Dołącz do nas

Felietony

Ku przestrodze – porażki w pierwszych meczach ZAWSZE kończyły się klęską na koniec

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Ktoś powie, że liga ma 34 kolejki. Ktoś następny, że obecna wiosna zawierać będzie 14 spotkań. Wszystko argumentując tym, że porażka na inaugurację nie jest jeszcze czymś strasznym. Że jeśli nie wpadnie się w złą serię, to wszystko można jeszcze nadrobić.

I może byłaby w tym prawda, gdyby nie to, że przypadek GKS Katowice pokazuje, że pierwsze dwa nieudane spotkania poszczególnych wiosennych rozgrywek zawsze były zapowiedzią ostatecznej klęski. Pierwsze spotkania wiosny nie tylko powodowały na tyle duże straty, że nie dało się tego nadrobić, ale przede wszystkim pokazywały dobitnie, że drużyna podczas zimy po prostu się zepsuła – piłkarsko lub mentalnie, z naciskiem na to drugie. A w niektórych przypadkach użyłbym jeszcze jednego słowa – moralnie.

2013/14
Po 18 kolejkach jesieni GKS Katowice jest na trzecim miejscu i ma tyle samo punktów, co drugi GKS Bełchatów. W 18 meczach katowiczanie mają bilans 9-5-4 i wielkie nadzieje na awans, bo ekipa Moskala grała efektownie i bardzo skutecznie. Rozpoczyna się runda wiosenna i zespół jedzie do Nowego Sącza, gdzie przegrywa 0:1. Nikt nie wyobraża sobie, że nie będzie rehabilitacji z beznadziejnym Okocimskim u siebie. Z Okocimskim, który przed meczem z GieKSą notuje bilans 0-3-5. Po meczu z GieKSą notuje bilans 0-3-11.

Duda nie wykorzystuje karnego, Nawrot strzela gola. GieKSa przegrywa u siebie 0:1 z drużyną, która z hukiem leci z ligi z 18 punktami straty do bezpiecznego miejsca. Z drużyną, która w ostatnich 23 meczach sezonu wygrywa tylko raz. Na Bukowej.

Co było dalej, wszyscy wiemy. Team Hamulcowi w akcji, GieKSa wygrywa wiosną tylko 2 (DWA!) na 16 spotkań. Kompromitacja.

2016/17
Po 19 kolejkach jesieni GKS Katowice jest na drugim miejscu z dwoma punktami przewagi nad trzecim. Bilans to 10-5-4. Wielkie nadzieje na awans do ekstraklasy i wielka ekscytacja, bo w pierwszych trzech meczach zespół na wyjeździe mierzy się z pierwszą i trzecią drużyną. Te dwa spotkania przedzielone są starciem z bardzo przeciętnym Stomilem u siebie.

W Chojnicach katowiczanie aż za łatwo, szybko prowadzą 2:0. Napór gospodarzy doprowadza do remisu 2:2. Trudno, remis po walce – zdarza się. Feralny drugi mecz. Do 50. minuty Stomil nie potrafi wyjść z własnego przedpola. I wyrównuje. Potem do 70. minuty znów nie potrafi zagrać kompletnie nic. Rzut karny i znów remis. „Remis, który przekracza możliwości rozumienia” – tak zatytułowany został felieton na nasze stronie po tamtym meczu. W końcu Sosnowiec, gdzie do przerwy powinno być 3:0 dla GKS-u, kibice gospodarzy lżą swoich piłkarzy, ci w popłochu uciekają na przerwę do szatni. I ostatecznie Zagłębie wygrywa. „Psychoterapia temu zespołowi potrzebna od zaraz” – to był znów felieton po spotkaniu w Sosnowcu.

Co było dalej, wszyscy wiemy. Farmazony rzucane na prawo i lewo przez trenerskiego hochsztaplera Jerzego Brzęczka, przegrywane mecze z ukoronowaniem w postaci Kluczborka, który na Bukowej wygrał – już jako oficjalny spadkowicz – jedyny mecz na wyjeździe w sezonie.

Do awansu zabrakło 4 punktów. Być może tych z Chojnic, na pewno tych z meczu ze Stomilem i Zagłębiem.

2018/19
Po 20 kolejkach jesieni GKS Katowice jest przedostatni w tabeli ze stratą dwóch punktów do bezpiecznego miejsca. Pierwszy mecz katowiczanie rozgrywają w Suwałkach z drużyną, którą mogą w razie wygranej przegonić. Przegrywają i strata powiększa się do pięciu punktów. W kolejnym meczu katowiczanie u siebie dostają bęcki od Rakowa.

Do utrzymania zabrakło jednego punktu.

Inny co prawda schemat miał sezon 2017/18, bo do rundy wiosennej zespół przystępował z ósmego miejsca ze stratą sześciu punktów do strefy awansu. Trzeba było gonić. Tutaj początek był bardzo dobry i udało się dobić do czołówki, ale żenująca druga połowa rundy ekipy Jacka Paszulewicza doprowadziła do ostatecznej klęski.

Sezon 2018/19 wpisał się w schemat beznadziejnego początku wiosny i klęski, choć był to temat walki o utrzymanie. Wspomniane jednak sezony 13/14 i 16/17, czyli ekip Moskala i Brzęczka pokazują, jak bardzo istotne były pierwsze spotkania w traceniu wszystkiego, co się da. Potem już był tylko płacz i zgrzytanie zębów.

Piszę to jako przestrogę dla trenera Rafała Góraka. W GKS Katowice jest tak, że jeśli zostanie zawalony pierwszy mecz lub pierwsze dwa mecze – to patrząc historycznie – będzie po ptokach. Dlatego obowiązkiem jest te mecze wygrać. Dobra, nawet pal licho, jak nie uda się wygrać obu – to jeden wygrać i jeden zremisować. Dwa remisy czy nie daj Boże jakaś porażka, prawdopodobnie doprowadzi do podobnej klęski, jak we wspomnianych poprzednich przypadkach.

Ktoś powie, że teraz może inaczej. Ja odpowiem – za długo chodzę na GieKSę, żeby nie widzieć, że pewne schematy się powtarzają. I jeśli powtórzy się taki początek, to jestem przekonany, że znów przełoży się to na całość.

Abstrahuję w tym momencie zupełnie od innej ważnej kwestii, czyli po prostu niebywałego punktowania przeciwników w tym sezonie, co tym bardziej utrudnia sytuację. Bo przecież w sezonie Brzęczka (i Paszulewicza również), kompromitowali się wszyscy jak leci i mieliśmy wyścig żółwi, z którego najmniej wolne żółwie wyszły zwycięsko. Ekipa Brzęczka w wyniku potknięć rywali PIĘCIOKROTNIE miała szansę na fotel lidera i przerżnęła wszystkie szanse, a potem nie załapała się nawet do dwójki. Nie należy o tym zapominać.

Początki w GKS Katowice w ogóle są dramatyczne, jeśli chodzi też o inaugurację całych sezonów – i to również był pewien ciąg przyczynowo skutkowy. Proszę sobie wyobrazić, że katowiczanie przegrali wszystkie cztery mecze pierwszych kolejek w czterech ostatnich sezonach (łącznie z obecnym) i to grając wszystkie u siebie! A na dziewięć sezonów tych porażek było siedem (sześć u siebie). To są dramatyczne historycznie statystyki i na tak dużej ilości danych spokojnie można dostrzec związek pomiędzy porażkami na początek sezonu (poprawionych porażkami na inaugurację wiosny) a ostatecznym efektem w postaci klęski na koniec rozgrywek.

Pozostaje mieć nadzieję, że teraz będzie inaczej. Nie, nie dlatego, że GKS straci punkty na początku i potem zaprzeczy moim słowom, rehabilitując się i odrabiając straty z nawiązką. To „inaczej” to ma być po prostu solidne punktowanie od samego początku, od pierwszego meczu. Tylko to może dać nam awans.

Chcę wierzyć, że inny system, który przyjęli trener i dyrektor przełoży się na inny efekt. Że przeanalizowali poprzednie sezony i stwierdzili, że „robiąc to samo, nie ma co spodziewać się innych efektów”. Dlatego trochę inna polityka transferowa, dlatego zgrupowanie w Polsce, a nie grzanie tyłków w Turcji, tak jak poprzednie drużyny, którym wydawało się, że w świetnych i luksusowych warunkach super się przygotują. I w sumie to prawda – przygotowały się – ale na pewno nie do zaangażowania na rzecz GKS Katowice.

Teraz jest tylko kwestia postawienia kropki nad i – choć paradoksalnie ta kropka nad i ma być… dopiero dobrym początkiem rundy. Jeśli to się powiedzie, naprawdę możemy mieć sporo radości. Na ten moment ta drużyna jak najbardziej daje nadzieję. Ale pamiętajmy, że poprzednie też dawały.

Róbcie swoje i punktujcie od samego początku.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    Kejta

    28 lutego 2020 at 15:27

    Wygramy i awansujemy na koniec i czesc

  2. Avatar photo

    pablo eskobar

    28 lutego 2020 at 16:47

    Ja tam do konca niejestem pewny awansu jak widac duzo zalezy od Władz Miasta dlaczego przez tyle lat niebylo awansu dlaczego dalej nic sie niedzieje w bodowie stadionu przeciez nowy stadion i dobrze grajaca druzyna przyciagła by sponsora plus kibicow jak widac niepodrodze to rzadzacym jakby chcieli zrobic extraklasowy klub juz dawno by zrobili a stadion bylby juz gotowy 1liga to max na co mozemy liczyc i dotego jakie fundusze przeznacza na te rozgrywki czy wogole starczy na utrzymanie sie

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Wywiady

Górak: Walka na płaszczyźnie psychologicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.

Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?

Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.

Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?

Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.

Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?

Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.

Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?

Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.

Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?

Bardzo dobry.

Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?

Milion złotych czy euro? (śmiech)

Euro, zaszalejmy.

Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Dziękujemy za ten sezon!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zacznijmy od naszej ulubionej statystyki, czyli, jak radzili sobie beniaminkowie w pięciu ostatnich sezonach. Po 34 kolejkach rozgrywek ich dorobek wyniósł:

19/20 Raków 50 (u) ŁKS 21 (s)
20/21 Stal 29 (u) Podbeskidzie 25 (s) Warta 43 (u)
21/22 Radomiak 48 (u) Termalica 32 (s) Łęczna 28 (s)
22/23 Miedź 23 (s) Widzew 41 (u) Korona 41 (u)
23/24 ŁKS 24 (s) Ruch 32 (s) Puszcza 40 (u)

Proforma dodajmy, że sezon 19/20 to było 37 kolejek i tam Raków zgromadził ostatecznie 53 oczka, natomiast po 34 kolejkach miał właśnie pół setki.

To oznacza, że GKS Katowice ze swoimi 49 punktami zaprezentował się tylko o oczko gorzej niż Medaliki wówczas, a ponadto – wraz z Motorem Lublin – okazaliśmy się najlepszymi beniaminkami w ostatnich latach. Rewelacjami były Radomiak, Widzew czy Warta, ale i od nich katowiczanie okazali się lepsi. Co by nie mówić – sezon GieKSy był po prostu doskonały.

Naprawdę, pisałem to już wielokrotnie, ale w najśmielszych snach nie mogliśmy się spodziewać, że na pięć kolejek przed końcem GieKSa będzie matematycznie utrzymana (a realnie kilka tygodni wcześniej), że zakończymy sezon z 18 puntami przewagi nad strefą spadkową. Że odsadzimy wicemistrza Polski na 19 punktów. Że będziemy mieli więcej zwycięstw niż porażek. Że choć z siedmioma drużynami nie uda nam się wygrać, to na jedenaście ekip drużyna Rafała Góraka znajdzie sposób. Że pokona Raków, Jagiellonię, Pogoń, dwa razy Cracovię, Górnika czy wspomniany Śląsk. Że bilans z ekipami ze strefy spadkowej będzie „po Bożemu”, czyli 5-1-0, bramki 13-1. Że w tabeli będziemy nad Górnikiem, Piastem, Koroną, Widzewem. Że będziemy szóstą najlepszą ofensywą w lidze. Że Lech Poznań będzie w euforii po remisie na Nowej Bukowej, dającym mu w konsekwencji tydzień później tytuł Mistrza Polski.

I tych ochów i achów można by mnożyć. „Kropkę nad i” zespół postawił w Gdańsku, po raz drugi w tym sezonie odwracając losy meczu. GieKSa znów się nie poddała i dodatkowo zrewanżowała się za klęskę z poprzedniego sezonu 1:5. Z drużyną będącą, jakby nie było, pewną rewelacją wiosny, kiedy to John Carver odmienił oblicze zespołu, który zaczął grać efektownie, punktować, a przed meczem z GKS miał serię czterech zwycięstw z rzędu u siebie.

Na podsumowania przyjdzie czas, ale z tego miejsca po prostu wypada podziękować – sztabowi za świetne przygotowanie do rozgrywek, mentalne, taktyczne, fizyczne oraz piłkarzom za kapitalną realizację tego, co zostało przez ten sztab przygotowany.

Począwszy od bramkarza, Dawida Kudły, który świetnie bronił przez cały sezon i nawet ta wpadka w Gdańsku w żadnym stopniu nie zmienia tego obrazu. To tak jak Oliver Kahn po finale Mundialu w 2002 roku, który powiedział” „rozegrałem bardzo dobry turniej i żaden pieprzony jeden błąd tego nie zmieni”. Tyle że pomyłka Niemca wówczas przy golu Ronaldo zaważyła o porażce, a tutaj Dawid i tak wygrał. Świetny bramkarz i znakomity sezon.

Nie chcę tu się rozpisywać o każdym zawodniku, można więc po prostu kilku wyróżnić. Arkadiusz Jędrych jako ostoja defensywy, kapitan z krwi i kości, rozegrał wszystkie 34 mecze w pełnym wymiarze! Ewenement. Trudno dziś sobie wyobrazić drużynę bez tego zawodnika.

Marcin Wasielewski to nasze żywe srebro, zawodnik aż szalał na swoim skrzydle, a jego interwencja z meczu z Jagiellonią na Bukowej to było mistrzostwo świata.

Bartek Nowak, jakkolwiek nieraz wydający się, że mógłby dać więcej to gdy trzeba było to… dawał. Kapitalne asysty, nieoczywiste podania, niekonwencjonalne zagrania. W końcu ten gol z Lechem.

Oskar Repka – to co wyprawiał ten zawodnik na koniec sezonu, przekracza wszelkie granice. Pięć goli w sześciu meczach ofensy… przepraszam defensywnego pomocnika to coś niebywałego. Prawdziwy, skuteczny twardziel ze środka pola.

Mateusz Kowalczyk – piłkarz, którego za wszelką cenę trzeba zatrzymać w Katowicach. Wieki nie było w GKS młodego piłkarza, który tak z przytupem wszedłby do zespołu i został główną postacią. Zaczął w drugiej kolejce i… tak został. W pierwszym składzie.

Adrian Błąd – wielu kibiców zastanawiało się, czy weteran wyrobi kondycyjnie i piłkarsko. Niepotrzebnie. Zawodnik najwyraźniej stęsknił się za ekstraklasą, bo dawał GieKSie bardzo dużo, swoim doświadczeniem i liderowaniem na boisku.

Sebastian Bergier, wydawało się, że będzie grzał ławę, ale w obliczu kontuzji Adama Zrelaka wskoczył do składu i nastrzelał sporo goli, dając GieKSie wiele punktów.

To tylko kilku piłkarzy, ale tak naprawdę cała drużyna spisała się na medal. Nie było momentu w sezonie, który można by było określić mianem kryzysu. Kilka razy było blisko, ale wtedy GieKSa po prostu… wygrywała mecz albo dwa. Zastanawialiśmy się, jak katowiczanie będą spisywać się po zapewnieniu utrzymania. Choć przegrali z Legią i Koroną, to w ostatnich trzech meczach zgarnęli siedem punktów.

Naprawdę, choćbym chciał, to nie mam się do czego przyczepić. Po KAŻDYM sezonie w ostatnich dwóch dekadach o coś można było mieć pretensje do zespołu. Tutaj – no po prostu nie, już odpuszczam ten nieszczęsny Puchar Polski.

Nie obyło się natomiast bez mankamentów, dlatego GKS nie został Mistrzem Polski, ani nie awansował do pucharów. Są elementy do poprawy, przede wszystkim w defensywie i ataku. Stracenie średnio 1,38 gola na mecz to trochę za dużo. Zwłaszcza że wiele bramek było traconych w wyniku naprawdę głupich błędów, braku koncentracji, kiksów. To jest główny element do poprawy. Bo sama gra w defensywie była jako taka dobra. Tylko te indywidualne nieraz błędy…

Koniecznie trzeba też znaleźć napastnika, a najlepiej dwóch. Niestety Adam Zrelak doszedł do siebie, ale jest to piłkarz ryzykowny. Po odejściu Bergiera nie ma go kim zastąpić, więc zapewne nad dziewiątką nasi trenerzy mocno pracują.

Sezon 2024/25 się zakończył. Dokładnie rok temu GKS awansował do ekstraklasy, teraz w tej ekstraklasie się utrzymał. To naprawdę powód do świętowania, bo ile dumy nasz zespół przyniósł przed całą piłkarską Polską, jest nie do przecenienia. Po 20 latach, gdy GieKSą nie interesował się medialny pies z kulawą nogą, teraz mówią o nas wszyscy i to w superlatywach. Wraz z Nowym Stadionem mamy piękny komplet.

Dzięki drużyno – to był kapitalny sezon!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Fajna synergia między drużyną i kibicami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Lech Poznań wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Nils Frederiksen. Poniżej spisane główne wypowiedzi trenerów, na dole newsa natomiast cała konferencja prasował w wersji audio.

Nils Frederiksen (trener Lecha Poznań):
Jeśli jesteś w końcówce sezonu i walczysz o mistrzostwo, jest mała różnica między dwoma zespołami, takie mecze z reguły obfitują w takie nerwowe starcia i akcje. Jest dużo nerwów i napięcia na boisku i tak też było dzisiaj. Dla mnie najważniejsze jest to, że mamy punkt i zachowaliśmy pozycję lidera. Nie jest ważne, jak zagraliśmy, najważniejszy jest rezultat i miejsce w tabeli. Wiadomo, nic jeszcze nie jest przesądzone, ale mamy pole position do ataku i musimy wygrać ostatni mecz. Drużyna była regularnie krytykowana za brak umiejętności wyciągnięcia wyniku, no to dzisiaj było odwrotne i to jest tym bardziej godne podkreślenia, bo to był mecz nie tylko najważniejszy, ale i najtrudniejszy.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Jesteśmy bardzo zadowoleni z postawy zespołu i sposoby gry. Postawiliśmy wysoko poprzeczkę rywalowi. W wielu spotkaniach z zespołami ze ścisłej czołówki graliśmy jak równy z równym, dzisiaj też tak było. To był bardzo dobry i równy mecz w naszym wykonaniu. To jest początek takiego podsumowania, bo dzisiaj kończymy sezon w Katowicach. Przyjdzie czas na podsumowania całościowe, po meczu w Gdańsku, by podsumować to wszystko. To był piękny rejs, ta historia. Dziś nieśliśmy trybuny, a one nas też niosły, to była fajna synergia, dziękujemy naszym fanom za to, że to w Katowicach to tak działa i będzie wyznacznikiem nowego trendu i sezonu, który już niedługo się rozpocznie. Teraz chcemy pojechać po zwycięstwo w Gdańsku.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga