Siatkówka
Indykpol AZS Olsztyn – załapać się do play-offu
Kolejnym przeciwnikiem GKS-u jest AZS Olsztyn, wciąż walczący o pierwszą szóstkę ligi.
Akademicy z Olsztyna po zajęciu 5 miejsca w poprzednim sezonie, mieli ambicję poprawienia tej lokaty w bieżącej kampanii. Na razie wciąż nie są pewni gry w play-offie, który da możliwość powalczenia o medale mistrzostw Polski. Na tym etapie rozgrywek AZS ma już aż 11 porażek na swoim koncie, a przypomnijmy, że w poprzednim sezonie olsztynianie przegrali tylko 8 razy. Tak więc powtórzenie wyniku zajęcia 5 miejsca jest jeszcze możliwe, ale z drugiej strony patrząc na liczbę przegranych, to obecny sezon rysuje się jako słabszy od poprzedniego. Zmian przed obecną kampanią w kadrze zespołu nie było wiele, a skupiły się głównie na pozycji przyjmujących.
Za rozegranie wciąż odpowiedzialny jest reprezentant Polski, Paweł Woicki, który w klasyfikacji na najlepszego rozgrywającego zajmuje dopiero 13 miejsce (47,16% skuteczności rozegrania), co na pewno pokazuje, że nie jest to jakiś wybitny sezon w wykonaniu tego gracza.
W ataku rządzi i dzieli Jan Hadrava, zdobywca aż 555 punktów (przy aż 1001 atakach! – to niewiarygodna liczba). Czeski siatkarz ponadto świetnie zagrywa (26 asów) oraz blokuje (59 bloków) – są to drugie wyniki w zespole. Hadrava był najczęściej wybieranym MVP meczów, bo aż 6 razy, co daje mu obecnie trzecie miejsce w lidze. W rankingu blokujących również zajmuje trzecią lokatę, natomiast w rankingach atakujących i punktujących, nie ma sobie równych, prowadząc w nich ze sporą przewagą. Ponadto w klasyfikacji na najlepszego atakującego czeski gracz zajmuje trzecią lokatę.
Na środku siatki prawdziwym objawieniem jest młody, wielki talent – Jakub Kochanowski. Na chwilę obecną zdobył już 340 punktów, co jak na środkowego jest imponującą liczbą. To oczywiście najlepiej zagrywający zawodnik w zespole (38 asów) oraz najlepiej blokujący (72 bloki!). Kochanowski oczywiście nie ma sobie równych w rankingu blokujących, a w klasyfikacji na najlepszego środkowego ligi ustępuje pola tylko Piotrowi Nowakowskiemu z Trefla. Te liczby pokazują jak ogromny skok jakościowy w grze tego zawodnika ma miejsce w obecnej kampanii. To bez wątpienia największa nadzieja w „nowej” reprezentacji Polski. Mocno wspierają młodego gracza, doświadczeni Daniel Pliński oraz Miłosz Zniszczoł. Pliński jest trzecim graczem drużyny pod względem bloków punktowych (46 bloków), a Zniszczoł jest trzecim graczem zespołu pod względem zagrywki (22 asy). Trzeba koniecznie podkreślić, że AZS Olsztyn jest najlepiej blokującą drużyną z całej ligi – w tym momencie mają już 295 bloków punktowych co daje średnią 2,7 punktu na set!
Największe zmiany w AZS-ie miały miejsce na pozycji przyjmującego. Zaskoczyły na pewno odejścia (po dobrym sezonie) Wojciecha Włodarczyka i Aleksandra Śliwki. Na ich miejsce pozyskano obcokrajowców. Podstawowymi graczami stali się Holender Robbert Andringa oraz Belg Tomas Rousseaux, a Kanadyjczyk Blake Scheerhoorn został ich zmiennikiem. Obaj przyjmujący mają trzeci oraz czwarty wynik w zespole pod względem ilości zdobytych punktów, ponadto nieźle zagrywają oraz blokują. Lepsze oceny za występy otrzymał Andringa, który w rankingu przyjmujących zajmuje wysokie 8 miejsce (55,26% skuteczności przyjęcia). W klasyfikacji na najlepszego przyjmującego ligi, Andringa jest na miejscu 18, a Rousseaux zajmuje 21 lokatę.
Jeśli chodzi o libero to Michał Żurek zalicza się do czołówki graczy na tej pozycji w lidze, ponieważ w klasyfikacji na najlepszego libero zajmuje obecnie 4 miejsce. Ponadto w rankingu przyjmujących Żurek jest na 22 pozycji (50,68% skuteczności przyjęcia).
Aktualna kadra Indykpolu AZS-u Olsztyn
rozgrywający: Paweł Woicki (numer 12), Łukasz Makowski (numer 10), Rafał Maluchnik (numer 16)
atakujący: Jan Hadrava (Czechy – numer 2), Mateusz Kańczok (numer 1)
środkowi: Daniel Pliński (4), Jakub Kochanowski (7), Miłosz Zniszczoł (5), Kamil Leliwa (8)
przyjmujący: Robbert Andringa (Holandia – 6), Tomas Rousseaux (Belgia – 14), Blake Scheerhoorn (Kanada – 11), Adrian Buchowski (13), Dawid Sokołowski (18)
libero: Michał Żurek (numer 3), Jakub Zabłocki (numer 17)
trener: Roberto Santilli (Włochy)
asystent trenera: Marcin Mierzejewski
trener przygotowania fizycznego: Paweł Ciesiun
fizjoterapeuta: Piotr Deptuła
statystyk: Mateusz Nykiel
Piłka Siatkowa AZS UWM S.A.
barwy: biało-zielone
data założenia: 1950 rok
adres: ul. Oczapowskiego 12, 10-718 Olsztyn
hala: HWS Urania, Al. Piłsudskiego 44, 10-558 Olsztyn
przydomek: Akademicy
maskotka: indyk Induś
Prezes Zarządu: Tomasz Jankowski
Przewodniczący Rady Nadzorczej: Andrzej Koncicki
Wiceprzewodniczący: Anna Wasilewska
Członkowie: Mirosław Gornowicz, Zdzisław Binerowski, Piotr Kulikowski, Aleksander Socha, Ryszard Cecot
ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE Indykpolu AZS-u Olsztyn
Ilość rozegranych setów – GKS 105 – 102: Quiroga, 97: Butryn, Komenda,
Olsztyn 110 – Hadrava 110, Żurek 110, Woicki 110, Andringa 106, Kochanowski 104, Pliński 97, Rousseaux 90, Zniszczoł 72, Kańczok 64, Buchowski 63, Scheerhoorn 30, Makowski 25, Zabłocki 6, Leliwa 0, Sokołowski 0,
Ilość zdobytych punktów – GKS 1615: Butryn 375, Quiroga 333, Pietraszko 201,
Olsztyn 1854 – Hadrava 555, Kochanowski 340, Rousseaux 311, Andringa 232, Pliński 130, Zniszczoł 126, Buchowski 84, Woicki 37, Scheerhoorn 30, Kańczok 9,
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 548: Butryn 124, Quiroga 98, Pietraszko 77,
Olsztyn 683 – Hadrava 193, Kochanowski 141, Rousseaux 109, Andringa 76, Zniszczoł 51, Pliński 47, Woicki 26, Buchowski 22, Scheerhoorn 10, Kańczok 8,
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 1067: Butryn 251, Quiroga 235, Kapelus 135,
Olsztyn 1171 – Hadrava 362, Rousseaux 202, Kochanowski 199, Andringa 156, Pliński 83, Zniszczoł 75, Buchowski 62, Scheerhoorn 20, Woicki 11, Kańczok 1,
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 603: Butryn 179, Quiroga 144, Kohut 115,
Olsztyn 981 – Hadrava 342, Kochanowski 200, Rousseaux 163, Pliński 113, Andringa 101, Zniszczoł 87, Scheerhoorn 6, Buchowski 6, Kańczok 0, Woicki 0, Zabłocki -1, Makowski -3, Żurek -33,
Ilość zagrywek – GKS 2299: Quiroga 394, Pietraszko 329, Butryn 317,
Olsztyn 2518 – Kochanowski 423, Hadrava 406, Andringa 396, Woicki 396, Rousseaux 291, Zniszczoł 232, Pliński 192, Buchowski 109, Scheerhoorn 48, Makowski 14, Kańczok 11,
Ilość błędów na zagrywce – GKS 466: Pietraszko 79, Butryn 74, Kohut 69,
Olsztyn 345 – Kochanowski 99, Hadrava 69, Andringa 36, Woicki 30, Buchowski 30, Zniszczoł 28, Rousseaux 24, Scheerhoorn 13, Pliński 8, Kańczok 5, Makowski 3,
Ilość asów serwisowych – GKS 151: Quiroga 33, Pietraszko 29, Butryn 27,
Olsztyn 149 – Kochanowski 38, Hadrava 26, Zniszczoł 22, Rousseaux 19, Andringa 15, Woicki 14, Pliński 5, Buchowski 5, Scheerhoorn 3, Kańczok 2,
Ilość przyjęć – GKS 1969: Quiroga 675, Kapelus 471, Mariański 431,
Olsztyn 1992 – Żurek 771, Rousseaux 467, Andringa 431, Buchowski 189, Scheerhoorn 55, Pliński 19, Kochanowski 19, Hadrava 14, Woicki 12, Zniszczoł 11, Zabłocki 3, Makowski 1,
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 159: Quiroga 43, Kapelus 37, Mariański 32,
Olsztyn 111 – Żurek 33, Rousseaux 33, Andringa 22, Buchowski 11, Scheerhoorn 4, Woicki 3, Zniszczoł 2, Hadrava 1, Pliński 1, Zabłocki 1,
Przyjęcie negatywne – GKS 411: Quiroga 137, Kapelus 106, Mariański 78,
Olsztyn 466 – Żurek 177, Rousseaux 115, Andringa 80, Buchowski 47, Scheerhoorn 20, Woicki 9, Hadrava 7, Pliński 4, Kochanowski 3, Zniszczoł 2, Makowski 1, Zabłocki 1,
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 494: Quiroga 177, Mariański 131, Kapelus 105,
Olsztyn 401 – Żurek 175, Andringa 95, Rousseaux 78, Buchowski 35, Scheerhoorn 8, Kochanowski 5, Pliński 4, Zniszczoł 1,
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 25%: Witczak 40%, Butryn 33%, Kalembka 33%,
Olsztyn 20% – Kochanowski 26%, Żurek 23%, Andringa 22%, Pliński 21%, Buchowski 19%, Rousseaux 17%, Scheerhoorn 15%, Zniszczoł 9%, Hadrava 0%, Makowski 0%, Woicki 0%, Zabłocki 0%,
Ilość ataków – GKS 2698: Butryn 710, Quiroga 654, Kapelus 406,
Olsztyn 3011 – Hadrava 1001, Rousseaux 609, Andringa 445, Kochanowski 390, Buchowski 169, Pliński 148, Zniszczoł 123, Scheerhoorn 78, Woicki 38, Kańczok 10,
Ilość błędów w ataku – GKS 182: Butryn 66, Quiroga 49, Sobański 19,
Olsztyn 183 – Hadrava 66, Rousseaux 34, Andringa 30, Kochanowski 24, Buchowski 16, Zniszczoł 6, Woicki 3, Scheerhoorn 2, Kańczok 1, Pliński 1,
Ilość ataków zablokowanych – GKS 205: Butryn 56, Quiroga 39, Kapelus 39,
Olsztyn 234 – Hadrava 77, Rousseaux 57, Andringa 43, Buchowski 21, Kochanowski 17, Pliński 7, Scheerhoorn 5, Kańczok 3, Zniszczoł 3, Woicki 1,
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 1270: Butryn 326, Quiroga 283, Kapelus 170,
Olsztyn 1410 – Hadrava 470, Rousseaux 262, Kochanowski 230, Andringa 180, Pliński 79, Zniszczoł 73, Buchowski 73, Scheerhoorn 24, Woicki 15, Kańczok 4,
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 47%: Fijałek 80%, Stelmach 67%, Pietraszko 62%,
Olsztyn 47% – Zniszczoł 59%, Kochanowski 59%, Pliński 53%, Hadrava 47%, Buchowski 43%, Rousseaux 43%, Kańczok 40%, Andringa 40%, Woicki 39%, Scheerhoorn 31%,
Ilość bloków punktowych – GKS 194: Pietraszko 42, Kohut 38, Komenda 29,
Olsztyn 295 – Kochanowski 72, Hadrava 59, Pliński 46, Andringa 37, Zniszczoł 31, Rousseaux 30, Woicki 8, Buchowski 6, Kańczok 3, Scheerhoorn 3,
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 26: Kohut 6, Butryn 5, Komenda 5, Quiroga 4,
Olsztyn 27 – Rousseaux 6, Pliński 5, Kochanowski 4, Woicki 4, Hadrava 3, Zniszczoł 2, Kańczok 1, Andringa 1, Buchowski 1,
Ilość tie-breaków (wygrany do przegranego) – GKS (3-2) – Olsztyn (4-5)
MVP meczów – GKS 12: Komenda 5, Butryn 3,
Olsztyn 17 – Hadrava 6, Woicki 4, Kochanowski 4, Rousseaux 2, Buchowski 1,
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze