Już jutro GKS Katowice rozpocznie ligowy sezon 2017/18. Przed nami 34 pojedynki o punkty, a stawką – jak co roku od wielu lat – awans do ekstraklasy.
Katowiczanie nie są w dobrych nastrojach (znaczy kibice, bo raczej nie piłkarze) po odpadnięciu z Pucharu Polski porażką w Tarnobrzegu. GKS zagrał bardzo słaby mecz i z drużyną z niższej klasy rozgrywkowej zasłużenie przegrał. Pojawia się pytanie, na ile był to prawdziwy obraz zespołu, a na ile zdeterminowany brakiem zgrania czy kwestiami mentalnymi. Tego nie wiemy i pierwsze spotkania ligowe powinny dać nam odpowiedź.
Rywalem w pierwszej kolejce będzie Pogoń Siedlce. Zespół trenera Adama Łopatki (były szkoleniowiec Stomilu objął drużynę po zakończeniu sezonu) w sparingach zaprezentował się bardzo dobrze wygrywając z Wisłą Płock 3:0, Górnikiem Łęczna 2:1 i Legionovią 2:1 oraz remisując z Wigrami i Maccabi Netanya po 1:1.
W Pogoni doszło – podobnie jak w GKS – do wielu zmian kadrowych. Odeszli przede wszystkim doświadczony Marcin Burkhardt i najlepszy strzelec Konrad Wrzesiński. Doszło jednak sporo zawodników i to wcale nie-anonimowych. Wystarczy wspomnieć trio ze Stomilu – Arkadiusz Czarnecki, Łukasz Jegliński, Jarosław Ratajczak czy „snajpera” Adriana Paluchowskiego (30E, 5 goli), który kiedyś tam nawet hat-tricka w barwach Legii Warszawa zaliczył, a w poprzednim sezonie zdobył 10 bramek dla Znicza. Ale i Maciej Wichtowski z Wigier jest postacią kojarzoną przez środowisko pierwszoligowe.
W zespole są jeszcze dwaj byli zawodnicy Cracovii – Dariusz Zjawiński (85E, 6 goli), który jako napastnik stał się symbolem indolencji strzeleckiej w ekstraklasie oraz najbardziej doświadczony pod względem liczby występów w najwyższej klasie rozgrywkowej Mateusz Żytko (159E, 4 gole), który na Bukowej miał okazję wystąpić kiedyś w pierwszej kolejce w meczu… III ligi pomiędzy GieKSą, a rezerwami Zagłębia Lubin. Damian Świerblewski (12E,2 gole) obie swoje bramki w ekstraklasie strzelił jako zawodnik Ruchu Chorzów w jednym meczu z Polonią Bytom.
Pogoń Siedlce podobnie jak GKS odpadła z Pucharu Polski. Na wyjeździe z Wisłą Puławy zespół przegrywał po samobójczym golu Krystiana Stępniowskiego, ale Grzegorz Tomasiewicz doprowadził do wyrównania. W dogrywce goście wyszli na prowadzenie po trafieniu Daniela Chyli, ale na 2:2 wyprowadził Wisłę Piotr Darmochwał. O wszystkim decydowały rzuty karne, a w nich 4:3 wygrali gospodarze i to oni zmierzą się w kolejnej rundzie z Legią Warszawa. Pechowcami okazali się Zjawiński, który trafił z jedenastki w poprzeczkę oraz Czarnecki, który nie skierował piłki nawet w światło bramki.
Padły dość ironiczne stwierdzenia, że po porażkach w pierwszej rundzie Pucharu Polski, sobotnie spotkanie będzie meczem o 3. miejsce, czyli tzw. „małym finałem”. Jest więc się o co bić, bo miejsce na pudle i brązowy medal ciągle czeka…
GKS Katowice – Pogoń Siedlce, sobota 29 lipca, godz. 19.00
Najnowsze komentarze