Dołącz do nas

Piłka nożna

[TRANSFER] Kolejny nowy piłkarz w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Słowak Dalibor Pleva podpisał kontrakt z GKS-em Katowice. Umowa obowiązywać będzie do końca obecnego sezonu.
Pleva to 33-letni pomocnik, który od sezonu 2011/2012 reprezentował barwy Termaliki Nieciecza. Na swoim koncie ma ponad 40 występów w polskiej Ekstraklasie oraz 178 w najwyższej klasie rozgrywkowej na Słowacji.
Witamy na pokładzie i życzymy powodzenia!



30 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

30 komentarzy

  1. Avatar photo

    Guido

    31 sierpnia 2017 at 09:20

    Trener Mandrysz się tylko pogrąża. Kolejny obrońca, kolejny dziad i to bez ogrania bo Termalica odstawiła go już w czerwcu. Kiedy niby ma sie odbudować na końcówke ligi? jak bedzie miał 34 lata i sie skończy kontrakt?

  2. Avatar photo

    Guido

    31 sierpnia 2017 at 09:21

    A potem nowego ściągnie podobnego? Żenada.

  3. Avatar photo

    Paweł

    31 sierpnia 2017 at 09:55

    Trener Mandrysz mnie rozczarował. W nowoczesnej piłce nie można się przywiązywać do nazwisk i ściągać ”swoich” piłkarzy. Mam na myśli piłkarzy zaawansowanych wiekowo, którzy zostali odstawieni na boczny tor i pozostało im odcinać kupony do zakończenia kariery. Do nas trafiają emeryci bądź piłkarze po kontuzjach, potrzebujący się odbudować. Do tego wypożyczamy młodzieżowców, których innym klubom ogrywamy.
    Polityka odnośnie transferów katastrofalna. Czy w zamian nie można było pozyskać 5 graczy, którzy zapewniliby nam solidność, przyszłość i spokój na każdej pozycji?

    Brzęczek w porównaniu z Mandryszem wydaje mi się bardziej postępowym trenerem. Patrzącym w przyszłość i mającym świeże podejście. Oczywiście trener Mandrysz ma w swojej trenerskiej karierze większe sukcesy. Tylko, że wydaj mi się, że jego wizja futbolu się przestarzała. Trenerzy nie są jak wino. Im starci to są słabsi. Starsi trenerzy próbują obstawiać się ”swoimi” graczami. Tylko, ze czas nie stoi w miejscu a nazwiska nie grają.Trener Mandrysz zaczyna przypominać zagubioną łódeczkę wśród fal.
    Za rok czeka nas kolejna przebudowa zespołu. Ten sezon z Mandryszem jest stracony.
    Narzekałem po minionym sezonie. Teraz tęsknie za Brzęczkiem.

  4. Avatar photo

    Guido

    31 sierpnia 2017 at 10:13

    @Paweł – Dokładnie jak piszesz. Tak samo jestem zawiedziony Mandryszem. Uważam że trzeba się go pozbyć jeszcze przed zimą żeby ktoś nowy sprowadził lepszych grajków. Niemożna kurczowo bronić bramki i liczyć że coś tam wpadnie w tak słabej lidze w zasadzie pół-amatorskiej. Nawet chorzów z 4-to ligowcami walczy i przegrywa jedną bramką…

  5. Avatar photo

    stefan

    31 sierpnia 2017 at 12:04

    Brzeczek miał prawie 2 lata i spierdolił awans koncertowo . Mandrysz jest od czerwca , ale znawcy futbolu tesknia za Brzeczkem.
    Kurwa jedzcie dop Płocka i oglądajcie co się tam dzieje.
    Górnik – Płock 4 -0 , jak ja tesknie za takimi wpierdolami

  6. Avatar photo

    Guido

    31 sierpnia 2017 at 12:47

    @Stefan Nikt nie mówi że Brzęczek był dobry a tylko to, że był lepszy od Mandrysza. Obaj sie nie nadają do GieKSy. Podobają Ci sie takie transfery? Do czego one mają doprowadzić? Do utrzymania GKS? No super.

  7. Avatar photo

    Irishman

    31 sierpnia 2017 at 12:52

    Ale pieprzycie 🙂 🙂 🙂

  8. Avatar photo

    Guido

    31 sierpnia 2017 at 12:59

    @Irishman – Ciebie cieszy jak do klubu trafia zawodnik który ma 33 lata, jest kolejnym obrońcą, niegrał 3 miechy? Kiedy on będzie gotowy? Co to ma być.

  9. Avatar photo

    Deutsches_Reich

    31 sierpnia 2017 at 13:17

    Pamiytejcie o jednyj fest waznyj kwesti…
    Nowy Stadion …
    UM zaplanowol na 2021 , a niy dzieje sie nic ,
    tako tyz jest polityka klubu kierowano z UM
    a my zawsze w rzić i nasze marzenia pynkajom jak bańki mydlane
    GKS Für Immer und Ewig !!!!

  10. Avatar photo

    obiektywny

    31 sierpnia 2017 at 16:25

    Minimalistów cieszy wszystko, oni nawet w psich odchodach dopatrzą się sztuki.Czas płynie, zmieniają się Skowronki, Moskale, Brzęczki, zmieniają się Pitry, Fonfary itp. a my jesteśmy wiecznym 1 ligowcem a tacy minimaliści wciąż mantrują „dajmy mu szanse”, „poczekajmy niech zbuduje druzynę”, „za 2 lata awans”. Tradikomedia, czy jeszcze komuś zależy na tym klubie?

  11. Avatar photo

    Berol

    31 sierpnia 2017 at 23:10

    teoretycznie po nazwiskach i cv mamy niezły i szeroki skład ale co z tego ….graja padake jaka graja …. dwa ciut minimalnie lepsze szpile i zas strzał w ryj na zatrybke ze trzeba tkwic w gównie ….trudno ta niemoc wyjasnic 🙁 O CO TU KAMAN ?

  12. Avatar photo

    Paweł

    1 września 2017 at 00:13

    @Irishman – Takie są fakty. Transfery bez pomysłu. Był czas i można było sprowadzić 5-6 konkretnych grajków. Kto według Ciebie jest z tego szrotu wartościowym piłkarzem na lata?
    Dziadek Kędziora, któremu o dziwo jeszcze się chce. Czy wypalony do zera Plizga. Nowy kapitan? To też piłkarz już zaawansowany wiekowo i jak dotąd przeciętny zakup. Jedyny plus, że zrehabilitował się w ostatniej minucie z Odrą. Tak byłaby trzecia porażka na własnym stadionie.
    Może Klemenz, którego strach wstawić do składu lub Mokwa, którego kręcą jak trampkarza. Do tego nerwowy Mączyński, który jest nerwowy i chaotyczny w grze. Do tego piłkarze po kontuzjach lub z ”odstawki”, którzy stanowią niewiadomą. Oni mają gwarantować jakość? Pozostają jeszcze młodzieżowcy. Nie rozumiem polityki wypożyczania takiego Yunisa, który wiadomo, że nie stanowi wzmocnienia. Zero jakości. W dodatku inteligencji też brak, co pokazał swoim brutalnym wejściem w meczu z Chojnicami.

    Broniłem Mandrysza. Dawałem mu kredyt zaufania. Trzeba być jednak ślepym, aby nie widzieć ”jego” zaciągu emerytów, z którymi miał styczność i których w większości pewnie sam chciał w kadrze.
    Zrobił kadrę opartą na podstarzałych emerytach, rekonwalescentach (Fosa do nich dołączył) oraz młodzieżowcach, którzy odejdą po sezonie. Jednym słowem drużyna bez przyszłości! Przykre, ale prawdziwe.

    Niestety Irishman nie jest to pieprzenie, ale prawdziwy obraz drużyny Mandrysza.

  13. Avatar photo

    Mecza

    1 września 2017 at 07:50

    @obiektywny wyłożysz 30mln do końca sezonu aby poczuć się mocny w tej lidze? z czym do ludzi z 7mln gdzie ponad połowa ma przynajmniej 5mln? Obudź się bo nie jesteśmy żadnym potentatem a jednym z wielu. Tak naprawdę dopiero drugi sezon prawdopodobnie będziemy walczyć o awans bo wcześniej przez 8 lat myliśmy za malutcy finansowo bo trzeba było najpierw przetrwać a później długi spłacać.

  14. Avatar photo

    Michałio

    1 września 2017 at 08:42

    Panie Mandrysz bier pan ten szrot i podej sie pan do dymisji wstydu oszczędz sobie i nom

  15. Avatar photo

    obiektywny

    1 września 2017 at 13:33

    @Mecza a powiedz nam ile miała Sandecja kasy, że awansowała? Jeśli jest jak piszesz to tym gorzej świadczy to o klubie, bo po co zapowiadali szumny awans w 2 lata, teraz robią to samo. Jeśli kasa decyduje to niech określą jakie są obiektywne cele na ten rok.Moim zdaniem nie mając dużych pieniędzy można zebrać wartościowych chłopaków jak np w poprzednim sezonie Wigry czy Olimpia.

  16. Avatar photo

    Mecza

    1 września 2017 at 14:27

    @obiektywny, taka Sandecja mogła się zdarzyć podobnie jak Leicester rok temu, mimo wszystko to jest sport. Dlaczego w Katowicach tak to wygląda? Już nie jedna osoba pisała, brak spokoju aby budować drużynę. Musi być tu i teraz i nam nie wychodzi. Nie ma transferów – Cygan gdzie transfery, są transfery – Cygan do bani takie coś. Gdyby Cygan powiedział – naszym celem jest budowa perspektywicznego zespołu zostałby ukamieniowany. Niestety nawet jak awansujemy większość z nich już się nie będzie nadawać do gry w Ekstraklasie a więc możliwe że pod koniec sezonu będzie powtórka z tego roku.

  17. Avatar photo

    obiektywny

    1 września 2017 at 16:34

    Mecza, ciągle bronisz Cygana. Mieli 2 lata, budowali drużynę, ogłosili że będzie awans. Jeśli się składa takie deklaracje to chyba trzeba przewidzieć plan awaryjny, wiedzieć za jakie pieniądze itd. Minął pierwszy rok awansu nie było więc nikt się nie rzucał bo był jeszcze rok drugi. Brzęczek budował drużynę, tyle tylko, że w drugim roku jeszcze nie zbudował, odpadliśmy z pucharu, w pierwszych kolejkach był falstart, nie byliśmy tak silni jak powinnismy a przecież inne drużyny bez chęci awansu i bez rocznego budowania zespołu ogrywały nas bez problemu. W takim razie Cygan robi sobie z Nas jaja a Ty go bronisz.

  18. Avatar photo

    obiektywny

    1 września 2017 at 16:43

    Brak spokoju? Ten sport wiąże się z oczekiwaniami, każdy chce wygrywać,nie rozumiem obecnej mody, cel „spokojne utrzymanie”, albo „budowanie zespołu”, kto wymyśla takie nonsensy. Gra się o mistrza, awans.Efekt taki, że my gramy nie wiadomo o co, chłopaki mają umowy, robią sobie sesje filmowe, PR klubowy w pełnym natarciu a my piłkarsko stajemy się pośmiewiskiem kraju.Taka to polityka, a pytam dlaczego nie gramy sparingu?

  19. Avatar photo

    Tom

    1 września 2017 at 16:55

    Co ty dupisz za fleki Michaljo spokojnie dajmy mandryszowi popracować bo jest dobrym fachowcem
    Co do transferów mamy to na co nas stać chyba źe znasz jakiegoś milionera co wpompuje nam kilka milionów w transfery i stadion

  20. Avatar photo

    Michałio

    1 września 2017 at 18:49

    Tom ile tego czasu trzeba? inni graja a my co posmiewisko na cało Polska,nastepne okienko transferowe bydzie wymieni 10ciu i zaś powiesz ze czasu potrzeba

  21. Avatar photo

    Mecza

    1 września 2017 at 20:22

    @obiektywny, o sparingu z Cracovią wiadomo od kilku dni.

  22. Avatar photo

    Mecza

    1 września 2017 at 20:25

    Gra się o mistrza? OK, 1/3 ligi będzie o to walczyć, czas gdzie wystarczyło płacić na czas i się robiło awans dzięki takiej hojności dawno minął albo… wykłada się budżet x 4 większy od innych i wtedy można mieć oczekiwania aby wygrać tą ligę bez problemowo. Nawet w ekstraklasie Legia z ledwością mistrza zrobiła bijąc wszystkich finansowo.

  23. Avatar photo

    Mecza

    1 września 2017 at 20:26

    Nie mogę napisać dłuższego wpisu bo nie przechodzi, już kasowałem nazwisko Cygan wpisując prezes i to samo, ciekawe jak teraz.

  24. Avatar photo

    Mecza

    1 września 2017 at 20:32

    mimo kolejnych prób nic więcej nie dodam sensownego

  25. Avatar photo

    obiektywny

    1 września 2017 at 20:57

    To chyba system szwankuje, bo to nie ma znaczenia czy piszesz o Cyganie czy nie raz wpada raz nie.

  26. Avatar photo

    Mecza

    1 września 2017 at 21:50

    Napewno, przed chwilą pisałem z telefonu i też nie przeszło.

  27. Avatar photo

    Edi

    1 września 2017 at 22:54

    @Mecza – pisz Ciamajda to przejdzie 😀

  28. Avatar photo

    Gerald

    1 września 2017 at 23:01

    @Mecza, Edi – Ciamajda i wszystko jasne!!!:)

  29. Avatar photo

    kosa

    2 września 2017 at 16:01

    Jest jakiś problem, że dłuższe komentarze nie przechodzą. Ostatnio miał tak samo Irishman.

  30. Avatar photo

    Mecza

    2 września 2017 at 17:19

    @kosa, dzięki za info. W innym miejscu też o to pytałem. Najgorsze jest to że chyba każdy długi komentarz przechodzi pod nowym artykułem ale kolejny już nie, naprawdę wygląda to jak cenzura. Oczywiście bez wulgaryzmów i już pomyślałem że słowem kluczowym jest Cygan albo Prezes.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga