Dołącz do nas

Kibice Klub SK 1964

List otwarty SK 1964 do radnych

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” kilka dni temu napisało list otwarty do radnych Miasta Katowice.

W swoim piśmie stowarzyszenie wskazuje, że jest to odpowiedź na jednostronny przekaz z ostatniej sesji Rady Miasta. Przypomnijmy, że nieoczekiwanie dla wszystkich (w tym samych radnych) na sesji pojawił się prezes klubu, który przedstawiał konflikt jako działanie spowodowane jedynie meczem sprzed prawie ośmiu miesięcy.

Mieliśmy też (nie)słynną deklarację „Stop agresji w świecie sportu”, którą podpisali niektórzy z obecnych na sesji radnych. Choć większość z nich z samą treścią deklaracji się zgadzała, to mieli duże pretensje, że nie zostali o tym poinformowani wcześniej. Zwracano także uwagę, że dlaczego rządzący miastem tak wybiórczo traktują deklaracje i nie są tak chętni do zbiorowego podpisywania („przymuszania”), gdy sprawy dotyczą innych tematów, niekoniecznie zgodnych ze światopoglądem rządzącej w mieście kolacji. Dawid Durał, który jest nieprzychylny finansowaniu zawodowego sportu z publicznych pieniędzy, napisał w mediach społecznościowych, że już rozumie, dlaczego kibice nie pojawili się na wcześniejszej konferencji, skoro miasto potraktowało ich w taki sam sposób, jak radnych. Media, które napisały o tym zdarzeniu, także wskazywały, że to tylko pijarowa zagrywka, a prezes klubu swoim wystąpieniem stworzył nieprawdziwe wrażenie, jakoby do ekscesów na stadionie przy Bukowej dochodziło co kolejkę. 

Prezydent Marcin Krupa tłumaczył, że deklaracja pojawiła się dopiero teraz (a nie na wcześniejszej sesji Rady Miasta, bezpośrednio po konferencji), ponieważ… kibice GKS Katowice, będący mieszkańcami Katowic, przyszli na Komisję Kultury, Promocji i Sportu. Prezydent miał pretensje do radnych z tej komisji, że podjęli temat zgłoszony tam przez kibiców (i co akurat pominął prezydent – jednogłośnie zgodzili się z kibicami, że jest problem z zarządzeniem klubem, akcjami społecznymi i marketingiem). Prezydent mijał się też z prawdą, mówiąc, że środowisko kibiców usilnie zabiega o spotkanie z zarządem klubu (co dla każdego, kto obserwuje konflikt, jest oczywiste – widać prezydent nie jest taką osobą). Marcin Krupa wskazał także, że środowisko kibiców usilnie zabiega o spotkanie z samym miastem. To też duże niedopowiedzenie – rzeczywiscie było tak na samym początku, ale po tym, jak miasto wyraziło swoje stanowisko, to kibice już nie dążą do tego spotkania (choć są na nie gotowi). Co ciekawe warunkowanie rozmów podpisaniem deklaracji (i tym samym stwarzanie presji na radnych) prezydent tłumaczył… demokracją. To chyba taki „katowicki” rodzaj demokracji… 

Poniżej prezentujemy treść listu otwartego do radnych Miasta Katowice oraz załączamy skan samego pisma, które trafiło do każdego radnego w formie papierowej oraz elektronicznej. 

List otwarty do Radnych Miasta Katowice

Szanowni Państwo!

Niedawno odbyła się sesja Rady Miasta Katowice, na której większość z Państwa podpisała deklarację „Stop agresji w świecie sportu”. Pierwszy raz zaprezentowano ją 17 października na specjalnie zwołanej przez klub i miasto konferencji prasowej. W międzyczasie, 27 października odbyła się sesja Rady Miasta, ale na niej ten temat nie był poruszany. Zostaliście Państwo zaskoczeni gotową do podpisu deklaracją (w podobny sposób jak my konferencją z 17 października) dopiero na sesji z 24 listopada. Prezydent Marcin Krupa wprost powiedział, że jest to odpowiedź na wizytę naszych przedstawicieli (będących mieszkańcami Katowic) na Komisji Kultury, Promocji i Sportu, która odbyła się 14 listopada. Podpisanie deklaracji poprzedziła wypowiedź prezesa klubu Marka Szczerbowskiego, który z uporem maniaka przypominał o meczu z Widzewem, który odbył się ponad siedem miesięcy temu. Na temat obecnej sytuacji w GKS Katowice nie padło ani jedno słowo. Z racji jednostronnego przekazu oraz — kolejny już raz — pomijania zdania kibiców GieKSy — chcemy Państwu przedstawić prawdziwą genezę konfliktu.

Od początku prezesury Marka Szczerbowskiego wielokrotnie spotykaliśmy się z prezesem oraz pracownikami klubu. Zwracaliśmy uwagę, że marketing jest ważny i można go realizować niewielkim nakładem finansowym, korzystając z istniejących zasobów ludzkich. Uważamy, że miejski klub powinien być wizytówką Katowic i łączyć jego mieszkańców. Stąd tak duży nacisk kładliśmy na akcje społeczne, szczególnie te skierowane do najmłodszych. Niestety mimo tego, że spotykaliśmy się ze zrozumieniem ze strony klubu, to problem był z realizacją najprostszych akcji. Mimo coraz większego lekceważenia i nieprofesjonalizmu ze strony klubu, przez ponad 1,5 roku milczeliśmy. Potem zaczęliśmy pokazywać nasze niezadowolenie z tego, w którym kierunku zmierza klub — najpierw w postaci transparentów (2021 rok) aż po obszerny tekst napisany przez kilkunastu kibiców (luty 2022). Nieprawdziwa jest więc teza lansowana przez Marka Szczerbowskiego, że konflikt wziął się dopiero od meczu z Widzewem.

Sytuacja narastała od kilkunastu miesięcy. Klub przywłaszczył sobie sukces w postaci frekwencji na meczach hokeja, choć to wymyślona przez nas akcja (Rywalizacja Dzielnic) się do tego przyczyniła. Najlepsza frekwencja na domowym meczu GKS Katowice za czasów prezesury Marka Szczerbowskiego to towarzyski mecz z Banikiem Ostrava, który zorganizowaliśmy sami, mimo problemów stwarzanych przez klub. Klub nie wywiązał się także z dżentelmeńskiej umowy dotyczącej chorego dziecka i przekazał na jego konto o kilka tysięcy złotych mniej, niż to było wcześniej ustalone. Przez niekompetencje pracownika klubu nie zorganizowano „Zagraj na Bukowej” (najlepszej akcji społecznej w historii GKS Katowice), podając za pretekst mecz z Widzewem, choć informacje o projekcie powinny były ukazać się co najmniej dwa tygodnie przed tym spotkaniem. Nie wykorzystano marketingowo pierwszego od 52 lat mistrzostwa Polski sekcji hokeja na lodzie. Zablokowano wyjazd kibiców do Bełchatowa na mecz ze Skrą, a organizację Superpucharu Polski w hokeja klub wziął na siebie, dopiero kiedy dowiedział się, że byliśmy gotowi to zrobić sami. Nie autoryzowano listy wyjazdowej (mimo spełnienia przez nas wszystkich standardowych procedur) na derbowy mecz do Chorzowa, gdzie pozbawiona wsparcia drużyna przegrała z lokalnym rywalem, który o takim wsparciu finansowym miasta, jak ma GieKSa, może tylko pomarzyć (co nie przeszkadza im być wyżej w ligowej tabeli).

Naszym celem nie jest wybieranie prezesa, trenera, piłkarzy czy jakiegokolwiek pracownika klubu, co wielokrotnie udowadnialiśmy, także podczas prezesury Marka Szczerbowskiego. Dla przykładu pracownicy klubu chcieli, abyśmy wyznaczyli osobę, którą zatrudnią na szefa marketingu, ale odmówiliśmy. Na pierwszym spotkaniu z nami prezes Marek Szczerbowski był gotowy przedstawiać nam zarobki piłkarzy, ale o tym także nie chcieliśmy słuchać. Dwukrotnie w ciągu ostatnich kilkunastu lat ratowaliśmy GKS Katowice przed upadkiem i nie chcemy tego robić ponownie. Wspominamy o tym tylko dlatego, że druga strona rozsiewa o nas nieprawdziwe informacje, jakoby naszym celem była chęć rządzenia klubem lub posiadania na niego wpływu. Nie jest to prawdą — jesteśmy tylko (i aż) kibicami GKS Katowice.

Nie chcemy zarabiać na klubie. Ze wszystkich akcji, w których pomagaliśmy lub dystrybuowaliśmy bilety, w pełni się rozliczaliśmy. Jeśli prezes klubu twierdzi, że dochodziło do jakichkolwiek nieprawidłowości z naszej strony, to ma do tego odpowiednie organy i instytucje. Jeśli jesteśmy przy kwestiach finansowych, to nadmienimy jedynie, że podczas prezesury Marka Szczerbowskiego na klub nałożono kary spowodowane działaniem kibiców w takiej samej wysokości jak… za żółte i czerwone kartki piłkarzy. Przez ponad trzy lata było to 15 tys. złotych (od których klub się nie odwoływał, choć miał do tego podstawy). Moglibyśmy to porównać do miesięcznych pensji wielu sportowców GKS Katowice lub miejskich pieniędzy, które trafiły przez ten czas do klubu (ponad 60 milionów złotych), ale porównamy do corocznie kupowanych przez nas karnetów (kilkadziesiąt tysięcy złotych co sezon trafiało z zapisów na dzielnicach i fan clubach).

Jesteśmy organizacją non-profit, którą tworzą w większości mieszkańcy Katowic. Od kilkunastu lat działamy dla dobra GKS Katowice. Nie pozwolimy sobie jednak narzucić żadnych porozumień, w których będziemy zobowiązani do brania odpowiedzialności za wszystkie osoby będące na stadionie oraz do pokrywania kar nakładanych przez inne instytucje. Nie jesteśmy stroną w tych postępowaniach, ale przede wszystkim nie mamy narzędzi, które ma klub (monitoring, ochrona, możliwość odwoływania się od kar). To klub jest organizatorem wydarzeń sportowych i odpowiada za bezpieczeństwo na stadionie. Próbę scedowania tej odpowiedzialności na nasze stowarzyszenie uważamy za coś niedopuszczalnego. Nie godzimy się także na warunkowanie spotkań poprzez: podpisywanie deklaracji, odcinanie od meczu z Widzewem, przepraszanie prezesa za protesty oraz przepraszanie miasta. Tak, to nie są żarty — dwa ostatnie warunki pojawiły się w piśmie wiceprezydenta Waldemara Bojaruna, a podtrzymał je potem wiceprezydent Bogumił Sobula.

Jesteśmy gotowi rozmawiać z każdym, dla którego liczy się dobro GKS Katowice. Wierzymy, że Państwo są takimi osobami.

.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    Daro

    5 grudnia 2022 at 17:23

    Dobry tekst, w 100% popieram protest.
    Jedyny minus jaki widzę to że się on szybko nie skończy i trzeba będzie czekać półtorej roku aby coś się zmieniło, a dokładnie do dnia wyborów i wywalić ciamajdę Krupę ze stanowiska. Tylko tak możemy zmienić coś w klubie bo widać że Krupa popiera śpiocha i zmian tam w ich myśleniu nie przewiduję. Dalej będą tą bajkę gadać o meczu z Widzewem i szantażować nas abyśmy zrobili wszystko co oni chcą.

    • Avatar photo

      Kato

      8 grudnia 2022 at 07:27

      Szybko się nie skończy bo problem wykracza poza klub, miasto czy nawet województwo. Godna podziwu wiara w demokrację i wolne wybory. Protest słuszny, ale bojkot z pod ogrodzenia mało efektywny.
      Władza to władza, obecnie to nie my obywatele czy społeczeństwo lokalne. Przykre i tragiczne.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga