Felietony
Liczby nie kłamią i zamykają temat pojemności stadionu
Pisząc ten artykuł zastanawialiśmy się w jaki sposób można ocenić potencjał kibicowski GieKSy oraz jak to przełożyć na pojemność stadionu. Przede wszystkim należy obalić tezę, która często występuje w mediach odnośnie średniej frekwencji. Tym zajmę się w pierwszej części artykułu.
Mit średniej
Najłatwiejszym sposobem według niektórych na obliczanie pojemności stadionu jest średnia. Czyli przypuszczalnie jeśli ktoś szacuje, że na nowy stadion GieKSy będzie uczęszczało średnio 10 tys. kibiców to pojemność stadionu nie powinno przekraczać 10 tysięcy. Jest to błędne założenie, co przedstawiają poniższe losowo wybrane przykłady.

Podane przykłady pokazują, że pojemność stadionu powinna być dwa razy większa niż przewidywana średnia kibiców. Popatrzmy jak to wygląda na polskim podwórku.

Każdy kto obserwuje Ekstraklasę, powyższe dane może potwierdzić. Molochy w Gdańsku oraz we Wrocławiu nie potrafią być zapełnione przez kibiców i stadiony wyglądają pustawo. Natomiast zupełnie inne wrażenie ma się oglądając spotkania Lecha i Legii – mimo średniego zapełnienia stadionu na poziomie około 50%.
Potencjał GieKSy
Ciągle słyszymy od ludzi sceptycznie nastawionych do budowy nowego stadionu w Katowicach, że aktualny projekt na 21 282 miejsc jest za duży. Często powołując się na aktualną frekwencję. Szkoda, że osoby mówiące to, nie biorą pod uwagę miejsce w jakim znajduje się aktualnie GieKSa i jaki ma to wpływ na aktualną frekwencję na Bukowej.
Czy jesteśmy w stanie przewidzieć ile kibiców będzie chodziło na GieKSę, kiedy to nasza drużyna awansuje do upragnionej ekstraklasy oraz w momencie wybudowania nowego stadionu?Jest to ciężkie zadanie, jednak można odnieść się do danych statystycznych z innych stadionów.
W ostatnich sezonach do Ekstraklasy awansowali: GKS Bełchatów, Górnik Łęczna, Cracovia Kraków, Zawisza Bydgoszcz, Piast Gliwice oraz Pogoń Szczecin. O ile zwiększyła się frekwencja po awansie przedstawia poniższa tabela.
Największy wzrost kibiców odnotowują kluby, które najdłużej tkwiły w I lidze. Pod wrażeniem budzi wzrost frekwencji w Łęcznej. Dla Cracovii była to tylko mała pauza, która nie miała wpływu na frekwencję. W Gliwicach również zanotowano mały wzrost, ze względu na to że gliwiczanie na zapleczu ekstraklasy rozegrali premierowy sezon na nowym stadionie. Średnio frekwencja po awansie wzrasta o 47,35%.
Średnia frekwencja na Bukowej w ostatnich 5 zakończonych sezonach wynosiła 3224 kibiców. Oczywiście ta frekwencja z sezonu na sezon maleje ze względu na panujący marazm i zniesmaczenie I ligą. Według powyższych obliczeń gdybyśmy awansowali frekwencja na Bukowej wynosiłaby średnio około 4750 osób. Jestem przekonany, że w naszym przypadku po tylu latach grania w I lidze, po awansie średnia frekwencja będzie o wiele wyższa.
Nowy stadion przyciągnie nowych kibiców na mecze. W to nikt nie wątpi. Kolejna tabela pokaże o ile wzrosła frekwencja na nowych stadionach. W tym zestawieniu porównywaliśmy sezon przed budową danego stadionu z frekwencją po budowie.
Frekwencja na stadionach po wybudowaniu nowego obiektu średnio wzrasta o 129,64%. Spodziewać się więc możemy, że średnia frekwencja na Bukowej ostatecznie po wybudowaniu nowego stadionu przy założeniu, że będziemy grać w Ekstraklasie oscylować będzie wokół 11 tysięcy.
Wyliczona średnia frekwencja przewiduje, że zapełnimy stadion o pojemności 21 282 średnio w 51,7%. Wynik ten pokazuje, że proponowana przez kibiców frekwencja jest adekwatna do potrzeb.
Ostatnim analizowanym obszarem jest porównanie wielkości stadionu do ludności w tych miasta oraz kosztów budowy.

Aby zapełnić katowicki stadion na Bukową musi przyjść co czternasta osoba mieszkająca w stolicy województwa Śląskiego. W porównaniu w Tychach musiałby to być co dziewiąty mieszkaniec. Również koszt budowy stadionu, jest poniżej średniej która wynosi 10 990zł na jedno miejsce.
Te wszystkie wyliczenia potwierdziły się w Białymstoku. W miejscowości, która liczy podobną ilość mieszkańców co Katowice, wybudowano przepiękny obiekt na 22 386 miejsc. Stadion ten przyciągnął w 4 kolejkach średnio 12 tysięcy kibiców.
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.







Weteran
21 grudnia 2014 at 14:45
zapominocie na jakim terynie my som,po co dajecie przyklad np Lecha czy Jagi,a komu tam majom kibicowac?ILE JEST KLUBOW DOOKOLA?na Slonsku je coroz wiynkszo bida,na nowy stadion bydom drozsze bilety a wy chcecie go na 21tys,POJEBALO WOS,maks 16 kola kameralny z fajnom otoczkom i nic wiyncyj
koles1989
21 grudnia 2014 at 15:00
Weteran- Województwo Śląskie ma 4x więcej mieszkańców niż Województwo Podlaski. Masz racje – jest więcej klubów, ale jest również więcej większych miast ościennych, które mogą jeździć i jeżdżą na GKS np. Mysłowice (75tys mieszkańców)czy Jaworzno (94 tys mieszkańców).
Tauzen
21 grudnia 2014 at 19:47
Jak ma być stadion na max 16 tys TO LEPIEJ NIE BUDOWAĆ WCALE !
20 TYS na takie miasto jak Katowice to minimum !
Tomasz
21 grudnia 2014 at 20:04
Wybaczcie chłopaki ale ten artykuł jest propagandowy dobrze wiecie że przez młodą datę założenia (dużo kibiców smrodów w mieście) oraz aglomerację wielki miast dookoła te przykłady są nie adekwatne
MarianoItaliano
21 grudnia 2014 at 20:10
Po co stadion 20 tys jak nigdy sie nie wypełni jak by jeszcze chlopcy cos grali w tą piłe to może dyszke bysmy upchali 🙂 pozdrawiam
MG06
21 grudnia 2014 at 20:16
Jak powstanie 16 tysięczny stadion to oby wielkość młyna nie różniła się od 20 tysięcznego bo wiadomo fani z młyna zawsze zapełnią go a pikniki nie do końca, wiadomo nowy stadion ich przyciągnie ale jak lunie deszcz to nie przydją w sporej liczbie. Ja licze że projekt stadionu będzie zawierał młyn na 6000 ludzi reszta mnie nie obchodzi
Wiarus
21 grudnia 2014 at 20:19
@Wairus
Ciebie chyba pogieło. Kameralny stadion? Z fajna otoczką? A kto ci te fajna otoczke zrobi? Ty i reszta marudzących pierdzizadków?
tomassi
21 grudnia 2014 at 20:55
Czesto pada tu liczba 16 lub 21,wiec do niech sie odnieśmy.
Napewno nowy stadion podniesie frekwencje, tylko ten nowy stadion nie gwarantuje poprawy gry (awansu).
Wiec nie dodawajmy na wyrost ze ludzi przybedzie bo jest nowy stadion i jest awans. A teraz odpowiedzcie sobie kiedy jest najlepsza atmosfera na blaszoku, na stadionie? Jak jest nabity do granic możliwości.
Napewno dużo lepiej bedziemy sie bawić i bedziemy wyglądać na kameralnym stadionie ale wypełnionym i popatrzmy realnie -nawet 16 zapełnimy czasami.
Ale jeżeli nastąpi oszałamiający progres frekwencji i do tego gry piłkarzy
patrz.walka o puchary itd. napewno nie bedzie problemu z rozbudową jednej trybuny i o tym pomyślałbym projektujac.
Moim skromnym zdaniem 16 w zupełności wystarczy.
koles1989
21 grudnia 2014 at 21:40
Czyli co według was GKS ma się zniżyć do poziomu Tych czy Bielska? Uważacie, że nasz poziom kibicowski jest im równy?
Pamiętajcie, że klub nie żyje tylko z młyna ale głównie z pikników. Im większy stadion tym więcej pikników i przychodów z biletów. Jestem przekonany, że na 3-4 mecze w ciągu roku GKS jest w stanie przyciągnąć komplet kibiców. Czyli przy stadionie o 5 tys. mniejszym nasz klub traci 0,5 mln złotych.
Dodatkowo chcąc mieć mniejszy stadion trzeba brać pod uwagę to, że trzeba wydać kolejne miliony na nowy projekt. Wiąże się to z nowym przetargiem i czasem.
Rozbudowa trybuny? 10 lat czekamy na nowy stadion, mamy to samo przechodzić walcząc później o nową trybunę? Bez sensu
Michał
21 grudnia 2014 at 22:56
Policzę Wam coś 🙂 Z artykuły wynika, że średni wzrost frekwencji po wybudowaniu nowego stadionu to 130%, najwyższy 150% (Legia, MP, puchary europejskie).
Średnia frekwencja z ostatnich 30 meczów GKS-u: 3000 osób (niecałe, zaokrąglam w górę).
3000 osób + 150% (nawet nie liczę średniej, tylko najwyższą wartość!) = 7500 osób. Tak więc dwadzieścia tysięcy będzie potrzebne, jeżeli mocno optymistycznie* prognozowany wynik pomnożymy razy trzy 😀
Generalnie nie wiem co autor chciał udowodnić…
* pamiętajcie, że wzięliśmy pod uwagę najwyższy współczynnik od Legii, nawet nie średni, a nikt nie zagwarantuje, że nie będzie gorzej.
popieram
21 grudnia 2014 at 23:37
Ok, wielcy przeciwnicy. A teraz od waszej pojemności 16tys. odejmijcie sektor gości (czyli minimum 5%-800 miejsc), odejmijcie sektory buforowe po obu stronach sektora gości i zostanie nieco ponad 14tys. dla nas. Czy to was zadowala? Moim zdaniem nie bardzo. Tylko 21tys.
koles1989
21 grudnia 2014 at 23:42
Michał widać nie zrozumiałeś mojego artykułu, oczywiście masz prawo się nie zgadzać. W swoich wyliczeniach nie uwzględniłeś wzrostu frekwencji po awansie. Chyba że twoim zdaniem 30 następnych lat spędzimy w I lidze.
Weteran
22 grudnia 2014 at 20:30
kolego warius trocha szacunku bo jak jo jezdzil w latach 90 na wyjazdy to tys nie wiedziol co to GKS KATOWICE,16tys max,dejcie se pedziec
Michał
22 grudnia 2014 at 20:33
Jeżeli już analizujemy na poważnie:
a) Piast Gliwice zbudował stadion będąc w I lidze (wzrost kibiców po budowie 150%, a po awansie z nowo-wybudowanym stadionem kibiców przybyło procent 10. Jeżeli już szukamy jakiejkolwiek analogii przy składaniu sytuacji „budowa stadionu” + „awans” to jest to jedyny przykład. Jasno pokazuje on, że po pierwszym silnym impulsie (awans lub nowy stadion), drugi impuls nie jest już tej samej mocy. Analiza nie polega na tym, że dodasz sobie procenty jak Ci pasuje, dodatkowo w jakiej kolejności pasuje.
b) Stadion nie gwarantuje awansu (dlaczego miałby?), nie gwarantuje też braku spadku.
PS w I lidze nie spędziMY, a spędzą piłkarze 🙂
pzdr
koles1989
22 grudnia 2014 at 20:54
Michał
a) Jeżeli uważasz, że GKS prezentuje taki sam poziom kibicowski co Gliwice to pogratulować. Ty do swoich wyliczeń wybrałeś jeden z najgorszych przykładów. Ja uwzględniłem kilka i z tego wyliczyłem średnią.
b)Oczywiście możemy myśleć minimalistycznie i nie awansujemy do ekstraklasy to wtedy nowy stadion nie będzie nam w ogóle potrzebny. Tak samo nie możesz przewidzieć czy za 10 lat frekwencja w Polsce nie będzie taka sama jak w Niemczech. To są tylko spekulacje. Dla mnie bardziej realny jest awans do ekstraklasy przed wybudowaniem stadionu niż po i na tym oparłem swoim analizę.
PS
Spędzać będę tam gdzie moja drużyna wraz z piłkarzami. Gdzie ty wtedy będziesz tego nie wiem
ToX
25 grudnia 2014 at 12:13
Wdł jakich wskaźników na Śląsku jest coraz większa bieda? Rozumiem że żyje się ciężko, mnie również, ale nie popadajmy w PiSowski marazm. Wszelkie wskaźniki gospodarcze są dla nas na +, poważny problem stanowią w zasadzie tylko nierentowne kopalnie i to co jest też problemem GieKSy czyli umiejętność przyciągania inwestorów.
tyta
26 grudnia 2014 at 20:14
… 28 lat kibicuję tej drużynie i pamiętam jak za śp.i M.Dziurowicza mówiło się o tablicy elektronicznej na trybunie północnej… czekałem, czekałem i czego się doczekałem … jej całkowitego wyburzenia. Modernizujmy stadion i cieszmy się nim a 16 tys. czy 21 tys, co za różnica ? byle już nie patrzeć kolejne 28 lat na tę żenującą prehistoryczno-archaiczną tablicę wyników z pseudo zegarem. Wstyd było patrzeć jak graliśmy 20 lat temu z Bordoux czy Leverkusen.