Piłka nożna Prasówka
Media o meczu GieKSa-Wisła: „Biała gwiazda” znów przy Bukowej
Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat dzisiejszego meczu GKS Katowice – Wisła Kraków.
1liga.org – 1 Liga Stats: 22. kolejka. Zapowiedź
[…] GKS Katowice – Wisła Kraków (4 marca, sobota, 17:30)
W każdym z czterech poprzednich meczów GKS zdobył dokładnie jedną bramkę – pomimo tego katowiczanie nie potrafili zachować czystego konta, co z kolei oznacza, że w okresie tym nie osiągnęli żadnego zwycięstwa. Krakowianie natomiast świetnie weszli w rundę wiosenną, wygrywając trzy poprzednie spotkania. „Biała Gwiazda” zwyciężyła także w ostatnich trzech meczach na wyjeździe, zdobywając w nich średnio po 2 gole.
Fantasy 1 Liga: Zapowiedź 22 kolejki
Przed nami kolejna wiosenna kolejka Fortuna 1 Ligi. Ligowa rywalizacja nabiera tempa i następuje weryfikacja możliwości poszczególnych drużyn. Do najbardziej interesująco zapowiadającego się spotkania dojdzie w sobotę, w Katowicach, gdzie GieKSa będzie podejmować Wisłę Kraków.
[…] Wisła pozostaje niepokonana na wiosnę. 9 punktów, 7 zdobytych bramek i 2 stracone. Mecz z Odrą kontrolowała i nawet stracona bramka nie wpłynęła znacznie na poczynania jej zawodników. To nie jest jeszcze forma i gra, jakiej oczekują kibice Białej-Gwiazdy. Przynosi jednak zwycięstwa i przybliża zespół do awansu. Trudno też oglądając jesienne mecze podopiecznych Radosława Sobolewskiego nie widzieć teraz progresu w grze drużyny. Jej liderem jest niezmiennie Luis Fernández. W spotkaniu z Odrą zmarnował rzut karny, ale mecz skończył z 2 bramkami na koncie. Tak jego występ w pomeczowej wypowiedzi podsumował trener Białej-Gwiazdy: „Luis pokazał fantastyczny charakter i oddanie dla zespołu. Jeśli nie strzela się karnego, to jest to przykra sprawa i człowiek przeżywa to bardzo mocno. Myślę, że Luis też to przeżył, gdy ten karny mu nie wyszedł, ale udowodnił swoją jakość, swój charakter i swoją wielkość”. Swoich statystyk nie poprawiają pozostali zawodnicy ofensywni wychodzący w pierwszym składzie. Rodado pozostaje bez bramki na wiosnę, Villar w ostatnich dwóch meczach również nie punktował. Tymczasem asystą przypomniał o sobie Álex Mula, który pod nieobecność Młyńskiego powinien wskoczyć do podstawowego składu na mecz w Katowicach. Jego wejście w ostatnim meczu wprowadziło sporo ożywienia w poczynaniach ofensywnych drużyny. Sporym posiadaniem w naszej grze cieszy się Boris Moltenis. Stałe fragmenty Wisły będą stwarzać zagrożenie w polu karnym rywali, dlatego warto trzymać go w swoim składzie. Ciekawie zapowiadają się również jego pojedynki z Arkadiuszem Jędrychem. Jesienią Wisła pokonała GieKSę 2:1, obie bramki zdobył wówczas Fernández.
GKS przegrał prestiżowe spotkanie z Zagłębiem na otwarcie nowego stadionu w Sosnowcu. Porażka może boleć kibiców GieKSy tym bardziej, że bramki padały po indywidualnych błędach piłkarzy z Katowic. Fatalny zachował się już na początku spotkania Dawid Kudła. To jego druga wpadka w przeciągu tygodnia. Wcześniej popełnił błąd w meczu z Podbeskidziem, ale tam uratowała go pozycja spalona jednego z Górali. GieKSa nie zagrała słabego meczu, miała swoje sytuacje, ale spotkanie nie układało się po jej myśli. Kontaktową bramkę z rzutu karnego zdobył Arkadiusz Jędrych. Było jednak zbyt późno, aby gonić wynik i próbować doprowadzić do remisu. GKS gra z wahadłowymi i w ostatniej kolejce widoczny był brak Grzegorza Rogali. Zastępujący go Zbigniew Wojciechowski nie dawał takiej jakości piłkarskiej zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Wątpliwy jest powrót na mecz z Wisłą kontuzjowanego Adriana Błąda. Pozostali zawodnicy powinni być do dyspozycji trenera Góraka. GKS na wiosnę prezentuje się dobrze, ale w trzech spotkaniach zdobył tylko dwa punkty. Sobotni mecz w stolicy Górnego Śląska będzie weryfikacją formy obu ekip. To również test dla takich piłkarzy, jak Jakub Arak, Mateusz Marzec i młodzieżowców: Daniela Dudzińskiego oraz nowego nabytku Anotoniego Kozubala. Ten drugi może zadebiutować w GKS-ie. Warto odnotować, że to będzie 56 spotkanie w historii rozgrywane pomiędzy GKS-em i Wisłą. Znacznie korzystniej bilans tych meczów wygląda po stronie Białej-Gwiazdy. GKS wygrywał 11 spotkań, Wisła 28, a 16 razy padał wynik remisowy. Ostatni mecz na Bukowej przeciwko Wiśle GieKSa rozegrała 21 sierpnia 2004 roku. Grała wówczas w Ekstraklasie, a mecz zakończył się jej porażką 0:3.
transfery.info – Bartosz Jaroch zdradza plan na mecz z GKS-em Katowice. „To chcemy zrobić”
Wisła Kraków zmierzy się z GKS-em Katowice i w związku z tym Bartosz Jaroch opowiedział o planie na to spotkanie.
Wisła Kraków od trzech zwycięstw rozpoczęła zmagania w rundzie wiosennej. Dzięki temu podopieczni Radosława Sobolewskiego wspięli się w ligowej tabeli na siódme miejsce i do lokaty barażowej brakuje im już tylko jednego punktu.
Ostatnie tygodnie napawają zatem optymizmem, ale żeby dopiąć swego – powrotu do Ekstraklasy, potrzebna jest kontynuacja tego trendu.
Już w sobotę „Biała Gwiazda” zmierzy się z GKS-em Katowice, a o planie na to spotkanie opowiedział defensor 13-krotnego mistrza Polski, Bartosz Jaroch.
– W tym momencie patrzymy wyłącznie na najbliższy mecz i nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość. Chcemy wyjść na boisko w pełni zmotywowani, zaprezentować dobry futbol, ale przede wszystkim zgarnąć pełną pulę. To jest nasz cel nie tylko na to, ale na każde kolejne spotkanie do końca sezonu – stwierdził.
– Wiemy, że zespół z Katowic jest dobrze zorganizowany, tym bardziej grając u siebie. Czeka nas więc niełatwa przeprawa, bo to nieprzyjemny teren dla drużyn przyjezdnych. Jesteśmy gotowi jednak zostawić na murawie dużo zdrowia po to, by wygrać – dodał.
sportdziennik.com – „Biała gwiazda” znów przy Bukowej
Po blisko 20 latach przerwy GKS Katowice podejmie dziś rozpędzoną krakowską Wisłę. Fanatycy GieKSy chcą zapełnić Blaszok. W tym sezonie ich drużyna jeszcze nie przegrała dwóch meczów z rzędu i liczą, że to dzisiaj się nie zmieni.
Wszyscy na Blaszok! – transparenty tej treści, nawołujące do udziału w dzisiejszym meczu GieKSy z Wisłą Kraków, pojawiały się w mijającym tygodniu w różnych miejscach Katowic. Fanatycy GKS-u chcą wypełnić swoją flagową trybunę, która pomieścić może blisko 2,5 tysiąca osób, a przez niemal rok pozostawała pusta. Z różnych względów – kar PZPN za burdy z Widzewem, decyzji administracyjnych wojewody czy bojkotu prowadzonego w geście protestu przeciw sposobowi rządów prezesa Marka Szczerbowskiego, zakończonego tuż przed rozpoczęciem pierwszoligowej wiosny.
Górnik Zabrze, Legia Warszawa, Pogoń Szczecin. Jedynie z tymi trzema klubami GieKSa mierzyła się w swojej historii częściej niż z Wisłą. Ta najnowsza historia to jednak biała plama – „Biała gwiazda” zostanie podjęta w Katowicach pierwszy raz od 2004 roku, czyli sezonu, kiedy GKS spadał z ekstraklasy i po dziś dzień do niej nie wrócił. By znów spotkać się z Wisłą na ligowym szlaku, to ona musiała pożegnać się z najwyższym szczeblem rozgrywkowym. W sierpniu zmieniła się liga, ale nie zmieniło jedno – znów górą byli krakowianie, 2:1 po dublecie Luisa Fernandeza.
Od końcówki XXI wieku wygrywają z GKS-em praktycznie wszystko jak leci. Zwyciężyli 14 z ostatnich 16 starć, ledwie raz remisując (2002) i raz przegrywając – pamiętnego 18 maja 2003 przy Bukowej, 0:1 po bramce Pawła Adamczyka, gdy oba kluby w tym niezbyt czystym sezonie walczyły o mistrzowską koronę. Zdobyła ją Wisła, katowiczanom – wtedy mających sponsora tytularnego i występujących jako Dospel – przypadł brązowy medal, choć na 4 kolejki przed końcem mieli tylko 3 punkty straty. Dziś mogą cieszyć się, że pod Wawelem nie gra już… Maciej Żurawski, który w 2001 roku zasłynął 5 bramkami zdobytymi przy Bukowej. 3 lata później dorzucił jeszcze 2 kolejne, Wisła wygrała 3:0, teraz zagra w Katowicach pierwszy raz od tamtej pory.
Mecz, jakiego dawno w stolicy województwa nie było, przypadł akurat na tydzień zmian w GieKSie. Policzone już mają być dni prezesa Marka Szczerbowskiego, w tym tygodniu do zarządu dokooptowany w roli wiceprezesa został Krzysztof Nowak, przez 30 ostatnich lat związany z katowicką AWF i na pewno liczy na pozytywny start. Dzisiejsze spotkanie ma swój ciężar gatunkowy. „Biała gwiazda” zaczęła wiosnę świetnie, od trzech zwycięstw, dając kibicom nadzieję, że po zimowych wzmocnieniach i kontraktach dla kolejnych Hiszpanów jest w stanie uratować jeszcze ten sezon i liczyć się w grze o bezpośrednią promocję. Mimo dobrej serii, nadal nie doskoczyła jeszcze do czołowej szóstki. Ma do niej jeszcze punkt straty, nad GieKSą zbudowała sobie 4 „oczka” zapasu. Dla podopiecznych Rafała Góraka to bardzo ważne popołudnie. W razie porażki, strefa barażowa, w którą po cichu mierzą, znacznie się oddali.
Wyniki przez nich osiągane pozostawiają wiele do życzenia. Spośród 9 ostatnich ligowych spotkań, GieKSa wygrała ledwie jedno – 3:0 z Chojniczanką przy Bukowej w listopadzie. W tym roku zaczęła od remisów 1:1 – oddajmy, że w dobrym stylu – z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i Podbeskidziem, po których przyszła porażka 1:2 w prestiżowym meczu z Zagłębiem na otwarcie stadionu w Sosnowcu. Warto zauważyć, że w tym sezonie jeszcze nie zdarzyły się GKS-owi dwie przegrane z rzędu.
– Wisła to zespół oparty na indywidualnościach. Jesteśmy świadomi tego, że przyjeżdża do nas rywal z górnej półki. Musimy przede wszystkim patrzeć na siebie. Wiem na co stać naszą drużynę i wiem też, że przegrana w Sosnowcu nie zachwieje naszej pewności siebie. Jest jeszcze wiele do wygrania – mówi [Rafał Figiel], doświadczony pomocnik GieKSy.
Podczas szeregu długich sezonów spędzonych na zapleczu ekstraklasy przez GieKSę przewinęło się mnóstwo postaci związanych z krakowskim futbolem, by wspomnieć przede wszystkim trenera Adama Nawałkę. Obecnie w szatni przedstawicieli województwa małopolskiego nie ma tak wielu – pomocnik Dominik Kościelniak, urodzony w Zakopanem, w barwach Wisły sięgał po mistrzostwo Polski juniorów, zaś rezerwowy bramkarz Patryk Szczuka pochodzi z Trzebini, lecz piłkarsko ukształtował się w Katowicach (wcześniej broniąc barw Rozwoju i debiutując tam w drugiej lidze).
Dodajmy, że dzisiejszego meczu z trybun nie zobaczą kibice Wisły. 23 lutego Komisja Dyscyplinarna PZPN ukarała klub zakazem wyjazdowym na jedną kolejkę – właśnie tę w Katowicach – za zachowanie podczas spotkania z Arką Gdynia. Krakowianie odwołali się, ale otrzymali absurdalną odpowiedź z PZPN, że posiedzenie w tej sprawie odbędzie się… 8 marca, czyli już po meczu, a – jak podał klub – „z uwagi na to, że decyzja była obarczona rygorem natychmiastowej wymagalności, kara w postaci zakazu wyjazdowego dla kibiców nie uległa zawieszeniu”.
wisla.krakow.pl – Fakty o rywalu: GKS Katowice
Po ostatnim spotkaniu tych dwóch ekip Biała Gwiazda brylowała na pierwszym miejscu, a to wszystko dzięki odwróceniu losów meczu i wygranej 2:1. Czy zdobywca dwóch bramek z tamtego pojedynku Luis Fernandez znów znajdzie sposób na wpisanie się na listę strzelców? Przeanalizowaliśmy dla was, jak po wznowieniu rozgrywek radzi sobie GKS Katowice.
[…] Do mocnych stron zespołu z Katowic z pewnością możemy zaliczyć defensywę. Jeśli w rankingu bralibyśmy pod uwagę liczbę straconych bramek, GieKSa zajmowałaby pod tym względem wysokie – 3 – miejsce (22). Jednak błędy zdarzają się każdemu, o tym przekonał się bramkarz GKSu – Kudła – który podał piłkę wprost pod nogi napastnika Zagłębia, co skutkowało porażką w ostatnim meczu. W ubiegłych spotkaniach Ślązacy pokazali, że są drużyną, która lubi utrzymywać się przy piłce. Kreują swoje akcje zwłaszcza w ataku pozycyjnym, ale najgroźniejsi wydają się być w kontrataku. Po wznowieniu rozgrywek udało się im zdobyć bramkę w każdym z trzech ostatnich meczów.
Przede wszystkim wydaje się, że GKS ma podobny problem do tego, z którym w rundzie jesiennej zmagała się Wisła. Po strzelonej bramce zespół nie radzi sobie z utrzymaniem wyniku do końca i w konsekwencji gubi punkty. Do krakowian traci ich 4, zajmując obecnie 10. miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi. Wisła Kraków jest zbudowana ostatnimi zwycięstwami i mentalnie wydaje się wygrywać z drużyną ze śląska, a to w dużej mierze zasługa kibiców. Po decyzji komisji dyscyplinarnej po meczu z Arką Gdynia zabraknie Wiślaków chcących wspierać Białą Gwiazdę na wyjeździe. To sprawia, że atut własnego boiska na Bukowej będzie jeszcze bardziej wpływał na graczy z Katowic.
gazetakrakowska.pl – Wisła Kraków zagra w Katowicach bez swoich kibiców
Niewiele przyniosło odwołanie Wisły Kraków od kary nałożonej na klub za mecz z Arką Gdynia. Niewiele, bo kibice „Białej Gwiazdy” i tak nie pojadą na najbliższy mecz z GKS-em w Katowicach.
[…] Krakowianie zagrają zatem tym razem bez wsparcia swoich fanów, ale ich cel w sobotnim spotkaniu, które rozpocznie się o godz. 17.30 pozostaje niezmienny. Wisła będzie chciała wygrać czwarty kolejny mecz w tym roku. Wiślacy gonią czołówkę, starają się odrabiać straty na razie przynajmniej do miejsca barażowego. I wychodzi i to nieźle, bo choć wciąż pozostają za strefą barażową, to na starcie ligowego grania w obecnym roku tracili do szóstej pozycji cztery punkty. Dzisiaj jest to już tylko jedno „oczko”.
GKS zanotował w tym roku gorszy start od Wisły, ale też miał trudny terminarz. Katowiczanie zremisowali na wyjeździe z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza 1:1. Następnie w takich samych rozmiarach z Podbeskidziem Bielsko-Biała u siebie, a w ostatniej kolejce przegrali na otwarcie nowego stadionu w Sosnowcu 1:2 z Zagłębiem.
Faworytem tego spotkania będzie Wisła, ale krakowianie absolutnie nie mogą zlekceważyć najbliższego przeciwnika, bo już jesienią przekonali się jak trudnym rywalem może być GKS. Przy ul. Reymonta „Biała Gwiazda” długo przegrywała 0:1 i dopiero w końcówce meczu niezawodny Luis Fernandez dwoma golami odwrócił losy tamtego spotkania. Wiosną Hiszpan również jest skuteczny, a od jego dyspozycji będzie w sobotę wiele zależało.
Wisła Kraków straciła przed meczem z Katowicami ważnego zawodnika. Na długo!
W sobotę o godz. 17.30 GKS Katowice podejmie Wisłę Kraków. Już wiadomo, że w spotkaniu tym nie wystąpi w barwach „Białej Gwiazdy” Igor Sapała. Jak poinformował krakowski klub na przedmeczowej konferencji prasowej, piłkarz ma złamaną kość strzałkową. To efekt meczu z Odrą Opole.
[…] Po stracie Igora Sapały naturalnymi zastępcami wydają się być przede wszystkim Vullnet Basha i nowy gracz Wisły James Igbekeme. Sobolewski na ten temat mówi:
– Tutaj akurat mamy pozytywne informacje. Basha wrócił do zdrowia i jest brany pod uwagę na sobotni mecz. James też jest w dobrej dyspozycji fizycznej. On też jest gotowy do gry, a decyzję podejmę w sobotę.
[…] Trener Wisły nie kryje, że spodziewa się w Katowicach bardzo trudnej przeprawy. O katowiczanach mówi: – GKS prezentuje naprawdę wysoki poziom i spodziewamy się bardzo trudnego meczu. GKS gra u siebie, będzie na pewno chciał sięgnąć po komplet punktów. Analizując taki zespół jak GKS, widać pracę trenerów. Widać, co chcą zrobić. Dlatego w pewnej mierze to spotkanie rozegra się w sferze taktycznej. Mam nadzieję, że naszą korzyść.
Katowice grają trójką stoperów. Wisła też próbowała w kilku meczach takiego ustawienia, ale Sobolewski nie chce wchodzić w szczegóły jak to będzie chciał ustawić na sobotni mecz. Mówi o tym:
– Nie chcę zdradzać, co będziemy chcieli zrobić. Też jednak nasz zespół buduje się od nowa. I w pewnej fazie potrzeba automatyzmów. Ja wierzę w to, że jeśli wykonamy odpowiednio swoją pracę, to przyniesie to sukces. Oczywiście można by pokombinować w fazie ataku, bo przeciwnik broni trochę inaczej. Mamy jednak swoje rozwiązania i będziemy starali się wprowadzać je na boisku.
Trener Wisły dodaje: – Ten mecz, również następne będą się podobnie układać. Pokazaliśmy już jak chcemy grać. Chcemy się utrzymywać przy piłce, chcemy atakować i zdobywać przestrzeń. Diagnoza po rundzie jesiennej była chyba trafiona, bo brakowało nam wbiegnięć progresywnych, podań do przodu. Tego jest coraz więcej, tak samo dośrodkowań. Ta droga, którą wybraliśmy jest słuszna i bez względu na to, z kim będziemy grali, będziemy starali się prezentować swój styl. Nie zawsze nam się to uda. Tak jak choćby w meczu z Arką, gdzie rywal zagrał naprawdę bardzo dobrze pierwsze 45 minut i nie pozwolił nam na nic. Działając jednak konsekwentnie, cierpliwie jesteśmy w stanie pokazywać swoje atuty. I tak może wyglądać ten mecz.
W meczu z Katowicami nie zagra też Mateusz Młyński, który pauzuje za kartki. Wszystko wskazuje na to, że zastąpi go Alex Mula. – Można to przeanalizować i widać było, że wprowadzaliśmy Alexa po kontuzji stopniowo – wyjaśnia Sobolewski. – Wypadł z treningów na dłuższą chwilę. Wskoczył na jego miejsce „Młynek” i zaliczył dobry mecz choćby w Gdyni. Teraz nie zagra Młyński, więc naturalnym następcą jest Alex Mula. Dał bardzo dobrą zmianę w meczu z Odrą Opole. Przez 45 minut pokazał nie tylko jakość, ale również serce do gry. Harował na każdym metrze boiska. Jestem przekonany, ze jest w stanie wytrzymać 90 minut na boisku.
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Felietony
I co, niedowiarki?
Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.
Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić. Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.
O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.
Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.
Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.
Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.
Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.
Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.
Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.
W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?
Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.
Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.
Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.
Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.
Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.
Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.
O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!
Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.
Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.
GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.
Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.
A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.
Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.
Galeria Piłka nożna
Coraz bliżej… Narodowy
Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski.



Najnowsze komentarze