Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Klasyk imienia „Poldiego”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania GKS Katowice – Górnik Zabrze. GieKSa przegrała 1:2 (1:0), spotkanie było rozgrywane w ramach rozgrywek Pucharu Polski.

 

dziennikzachodni.pl – Fortuna Puchar Polski: GKS Katowice – Górnik Zabrze 1:2

Od początku meczu na Bukowej GKS wyglądał na zespół bardziej zdeterminowany. Górnik prezentował się pasywnie, gra toczyła się głównie w środku pola, ale to gospodarze szukali słabego punktu w defensywie ekipy Bartoscha Gaula, mając świadomość, że jest to w obecnym sezonie formacja przyciągająca nieszczęścia.

Tradycji stało się zadość w 36 minucie. Katowiczanie przycisnęli i wywalczyli rzut rożny. Po dośrodkowaniu Rafała Figiela Dawid Brzozowski potężnym strzałem trafił dokładnie w łączenie słupka z poprzeczką, odbita piłka wpadła w pole karne, gdzie zapanował chaos i kolejną próbę uderzenia Emil Bergstroem podbił ręką. Analiza VAR trwała cztery minuty, ale wątpliwości nie było żadnych. Karę z jedenastu metrów pewnie wymierzył kapitan Arkadiusz Jędrych. Desperacki szturm ekstraklasowców w ostatnich sekundach zamknął fatalnym kopnięciem będący bez formy Paweł Olkowski.

Druga połowa przyniosła kontynuację energiczniejszej gry Górnika. W 51 minucie Łukasz Podolski kopnął potężnie piłkę w poprzeczkę, ale sześć minut później poprawił celownik i po rozegraniu z rzutu rożnego idealnie strzelił z okolic narożnika pola karnego i Dawid Kudła musiał skapitulować.

Drużynie Rafała Góraka mecz zaczął całkowicie wymykać się spod kontroli. W 67 minucie poziom komplikacji podniósł się maksymalnie, bo Patryk Szwedzik w środku boiska brutalnie sfaulował Blaża Vrhovca (zmiennika Jonatana Koetzkego, który w 17 minucie doznał kontuzji biegnąc samotnie z piłką), a Tomasz Wajda przy pomocy VAR-u żółtą kartkę zamienił na czerwoną.

GKS zaczął marzyć o dogrywce. Nadzieje prysły w 86 minucie, a w roli głównej raz jeszcze wystąpił Podolski. Znów rzut rożny, znów czający się na piłkę były mistrz świata i znów świetny strzał, tym razem sprzed pola karnego, tuż nad murawą i po dość spokojnym przetrwaniu ostatnich minut awans zabrzan stał się faktem.

 

Kibice GKS Katowice i Górnika Zabrze razem kibicowali zza płotu, a piłkarze im dziękowali

Kibice GKS Katowice bojkotują domowe mecze swojego zespołu, a tym razem dołączyli do nich zaprzyjaźnieni fani Górnika Zabrze. Mecz 1/16 Fortuna Pucharu Polski obie grupy oglądały zza ogrodzenia, gdzie zgromadziło się kilkaset osób w potężnej asyście policji. Po meczu piłkarze poszli im podziękować. Zobaczcie zdjęcia.

Kibice GKS Katowice bojkotują domowe mecze swojego zespołu, a do ich akcji przyłączyła się tym razem zaprzyjaźniona Torcida, W efekcie kilkuset fanów obu drużyn mecz 1/16 Fortuna Pucharu Polski oglądało zza ogrodzenia.

Doping słyszalny był jednak tylko przez kilka pierwszych kilkanaście minut, gdy kibice na przemian skandowali nazwy swoich klubów. Potem dominowała cisza. Obyło się także bez pirotechniki, za to kibiców pilnowały liczne oddziały służb porządkowych.

Po meczu piłkarze poszli podziękować fanom, a Łukasz Podolski… kazał ochroniarzom otworzyć furtkę.

 

sportdziennik.com – Klasyk imienia „Poldiego”

Lukas Podolski, mieszkający niemalże naprzeciwko stadionu przy Bukowej, właśnie tu zdobył swoje pierwsze bramki w sezonie, przesądzając, że to zabrzanie zamknęli w czwartek wieczorem grono uczestników 1/8 finału Pucharu Polski.

Bojkot prowadzony przez kibiców GieKSy w geście niezadowolenia z rządów prezesa Marka Szczerbowskiego chyba jeszcze nie bolał tak mocno, jak w czwartek wieczorem. Kierując się w stronę Bukowej na 45 minut przed „Śląskim Klasykiem” między GKS-em a Górnikiem, tylko przebijający się blask jupiterów sygnalizował, że ma tu miejsce mecz, jakiego dawno w Katowicach nie było. „Blaszok”, zamiast wypełnić się zaprzyjaźnionymi fanatykami obu klubów, pozostał pusty.

Trybuna główna świeciła co prawda pustkami nieco mniej niż podczas spotkań ligowych – oficjalna frekwencja wyniosła 1145 widzów, najwięcej w tym sezonie – ale i tak otoczka sprawiała przygnębiające wrażenie. Zamiast muzyki z głośników, publice przygrywała Orkiestra Dęta Katowice, a w czasie meczu dobrze słyszalne było boisko, choćby komenda sędziego Tomasza Wajdy: „Ani kroku dalej”!, adresowana do wyrzucającego aut Bartosza Jaroszka.

Górnik, będący po trzech z rzędu porażkach, przystąpił do tego meczu z czterema zmianami w składzie, w którym pojawili się Aleksander Paluszek, Mateusz Cholewiak, Paweł Olkowski i Jean Mvondo. Do jedenastki GieKSy natomiast, mającą serię 7 spotkań bez przegranej, wskoczyli Dawid Brzozowski, rodowity zabrzanin Marcin Urynowicz i Marko Roginić, zastępujący na szpicy Jakuba Araka, pauzującego za czerwoną kartkę obejrzaną jeszcze w barwach Rakowa Częstochowa. Nim rozbrzmiał pierwszy gwizdek, a grupka kibiców rozpoczęła doping spod płotu, trener Rafał Górak otrzymał z rąk dyrektora Roberta Góralczyka oprawioną w ramę pamiątkową koszulkę z okazji 200 meczów w GKS-ie (czwartkowy miał już nr 202).

Szkoleniowiec zapowiadał w „Sporcie”, że zdecydowanym faworytem tego meczu są zabrzanie, ale po pierwszej połowie prowadziła GieKSa. I to zasłużenie. Przesądził o tym okres między 35 a 41 minutą. Najpierw Dawid Brzozowski kropnął z dystansu w spojenie – to byłby gol jak marzenie – a chwilę później powalczył o piłkę w polu karnym, którą w stronę bramki uderzył Urynowicz. Ręką zablokował ją Emil Bergstroem. Sędzia Tomasz Wajda przez 4 minuty „varował” tę sytuację i ostatecznie uznał winę Szweda, a „jedenastkę” na gola bez trudu zamienił kapitan I-ligowca Arkadiusz Jędrych.

Górnik podkręcił tempo dopiero po stracie tej bramki; dopiero w końcówce I połowy było wyraźnie widać, kto tu gra w ekstraklasie, a kto na jej zapleczu. Wcześniej zabrzanie mieli tylko przebłyski – jak ładna akcja zainicjowana przez Lukasa Podolskiego, kontynuowana przez Kanjiego Okunkiego, a zakończona strzałem Mateusza Cholewiaka, obronionym przez Dawida Kudłę. Albo jak Okunki z łatwością mijający Jędrycha, którego zaasekurował jednak Michał Kołodziejski. Trenerowi Gaulowi delikatnie plany pokrzyżował uraz Jonatana Kotzkego, którego już w 18 minucie zastąpić musiał Blażem Vrhovcem.

II połowa była popisem Lukasa Podolskiego. Wcześniej w tym sezonie nie strzelił gola (w 9 występach), a w czwartek – aż dwa. Co ciekawe, „Poldi” mieszka w apartamentowcu zlokalizowanym niemal dosłownie naprzeciwko stadionu przy Bukowej, był tu już w tym sezonie w roli widza, wrzucał zdjęcia z balkonu, nawiązywał też do bojkotu. Tego wieczoru mógł uśmiechnąć się, że dobrze mieć sąsiada… Co prawda w 50 minucie jego bomba z lewej nogi zatrzymała się na poprzeczce, ale potem nie było już zmiłuj. 37-latek trafiał z godną mistrza świata maestrią – z dystansu, mocno, oczywiście lewą nogą. W obu przypadkach – po rzutach rożnych. Było na co popatrzeć.

Te bramki dokumentowały dominację zabrzan, z jaką mieliśmy do czynienia po przerwie. Oni grali, GieKSa głównie biegała za piłką, co spotęgowało jeszcze zdarzenie z 67 minuty. Tym razem VAR okazał się dla katowiczan niełaskawy. Żywiecki arbiter najpierw ukarał co prawda Patryka Szwedzika tylko żółtą kartką za wślizg w środku pola w Blaża Vrhovca, ale po seansie przed monitorem odesłał ofensora GieKSy pod prysznic. Szwedzik marnie zareklamował się zabrzanom, którzy latem myśleli o jego transferze.

Mając w perspektywie niedzielny mecz w Grodzisku z Wartą, goście chcieli uniknąć dogrywki – trener Gaul dokonał na ostatni kwadrans potrójnej zmiany – i na 3 minuty przed końcem za sprawą „Poldiego” dopięli swego, przerywając serię porażek. Katowiczanie zaś, którzy przerwali dobrą serię, ale swojej postawy wstydzić się nie musieli – nim za 9 dni spotkają się derbowo z Ruchem, w poniedziałkowy wieczór podejmą Stal Rzeszów, której trener Daniel Myśliwiec był wczoraj przy Bukowej.

 

roosevelta81.pl – Droga przez mękę. Podolski załatwił sprawę

[…] Górnik Zabrze pokonał po ciężkim meczu GKS Katowice i awansował do 1/8 finału Pucharu Polski. Dla „Trójkolorowych” przez większą część meczu była to prawdziwa droga przez mękę. Na szczęście Górnik miał tego dnia Lukasa Podolskiego, który dwoma pięknym golami załatwił awans.

[…] Pierwsza połowa w wykonaniu Górnika była katastrofalna. Zabrzanie oddali gospodarzom inicjatywę, którzy bez większego respektu wyszli na boisko. Dopiero w 12 min. goście postraszyli katowiczan. Świetnym podaniem do Okunukiego, popisał się Podolski. Japończyk odegrał jeszcze do Cholewiaka, ale ten uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć Kudłę. Kilka chwil później sztab szkoleniowy Górnika zmuszony był dokonać pierwszej zmiany. Jonatan Kotzke z powodu urazu opuścił boisko, a pojawił się na nim Blaz Vrhovec. Obraz gry jednak nie ulegał zmianie, wciąż ton boiskowym wydarzeniom nadawali miejscowi. Górnik po raz kolejny przedostał się pod bramkę rywali po indywidualnej akcji Okunukiego, który w efektowny sposób poradził sobie z obrońcą, ale jego podanie w pole karne nie znalazło adresata. Nie zraziło to piłkarzy GKS-u, dążących do otwarcia wyniku. W 36 min, zabrzanom jeszcze dopisało szczęście, gdy Brzozowski uderzeniem zza szesnastki trafił w spojenie bramki Bielicy. Za moment Bergstrom zagrał ręką, a sędziowie zinterpretowali to jako przewinienie. Rzut karny na gola zamienił Jędrych. W doliczonym czasie tej części Górnik ruszył w końcu bardziej zdecydowanie do przodu, brakowało jednak dobrego wykończenia. Na przerwę zawodnicy obu drużyn udali się przy zasłużonym prowadzeniu GKS-u.

Druga odsłona przyniosła zgoła odmienne oblicze Górnika. „Trójkolorowi” od początku zaatakowali, by jak najszybciej odrobić straty. Podobały się szczególnie dwójkowe akcje duetu Podolski-Okunuki. W 51 min. Poldi zdecydował się na uderzenie z dystansu, niestety futbolówka ostemplowała tylko poprzeczkę. Potem Richard Jensen główkował minimalnie niecelnie po rzucie rożnym. W końcu zabrzanie dopięli swego. Ponownie Podolski spróbował z dystansu i tym razem piłka znalazła drogę do siatki. Kilka chwil później Poldi popisał się długim, precyzyjnym zagraniem do Cholewiaka. Mateusz jednak nie opanował piłki, będąc w szesnastce rywali. W 62 min. Bielica popełnił błąd przy wyjściu do dośrodkowania, sytuację ratował, wybijając futbolówką sprzed linii, Vrhovec. Od 67 min. Górnik miał ułatwione zadanie, ponieważ za ostre wejście w nogi jednego z zabrzan, Szwedzik otrzymał czerwoną kartkę. Przewaga zabrzan jeszcze wzrosła, katowiczanie ograniczyli się już tylko do obrony. Kolejne próby zabrzan, albo mijały bramkę Kudły, albo dobrze interweniował golkiper GieKSy. W 87 min. ponownie Podolski wział w sprawy w swoje ręce, a właściwie lewą nogę. Mocny strzał z ok. 18 metrów znów zakończył swój lot w katowickiej bramce.

 

sportowefakty.wp.pl – Trzy gole w Śląskim Klasyku. Podolski uratował Górnika Zabrze

Do przerwy w meczu 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski pomiędzy GKS-em i Górnikiem pachniało niespodzianką. Katowiczanie prowadzili 1:0, ale po zmianie stron dwa gole dla zabrzan zdobył Lukas Podolski.

Po latach kibice ponownie mogli pasjonować się Śląskim Klasykiem. Niestety protest kibiców sprawił, że zamiast piłkarskiego święta na trybunach czuć było stypę. Stawką meczu był awans do kolejnej rundy rozgrywek Fortuna Pucharu Polski. W ostatnim czasie lepszy czas przeżywają katowiczanie, którzy walczą o awans do PKO Ekstraklasy. W niej serię porażek notują zabrzanie.

W 1. połowie będący faworytem do wygranej goście niewiele zrobili, aby napocząć rywala. Godną odnotowania była jedynie sytuacja z 12. minuty, kiedy Lukas Podolski zagrał w uliczkę do Mateusza Cholewiaka. Strzał z pola karnego nogami odbił Dawid Kudła.

W kolejnych minutach bardziej podobać mogły się śmiałe próby ataku katowiczan. W 36. minucie potężnie z dystansu uderzył Dawid Brzozowski. Piłka uderzyła w spojenie słupka z poprzeczką!

Pięć minut później GieKSa objęła prowadzenie. Po analizie VAR sędzia uznał, że Emil Bergstroem umyślnie zagrał ręką i podyktował rzut karny, który na gola zamienił Arkadiusz Jędrych.

Stracony gol obudził zabrzan, którzy zaatakowali. W 51. minucie potężnie z dystansu uderzył Lukas Podolski. Piłka trafiła w poprzeczkę. Poprawiał Kanji Okunuki, ale bramkarz pewnie interweniował.

Sześć minut później były reprezentant Niemiec przymierzył po raz kolejny. Tym razem z ok. 15 metrów w samo okienko. Kudła nie miał szans.

Po słabszym okresie w końcu pozbierali się katowiczanie. Kilka razy pod bramką Daniela Bielicy zrobiło się groźnie. Nadzieje GieKSy na awans zminimalizował w 67. minucie Patryk Szwedzik. Gracz gospodarzy ostro zaatakował rywala. Sędzia najpierw zawodnikowi miejscowych pokazał żółtą kartkę, ale po analizie VAR wyrzucił go z boiska.

Grając w przewadze zabrzanie ruszyli do ataku. Aktywny był Okunuki, ale gola nie zdobył. W końcu szkoleniowiec Górnika zdjął Japończyka z boiska.

Goście szukali zakończenia rywalizacji w regulaminowym czasie. Udało im się to na trzy minuty przed końcem. Po raz kolejny precyzyjnym uderzeniem popisał się Podolski. Po tym ciosie gości gospodarze nie byli w stanie się podnieść.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga