Moskal potrafił dotrzeć, do innych niestety nie i wyniki były słabsze. Z czego to wynika?
Nie można tego w prosty sposób wytłumaczyć. Sami wiecie, że w Katowicach jest specyficzne środowisko. Po Sandecji, Okocimskim niektórzy już skreślili tą rundę, my również mówiliśmy sobie cały czas, że musimy zacząć wygrywać. Mam czasem wrażenie, że w Katowicach wszystko dzieje się za szybko. W tym sezonie również mamy roszady zrobione, przegrywamy z Niecieczą i po 3 kolejce kibice każą nam ściągać koszulki w momencie, gdy niektórzy są miesiąc w klubie. Mam przykłady z lig zagranicznych, czy ktoś powie, że w Manchesterze United też im się nie chce, bo przegrywali na początku? Na niektóre rzeczy potrzeba czasu. W niektórych klubach transfery to 2-3 zawodników, u nas wymieniono pół zespołu i oczekiwano, że to od razu wszystko zaskoczy i będziemy pierwszą siłą tej ligi. To tak łatwo nie funkcjonuje, chociaż byśmy bardzo tego chcieli. Decyzja zarządu była taka, żeby zmienić trenera i teraz Skowronek jedyne, co musi zrobić to sprawić, że będziemy więcej punktować. Sami zrobiliście statystykę punktową trenerów, średnie są zbliżone dla każdego trenera. Trzeba, więc pracować z tym potencjałem zawodników i liczyć na to, że szczęście momentami pomoże.
Potencjał zawodników jest według Ciebie średni tak jak pokazuje tabela? Bo były mecze gdzie dominowaliście a były także słabsze.
Mamy świadomość, że niektóre mecze zawaliliśmy, takie, w których mecz był pod naszą dominacją a traciliśmy bramkę i mecz kończył się porażką czy remisem. Najgorsze jest to, że mecze, które teoretycznie nie powinniśmy przegrać to my nie potrafimy ich nawet zremisować. W momencie gdzie nie byliśmy słabszym zespołem to my nie potrafimy tego meczu zremisować. Takie mecze były np. Na Arce czy Zagłębiu, u siebie z Chojniczanką nie potrafiliśmy wygrać mimo okazji do strzelania drugiej bramki. Potem wkrada się atmosfera nerwowości w klubie, na trybunach, szatni. My też to czujemy i odczuwamy, mamy świadomość, że jest to kolejny sezon w pierwszej lidze i kibice są znudzeni meczami z mało znanymi drużynami. Siedzimy jednak w tym wszyscy i życzyłbym sobie by każdy mecz był taki jak z Tychami gdzie ja jadąc na mecz czułem, że to będzie wielki mecz, bo widziałem już kibiców na ulicach, czułem, że to będzie wydarzenie. Kibice potrafią się zmobilizować na taki mecz, szkoda, że nie ma tak na każdym meczu, co dwa tygodnie. Musimy wspólnie taki cel osiągnąć, bo to nie może też być tak, że my najpierw zaczniemy dobrze grać a potem kibice będą nas dopingować. Wszystko musi iść w parze. W szatni nie ma zawodnika, który nie chciałby grać w ekstraklasie. Chcieliśmy być w czołówce, zadomowić się w niej i być blisko drużyn, które są kandydatami na awans. Jeżeli popatrzymy na drużyny, które są przed nami to zobaczymy zespoły wyłączając Stomil, które są kadrowo mocniejsi oraz mają zaplecze finansowe. Rozumiem jednak kibiców, bo sam oglądając mecz z Widzewem też się denerwowałem i frustrowałem.
Wraz z formą rosła Twoja pozycja w zespole? Nawet niektórzy kibice widzieli Cię w roli kapitana za swoją postawę na boisku i walkę przez 90 minut.
Nigdy nie zamierzałem być kapitanem, nie chciałem przejmować tej roli, która jest niewątpliwie duża. Trzeba być odpowiedzialnym za drużynę, rozmawiać z prezesami w imieniu drużyny. Ja wolałem skoncentrować się na swoich działaniach. Ocena kibiców też pewnie wynika przez pryzmat bramek, ja w szatni udzielałem się zawsze, być może teraz więcej osób mnie słucha. Nie mam jednak zamiaru tego eksponować i mówić „Słuchajcie mnie teraz”. Życie piłkarza jest przewrotne i w tym wszystkim najważniejsza jest pokora.
Pytam o tą pozycję w szatni, bo w jednym z wywiadów powiedziałeś, że chciałbyś strzelać tak łatwe gole jak przeciwnicy strzelają nam. Rzadko spotyka się takie wypowiedzi w prasie. To była taka forma apelu do zespołu by się obudzić i zacząć walczyć w obronie?
Zwracamy uwagę na błędy, media to inna sprawa. Podejrzewam, że nawet ułamka nie wiedzą tego, co dzieje się w naszej szatni, jakie są rozmowy. Być może gdzieś tam rąbek tego uchyliłem gdyż frustracja w nas była ogromna. W każdym meczu mówiliśmy sobie o stałych fragmentach, koncentracji, że nie możemy tracić bramek. Przyszedł trener Skowronek, zwrócił nam uwagę, ale znowu straciliśmy w ten sposób bramki. Gdzieś tam to jest naszą bolączką i chcemy wyciągnąć wnioski. Jeżeli po 3,4,5 meczu tego nie ma to momentami było u nas nerwowo.
Grzegorz pojawiają się głosy o Twoich transferze, o rozmowach z innymi klubami. Powiedz daliście sobie z trenerem, prezesem jakiś czas na podjęcie decyzji, wyznaczyliście datę, w której ma być wszystko wyjaśnione?
Nie ma takich ustaleń. Mówię szczerze, że w tej chwili jest zainteresowanie klubów z ekstraklasy moją osobą. Nikt nie chce jednak płacić za zawodnika. Dla mnie najważniejsze jest też to, że mnie nikt z Katowic nie wyrzuca. Nie mam presji, że muszę odejść z Katowic, bo mnie tu nie chcą. Miło, że jest zainteresowanie z klubów ekstraklasy, ale zobaczymy co się wydarzy, bo to kluby muszą najpierw się dogadać ze sobą. Nie było zainteresowania ze strony Bełchatowa, o którym pisała prasa. Zainteresowana była Cracovia, ale już nie jest. Ekstraklasa jeszcze gra, dla mnie teraz czas by odpocząć psychicznie i fizycznie. Mamy teraz przerwę w rozgrywkach, od końca grudnia mam rozpiskę trenera Skowronka.
Jaką rolę dla Ciebie w takiej sytuacji pełni teraz manager?
W tej sytuacji, w której jestem to jest łatwiej, bo gram, strzelam bramki, więc kluby dzwonią i pytają o zainteresowanie. Bardzo mi pomaga jego obecność, gdy była sytuacja jak 1,5 roku temu gdzie nie grałem w Katowicach i chcieli ze mnie zrezygnować. Wtedy manager się przydaje, bo to jego rolą było dzwonienie po klubach i pytanie czy Goncerz by im się nie przydał. Niewątpliwie wtedy tej pomocy potrzebowałem. Miałem kontuzję, Górak na mnie nie stawiał, ale życie pokazało, że karta może się odwrócić bardzo szybko.
Czujesz się gotowy na ekstraklasę?
Chciałbym spróbować, mam 26 lat, miałem epizody w ekstraklasie, które były nieudane, chciałbym to zmienić. Z drugiej strony nie chce by to się odbywało na takich zasadach, że mówię mangerowi „Wciśnij mnie do ekstraklasy, bo chce tam iść”. Nic na siłę, jeżeli żaden klub nie będzie zdeterminowany by mnie wziąć i dać realną szansę to zostanę w Katowicach i nie będę zawiedziony. Będziemy pracować tak jak teraz i być może efekty będą nieco lepsze dla drużyny. Wierzę, że tak będzie, chociaż okoliczności na wiosnę na początku rundy mogą nie być sprzyjające. Pierwszy mecz gramy, na Termalice, potem pewnie przy pustych trybunach u siebie z Flotą. Cała czołówka do nas przyjeżdża, chcielibyśmy by pomogli kibice, ale liczmy się z tym, że będziemy grać bez nich. To jest nasz atut, wrócę znowu do meczu z Tychami, kibice pokazali, że są silni, potrafią dać drużynie bardzo wiele swoim dopingiem. Można powiedzieć, że to oni to spotkanie wygrali a nie my.
Grzegorz gratulacje raz jeszcze z okazji narodzin syna. Powiedz jak się czujesz w nowej roli?
Zawsze miałem, o czym myśleć, o żonie o ciąży. Cieszę się, że syn urodził się po sezonie, bo już po tym tygodniu widzę, że byłoby ciężko, gdy trzeba o 3 w nocy wstawać nakarmić go i zająć się nim. Pomagam jak mogę, ale mam świadomość, że na formie w ciągu sezonu by się to odbiło. Liczę na to, że za 1,5 miesiąca będzie łatwiej.
Na koniec chciałbyś coś przekazać kibicom?
Zdrowych, Szczęśliwych Świąt i tego by drużyna grała na miarę ich oczekiwań, by otrzymali radość z gry GieKSy. Mamy świadomość, że ten rok był fatalny. Jesień mogłaby być dużo lepsza, trzeba jednak patrzeć optymistycznie w przyszłość, szczególnie w Nowym Roku.
Najnowsze komentarze